W epoce post prawdy słowom, pojęciom i symbolom odebrano ich pierwotny sens i znaczenie. Putin więc może nazywać najazd na Ukrainę „denazyfikacją” a prof. Robert Traba, historyk i politolog, osoby upominające się o prawdę historyczną, dotyczącą komunizmu i Armii Czerwonej - zbrojnego ramienia tej ludobójczej ideologii – „policjantami pamięci”.
Traba w swoim apelu w "Wyborczej Olsztyn" pt "Brońmy historii przed policją pamięci" nawiązuje do „policji myśli” z książki Orwella „Rok 1984”, czyli komunistycznych oraz narodowosocjalistycznych tajnych policji politycznych, do których w swoim tekście zalicza także mnie z imienia i nazwiska.
Nie zamierzam polemizować z Robertem Trabą, bo to praca Syzyfa. Dlatego, że odwołujemy się do zupełnie różnego dziedzictwa, ja odwołuję się do chrześcijańskich i republikańskich korzeni Rzeczypospolitej, do powstań narodowych, wojny z bolszewikami, walki Armii Krajowej i Żołnierzy Niezłomnych, zrywów społecznych w czasach PRL-u i rewolucji „Solidarności”. Moimi punktami odniesienia są rtm Pilecki i 18-letnia sanitariuszka AK Danuta Siedzikówna „Inka”, a nie zaangażowani w budowę stalinizmu intelektualiści pokroju prof. Jerzego Jedlickiego (mentor prof. Traby) czy prof. Tadeusza Krońskiego, który napisał do Czesława Miłosza: „My sowieckimi kolbami nauczymy ludzi w tym kraju myśleć racjonalnie bez alienacji”.
Dlatego ograniczę się do kwestii dla mnie najistotniejszej w tym sporze o „szubienice”. Przypomnę, że w grudniu 2021 roku Putin postawił państwom NATO ultimatum: zażądał usunięcia oddziałów sojuszniczych z Polski i krajów bałtyckich, wycofania amerykańskiej broni nuklearnej z Europy, wieczystego wyrzeknięcia się sojuszu z Ukrainą oraz rezygnacji z przyjęcia Ukrainy i Gruzji do NATO. Bez spełnienia tych żądań Putin zagroził inwazją na Ukrainę. Państwa NATO trafnie odczytały to ultimatum jako żądanie pełnej i bezdyskusyjnej kapitulacji.
Wówczas jeszcze opinia publiczna państw NATO łudziła się nadzieją, że to tylko blef Putina. 24 lutego 2022 roku okazało się, że Putin mówił serio, tak jak serio powiedział po objęciu prezydentury, że rozpad Związku Radzieckiego to największa katastrofa XX wieku oraz serio zapowiedział na konferencji w Monachium w 2008 roku, że jego celem jest odbudowa ZSRR i tę odbudowę konsekwentnie realizował, najeżdżając w 2008 roku na Gruzję, wyrzynając 200 tysięcy Czeczenów, a w 2014 roku anektując Krym. Teraz przyszła pora na całą Ukrainę.
Po agresji Rosji na Ukrainę i popełnianych tam codziennie zbrodniach wojennych społeczeństwa państw zachodnich uświadomiły sobie jak śmiertelne zagrożenie dla wolnego świata stanowi Rosja. Zrozumiano, że Europa wyhodowała kolejnego Hitlera. To dlatego przez całą Europę, nawet przez Niemcy i Austrię przeszła fala burzenia i „bezczeszczenia” pomników postawionych po II wojnie światowej ku chwale żołnierzom Armii Czerwonej.
Bowiem w doktrynie rosyjskiej te pomniki stanowią rodzaj „słupów granicznych” Rosji. Stanęły one wszędzie tam, dokąd doszedł żołnierz Armii Czerwonej i symbolizują strefę wpływów Rosji. Pozostawienie tych „słupów granicznych”, po inwazji Rosji na Ukrainę, oznaczałoby zgodę danego państwa na podległość Rosji.
Zrozumiało to nawet szefostwo lewicowego, fundamentalnie anty pisowskiego portalu OKO.press publikując raport pt „30 zdemontowanych sowieckich pomników w Europie i 50 „zbezczeszczonych”:
Czytamy w nim:
„Rosja z zajadłością upomina się o pomniki, którymi naznaczyła Europę. Te pomniki były znakiem “tu byliśmy”. Pokazywały Rosję jako wyzwolicielkę i unieważniały pamięć o tym, że Ukrainę, Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię Rosja „wyzwalała” dwukrotnie, raz, w 1939/40 roku, wspólnie z Niemcami, a raz, w 1944 roku, przeciw nim, ustanawiając swój porządek (…) Usunięcie pomnika jest dla Moskwy wydarzeniem straszliwszym niż strata czołgu czy helikoptera z załogą. Dlatego tyle informacji o tym można znaleźć w rosyjskim oficjalnym przekazie. Rosyjskie media zapewniają, że na terenach “wyzwolonych” przez Rosję postawi się nowe pomniki”.
Jedynym miastem w Polsce i Europie, którego prezydent i rada miasta, wspierani przez takich lewicowych intelektualistów jak prof. Robert Traba i działaczy partii lewicowych, stanęli w obronie tego „słupa Stalina”, jest Olsztyn. To dlatego minister kultury musiał zająć ten obiekt, by przenieść go do muzeum. Nie jest to akt wymierzony w autora tego pomnika Xawerego Dunikowskiego, jak twierdzi Traba, tylko obrona polskiej racji stanu.
Na koniec odniosę się tylko do podłej insynuacji Roberta Traby, iż takie osoby, jak on, broniące Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej, zaliczam do „opcji żydowskiej”. W Polsce i na świecie, gdy chce się zniszczyć oponenta politycznego, a nie ma się argumentów, nazywa się go „antysemitą”. Żądam od Roberta Traby wykazania, iż zaliczyłem go kiedykolwiek gdziekolwiek do „opcji żydowskiej”. Proszę wskazać jakiś mój tekst świadczący o moim antysemityzmie.
Adam Socha
Zarówno ja, jak i Bogdan Bachmura wysłaliśmy nasze polemiki z apelem Roberta Traby do redakcji "Wyborczej Olsztyn" z prośbą o opublikowanie, gdyż w swoim tekście Traba atakuje nas z imienia i nazwiska, więc mamy prawo przedstawić czytelnikom "Wyborczej" naszą odpowiedź. Czekamy na publikację naszych polemik.
Odpowiedź Bogdana Bachmury pt. "Policjanta pamięci" polemika z Robertem Trabą" TUTAJ
Na zdjęciu kadr z filmu "Rok 1984" na podstawie książki G. Orwella
Skomentuj
Komentuj jako gość