Protest wyborczy Ireny Burczyk (Telesz) miał być rozpoznany w czwartek 18 grudnia przez Sąd Okręgowy w Olsztynie, jako pierwszy z prawie 80 protestów, które wpłynęły do sądów okręgowych w województwie warmińsko-mazurskim. Rozprawa została odroczona do 29 grudnia z powodu nie odebrania zawiadomienia o rozprawie.
Jej protest jest tym bardziej zaskakujący, gdyż Irena Burczyk była radną sejmiku z listy PO, a oficjalna linia tej partii jest taka, że wybory były prawidłowe, a ci, którzy podważają wynik „toną w odmętach szaleństwa" - jak raczył się wyrazić prezydent RP Bronisław Komorowski i „chcą podpalić Polskę".
Szczególnie zaskakujący wynik osiągnął PSL właśnie w wyborach do sejmiku woj. warmińsko-mazurskiego, podwajając liczbę mandatów z 7 do 14, przy ogromnej liczbie głosów nieważnych, bo aż 19,89%
Nic dziwnego więc, że Irena Burczyk kwestionuje wynik wyborów, tym bardziej, że dostała więcej głosów od kandydatów PSL, którzy weszli do sejmiku. Wynik Ireny Burczyk to 2514 głosów, a wynik. np. Stanisława Trzaskowskiego to 2328 głosów, Krystyny Kozioł – 1850 głosów
W sumie sądy okręgowe w Elblągu i Olsztynie rozpatrzą prawie 80 protestów, z samego Olsztyna -17. Większość z nich dotyczy pierwszej tury. Tych jest 15. Pozostałe dwie skargi odnoszą się do drugiej tury.
Autor jednego z tych protestów wskazuje na nieprawidłowości związane z agitacją wyborczą przed drugą turą. Chodzi o tabliczki, które zostały ustawione w różnych częściach Olsztyna pod koniec listopada z napisem: „Szanuj Olsztyn. Zatrzymaj Małkowskiego!"
Skarżący twierdzi, że tabliczki zniszczyły zieleń (sic!)
W sumie, w całym kraju po wyborach samorządowych do sądów wpłynęła rekordowa liczba 2 tysięcy protestów wyborczych. To cztery razy więcej niż w 2010 roku, kiedy było ich 475.
(red.)
na zdjęciu: sesja sejmku ubiegłej kadencji, w rzędzie na dole - radna PO Irena Burczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość