Wreszcie b. prezes zarządu olsztyńskiego PiS Jerzy Szmit zabrał głos w sprawie wyniku wyborów w Olsztynku. Zamieścił w czwartek po południu 28 lipca komentarz na ten temat, na swoim portalu opinie.olsztyn.pl. Twierdzi w nim, że w Olsztynku ani nie wygrała Platforma, ani Prawo i Sprawiedliwość nie przegrało.
Zdaniem Szmita Platforma Obywatelska nie może sobie przypisać wyniku Roberta Waraksy (ponad 63% głosów) gdyż startował on z Komitetu Wyborczego Wyborców Roberta Waraksy i nigdzie w materiałach wyborczych nie powoływał się na PO.
Mieszkańcy zagłosowali na Waraksę, jako na „młodego człowieka, który od trzech kadencji jest w radnym Rady Miasta. Jest aktywnym, potrafiącym korzystać ze swojego mandatu człowiekiem. Codziennie i systematycznie dociera do swoich wyborców za pomocą mediów społecznościowych Potrafi też z nimi bezpośrednio współpracować”.
Czyli Szmit doskonale wie, jakimi cechami powinien odznaczać się kandydat w wyborach na szefa samorządu terytorialnego. Dlaczego więc wystawił „spadochroniarza”, politycznego pieczeniarza i emeryta?
Szmita śmieszą „radosne okrzyki Platformy, że w Olsztynku nastąpił przełom”, bowiem nikt z Platformy nie afiszował się z tym kandydatem, a sama PO dopiero po 2 dniach od ogłoszenia wyników ogłosiła sukces. Faktycznie, nikt z PO nie afiszował się z Waraksą, w odróżnieniu od kandydata PiS-u, któremu rękę ściskali na olsztyneckim rynku ministrowie, z wiadomym rezultatem (6% poparcia). Jednak, wbrew temu co twierdzi Szmit, Robert Waraksa jest rozpoznawalny przez mieszkańców także jako polityk PO. Startował przecież m.in. w wyborach do Sejmu.
Szmit na koniec przyznaje, że „Oczywiście i Prawo i Sprawiedliwość ma coś do przemyślenia z lekcji olsztyneckiej”. I jaki wniosek wyciąga z tych przemyśleń? „Może należy, szczególnie w gminach, ale i powiatach budować komitety wyborcze wyborców bez szyldu partyjnego?”.
Pisze to polityk, który w polityce funkcjonuje od 1989 roku i doskonale wie, że w wyborach samorządowych w gminach i miastach mieszkańcy z reguły głosują na człowieka a nie na szyld wyborczy. To jedynie w największych metropoliach wojewódzkich rozgrywa się bitwa pomiędzy partiami politycznymi i ich twardymi elektoratami.
Kilka osób, po moim tekście o wyborczym blamażu PiS-u w Olsztynku pytało mnie, czym kierował się Szmit stawiając na Starowieyskiego, bo przecież tajemnicą poliszynela jest, że bez zgody ówczesnego prezesa okręgu olsztyńskiego PiS Tomasz Maria Starowieyski, ani by nie został zarządcą komisarycznym, ani kandydatem na burmistrza. Potwierdził mi to działacz PiS, przedsiębiorca z sąsiadującej z Olsztynkiem Stawigudy Krzysztof Kamiński. Kamiński powiedział mi, że zgłosił wraz z grupą członków PiS zupełnie inną kandydaturę, ale Szmit zignorował ich i podjął decyzje ponad ich głowami, zresztą jak zwykle.
Niestety, Szmit w swoim komentarzu całkowicie przemilczał, kto zdecydował o powołaniu Tomasza Marię Starowieyskiego na zarządcę komisarycznego w Olsztynku, a następnie namaścił na kandydata na burmistrza, czyli kto odpowiada za ośmieszenie PiS-u i za jej spektakularną wtopę?
Cała odpowiedzialność za sromotną porażkę wyborczą i skompromitowanie PiS-u spada na Szmita, ale ten nie potrafi się do tego przyznać. Po tym poznaje się klasę polityka.
Adam Socha
Czytaj też na ten temat:
Robert Waraksa z PO będzie burmistrzem Olsztynka. Kandydat PiS zmiażdżony
Skomentuj
Komentuj jako gość