Protestujący w sprawie budowy farm wiatrowych na Warmii i Mazurach przedstawili swoje racje na posiedzeniu sejmowej komisji ds. energetyki i surowców energetycznych, podczas wysłuchania publicznego w poniedziałek 15.09.
Sejmowa komisja ds. energetyki i surowców energetycznych, która pracuje nad rządowym projektem. Najwięcej miejsca zajęły głosy obywateli i organizacji - przede wszystkim z Warmii i Mazur - w proteście przeciwko budowie farm wiatrowych w pobliżu zabudowań i na terenach cennych krajobrazowo, choć projekt tej ustawy zupełnie kwestiami lokalizacyjnymi się nie zajmuje. Głównym postulatem było ustanowienie minimalnej odległości wiatraka od zabudowań (dziś przepisy w tej sprawie są rozproszone w kilku ustawach).
Padały głosy, że jeżeli stan taki będzie się utrzymywał, wiatraki staną się "jedną z najbardziej znienawidzonych form OZE". Budowa źródeł energii odnawialnej nie może stać się przyczyną konfliktów społecznych - argumentowali zwolennicy odsunięcia wiatraków od zabudowań.
Lepiej, żeby ustawa o OZE była neutralna w tych kwestiach - ocenił z kolei wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz. "Jeśli ten spór do tego projektu przeniesiemy, obawiam się, że ustawa nie ujrzy światła dziennego przez kilka lat" - powiedział dziennikarzom po wysłuchaniu.
Wiele wniosków dotyczyło też prosumentów - czyli właścicieli mikroinstalacji OZE, produkujących energię na własne potrzeby i odsprzedających ich nadwyżki do sieci. Powszechną krytykę zwolenników takiej działalności wzbudził proponowany przepis, że za taką odsprzedaż prosument otrzymuje 80 proc. ceny rynkowej. Ponieważ przepis ten obowiązuje już w innej ustawie, Fundacja ClientEarth zapowiedziała nawet zaskarżenie go do Trybunału Konstytucyjnego.
(żródło: wnp.pl)
Prezes NIK o przekrętach wiatrakowych
Skomentuj
Komentuj jako gość