Leśnicy zgodnie z prawem wypowiedzieli prywatnej spółce umowę dzierżawy "Wilczego Szańca" w Gierłoży - orzekł w poniedziałek Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Sąd podtrzymał tym samym wyrok sądu pierwszej instancji w tej sprawie, od którego odwoływała się prywatna spółka. Chciała uznania wypowiedzenia umowy dzierżawy za bezskuteczne, ewentualnie uchylenia wyroku i zwrotu sprawy Sądowi Okręgowemu w Olsztynie. Białostocki sąd oddalił apelację.
Spółka pozwała nadleśnictwo Srokowo, reprezentujące Skarb Państwa. To nadleśnictwo, po przetargu w którym wzięło udział dwóch oferentów, podpisało z tym podmiotem w 2012 roku 20-letnią umowę dzierżawy.
Wśród zapisanych tam szczegółowo warunków nałożonych na dzierżawcę, były przede wszystkim: czynsz (plus procentowy udział w przychodach z dzierżawy), remonty i modernizacje wynikające z harmonogramu (w tym poprawiające bezpieczeństwo zwiedzających) oraz współpraca z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego przy projekcie edukacyjno-historycznym.
W marcu 2015 r. nadleśnictwo uznało, iż dzierżawca nie wywiązuje się z warunków umowy (m.in. od dłuższego czasu nie płacił czynszu, choć działalność była prowadzona, nie było też współpracy z resortem kultury) i ją wypowiedziało.
Z wyroku sądu zadowolony jest nadleśniczy Nadleśnictwa Srokowo Zenon Piotrowicz. To właśnie to nadleśnictwo podpisało kilka lat temu 20-letnią umowę dzierżawy nieruchomości. Mimo jej wypowiedzenia, spółka wciąż zarządza obiektem. Zenon Piotrowicz uważa, że najważniejszą teraz kwestią jest skuteczne przejęcie nieruchomości przez Lasy Państwowe. Jesteśmy gotowi organizacyjnie i finansowo do realizacji projektu budowy ścieżki edukacyjnej, chcemy by powstało małe muzeum z multimedialnymi projekcjami, z oświetleniem i muzyką, ale także chcemy zaprezentować turystom bogactwo okolicznej przyrody. W nadleśnictwie objętym obszarem chronionym Natura 2000 są siedliska ptaków drapieżnych i miejsca występowania nietoperzy – podkreślił nadleśniczy Zenon Piotrowicz.
Dodał, że obiekt ma się stać „perełką” i na pewno na pierwszym miejscu nie będzie zysk. Nie obiecujemy turystom, że już w nadchodzącym sezonie będzie nowy hotel, nowe ścieżki edukacyjne, ale prace na pewno się rozpoczną. Chodzi o to, by turyści mieli możliwość poznawania treści historycznych, przyrodniczych – wyjaśnił nadleśniczy i dodał, że jest ostrożny w podawaniu dat udostępnienia zwiedzającym obiektu „w nowej odsłonie”, z uwagi na toczące się inne postępowania sądowe z dzierżawcą. Jak mówił, po latach dzierżawy Wilczego Szańca – majątku Skarbu Państwa, obecnie najbardziej prawdopodobną koncepcją jest prowadzenie samodzielnie Gierłoży przez Lasy Państwowe.
Jeszcze w ostatnim sezonie turystycznym, odwiedzający Wilczy Szaniec oglądali ruiny i bunkry, nie mogli liczyć na poznanie tego miejsca w szerszym kontekście historycznym. Turysta, aby poznać historię Wilczego Szańca oprócz opłaty za wstęp i miejsce parkingowe, musiał wynająć przewodnika. Tablice informacyjne znajdujące się w Wilczym Szańcu są nieliczne, o niskich walorach edukacyjnych, na miejscu oferuje się np. „strzelanie do celu z wiatrówki”.
Już w 2012 r. list do premiera Donalda Tuska, zwracający uwagę na szczególne znaczenie Wilczego Szańca, napisali historycy zasiadający w Kolegium przy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Jeden z sygnatariuszy, nieżyjący już prof. Władysław Bartoszewski mówił wówczas, że taki obiekt historyczny jak w Gierłoży nie powinien być przekazany choćby w formie dzierżawy w dowolne ręce. Nie jest to obiekt ideologicznie obojętny, a teraz w czasie odradzających się ruchów ideologicznie skrajnych, nawiązujących do tych z II wojny światowej, Wilczy Szaniec nie może pozostawać bez kontroli – mówił prof. Bartoszewski.
W 2013 roku Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przygotowało projekt wystawy plenerowej, która miała być zbudowana w byłej kwaterze Hitlera w Wilczym Szańcu. Gierłoż miała być przedstawiona jako miejsce planowania zbrodni przeciwko ludzkości i miejsce dowodzenia wojną.
Jak mówił wówczas wicedyrektor muzeum Janusz Marszalec nowa wystawa nie miała być przewodnikiem po obiektach architektonicznych byłej kwatery Hitlera, tylko „praktycznym, skrótowym „przewodnikiem” po największym i najstraszniejszym konflikcie XX wieku”.
Wilczy Szaniec (Wolfschanze), położony w lasach w okolicach Kętrzyna, był w latach 1941-1944 kwaterą główną Adolfa Hitlera. Był to zamaskowany w lesie kompleks ok. 200 budynków: schronów i baraków. W jego skład wchodziły też dwa lotniska, elektrownia, dworzec kolejowy, ciepłownie,centrale dalekopisowe.
Kwatera miała 250 ha i pierwotnie była otoczona zasiekami, a następnie także polem minowym. Co kilkaset metrów ustawione były
kilkunastometrowej wysokości drewniane wieże obserwacyjne, a także
stanowiska ciężkich karabinów maszynowych.
W Gierłoży 20 lipca 1944 r. płk Claus von Stauffenberg dokonał nieudanego zamachu na Hitlera.
Dziś Gierłoż to jedna z największych atrakcji turystycznych Mazur, odwiedza ją rocznie od 180 tys. do 200 tys. turystów z Polski i zagranicy.
(pap/pw)
KOMENTARZ
Nareszcie kończy się skandal trwający od 1991 roku. Byłem chyba pierwszym dziennikarzem, który w 1992 roku – jako dziennikarz „Rzeczpospolitej” - opisał ten deal. W wielkim skrócie. W 1990 roku gmina Kętrzyn przejęła od państwa Gierłoż. Rok później gmina powołała wraz z Janem Z., właścicielem polonijnej spółki Joint Venture „Carpatia” spółkę „Wilcze Gniazdo”. Jan Z. dostał za darmo ponad 2 ha ziemi z kwaterą Hitlera na 30 lat. W zamian gmina dostała 20% udziałów w spółce. Przewodniczący rady gminy, który podpisał umowę z Carpatią po roku wylądował w spółce „Wilcze gniazdo” jako dyrektor, a jego żona jako gł. księgowa. Gmina, a później nadleśnictwo nie dostawały nic od spółki albo tylko grosze, bo "Wilcze Gniazdo" wykazywało stale straty, albo minimalne zyski, choć przychody sięgały rocznie nawet 2,5 mln zł. Niemal połowa tych pieniędzy szła jednak na wypłaty dla pracowników i zarządu spółki, w tym jej prezesa Jana Z. Jan Z. od samego początku nie wywiązywał się z umowy, nie stworzył muzeum, ani zaplecza turystycznego z prawdziwego zdarzenia. Wkrótce samorząd kętrzyński stracił zupełnie nad spółką kontrolę. Wilczy Szaniec przejęła żona Jana Z., która ma w spółce aż 98 proc. udziałów. Mimo skandalicznej umowy, mimo setek artykułów pisanych przez dziesiątki dziennikarzy przez te wszystkie lata, wszyscy byli bezradni i gmina, i nadleśnictwo i służby specjalne i sądy.
Jak ustaliło kolejne śledztwo „Rz” nazwisko Jana Z. przewija się w materiałach komisji weryfikacyjnej WSI. Według zgromadzonych przez nią materiałów Jan Z. był od 1986 r. agentem oddziału Y wywiadu wojskowego PRL o pseudonimie Merc.
Oddział Y zajmował się nielegalnymi operacjami finansowymi. Za wyprowadzone z Polski pieniądze zakładał spółki na zachodzie Europy. Nazwiska oficerów oddziału Y występują m.in. w aferze Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego.
Mam nadzieję, że to ważne miejsce z punktu widzenia polityki historycznej państwa przejmie ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego.
Adam Socha
Więcej o Janie Z. czytaj tutaj.
Władze spółki „Wilcze Gniazdo” (za KRS)
Ślimak Anna
Członek Rady Nadzorczej
Załuska Renata
Członek Rady Nadzorczej
Gibasiewicz Henryk
Członek Rady Nadzorczej
Załuska Paweł Jan
Członek Zarządu
Grzebyk Krzysztof Michał
Prokurent
Załuska, Jan Stanisław
Prokurent
Skomentuj
Komentuj jako gość