Prokuratura Rejonowa w Białymstoku prowadzi śledztwo w sprawie słynnej inwestycji marszałka Jacka Protasa „Term Warmińskich”. Jak poinformowała „Debatę” prokurator rejonowa Urszula Sieńczyło śledztwo dotyczy nadużycia zaufania publicznego przez zarząd powiatu lidzbarskiego i marszałka województwa.
W przypadku zarządu powiatu lidzbarskiego (starosta Jan Harhaj, sekretarz PO na Warmie i Mazury), w grę wchodzi art. 296 par. 3 kk. Zarząd podjął decyzję o rozpoczęciu inwestycji wbrew opiniom geologiczno-hydrologicznym i leczniczym, wbrew ekspertyzie dr B. Schneidera oraz przewodniczącego Rady Naukowej Instytutu Nauk Geologicznych PAN. Wszystkie te opinie i ekspertyzy wskazywały na brak podstaw ekonomicznych do realizacji tego przedsięwzięcia, a mimo to inwestycję rozpoczęto, co spowodowało szkodę majątkową powiatu lidzbarskiego w wysokości 17 i pół miliona euro.
Oprócz zarządu powiatu lidzbarskiego śledztwo obejmuje także marszałka województwa warmińsko-mazurskiego Jacka Protasa. Tutaj w grę wchodzi art. 231 par. 2 kk. Niedopełnienie obowiązku przez marszałka miało polegać na podpisaniu umowy i udzieleniu wsparcia finansowego z Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na inwestycję „Termy Warmińskie” i to z kolei miało wyrządzić szkodę europejskiemu funduszowi regionalnemu w wysokości 17 i pół miliona euro.
Śledztwo trwa od lipca 2013 roku, jednak dopiero teraz ta informacja dotarła do Olsztyna. Przez szereg miesięcy prokuratura rejonowa w Białymstoku zajmowała się analizą 8 worków dokumentów związanych z tą inwestycją. Śledztwo 19 stycznia zostanie przedłużone i ma zostać powołany biegły. Jak wyjaśniła prok. Sieńczyło, śledztwo trafiło do Białegostoku, aby uniknąć zarzutów o stronniczość, gdyż dotyczy włodarzy woj. warmińsko-mazurskiego.
Przypomnijmy, iż „Debata” jako pierwsza alarmowała Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, iż ta inwestycja, to absurd ekonomiczny. Następnie w tej sprawie interpelowała resort pani minister Elżbiety Bieńkowskiej poseł Lidia Staroń (PO) z Olsztyna. Jednak minister Bieńkowska w odpowiedzi uznała te inwestycje za zasadną. Dopiero po artykule w „Der Spiegiel”, który umieścił inwestycję w Lidzbarku Warmińskim na liście unijnych absurdów i emisji reportażu w programie TVN „Czarno na białym” minister Bieńkowska pod koniec marca 2013 roku poprosiła zarząd województwa o wyjaśnienia, które na początku kwietnia miały zostać wysłane do Warszawy. Jednak do dzisiaj redakcja „Debaty” ich nie otrzymała.
Wiemy jedynie z informacji udzielonej przez Roberta Szewczyka wicedyrektora gabinetu marszałka województwa, iż resort po zapoznaniu się z dokumentami z realizacji projektu zlecił Urzędowi ponowną analizę dokumentów projektowych, pod kątem założeń studium wykonalności projektu. Chodzi głównie o wyjaśnienie, „czy w trakcie realizacji inwestycji wystąpiły zmiany w projekcie w stosunku do pierwotnych założeń”.
Do dzisiaj wicepremier Elżbieta Bieńkowska nie poinformowała mieszkańców Warmii i Mazur o wyniku kontroli.
Inwestycja budzi kontrowersje, bo wody termalne, które zasilą baseny, mają temperaturę nieco tylko przekraczającą 20 stopni Celsjusza i będzie trzeba je podgrzewać, co było wiadomo na długo przed tym, zanim w Lidzbarku zaczęto odwiert.
Koszt inwestycji to ok. 100 mln zł. Ze Studium Wykonalności dowiedzieliśmy się, że powiat lidzbarski dołoży do inwestycji 30 mln z kredytu. Z budżetu na 2013 rok, wynika, iż zadłużenie powiatu wynosi ponad 26 mln złotych, a raty pochłoną 2,1mln rocznie. Dodatkowe obciążenie finansowe w postaci spłat kredytów, jakie zaciągnie Starosta na finansowanie term, pochłonie kolejnych kilka mln rocznie. Wymóg, jaki stawia Unia Europejska finansując inwestycję, jest taki, iż przez okres 5 lat od zakończenia budowy, nie można zmienić funkcji obiektu jak też jego właściciela. W przypadku strat generowanych przez termy, powiat nie będzie mógł nic z tym zrobić.
Budżet miasta ma dołożyć do term z budżetu (pieniądze mieszkańców) ponad 2,5 mln złotych. Przewiduje się ponad 300 tysięcy gości rocznie. Tyle nie mają termy w Bukowinie Tatrzańskiej, mimo, iż leżą w znacznie bardziej atrakcyjnym turystycznie rejonie kraju. Po zakończeniu budowy, starostwo przewiduje wyłonienie zewnętrznego operatora obiektu. To on komercyjnie będzie zarządzał całością term, ustalał ceny itp. Dodatkowo będzie płacić dzierżawę za ten obiekt w wysokości ponad pół miliona rocznie. Zastanawia mnie, czy znajdzie się jakakolwiek firma chcąca zainwestować swoje pieniądze w obiekt skazany na bankructwo?
Portal www.naszlidzbark.pl wyliczył, iż koszty podgrzewania wody będą o 1 mln zł wyższe od zakładanych w Studium. W sumie daje to nam 4 110 400 zł rocznie za ciepło do ogrzania term.
W Studium Wykonalności zawarte są też inne koszty roczne:
Energia elektryczna - 6 768 000zł (!)
Woda - 215 280zł
Ścieki - 279 360zł
Przewidywane zatrudnienie w kompleksie Term Lidzbarskich to 52 osoby z łącznym wynagrodzeniem rocznym 1.600 tys. zł (najniższa pensja 1400 zł).
Dalej jest naliczony podatek od nieruchomości i ziemi pod termami. Wychodzi ponad 1,1 mln złotych rocznie.
Oddanie obiektu planowane jest na wrzesień tego roku.
Adam Socha
wizualizacja TERM WARMIŃSKICH
Skomentuj
Komentuj jako gość