Sąd Rejonowy w Olsztynie w dniu 26 lutego 2018 r. skazał Marcina Sieczkowskiego na karę więzienia w zawieszeniu za przestępstwa związane z podrabianiem projektów decyzji w Urzędzie Gminy w Gietrzwałdzie. Sąd orzekł wobec niego także karę grzywny oraz trzyletni zakaz zajmowania wszelkich stanowisk w administracji państwowej i samorządowej.
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie pod koniec 2016 r. przesłała do Sądu Rejonowego w Olsztynie akt oskarżenia przeciwko Marcinowi Sieczkowskiemu, w którym zarzuciła mu popełnienie szeregu przestępstw (łącznie 196 zarzutów z art. 231 § 1 kk i art. 270 § 1 kk w z art. 11 § 2 kk) w okresie od maja 2011 do maja 2014 r., gdy był inspektorem w Referacie Planowania Przestrzennego, Drogownictwa, Nieruchomości i Ochrony Środowiska w Urzędzie Gminy w Gietrzwałdzie.
W pierwszym i zarazem najpoważniejszym zarzucie prokurator oskarżył Marcina Sieczkowskiego o to, że podrobił projekt decyzji o ustaleniu warunków zabudowy, a następnie uzyskał poświadczenie wpływu do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie wniosku o uzgodnienie tego projektu, choć w rzeczywistości akta takiej sprawy do tego urzędu nigdy nie wpłynęły. Następnie wójt gminy na podstawie tak przygotowanego projektu ustalił warunki zabudowy dla inwestycji polegającej na budowie trzech domów jednorodzinnych. Według ustaleń prokuratury oskarżony kupił później jedną z działek objętych tą decyzją, co miało wskazywać, że działał w celu osiągnięcia korzyści osobistej i majątkowej.
Pozostałe zarzuty przedstawione Marcinowi Sieczkowskiemu dotyczyły tego, że będąc funkcjonariuszem publicznym – pracownikiem w Urzędzie Gminy w Gietrzwałdzie upoważnionym do prowadzenia postępowań administracyjnych, miał podrabiać projekty decyzji dotyczące ustalenia warunków zabudowy lub lokalizacji inwestycji celu publicznego. Czyny przypisane mu w akcie oskarżenia miały polegać na tym, że po uzyskaniu od uprawnionego urbanisty projektu decyzji, przy pomocy kseromontażu lub komputerowych programów graficznych, dokonywał zmian w jego treści, nanosił parafkę i pieczęć urbanisty, a w kilku przypadkach, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi w ogóle nie wystąpił do uprawnionego urbanisty o sporządzenie projektu decyzji, lecz sam sporządził taki projekt. Następnie przygotowane w ten sposób projekty decyzji umieszczał w aktach postępowań administracyjnych i przesyłał do uzgodnienia do właściwych organów, czym miał działać na szkodę interesu publicznego.
Proces w tej sprawie rozpoczął się w dniu 7 czerwca 2017 r. przed Sądem Rejonowym w Olsztynie. Tego dnia sąd poprowadził rozprawę pod nieobecność Marcina Sieczkowskiego i m.in. odczytał wyjaśnienia oskarżonego złożone przez niego w trakcie postępowania przygotowawczego. Wynikało z nich, że oskarżony nie przyznał się do żadnego z przedstawionych mu zarzutów i odmówił złożenia wyjaśnień.
Wyrok w tej sprawie zapadł w dniu 26 lutego 2018 r. Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał Marcina Sieczkowskiego za winnego popełnienia wszystkich zarzucanych mu czynów (przy czym sąd przyjął, że czyny opisane w punktach od 2 do 196 aktu oskarżenia stanowią ciąg przestępstw) i za to skazał go na karę łączną 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 4 lat tytułem próby. Sąd orzekł wobec oskarżonego także karę grzywny w wysokości 5 tys. zł oraz trzyletni zakaz zajmowania wszelkich stanowisk funkcjonariusza publicznego administracji państwowej i samorządowej.
Sąd w ustnych motywach wyroku szerzej odniósł się do pierwszego zarzutu aktu oskarżenia. Sąd po wysłuchaniu świadków i zapoznaniu się z aktami sprawy nie miał wątpliwości, że oskarżony dopuścił się tego czynu działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, ale nie korzyści osobistej. Pozostałe czyny w ocenie Sądu dotyczyły drobnych zmian w projektach decyzji. Jednak ze względu na dużą ilość takich sytuacji Sąd nie mógł uznać, że ich społeczna szkodliwość była znikoma.
Sąd zwrócił natomiast uwagę, że Marcin Sieczkowski dopuścił się zarzucanych mu czynów będąc funkcjonariuszem publicznym. W związku z tym należało zabezpieczyć przyszłość funkcjonowania urzędów przed tego typu działaniami i uznać, że zakaz orzeczony powyższym wyrokiem będzie miał charakter prewencyjny wobec innych osób pracujących w urzędach, a które miałyby możliwość dokonywania tego typu przeróbek.
Wyrok nie jest prawomocny.
Sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie
Olgierd Dąbrowski – Żegalski
Rzecznik Prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie
Od redakcji "Debaty": Marcin Sieczkowski wyraził zgodę na podanie jego nazwiska i publikację wizerunku.
Po ogłoszeniu wyroku Marcin Sieczkowski odpowiadał na pytania licznie przybyłych na ogłoszenie wyroku dziennikarzy olsztyńskich mediów. Uznał wyrok za niesprawiedliwy i zapowiedział zaskarżenie go.
- Czynności, które wykonywałem były jak najbardziej zgodne z przepisami prawa i były robione dla dobra mieszkańców. Osoby, które robiły tak samo przede mną nie mają żadnych zarzutów. Gdyby wszyscy, którzy tak robili, jak ja, mieli postawione zarzuty, to byłaby naturalna sytuacja. Po moich 2-godzinnych wyjaśnieniach na sali sądowej prokurator nie zadał mi ani jednego pytania.
- W ramach wyjaśnień uzasadniłem, że nie wykazano mi, jaka korzyść majątkowa została przeze mnie uzyskana? Warunki zabudowy (na działkę w Łupstychu – przyp. redakcji) wtedy wydane nie były przeze mnie skonsumowane. Uzyskałem warunki zabudowy na tę działkę w późniejszym trybie od prezydenta Olsztyna, gdy jeszcze byłem wójtem Gietrzwałdu.
- Czuję się niewinny Jest to dotkliwy wyrok. Sędzia sam stwierdził, że przy mniejszej liczbie wydanych w ten sposób decyzji wyrok byłby uniewinniający, dopiero ich liczba (prawie 200) sprawiła wydanie wyroku. Problem w tym, że na procesie urbanista przyznał, że zmiany w decyzjach były wprowadzane za jego zgodą, sam udostępnił swój podpis. To był mój błąd, młodego człowieka, zaraz po stażu. Gdy zostałem wójtem zmieniłem system pracy, urbanista przyjeżdżał na miejsce, do urzędu gminy. To są zarzuty z okresu, gdy nie sprawowałem jeszcze stanowiska jako funkcjonariusz publiczny.
- Zarzut fałszowania podpisów urbanisty, biegli sądowi stwierdzili, iż to nie jest moje pismo. Wszystkie decyzje były wydawane z korzyścią dla ludzi, wszystkie decyzje zostały wydane zgodnie ze sztuką. Wójt kazał wydawać decyzje na cito, bo klient czekał.
Pytanie: Sąd powiedział w ustnym uzasadnieniu, iż mimo, że miał pan upoważnienie urbanisty do posłużenie się jego podpisem pod decyzjami, to jednak jest to przestępstwo.
- Jeśli sprawiedliwość jest dla wszystkich, to dlaczego osoby, które tak robiły przede mną, nie zostały oskarżone? Proszę się postawić w sytuacji 26-letniego chłopaka po studiach, czy nie wykonałaby pani polecenia szefa? Teraz jestem mądrzejszy. Moja walka trwa już cztery lata i będę musiał prowadzić ją dalej.
Przypomnijmy, że Marcin Sieczkowski nie jest już wójtem Gietrzwałdu. Został odwołany w kwietniu ubiegłego roku w referendum.
(pw)
Skomentuj
Komentuj jako gość