Prezes Stowarzyszenia Represjonowanych w Stanie Wojennym Pro Patria Władysław Kałudziński otrzymał wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka na komendę policji w Ostródzie, w związku z prowadzonym dochodzeniem znieważenia prokuratora Prokuratury Rejonowej w Braniewie.
Wydawało się, że po umorzeniu przez Prokuraturę Rejonową w Braniewie śledztwa w sprawie „znieważenia pomnika generała sowieckiej armii Iwana Czerniachowskiego" stojącego w Pieniężnie, problemy Władysława Kałudzińskiego się skończyły. Prokuratura uznała bowiem, że skucie liter z pomnika przez Władysława Kałudzińskiego i Wojciecha Kozioła miało charakter demonstracyjny, a sam czyn był znikomy pod względem szkodliwości społecznej.
W ramach śledztwa prokurator wysłała Władysława Kałudzińskiego na badania psychiatryczne. Wywołało to protesty wielu środowisk i organizacji. List do Prokuratora Rejonowego w Braniewie wystosował także prezes Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie dr Łukasz Kamiński.
Po tych protestach prokuratura umorzyła śledztwo. Teraz jednak mamy nowe śledztwo, w sprawie znieważenia prokurator PR w Braniewie Weroniki Olender, która prowadziła śledztwo w sprawie „znieważenia pomnika".Jak poinformował portal "Deb@ty" prokurator rejonowy w Braniewie Rajmund Kobiela, w toku postępowania przygotowawczego przeciwko Władysławowi Kałudzińskiemu wpływały do pani prokurator Olender maile od różnych osób. W mailach tych autorzy oceniali sposób postrzegania rzeczywistości przez panią prokurator w słowach uznanych powszechnie za obraźliwe, autorzy dokonali w nich druzgocącej krytyki pani prokurator, które w formie i treści miały charakter znieważający, stąd ta część materiału została wyłączona z akt. Żeby nie narażać się na brak bezstronności prokuratura w Braniewie zwróciła się do Prokuratury Okręgowej o przekazanie postępowania w tej sprawie do innej prokuratury. Sprawa trafiła do prokuratury w Ostródzie.
Władysław Kałudziński nie ma pojęcia, kto i w jaki sposób mógł znieważyć panią prokurator? Protesty, które różne organizacje kierowały do prokuratury w jego ocenie nie zawierały słów obrażliwych. W sprawie skierowania Władysława Kałudzińskiego na badania psychiatryczne m.in. interpelację składał do Prokuratora Generalnego poseł Jerzy Szmit. Pytał w niej, czy może wszyscy, którzy nie chcą zgodzić się na obecność pomników okupanta sowieckiego na terytorium niepodległego państwa polskiego, powinni zostać przebadani psychiatrycznie? Trudno jednak takie sformułowanie uznać za obrażliwe.
A oto pismo prezesa IPN do prokuratury. W nim też nie sposób dopatrzyć się słów obrażliwych:
(sa)
Redaktor naczelny Expressu Olsztyn, Piotr Niczyperowicz, został uniewinniony od zarzutu znieważenia funkcjonariusza policji na służbie! Taki wyrok wydał braniewski sąd. Piotra Niczyperowicza w sądzie reprezentowała adwokat Joanna Żejmo z kancelarii prawnej mecenasa Lecha Obary z Olsztyna.
Przypomnijmy, że sprawa dotyczy zdarzenia z 4 maja 2014 roku. Tego dnia odbyła się pikieta pod obiektem upamiętniającym kata żołnierzy AK i ludności suwalszczyzny gen. Iwana Czerniachowskiego. Pikieta odbyła się w związku z zapowiedzią kolejnej prowokacji rosyjskiej. Tego bowiem dnia swój przyjazd pod obiekt zapowiedział gubernator obwodu kaliningradzkiego Nikołaj Cukanow na czele kawalkady motocyklistów.
Samochody policyjne dyskretnie eskortowały odjeżdżających dziennikarzy, którzy relacjonowali akcję w Pieniężnie. Część z nich została zatrzymana przez policję, w tym redaktor naczelny portalu Express Olsztyn.
– Powiedziano nam, że jesteśmy zatrzymani – użyto właśnie takiego słowa. Nie podano oczywiście powodu, powodem był sam fakt uczestniczenia i obserwowania dzisiejszego happeningu. Wypuszczono nas dopiero po kilkudziesięciu minutach po interwencji posła Jerzego Szmita i po tym, jak osoba z inicjatywy Wolne Jeziorany podeszła i zaczęła nagrywać akcję zatrzymania "elementu wywrotowego – opowiadał po zdarzeniu redaktor naczelny Expressu Olsztyn.
Osobą rzekomo znieważoną poczuła się policjantka z Braniewa, która stwierdziła, że Piotr Niczyperowicz powiedział w jej kierunku, iż "czerwone świnie nas zatrzymały". Słów tych jednak nikt - oprócz owej policjantki i jej asystenta, który nawiasem mówiąc nie odebrał ich osobiście - nie słyszał.
Co ciekawe, pani pokrzywdzona stwierdziła, że takimi samymi słowami miał ją obrazić jeden ze świadków, ale jego nie oskarżyła o znieważenie, gdyż on to robił ...jakby mniej.
Swoistą przygodę z pomnikiem w Pieniężnie mieli też Władysław Kałudziński oraz Wojciech Kozioł, którzy w kwietniu tego roku udali się do Pieniężna, poirytowani faktem, że wbrew decyzji i woli lokalnych władz o likwidacji pomnika, monument wciąż stoi niewzruszony, a Rosjanie urządzają sobie pod nim pokazowe akademie ku czci kata żołnierzy Armii Krajowej. Prokuratura Rejonowa w Braniewie umorzyła sprawę znieważenia pomnika sowieckiego generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie uznając, że "skucie liter z tego pomnika miało charakter demonstracyjny, a sam czyn był znikomy pod względem szkodliwości społecznej". Wcześniej jednak braniewska pani prokurator, Weronika Olender, wysłała Kałudzińskiego na przymusowe badania psychiatryczne, gdyż wymiar sprawiedliwości chciał dowiedzieć się, czy "istnieje niebezpieczeństwo, że kwietniowy czyn zostanie powtórzony". Odbiło się to szerokim echem w całym kraju i wywołało protest wielu środowisk patriotycznych.
Co ciekawe, Piotra Niczyperowicza oskarżała ta sama pani prokurator...
Dodajmy, że wobec redaktora naczelnego Expressu Olsztyn toczy się jeszcze jedna rozprawa o rzekome znieważenie. Tym razem w rolę rzekomych "ofiar" wcielili się nasi lokalni policjanci.
źródło: express.olsztyn
Skomentuj
Komentuj jako gość