Polskie Stronnictwo Ludowe to najbardziej szkodliwa partia polityczna na polskiej scenie politycznej. I dziw bierze, że zawsze PSL potrafi wyłgać się z tego zarzutu i swoje kilka „procencików” uskrobać, żeby tylko nie utracić życiodajnego źródła (potocznie koryta). Utrzymywanie oligarchicznej struktury nadaje sens istnieniu tej partii. Kim byliby jej członkowie bez koryta? Kto zrobiłby starostami, wójtami, burmistrzami, marszałkami województwa, ministrami i wreszcie wicepremierem te wszystkie osoby, gdyby nie fakt dorwania się do koryta i zdobycia umiejętności jego utrzymania. Bo utrzymanie koryta jest nie lada sztuką. Wielu już było, którzy przemknęli przez scenę polityczną jak meteory i nic po nich nie pozostało. Umiejętność utrzymania koryta jest jak wiedza tajemna, przekazywana z pokolenia na pokolenie, pilnie strzeżona i z ogromnym wysiłkiem intelektualnym i fizycznym stosowana.
PSL wejdzie w każdą koalicję. Oczywiście robi to tylko i wyłącznie dla dobra Polski. Pełna gęba Polski i problemów wsi, które tylko PSL rozumie, to naczelna zasada, to wzorzec wychowawczy kolejnych partyjnych pokoleń. Garną się więc do PSLu wszyscy, którzy chcą koryta, pełnego dobrego, ciepłego i tłustego żarcia. Tam nikt nikogo nie pyta o jakieś idee, koncepcje. Ważną kwalifikacją jest chęć zdobycia koryta i umiejętność jego utrzymania. Jeśli tylko pojawi się taki/taka, który bardzo chce, to wystarczy. Z pozoru to niska kompetencja. Tylko z pozoru. Ludziom już nic się nie chce, szczególnie w sferze działań społecznych. Jeśli więc pojawi się ktoś, ktomu bardzo się chce, trzeba go natychmiast zagospodarować, żeby nie poszedł do konkurencji. A ten, komu bardzo się chce i stać go na wszystko, żeby osiągnąć cel, jest bezcenny dla PSLu. Potem wszystko potoczy się starym, sprawdzonym torem. Chcący osobnik dostaje „pole” do politycznej uprawy. Ma ryć, knuć, zarzucać sieci, kłamać, kręcić, deprecjonować przeciwnika i tym pododbnie i tak dalej. Jak się już wykaże lojalnością, bo takie właśnie działanie nazywa się w kręgach partyjnych lojalnością, może dostać stołeczek. Najpierw mały, żeby od razy „nie urósł” niech pokręci się na stołeczku, nauczy na nim siedzieć, żeby nie spadł albo nie został zepchnięty. Potem dostanie porządny stołek, bardziej władczy i odpowiedzialny. Na większym stołku trudniej się utrzymać, bo i swoi nogę podcinają i obcy próbują wyrwać „miejsce pracy”. Nie lada więc trzeba wiedzy i siły psychicznej żeby te wszystkie sztormy przetrwać. Ale jak już się przetrwa to można zawalczyć o tron. A na tronie jest już dobrze, są pieniądze a nie jakieś marne ochłapy. Jest banda giermków, tych na stołeczkach i stołkach, którzy dbają o barona, żeby mu włos z głowy nie spadł. Baron nie tylko czuje się bezkarny, baron jest bezkarny. Oczywiście do momenty, w który nie pojawi się kolejny pretendent do tronu. Walki pałacowe są tak bardzo zajmujące, że nie ma czasu i chęci żeby myśleć o Polsce. Niestety myślenie o Polsce i dobru społeczeństwa odciąga od podstawowej aktywności jaką jest wydawanie pieniędzy obywateli. Na budowanie powszechnego dobrobytu nie ma już czasu i trzeba to zrozumieć, człowiek PSLu nie może knuć 24 h na dobę, ma też rodzinę, musi zachować gatunek, napić się wódki.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Celem PSLu nie jest powszechny dobrobyt, celem PSLu jest dobrobyt członków partii. Opisany proceder jest dość obrzydliwy, ale tylko dość, bo niestety jest powszechny i nie stroni od niego żadna z partii politycznych bez względu na opcję.
Kto więc rządzi urzędem marszałkowskim w Olsztynie, najcenniejszą lokalną zdobyczą PSLu? Rządzą urzędnicy. Ale nie byle jacy, nasi, polscy, na naszej krwi wyhodowani. Mamy więc najbardziej zacofane w skali kraju województwo i to w wielu dyscyplinach. Mamy ponad miliardowy budżet, z którym tak naprawdę nie wiadomo co zrobić. Może zimne termy, może świecące ścieżki rowerowe, może to a może tamto. Trzeba wydawać, bo jak się nie wydaje to jeszcze lud pomyśli (a czasami pomyśli), że z PSLem coś nie tak. Z PSLem jest „tak” i to bardzo „tak”. Pieniądze wydadzą w terminie, nawet gdy zabraknie, żeby nikt nie zarzucił, że nie potrafią. W tym są mistrzami, od wielu lat tylko tym się zajmują. Potrafią szastać milionami na prawo i lewo. Z sensem i bez sensu. Byleby wydawać, najważniejszy jest ruch w interesie. „Stołkowicz” nie może być statyczny, musi być dynamiczny, kręcić się, robić wiatr. Bardzo dobrym „zadymiaczem” są media społecznościowe. Pierwszym przykazaniem każdego PSLowca jest fotografuj się i wrzucaj do netu, każdy dzień bez fejsa to dzień stracony! Fotografuj się wszędzie. Jesteś na zebraniu, fotografuj się! Wręczasz paczki biednym dzieciom, fotografuj się! Jesz, śpisz, opalasz się, fotografuj się! Niech lud widzi, że jesteś aktywny.
A jak lud widzi to i wybierze na kolejną kadencję. I dalej będzie kręcił się kalejdoskop, ciągle nowe figury, kolorowe układy. A co z nami, co z powszechnym dobrobytem? Nie będzie żadnego dobrobytu. Żeby mógł być, trzeba najpierw zbić kalejdoskop. Wtedy wszyscy zobaczą, że król jest nagi. Ale czy chcą to zobaczyć?
Larso
* Kalejdoskop – urządzenie optyczne (zabawka), w którym dzięki wielokrotnym odbiciom obrazów różnokolorowych szkiełek, w odpowiednio rozmieszczonych zwierciadłach, obserwuje się różnobarwne, symetryczne figury, zmieniające się przy obracaniu kalejdoskopu, wywołującym przemieszczanie się szkiełek (Wikipedia).
Skomentuj
Komentuj jako gość