- Za śmieci zaczniemy płacić nie mniej - jak to było zakładane w momencie wprowadzania nowej ustawy o odpadach - a zaczniemy płacić horrendalnie więcej – powiedział burmistrz Bartoszyc Piotr Patrykowski. Samorządowcy z powiatów bartoszyckiego, kętrzyńskiego i lidzbarskiego nie zgadzają się na cenę za odbiór śmieci podyktowaną przez spółkę ZGOK i monopol Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Olsztynie na odbiór śmieci z 36 gmin.
Włodarze tych gmin ogłosili, iż będą walczyć o zachowanie w wojewódzkim planie gospodarki odpadami składowisk i instalacji w Wysiece i Bisztynku.
Samorządowcy swoją decyzję ogłosili na konferencji prasowej 2 września w hotelu "Bartis" w Bartoszycach z udziałem m.in. burmistrzów Bartoszyc, Kętrzyna, Lidzbarka Warmińskiego, Bisztynka, Górowa Iławeckiego, wójt gminy Kiwity i zastępca wójta gminy Bartoszyce. Oprócz Bisztynka i Kętrzyna, pozostałe gminy są udziałowcami spółki ZGOK w Olsztynie, która wybudowała Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Tracku. Zakład ma produkować ze śmieci paliwo alternatywne dla spalarni śmieci. Spalarnię ma zbudować olsztyńska spółka MPEC.
Te inwestycje oznaczają dla mieszkańców 37 gmin skokowy wzrost podatku śmieciowego. Burmistrz Bartoszyc Piotr Petrykowski ocenia, że nawet o 100-120 procent. Dla mieszkańca Olsztyna, najbogatszej gminy w regionie, z najniższym bezrobociem, oznacza to skok z obecnych 14,41 zł za miesiąc do około 30 złotych za miesiąc. W tak biednych gminach, jak Bartoszyce, Lidzbark Warmiński, z ogromnym bezrobociem, gdzie około 30% mieszkańców to klienci opieki społecznej, ściągnięcie od 4-osobowej rodziny 120 złotych miesięczne za odbiór śmieci, będzie niewykonalne. Rodziny te po prostu nie będą płacić. Burmistrzowie Bartoszyc, Lidzbarka, Górowa i Kętrzyna mają tego pełną świadomość.
Dlatego nie wyrażają zgody na stworzenie monopolu olsztyńskiego ZUOK-u na odbiór śmieci. Zapowiedzieli walkę o zachowanie w wojewódzkim planie gospodarki odpadami, istniejących w gminach, niewielkich instalacji śmieciowych. Ma to doprowadzić do maksymalnego obniżenia ceny za wywóz śmieci.
Niesłychanie ważne dla nas jest utrzymanie instalacji, składowisk i punktów odbioru odpadów, które przecież zostały w oparciu także o środki unijne bardzo dobrze wyposażone – powiedział na konferencji prasowej w hotelu „Bartis" burmistrz Kętrzyna Krzysztof Hećman (PSL). - Przecież składowisko w Wysiece pod Bartoszycami zbudowane ze środków samorządowych i zewnętrznych. Brak jego wykorzystania (według założeń planu) to także brak konkurencyjności w regionie. Dzięki wykorzystaniu już istniejących instalacji, takich jak w Wysiece, czy „Sękity" w Bisztynku, uzyskamy pewną konkurencyjność a tym samym obniżenie ceny.
Zdaniem Krzysztofa Hećmana tworzenie obecnie nowego regionu "odpadowego" nie jest już możliwe. Jest możliwe jednak połączenie tych dwóch (centralnego i północno-wschodniego) i taki pomysł podczas spotkania samorządowców został wypracowany.
- Wprowadzi to konkurencyjność wewnątrz nowego regionu. Poszczególne gminy nie będą już zmuszone do korzystania z instalacji centralnej, tylko będą mogły wybrać ofertę konkurencyjną wewnątrz nowego regionu - tłumaczył Hećman.
- Jesteśmy przekonani, że wprowadzenie takiej konkurencyjności obniży cenę odpadów "na bramie" zakładu zbierającego odpady - dodał. - Dziś cena przyjęcie odpadów w Spytkowie to kwota 350 złotych a w Wysiece - 270 zł, czyli już mamy do czynienia z istotną konkurencją. Sztywne trzymanie się poprzedniego planu nie da takich możliwości.
„Debata" od wielu lat w dziesiątkach publikacji alarmowała opinie publiczna i wysyłają ostrzeżenia do włodarzy 36 gmin. Dokładnie przewidzieliśmy jaki będzie finał projektu realizowanego przez władze Olsztyna. W pewnym momencie włodarze tych gmin, udziałowcy ZGOK-u się ocknęli i postawili veto budowie spalarni śmieci zmieszanych. Wówczas władze Olsztyna zrobiły unik. Oficjalnie ogłosiły rezygnacje z budowy spalarni, ale by obejść opór 36 gmin, wymyśliły, że spalarnię wybuduje nie ZGOK, a spółka gminy Olsztyn – MPEC. Następnie stworzy się monopol ZUOK-u w Olsztynie na dostarczanie śmieci z 37 gmin i zmusi się w ten sposób ich mieszkańców do pokrycia kosztów tej zabawy.
„Zarząd spółki ZGOK zażądał od wspólników – 36 gmin - 350 PLN za tonę „na bramie" zakładu w Olsztynie. To zdecydowanie najwyższa cena w Polsce. - czytamy w analizie eksperta „Debaty". - Przebąknęli, że Rudno chce 207 PLN/Mg odpadów, nie wspomnieli że od wspólników pobiera około 180 PLN/Mg, podobnie Różanka czy Czerwony Bór, który od „obcych" pobiera 200 PLN/Mg odpadów zmieszanych, a od wspólników spółki także kasuje około 180 PLN/Mg odpadów zmieszanych, czyli niesegregowanych, prosto z kubła wysypanych".
Wspólnicy ZGOK się zjeżyli (wiadomo że to wójtowie i burmistrzowie bekną w wyborach za tego Misia) i uchwałą obniżyli do 270 PLN/Mg odpadów. Odnieśli Pyrrusowe zwycięstwo. Jeśli w praktyce koszt wyniesie np. 400 PLN/Mg to zgodnie z umową spółki, dopłacą. Nie wójtowie i burmistrzowie, a mieszkańcy.
Trzeba dodać jeszcze jeden szczegół. Otóż śmieci do ZUOK w Olsztynie pokonają daleką drogę, np. z 60 kilometrowego odcinka granicy z Rosją, a to około 120 km w jedną stronę. W drugą trochę mniej, bo po przesortowaniu na Tracku około 60% ładunku wróci do Wysieki pod Bartoszycami. (uzysk RDF wynosi max 40% masy odpadów zmieszanych). Transport też kosztuje. Co prawda za transport do stacji transferowych obciążono odbiorców śmieci od gospodarstw domowych, to jednak od stacji transferowych (przeładunkowych na większe samochody) ktoś musi zapłacić czyli dodać do tych uzgodnionych 270 PLN/Mg.
Burmistrzowie Bartoszyc, Górowa i Lidzbarka mają tego świadomość, więc zapowiedzieli walkę. W sejmiku rządzi układ PSL-PO. Od tego układu zależy, które instalacje do odbioru i zagospodarowania śmieci zostaną wpisane do wojewódzkiego planu gospodarki odpadami. Jednak zachowanie konkurencji w tym obszarze oznacza fiasko projektu spalarniowego. Bowiem spalarnia ma być zbudowana na 95 tysięcy ton odpadów. Tymczasem 37 gmin jest w stanie dostarczyć śmieci na pokrycie tylko połowy wymaganej produkcji RDF. Drugą połowę musiałyby dostarczyć instalacje z pozostałych regionów Warmii i Mazur. Tylko, kto zmusi np. władze Ostródy do oddawania śmieci do Olsztyna, skoro mają nowoczesny zakład wybudowany za środki unijne w Rudnej, a cena za odbiór śmieci dla swoich na bramie to 180 zł/tona? To samo dotyczy Elbląga, Giżycka czy Ełku.
Adam Socha
PS. Prezes ZGOK Adam Sierzputowski otrzymał kilka dni temu nagrodę BCC „Kosynier Przedsiębiorczości" za wybudowanie Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych w Tracku, a włodarze-udziałowcy spółki ZGOK - wyróżnienia. Prezes ZGOK wybudował instalację za pieniądze publiczne. Gdyby prezes Sierzputowski powołał własną spółkę, zaryzykował i wyłożył własne środki, a następnie osiągnął sukces, czyli zagospodarował śmieci komunalne i obniżył opłaty, wówczas taka nagroda miałaby głęboko uzasadniony sens. Takie ryzyko podjęła spółka Bioelektra, która za własne pieniądze postawiła instalację w Różance z nowatorska na skalę światową technologią prawie100-procentowego odzysku surowców z odpadów. Jednak BCC uznał, że tytuł „Kosyniera" należy się za wydanie środków publicznych, których sens wydania nie został sprawdzony w praktyce.
Skomentuj
Komentuj jako gość