Zakład olsztyńskiego ZGOKu tonie w śmieciach, których nie jest w stanie przerobić. To z powodu programu 500+ - oświadczył prezes ZGOKu Mariusz Gawełda na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miasta Olsztyna (14.09.). I wyjaśnił, jaki jest związek: - Program 500+ pobudził konsumpcję, społeczeństwo więcej kupuje i jest więcej odpadów. Prezes Gawełda potwierdził, iż z powodów osobistych złożył rezygnację. Funkcję prezesa będzie pełnił do końca roku.
Jednak radni, a w zasadzie tylko dwóch radnych: Jarosław Babalski z PiS i Tomasz Głażewski – niezrzeszony, bo reszta milczała - (część radnych opuściła posiedzenie komisji) - ,„nie kupili” tego wyjaśnienia i domagali się od kierownictwa ZGOKu poważnych wyjaśnień.
Prezes Gawełda przypomniał, że zakład został zbudowany do przerobu 95 tys. ton odpadów rocznie. Taką ilość odpadów już przyjęli w tym roku, a do końca roku zostało 3 i pół miesiąca. W samym sierpniu oddano do zakładu 13 tys. ton, czyli o 5 tys. ton więcej niż zwykle. Zakład pracuje na 3 zmiany, 24 godziny na dobę i nie jest w stanie przerobić 130 tys. a nawet 150 tys. ton odpadów rocznie. Ta masa odpadów sprawia, że jest wysoka awaryjność maszyn, co dodatkowo ogranicza przerób (przestoje).
Wobec tego, były wiceprezydent i krótko p.o. prezydenta Olsztyna Tomasz Głażewski przypomniał, że za jego kadencji, gdy ratusz przygotowywał się do budowy zakładu, dokładnie badano morfologię odpadów i ich ilość. Na jakiej podstawie i kto przyjął założenia do projektu, mocy przerobowej zakładu? Radny Babalski zapytał, po czyjej stronie leży wina, że zakład nie jest w stanie samodzielnie zagospodarować odpadów tylko płaci za ich unieszkodliwianie spółkom zewnętrznym, głównie spółce Novago, czy przyjęto błędne założenia projektowe, czy też inwestycję położył generalny wykonawca? Jeśli to drugie, to czy zarząd spółki zareklamował zakład u wykonawcy?
Odpowiedzi udzielił dyrektor zakładu Ryszard Szymański, który przyznał, iż to on – jako pełnomocnik projektu - przygotowywał strategiczne założenia do projektu budowy zakładu. Usprawiedliwiał się, że Urząd Marszałkowski bodajże do 2014 roku nie miał obowiązku monitorowania ilości wytwarzanych odpadów i oni nie mieli takich danych, więc zbierali informacje dzwoniąc do gmin. Na tej podstawie określili jaki będzie strumień odpadów.
Wyjaśnił też, dlaczego wybrał taką a nie inną technologię. Oparł się na ustawie odpadowej, która od 2017 roku wprowadzała zakaz składowania odpadów o kaloryczności wyższej od 6 MJ/kg. Dla ich unieszkodliwienia planowano w Polsce budowę 12 spalarni, jedna z nich miała powstać w Olsztynie – taki był projekt (i jest) olsztyńskiego MPECu. Dlatego też – odmiennie niż w Polsce – wybrał technologię biosuszenia odpadów pokuchennych (biodegradowalnych) zamiast je wybierać ze strumienia odpadów i np. kompostować. Wysuszone np. obierki wraz z plastikiem nadają się do spalenia* (czytaj przypis od redakcji pod relacją).
Ponadto zdecydował o budowie odrębnej linii do odpadów zbieranych selektywnie. Obecnie ta linia jest niedociążona a przeciążone są linie na odpady zmieszane, jednak w przyszłości te proporcje się zmienią, gdyż powinien być coraz większy strumień odpadów zbieranych selektywnie przez mieszkańców (papier, szkoło, plastik, metal). Obecnie proporcje wynoszą 90 do 10 a powinny 80 do 20.
Na pytania radnych odpowiadali, od prawej, główna technolog ZGOKu Katarzyna Żurek, prezes Mariusz Gawełda i dyrektor, pełnomocnik projektu zakładu ZGOKu Ryszard Szymański
Radny Głażewski zapytał, dlaczego nie odzyskujemy w zakładzie surowców wtórnych w sposób zautomatyzowany, tylko konieczna jest praca ręczna?
Prezes Gaweł odpowiedział, że pełna automatyzacja linii, a więc wyposażenie ich w optoseparatory wiązałoby się z dużym zużyciem energii elektrycznej a więc zwiększeniem kosztów eksploatacji.
Natomiast za wysoki poziom zapylenia w halach odpowiadają gminy, na których spoczywa obowiązek zorganizowania zbiórki popiołów. Dodał, że na bieżąco zgłaszają generalnemu wykonawcy usterki i awarie urządzeń. Jednak główny powód awarii nie leży po stronie wadliwości maszyn i urządzeń a jest wynikiem ich przeciążenia.
Radny Jarosław Babalski odczytał też 3 pytania od Jacka Pachuckiego, mieszkańca Olsztyna. Jacek Pachucki zgodę na ich zadanie uzyskał od przewodniczącego Komisji Gospodarki Komunalnej Łukasza Łukaszewskiego, jednak z powodów rodzinnych musiał opuścić posiedzenie komisji i o odczytanie pytań poprosił radnego.
Pierwsze pytanie** dotyczyło tego, czy ZGOK sprawdził, czy rzeczywiście spółka Novago unieszkodliwia w sposób termiczny odpady, które odbiera od ZGOKu? Z wiedzy bowiem Jacka Pachuckiego wynika, że Novago wrzuca te odpady do dołów, zalewa wodą, żeby wywołać fermentację w celu produkcji biogazu. Po co w takim razie ponosić koszty suszenia odpadów w ZGOKu, skoro w Novago ponownie są one moczone?
Odpowiedziała główna technolog ZGOKu Katarzyna Żurek: Rolą ZGOKu nie jest śledzenie, co Novago robi z odpadami. Od tego są odpowiednie instytucje i organy. Odbyły się już 4 kontrole takich organów. Zapewniła, że każda tona odpadów opuszczająca ZGOK jest opisana, nie ma możliwości wywożenia odpadów „na lewo”.
Drugie pytanie Jacka Pachuckiego do prezesa: jaki system odbioru, selekcji i przetwarzania odpadów zaproponowałby Pan aby odciążyć ZGOK, pozyskać więcej surowców wtórnych i o lepszej jakości, co zmniejszyłoby ilość odpadów zmieszanych i mogło pozwolić na zmniejszenie opłat pobieranych przez mieszkańców?
Prezes Gawełda odparł, że na dzisiaj jedynym sposobem na taką masę odpadów jest ich spalanie. Cementownie są w stanie spalić tylko 30% masy odpadów, ale odpady te muszą mieć wysoką kaloryczność powyżej 21 MJ/kg i niską wilgotność.Tych wymogów nasze odpady nie spełniają. Toteż konieczne jest budowanie własnych spalarni, bowiem wożenie do innych spalarni będzie więcej kosztowało z uwagi na wysokie koszty transportu.
Pytania zadawali radni: Tomasz Głażewski - pierwszy z lewej i Jarosław Babalski - pierwszy z prawej
Trzecie pytanie Jacka Pachuckiego: Czy podatek śmieciowy płacony co miesiąc przez mieszkańców Olsztyna i pozostałych 36 gmin udziałowców ZGOK wzrośnie, czy zmaleje gdy nasze odpady zaczną być dostarczane do planowanej spalarni śmieci w Olsztynie, której jednym z udziałowców ma być MPEC?
Prezes Gawełda nie odpowiedział wprost. Stwierdził tylko, że konieczność wożenia odpadów do innych spalarni też będzie kosztowała.
Na koniec radny Babalski zapytał o ocenę technologii parowej stosowanej przez Bioelektrę. Czy jej zastosowanie rozwiązałoby nasz problem z odpadami przy jednoczesnym obniżeniu kosztów? Przypomniał słowa prezydenta Piotra Grzymowicza, że technologia Bioelektry jest na etapie eksperymentu i Olsztyn nie może ryzykować. Od tego czasu mino kilka lat i można chyba stwierdzić, czy ta innowacja się powiodła?
Prezes Gawełda stwierdził, że zna tę technologie bardzo dobrze. Uważa, że to dobra technologia, jednak jak każda ma też swoje wady. - Bioelektra mówi „nie musicie segregować odpadów, my to zrobimy za was”, ale nie jest w stanie odzyskać makulatury (W 2016 roku ZGOK odzyskał 3 tys. ton papieru – przypis redakcji).
Włączył się też dyrektor Szymański, który dodał, że odory, które ulatniają się z odpadów są w ZGOKu pod kontrolą, natomiast on nie wie, co idzie w powietrze po otwarciu autoklawów w Bioelektrze? (w autoklawach odpady są poddawane oddziaływaniu wysokiej temperatury – przypis redakcji).
Przypomnijmy, iz w ZGOKu trwa kontrola CBA.
Relacja i zdjęcia: Adam Socha
*Od lipca 2017 roku gminy mają ustawowy obowiązek zbiórki odpadów pokuchennych, w tym celu przy blokach i domach powinny stanąć brązowe kontenery na odpady kuchenne, mokre. W Olsztynie nie stanęły. Wynika to z unijnego obowiązku recyklingu 50 proc. masy odpadów komunalnych już w 2020. Jeśli tego poziomu nie osiągniemy, nie będziemy mogli sięgnąć po 1,3 mld zł z UE na gospodarkę odpadową. Będą nam też groziły wysokie kary, jeśli w 2020 r. nie osiągniemy odpowiednich poziomów recyklingu. Udział odpadów organicznych w strumieniu zmieszanych odpadów komunalnych waha się obecnie od 34 proc. w dużych miastach do 41 proc. w małych miastach.
**Pierwsze pytanie Jacka Pachuckiego w całości:
1. Panie Prezesie, odbiorcą produkowanego przez ZGOK paliwa alternatywnego otrzymywanego z odpadów komunalnych jest spółka NOVAGO. Spółka ta nie ma własnej spalarni czyli nie dysponuje urządzeniami do termicznego przetwarzania odpadów. Paliwo alternatywne ze ZGOK nie nadaje się dla cementowni, bo gdyby się nadawało b byłoby tam sprzedawane, a nie dostarczane z dopłatą do Novago. Novago jest natomiast właścicielem Cyklicznych Biofermentorów Beztlenowych, w których sposób postępowania z odpadami nie różni się obecnie od postępowania z odpadami na wysypiskach odpadów.
Moje pytanie jest w związku z tym następujące:
Czy jako prezes zarządu spółki, której 37 gmin udziałowców ZGOK powierzyło zagospodarowani ich odpadów dochował Pan szczególnej staranności w ustaleniu, czy sposób postępowania z paliwem alternatywnych dostarczanym przez ZGOK do Novago spełnia kryteria termicznego przetworzenia i odpady te nie są składowane w całości lub części w Cyklicznych Biofermentatorach Beztlenowych lub na wysypiskach tej spółki ? Jaka ich część jest zagospodarowywana w tej właśnie technologii ? Czy występował Pan jako Prezes Zarządu spółki ZGOK o przedstawianie pełnych i wiarygodnych danych odnośnie sposobu zagospodarowania dostarczanych do Novago odpadów zmieszanych i paliwa alternatywnego ? Czy był Pan w Novago lub wysłał tam przeszkolonych i upoważnionych przez Pana pracowników, aby dokonali na miejscu w Novago kontroli zagospodarowania odpadów odbieranych ze ZGOK ?
To zapytanie wiąże się z dwoma zasadniczymi dla naszego miasta i pozostałych gmin udziałowców ZGOK zagrożeniami:
Pierwsze wynika z warunków na jakich uzyskano dofinansowania unijne na budowę i wyposażenie ZGOK. Warunkiem uzyskania dofinansowania było uzyskanie efektu ekologicznego polegającego na zmniejszeniu ilości odpadów przekazywanych do składowania na wysypiskach. Tymczasem technologia Cyklicznych Biofermentatorów Beztlenowych jest faktycznie formą składowania nie różniącą się istotnie od innych wysypisk odpadów. Dochowanie szczególnej staranności w udokumentowaniu, że odpady zostały unieszkodliwione poprzez spalenie uchroni nas przed zagrożeniem koniecznością zwrotu uzyskanego dofinansowania unijnego. Jeśli informacja, którą posiadłem, że dysponuje Pan jedynie oświadczeniem Novago o spełnianiu warunków podanych w przetargu moim zdaniem nie spełnia kryteriów dochowania szczególnej staranności.
Drugie zagrożenie wynika z warunków ogłoszonego przez ZGOK przetargu, w ramach którego odpady sa dostarczane do Novago. Teraz lub w przyszłości może powstać uzasadnione podejrzenie, że odpady te nie są unieszkodliwiane poprzez termiczne przetworzenie, a przecież taki jest warunek realizowanego przetargu. niedochowanie szczególnej staranności, o której wspomniałem ze strony zarządu ZGOK może być podstawa nałożenia dotkliwych kar.
Tytułem uzupełnienia uzasadnienia mojego pytania pragnę przypomnieć, że paliwo alternatywne dostarczane ze ZGOK do Novago produkuje się technologią suszenia, natomiast zakopywane w dołach Cyklicznych Biofermentorów Beztlenowych jest polewane wodą dla wywołania procesów fermentacji. Te i inne okoliczności oraz wysokie prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że dołach Novago składowane są nie znane nam ilości naszych śmieci powodują, że dochowanie szczególnej staranności w uzyskaniu niepodważalnych informacji o sposobach zagospodarowani odpadów dostarczanych do Novago uważam za zasadne.
CZYTAJ TEŻ TEKST Adama Sochy: ZAKŁAD ZGOKU ZOSTAŁ ŻLE ZAPROJEKTOWANY I ŻLE WYKONANY
Skomentuj
Komentuj jako gość