– Spalarnie według mnie, to megamiś barejowski. Jestem przeciwnikiem spalarni, nie dlatego że trują, ale dlatego, że są drogie, ponadto nie będzie w nich czym palić, nie będzie śmieci – uważa Marek Goleń z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. – Recykling materiałowy kłóci się ze spalaniem, dlatego Europa odchodzi od spalarni.
Tymczasem prezydent Olsztyna robi wszystko, by w Olsztynie powstała spalarnia. „Debata", piórem Adama Jerzego Sochy, od wielu lat ostrzega mieszkańców przed tą inwestycją, która zrujnuje finanse miasta na dziesiątki lat. Dwa lata temu wydawało się, że widmo budowy spalarni w Olsztynie przestało nad nami krążyć, gdyż 36 gmin-udziałowców spółki ZGOK, które miały partycypować w kosztach jej budowy, powiedziało NIE. Właśnie z powodu kosztów. Teraz, koszt tego mega-projektu, który nie były w stanie unieść budżety 36 gmin, mimo dofinansowania unijnego, ma wziąć w całości na swoje barki budżet Olsztyna.
Obecnie w Polsce w budowie znajduje się sześć spalarni odpadów komunalnych: w Białymstoku za 409 milionów złotych, Bydgoszczy – 491 milionów złotych, Szczecinie – 666 milionów złotych, Koninie, Krakowie i Poznaniu.
Dlaczego w Polsce zaczęto na masową skalę budowę spalarni? Bo zachodnie koncerny spalarniowe muszą w swoich państwach zwijać interes, na skutek protestów społecznych. Spalarnie są deficytowe i drenują kieszenie podatników, zatruwając przy tym powietrze rakotwórczymi dioksynami. Spalarniowe lobby liczy więc na miliardowe kontrakty w Polsce. Dysponując milionowymi funduszami „kupili" sobie odpowiednią ustawę w Polsce, wręcz zmuszającą samorządy do budowy spalarni, a Bruksela zapewniła na ich budowę dotację unijną, bo te pieniądze wrócą na Zachód. - Ktoś, kto w Polsce buduje spalarnię, jest albo idiotą, albo stał się bardzo bogatym człowiekiem – powiedział nam anonimowo specjalista z branży gospodarki odpadami.
Już nie anonimowo, polscy specjaliści i naukowcy ostrzegają: mieszkańcom miast, w których budowane są spalarnie, grożą drastyczne podwyżki opłat za wywóz śmieci, bo powstające instalacje są za duże, a założenia, na których oparto ich budowę – zbyt optymistyczne.
W tej chwili zakłady odbierają odpady za około 200 złotych od tony, w w przeliczeniu na 1 mieszkańca Olsztyna daje to 14.41 złotych miesięcznie podatku od osoby za odpady zmieszane. Budowany w Olsztynie Zakład Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych – jak poinformował nas prezes spółki ZGOK Adam Sierzputowski, będzie odbierał odpady za 350 złotych od tony. Prezes Sierzputowski nie ukrywał, że jak tę kwotę zobaczyli włodarze 36 gmin, to aż jęknęli z przerażenia. Ale zdaniem Jerzego Ziai, prezesa Ogólnopolskiej Gospodarczej Izby Recyklingu, to i tak kwota optymistyczna, prezes ocenia koszt eksploatacyjny spalarni na około 500 złotych za tonę odpadów. Oznacza to co najmniej dwukrotnie wyższy podatek śmieciowy, w przypadku Olsztyna z 14,41 złotych do prawie 30 złotych od osoby! Czy mieszkańcy Lidzbarka Warmińskiego, Bartoszyc lub Mrągowa zaakceptują taką cenę? NIE. Co więc zrobią władze tych gmin? Wyślą swoje odpady do tańszych instalacji, np. do Różanki w gminie Susz, gdzie prywatna firma USKOM oraz Bioelektra Grup przyjmą odpady z pocałowaniem ręki za 220 złotych od tony.
Dlatego naukowcy i specjaliści ostrzegają, że w pobudowanych za setki milionów złotych spalarniach, nie będzie czym palić. Marek Goleń ekonomista z SGH, przypomina też, że Unia Europejska wyznaczyła jako cel do 2030 r. odzysk 70 proc. odpadów komunalnych oraz 80 proc. opakowań.
– Jeśli Unia Europejska doprowadzi do realizacji tych wyśrubowanych celów dotyczących recyklingu, to budowanie spalarni jest ślepą uliczką – twierdzi Marek Goleń.
Eksperci wynajęci przez olsztyńska spółkę MPEC, która ma budować spalarnię, również wskazali, jako najbardziej ryzykowny element tej inwestycji, zbyt mały strumień odpadów. Władze Olsztyna zakładają, że budowany zakład w Tracku będzie rocznie produkował 95 tysięcy ton odpadów do spalania. Połowa tej wielkości ma pochodzić z olsztyńskich śmietników. „Deb@ta" cierpliwie czeka na dane z Olsztyńskiego Zakładu Komunalnego za 2014 rok, które pokażą, ile tak naprawdę odpadów produkują mieszkańcy Olsztyna. Zdaniem prezesa Jerzego Ziai z Ogólnopolskiej Izby Recyklingu, normy produkcji odpadów przez jednego mieszkańca Polski, są wzięte z sufitu i mocno zawyżone.
Co będzie, jeśli spalarnia, która musi mieć non stop dostawę stałego strumienia odpadów, ich nie dostanie? Mieszkańcy Olsztyna będą płacić operatorowi spalarni potężne kary umowne. Jest też drugie wyjście, równie kosztowne – będziemy sprowadzać odpady do spalania z instalacji z odległych miejsc, czasami z odległości 100 i więcej kilometrów, płacąc krocie za ich transport.
Ze spalarniami wiąże się jeszcze jedno niebezpieczeństwo. W wyniku spalania powstają silnie trujące, rakotwórcze związki chemiczne – dioksyny i furany. Skoro nawet na Zachodzie nie byli w stanie utrzymać ich emisji do powietrza w dopuszczalnych normach, co spowodowało protesty społeczne i zamykanie spalarni, to kto uwierzy, że w bałaganiarskiej i skorumpowanej Polsce będą przestrzegane surowe reżimy poziomu dioksyn?
CO W ZAMIAN?
W Różance w gminie Susz powstała pierwsza na świecie instalacja, do prawie całkowitego odzysku odpadów zmieszanych (eliminuje drogą segregację odpadów). Wymyślili ją polscy inżynierowie z Politechniki Szczecińskiej, którzy do odzysku odpadów zastosowali technologię sterylizacji. Właścicielem jest firma Bioelektra Group. Jest to w tej chwili najtańsza i najskuteczniejsza metoda odzysku odpadów na świecie. Nic dziwnego, że każdego tygodnia zakład Bioelektry w Różance oglądają delegacje z miast z wszystkich kontynentów. Portfel zamówień Bioelektry dochodzi do miliarda złotych! Odwiedziliśmy ten zakład. W tym czasie była tam delegacja miasta Hamburga. Władze tego miasta, po 20 latach eksploatacji spalarni, zamykają ją, mimo że spalarnia się nie spłaciła.
Wkrótce przedstawimy technologię Bioelektry. Na razie tylko powiemy, że technologia cieplno-mechaniczna Bioelektry ma jedną, poważną wadę: jest tania w budowie i eksploatacji. Do zbudowania zakładu na potrzeby Olsztyna wystarczyłoby 50 milionów złotych. Olsztyn buduje instalację za 157 milionów złotych (do tej pory nie wiemy, na jakiej technologii). Właściciele Bioelektry postawili swój zakład tylko z kredytu, nie biorąc ani złotówki dotacji.
Paweł Wolski
LITERATURA:
Mieszkańcy zapłacą za spalarnie. Wywóz śmieci może zdrożeć dwukrotnie
Spalarnie przegrają konkurencję, będą zbyt drogie
W Polsce celowo buduje się deficytowe spalarnie odpadów
Kiedy my budujemy spalarnie, Francuzi się z nich wycofują
czytaj też RADNY PROPONUJE REFERENDUM W SPRAWIE SPALARNI W OLSZTYNIE
Skomentuj
Komentuj jako gość