W 1952 r. ówczesny podpułkownik Wojciech Jaruzelski został zwerbowany przez ówczesnego kapitana Informacji Wojskowej Czesława Kiszczaka w celach kontrwywiadowczych - dowodzi dokument Stasi opublikowany przez "Gazetę Polską" i najnowszy numer biuletynu IPN.
Historyk IPN Wojciech Sawicki opisał odnaleziony w archiwach b. służby bezpieczeństwa NRD dokument kontrwywiadu STASI z 1986 r. Jest w nim mowa, że "rozwój ścisłych związków pomiędzy gen. broni Kiszczakiem i gen. armii Jaruzelskim rozpoczął się w początku lat 50., gdy tow. Jaruzelski był oficerem wykładającym w wojskowej Akademii Sztabu Generalnego. Towarzysz Kiszczak był w tym czasie kapitanem odpowiedzialnym za ochronę kontrwywiadowczą na tej uczelni".
- Mogę to określić tylko jednym słowem - brednia - powiedział PAP gen. Jaruzelski. Jest to tak idiotyczne - różne rzeczy słyszałem, ale to jest tak idiotyczne. W ogóle na oczy wtedy Kiszczaka nie mogłem widzieć. On był w Marynarce Wojennej, w zupełnie innym układzie- dodał Jaruzelski. w podobnym tonie wypowiada się gen. Kiszczak: " - W 1952 r. byłem szefem kontrwywiadu 18. dywizji w Ełku, siedziałem w lesie i pojęcia nie miałem, że istnieje człowiek o nazwisku Jaruzelski. Dopiero w II połowie lat 50. dowiedziałem się o tym nazwisku, a gen. Jaruzelskiego poznałem pod koniec lat 60. albo na początku lat 70."
Jednak Sawicki pisze, że: " "W roku 1952 tow. Jaruzelski został pozyskany przez kpt. Kiszczaka jako »nieoficjalny współpracownik«, przez niego zaprzysiężony i wykorzystany do wykonania zadań kontrwywiadowczych. Współpraca została oceniona jako bardzo aktywna i wartościowa" - głosi dokument. Według niego, gdy "w końcu roku 1952 ówczesny szef Głównego Zarządu Politycznego WP, gen. Kazimierz Witaszewski, zażądał zwolnienia tow. Jaruzelskiego z armii z powodu burżuazyjnego pochodzenia, tow. Kiszczak postarał się o odpowiednie dowody na nadzwyczaj pozytywną postawę i nastawienie tow. Jaruzelskiego do państwa i armii".
"Później korelacja obu karier jest jeszcze bardziej widoczna. Generał Jaruzelski awansuje na szefa Sztabu Generalnego WP 5 marca 1965 r., stając się, jak niegdyś Witaszewski, osobą numer 2 w polskiej armii (a być może – ze względu na swoje doświadczenie – nawet nieoficjalnie numer 1), a już dwanaście dni później (!) szefujący dotąd zaledwie Oddziałowi Marynarki Wojennej WSW Kiszczak staje się p.o. szefa największej struktury terenowej WSW – Zarządu Śląskiego Okręgu Wojskowego. Chyba tylko po to, by po dwóch latach mieć dobry tytuł do objęcia funkcji zastępcy szefa całej Wojskowej Służby Wewnętrznej. W ten sposób Jaruzelski, nie będąc jeszcze nawet formalnie ministrem (co nastąpiło kwietniu 1968 r.) stał się bez wątpienia najbardziej wpływową osobą w całej armii PRL"- pisze historyk w "Gazecie Polskiej".
"W kolejnych latach istniały już zawsze ścisłe związki pomiędzy towarzyszami Kiszczakiem i Jaruzelskim. Zwłaszcza w okresie kierowania przez gen. broni Kiszczaka wywiadem polskiej armii zaopatrywał on gen. armii Jaruzelskiego i jego rodzinę w zagraniczne towary, które pozyskiwał jako podarunki od działających za granicą attaché wojskowych" - czytamy dalej w dokumencie STASI ujawnionym przez historyka IPN.
Tekst Wojciecha Sawickiego TUTAJ
onet.pl/ niezalezna.pl
Skomentuj
Komentuj jako gość