Jaki był stosunek Immanuela Kanta do rozbiorów Polski?
- Szczegóły
- Opublikowano: czwartek, 28 grudzień 2023 12:13
W związku z uchwaleniem przez samorząd województwa warmińsko-mazurskiego roku 2024 jako roku Immanuela Kanta, z okazji 300. rocznicy urodzin wielkiego filozofa Oświecenia z Królewca (ur. 22 kwietnia 1724 roku, zmarł 12 lutego 1804 roku w Królewcu) warto przypomnieć jaki był stosunek Kanta do Rzeczpospolitej oraz do rozbiorów Polski. Poniżej fragmenty rozprawki Mirosława Żelaznego, która ukazała się w 2004 roku w nr 4 „Przeglądu Filozoficznego”.
W historii polskiej myśli politycznej i filozoficznej obecna jest bardzo stara legenda o Kancie, który, jak się wyraził Tatarkiewicz, „zacnie pisał o rozbiorach”. Legenda ta musi zawierać w sobie ziarno prawdy, ale podobnie jak w przypadku Rewolucji we Francji dotyczy ona kwestii, w których autor Krytyki czystego rozumu, poddany króla pruskiego i obywatel zaborczego państwa, nie mógł wypowiadać się wprost. Spróbujmy więc tę legendę zweryfikować.
Zarówno w chwili pierwszego, jak i drugiego rozbioru granice Polski prze biegały bardzo blisko Królewca. To właśnie Rzeczpospolita Polska była jedynym krajem, do którego Kant odbył podróże zagraniczne: raz w czasie swego pobytu w Braniewie, drugi raz jadąc przez Warmię do majątku Bernarda Friedricha von Hiilsera w Jamołtowie (Amsdorf) koło Morąga, gdzie po roku 1750 dłuższy czas przebywał jako nauczyciel prywatny.
Wiemy, że w swej pracy akademickiej i w życiu prywatnym wielokrotnie stykał się z licznie zamieszkującymi Prusy Wschodnie polskimi Mazurami. Najciekawszą wzmiankę dotyczącą tej grupy mieszkańców Prus napotykamy w opublikowanej w 1764 roku rozprawie Yersuch iiber die Krankheiten des Kopfes, gdzie czytamy o przebywającym w okolicach Królewca niejakim Janie Pawłowiczu Komamickim, pastuchu żyjącym w naturalnej symbiozie z naturą, nazywanym przez lud „kozim prorokiem”. Postać Komamickiego zainteresowała Kanta ze względu na skojarzenia z ideałem dziecka natury z filozofii JJ. Rousseau.
Spośród polskich protestanckich intelektualistów, mieszkańców Prus Wschodnich i poddanych króla pruskiego, gdy idzie o związki z Kantem, na pierwszym
miejscu należy wymienić Krzysztofa Celestyna Mrongowiusza, słuchacza wykładów filozofa i właściciela jednej z najlepszych kolekcji sporządzonych na ich podstawie notatek (po wielu latach przekład niektórych z nich na język polski Mrongowiusz opublikuje drukiem, pisząc, iż ofiaruje „polskiej publiczności” bezcenny dar).
(...)
W notatkach studentów Kanta z wykładów z Antropologii znajdujemy liczne fragmenty dotyczące narodowego charakteru Polaków. Ich treść jest prawie zawsze krytyczna i w dużej mierze pokrywa się z analogiczną krytyką dokonywaną przez ówczesnych polskich autorów, z tą różnicą, że Kant zdaje się nie posiadać szerszych informacji o kulturze polskiej sprzed okresu upadku. Stanowisko takie najdobitniej sformułowane jest w pochodzącym z lat osiemdziesiątych fragmencie wykładów z Antropologii, zachowanych w Rosyjskiej Bibliotece Narodowej w Petersburgu. Czytamy tam:
„W Polsce jeszcze niedawno panowała zasada barbarzyńskiej wolności, aż stała się przysłowiem, bo żadne prawa nie miały egzekucji, a ten posiadał władzę zwierzchnią, kto był silniejszy. Naród, który popadł w barbarzyńską wolność, sam się z niej nie wydostanie. Jest mu ona tak słodka, że chętniej zechce się on poddać innym okolicznościom, aniżeli da się pozbawić nieprzerwanej wolności. Naród taki musi być pouczony siłą. Wolne narody są w wolności butne i leniwe, a to lenistwo czyni je znów butnymi. Nie mają ochoty pracować, bo nic ich nie przymusza i mają za niewolników tych, którzy pracują”
Zwróćmy uwagę: Kant pisze tu, że w Polsce zasada barbarzyńskiej wolności panowała jeszcze niedawno. Wynika stąd, że filozof dostrzega, iż od niedawna dzieje się w Polsce coś, co daje pewne nadzieje na zmianę takiego stanu rzeczy. Oczywiście może mu chodzić o zmiany wprowadzane przez skupiony wokół króla obóz reform. Możliwości zreformowania państwa widzi jednak filozof w tym wypadku sceptycznie, uważa bowiem, że wśród rdzennych Polaków nie ma żadnej niezależnej grupy społecznej, która mogłaby dokonać reform.
Dla współczesnego historyka największą wartość przedstawia, jak się wydaje, fragment wykładu z antropologii wygłoszonego przez Kanta 3 marca 1792 roku:
„[Polska] Jest to szczególny kraj. Posiada on poniekąd tylko jeden rzeczywisty stan, a mianowicie szlachtę. Tylko oni tworzą państwo. Są tu też oczywiście wolni rzemieślnicy. Ale nigdy nie uzyskali rangi obywateli państwa. Żądają oni wolności, władzy, lecz nie władzy nad sobą. Chcieliby stanu natury i wolności, tak mianowicie, że każdy może bezkarnie zabić innego, a mimo to żądają prawa. Polaków opisuje się jako lekkomyślnych, niestałych ludzi, niezdolnych do stanowczych rozstrzygnięć. Czynią długi, nie myśląc o zapłacie. Nie dzieje się to jednak z zasady, lecz dlatego, że są złymi gospodarzami. Dostrzega się u nich brak porządku, wielkie dobra, lecz wiele długów. Są bogaci, ale brakuje im bez mała wszystkiego, już to butów, to szkieł itd. Podnoszą krzyk o wolność, ale chcą jej dla siebie, a nie dla państwa. Ponieważ nie ma tam żadnego stanu średniego, to i niewiele mają kultury, tak w aspekcie sztuk, jak i nauk. Albowiem zazwyczaj kultura wywodzi się ze stanu średniego. Nie jest łatwo znaleźć wśród Polaków kogoś, kto by się szczególnie zasłużył w jakiejś nauce. Wprawdzie zalicza się tu niektórych, ale niesłusznie. Brak im zupełnie serca do korzyści wspólnoty, jakie mają Anglicy (Public spirit). Bo każdy uważa się za jakiegoś suwerena. Z tego, co właśnie dokonuje się wśród Polaków, nie da się w sposób pewny nic wnioskować na przyszłość.
Damy polskie są takie, że spośród wszystkich innych narodów wyróżniają się najszerszym rozsądkiem, największą mądrością państwową, obyciem i największą światowością. I rzeczywiście; często mają one udział w sprawach państwowych. Polacy są dla nich pełni uprzejmości. Naród ten nie jest właściwie stworzony do ciągłej, ciężkiej pracy, w ogóle do żadnego natężenia sił.
(...)
gdy Kant wygłosił powyższą uwagę, 3 maja 1791 roku uchwalona została w Warszawie konstytucja, tworząca dla polskiego państwa nowe podstawy prawne. Uchwalenie konstytucji nie oznaczało bynajmniej, że struktury państwowe ulegną przemianie same przez się. Reformy przebiegały z największymi oporami, zaś plany nielicznej elity intelektualnej spotkały się z niezrozumieniem, a nawet z oporem konserwatywnej części społeczeństwa.
Tu powstaje pytanie: czy prawodawstwo nowej konstytucji miało szanse praktycznej realizacji i czy na tej drodze należało oczekiwać poprawy ustroju Polski?
Współczesny nam obserwator, w naturalny sposób sympatyzujący z mądrym wysiłkiem garstki intelektualistów brutalnie stłumionym przez obcą interwencję militarną, najprawdopodobniej uzna, że tak. Dla Kanta, który był bezpośrednim świadkiem omawianych wydarzeń, sytuacja nie była jednak tak oczywista. Filozof znakomicie zdawał sobie sprawę, jak trudne jest stworzenie lub nawet odtworzenie sieci oddziaływań systemu politycznego: od władzy zwierzchniej aż po najniższe szczeble machiny społecznej. Dlatego, oceniając wydarzenia polskie, zajmuje stanowisko sceptyczne. Jak się okazuje, słusznie, bo już w kilka tygodni po dacie wykładu, w wyniku działalności grupy opozycjonistów, których dziś w podręcznikach szkolnych określa się mianem zdrajców narodu, dzieło reformatorów zostało zniszczone przez obcą interwencję wojskową. Dwa lata później państwo polskie przestanie istnieć.
W 1836 roku, wkrótce po upadku powstania listopadowego, w Gdańsku ukazała się bardzo interesująca książka autorstwa porucznika A. v. Treskowa zatytułowana Beitrag zur Geschichte des polnischen Revolutions - Kriegs i. J. 1794 - Przyczynek do historii polskiej wojny rewolucyjnej w roku 1794. (…) Praca Treskowa jest jednak o tyle interesująca, że na poparcie swych tez o rzekomej konieczności dziejowej upadku Polski na odwrocie strony tytułowej książki autor przytacza dwa cytaty zaczerpnięte z jakiegoś niewydrukowanego manuskryptu Kanta (chodzi zapewne o którąś z zaginionych wersji notatek studenckich z Antropologii), a konkretnie z jego rozdziału Polen, Turken und Civilisation. Czytamy tam:
„Naród (Polska) mógł się utrzymać, gdy jej sąsiedzi sami byli nieokrzesani, dziś jest on bliski upadku, żaden wspólny duch i nikogo prócz pana i poddanego. Sądzę, że nie stwierdzę za wiele, gdy powiem, że narody, które nie znają innej formy rządów aniżeli albo barbarzyńska wolność, albo barbarzyńskie poddaństwo, nigdy nie przeprowadzą trwałej rewolucji, gdyż nigdy nie będą w pełni cywilizowane”.
Fragmenty przytoczone przez Treskowa literalnie zgadzają się z treścią znanych nam wypowiedzi Kanta o Polsce i Polskiej Rewolucji (tak wówczas nazywano w Niemczech polskie walki niepodległościowe). Zdaniem Kanta, podobnie zresztą jak większości intelektualistów drugiej połowy osiemnastego wieku, Polska rzeczywiście chyliła się ku upadkowi. Możliwości Polskiej Rewolucji, czyli wszystkich politycznych inicjatyw, które nastąpiły po Konstytucji 3 maja, ocenić należy sceptycznie (wiemy o tym z cytowanego wcześniej fragmentu Anthropologii).
Przyczyny tego sceptycyzmu też są nam znane z licznych wzmianek Kanta o Polsce i Polakach: tam, gdzie całe społeczeństwo dzieli się tylko na dwie warstwy, szlachtę i chłopów, panów i poddanych, nie ma nikogo, kto mógłby podjąć się dzieła poprawy politycznej i gospodarczej sytuacji narodu. Poprawy takiej może bowiem dokonać tylko wolna warstwa średnia - mieszczaństwo, którego Polacy prawie nie posiadają, a jeśli już, to nie nadają mu żadnych praw.
Wnioski, jakie jednak wyciąga sam Treskow z tych użytych we wstępie cytatów, są już całkowicie sprzeczne z nauką Kanta.
Królewiecki filozof nigdy nie zgodziłby się z tym, ażeby problem wewnętrznego sporu narodu, gdzie frakcja rewolucyjna walczy z konserwatywną, rozwiązać przy użyciu militarnej przemocy z zewnątrz, znoszącej autonomię kraju w ogóle. Nigdy też nie zgodziłby się z argumentacją, że wojny zaborcze są jakimś sposobem ochrony autonomii napadającego państwa.
(oprac. sa)
Czytaj więcej: Jaki był stosunek Immanuela Kanta do rozbiorów Polski?
2. Rozumiem, że nie zgwałcił, ale nie godzę s...