Podpisanie z panem umowy o pracę na stanowisku dyrektora Gminnego Ośrodka Kultury w Gietrzwałdzie przez wójta komisarycznego wywołało wzburzenie obozu „Wolność Równość Demokracja” oraz kandydata na wójta Wojciecha Samulowskiego. Ale w zasadzie od momentu pojawienia się pana w GOK-u jest pan kontestowany przez to środowisko. Czym to jest spowodowane?
Jacek Adamas: Środowisko to twierdzi, że dyrektorem GOK-u może być tylko pan Paweł Jarząbek, którego z tego stanowiska odwołał poprzedni wójt, a z czym nie miałem nic wspólnego. Ale główny atak na siebie wywołałem po zwolnieniu dyscyplinarnym głównej księgowej oraz poprosiłem o rozwiązanie umowy o pracę kasjerkę prowadząca sprzedaż w „Galerii Pełnej Cudów”. A było to tak.
Pracę jako p.o. dyrektora GOK-u w Gietrzwałdzie zacząłem na dobre od stycznia tego roku. Poszedłem na posiedzenie rady gminy, by przedstawić swój program. Zaproponowałem, że uruchomię dodatkowe pracownie, ceramiczną, tkacką itp., bez dodatkowych środków. Radnych mój program nie interesował. Powiedzieli, że mnie nie lubią i obcięli budżet GOKu o 90 tys. złotych z 690 na 600 tys. złotych, czyli środki na zajęcia z dziećmi. Dodać należy, iż był to budżet przygotowany przez mojego poprzednika.
Mając obcięty budżet chciałem od głównej księgowej uzyskać informację, na temat środków finansowych, żeby wiedzieć, ile mogę wydać? Księgowa ciągle mnie zbywała, z miesiąca na miesiąc mówiąc, że jest w trakcie robienia bilansu za 2016 rok i nie ma czasu, więc starałem się bardzo ostrożnie dysponować pieniędzmi. W styczniowej korespondencji trafiła do mnie faktura datowana na 31.12.2016 na ok. 7 tys. złotych za tonery do drukarek za 2015 i 2016 rok. Zaskoczony tym, poszedłem do księgowej i pytam o co chodzi? Tłumaczy, że to na druk „Gazety Gietrzwałdzkiej”, ale nie mieli czym zapłacić, bo GG nie przyniosła spodziewanych wpływów, więc się nazbierała taka duża kwota do zapłaty. To był efekt umowy ustnej między byłym dyrektorem a firmą. Poprosiłem dostawcę tonerów aby opisał tę sytuację, żebym miał podstawę do podpisania tak wysokiej faktury. Ale dostawca nie złożył takiego pisma. Poszedłem więc na sesję rady i zapytałem radnych, co mam z tą fakturą zrobić? Przewodniczący rady odpowiedział: „proszę oddać sprawę do prokuratury”.
Następnie otrzymałem pismo z ZUS-u, iż „pomimo wezwań nie został dopełniony obowiązek przesyłania poprawnych dokumentów ubezpieczeniowych w latach 2003, 2005-2009, 2011-2014, 2016”. ZUS wezwał mnie w ciągu 7 dni do złożenia wyjaśnień pod karą grzywny. Gdy zażądałem od księgowej wyjaśnień, zabrała służbowy laptop z dokumentacją księgową i poszła na zwolnienie lekarskie. Nie miałem wyjścia, po konsultacji z prawnikiem wręczyłem pani księgowej zwolnienie dyscyplinarne, które podpisała, odmawiając jednocześnie oddania laptopa z zawartością księgowo-kadrową. Pani księgowa nie odwołała się do sądu pracy. Laptop zwróciła po 8 dniach dopiero po interwencja policji, ale z wykasowanymi wszystkimi dokumentami służbowymi, sprawozdaniami i innymi. Po uruchomieniu pakietu Office dokonała się ponowna instalacja, co oznaczało, że były kasowane dokumenty i program był wyczyszczony.
Zatrudniłem nową księgową, która dokonała weryfikacji dokumentów księgowych oraz ewidencji komputerowej. Stwierdziła, że od 2006 roku do czasu zwolnienia 14 czerwca 2017 roku pani księgowa ani razu nie zamknęła roku bilansowego, księgowość przez tyle lat była prowadzona „na brudno”. Oznacza to, że przez 8 lat nie były prowadzone księgi rachunkowe. Brak jest wydruków ksiąg za lata 2006-2014.
Na koniec 2016 roku pozostały do rozliczenia zobowiązania na kwotę 27 tys. złotych. Rachunków nie opłacano w terminie, co skutkowało wezwaniami do zapłaty i w kilku przypadkach naliczenia odsetek, w wielu przypadkach kontrahentom wypłacano więcej niż to wynikało z dokumentów.
Ponadto księgowa stwierdziła błędy w prowadzeniu ewidencji urlopowej pracowników, wydatki z Funduszu Świadczeń Socjalnych od 2014 roku realizowane były bez udziału komisji.
Podczas kontroli kasy w „Galerii Pełnej Cudów”, w której prowadzimy sprzedaż wydawnictw i pamiątek, stwierdziliśmy brak ok. 3 tys. złotych.
Okazało się, że od lat finanse GOK-u były poza kontrolą. Takie są fakty.
Adam Socha: Imprezy organizowane w GOK-u są bojkotowane przez obóz „Wolność Równość Demokracja”. Dlaczego?
Zarzuca mi się, że jestem „ultrakatolikiem-nacjonalistą”. Zwłaszcza po zorganizowaniu wystaw dzieł światowej sławy polskiego plakacisty Korkucia. Ale w sumie zorganizowałem przez pół roku więcej imprez niż pan Jarząbek przez rok. I to przeróżnych. Od koncertu zespołu „Czerwony Tulipan do koncertów bardów pieśni patriotycznych. Ostatnio była prezentacja filmu dla młodzieży szkolnej „Downtown”, prelekcja historyka na temat rozwoju kolei, która przechodzi przez gminę. Artysta z Białorusi Aleksander Puszkin tworzy ikonę Matki Bożej Gietrzwałdzkiej z okazji 140. rocznicy objawień. Naprawiamy relief Andrzeja Samulowskiego, który zdobi szczytową ścianę GOK-u w Gietrzwałdzie a na naprawionej ścianie szczytowej w Domy Kultury w Biesalu powstaje mural „Kocham Polskę” (na zdjęciu, na tle stoi Jacek Adamas). Podjąłem kroki aby przeznaczony do rozbiórki i zniszczenia dom z XIXwieku z Gronit zinwentaryzować a następnie przenieść do Gietrzwałdu i po renowacji stworzyć w nim muzeum historii różańca. Na zakończenie pragnę zaprosić na trwającą w Gietrzwałdzkim GOK-u wystawę Ziemia Lubawska i Łążyńska w impresjach Józefa Zbigniewa Polaka z inicjatywy Piotra Rydla.
Rozmawiał Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość