Przewodniczący Ruchu Narodowego w Olsztynie Piotr Lisiecki rozpoczął lobbowanie na rzecz nazwania jednej z ulic Olsztyna imieniem Romana Dmowskiego. To część ogólnopolskiej akcji podejmowanej przez narodowców w reakcji na petycję grupy warszawskich radnych o zmianę nazwy Rondo Romana Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet.
Rondo Romana Dmowskiego to miejsce w centrum Warszawy, położone u zbiegu ul. Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich. Odbywają się tam zgromadzenia w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, rusza stamtąd Marsz Niepodległości, a po ubiegłorocznej decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji odbywały się tam masowe protesty. Przeciw zmianie nazwy wypowiadali się m.in. premier Mateusz Morawiecki, prezes IPN Karol Nawrocki, politycy PiS czy Konfederacji.
Piotr Lisiecki przeprowadził wywiad na ten temat z dr. Pawłem Warotem, naczelnik delegatury IPN w Olsztynie (od lewej P. Warot):
"Dmowski to postać ważna dla naszego regionu!"
PL: Panie Naczelniku, kim był Roman Dmowski?
PW: Roman Dmowski jest ojcem naszej niepodległości, wychowawcą narodu polskiego. Przeszło sto lat temu wskazywał na potrzebę posiadania przez naród Polski państwa, które zapewni nam bezpieczeństwo, dostatek, możliwość samorealizacji; nic innego tylko własne państwo może nam to wszystko zagwarantować.
PL: Jaką rolę widział dla odrodzonego Państwa Polskiego?
PW: Dmowski wskazywał, iż Polska zabezpiecza Slowiańszczyznę przed naporem niemieckim. A z drugiej strony chroni Europę przed Rosją
PL: Czemu Olsztyn nie ma ul. Dmowskiego?
PW: Brak ulicy Romana Dmowskiego w Olsztynie jest niedopatrzeniem. Wynika on z faktu, że miasto nasze od lat rządzone przez postkomunistów, liberałów..., "różowych" nie mogło nigdy złożyć hołdu Dmowskiemu, przykładowo w ten sposób, aby nazwać Jego imieniem jedno z olsztyńskich rond, czy ulic.
PL: Jakie zasługi dla naszego regionu miał Dmowski?
PW: Dmowski na konferencji pokojowej w Paryżu domagał się, by m.in. Warmia, Mazury, Powiśle - ziemie etnicznie polskie znalazły się w granicach odrodzonej Polski.
Robert Szewczyk, przewodniczącego Rady Miasta w Olsztynie nie widzi możliwości w nabliższym czasie realizacji wniosku narodowców.
— Mamy w tej chwili około 200. propozycji nazw ulic w Olsztynie zaproponowanych przez mieszkańców. Mimo naszych szczerych chęci, tylu ulic na pewno nie wybudujemy, więc jest to propozycja, z której radni będą czerpać pomysły do nazywania kolejnych nowopowstałych ulic w Olsztynie — mówi przewodniczący RM Robert Szewczyk w rozmowie z "Gazetą Olsztyńską" — Musimy też pamiętać, że staramy się nazywać nowe ulice w mieście tematycznie. Tak na przykład na Gutkowie mamy ulice związane z ptakami, na Redykajnach mamy kwiaty, Likusy to drzewa i tak dalej. Najlepsze miejsce dla postaci historycznych to Centrum, więc jeśli Roman Dmowski będzie miał mieć w Olsztynie swoją ulicę to najlepiej tam. Na obecną chwilę nie przewiduję jednak, że miałaby tam powstać ulica godna nazwania ją jego imieniem — podsumowuje Szewczyk.
Polecam też komentarz Aleksandra Halla, byłego lidera Ruchu Młodej Polski, w „Rzeczpospolitej”
W obronie ronda Dmowskiego
Każdy z nas ma prawo do własnego osądu działań twórców naszej niepodległości, ale dojrzałe państwo musi szanować różne tradycje i szukać patriotycznej syntezy – pisze historyk.
Warszawscy radni przyjęli petycję w sprawie zmiany nazwy ronda Romana Dmowskiego na rondo Praw Kobiet. To oznacza, że Rada Miasta będzie debatować, a zapewne także głosować w tej sprawie. Z wypowiedzi prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego wynika, że do propozycji odnosi się z dużym zrozumieniem. Platforma Obywatelska ma w radzie większość, wobec tego jest wysoce prawdopodobne, że jeśli dojdzie do głosowania w tej sprawie, wniosek o zmianę nazwy zostanie uchwalony.
W drugiej połowie lat 70. ubiegłego wieku wraz z gronem przyjaciół z Ruchu Młodej Polski wprowadzałem myśl Narodowej Demokracji do ideowych i politycznych debat, jakie toczyły się w środowiskach opozycji demokratycznej. W wolnej Polsce byłem jedną z osób, które towarzyszyły prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, gdy w dniu Święta Niepodległości 11 listopada, w trakcie marszu, w którym oddawał hołd wielkim postaciom naszej historii, składał kwiaty pod pomnikiem Romana Dmowskiego. Uważam więc za swój obowiązek zabranie głosu w tej sprawie.
Szkoła patriotyzmu
Żaden poważny historyk nie kwestionuje wielkiej roli Dmowskiego w odzyskaniu przez Polskę niepodległości po pierwszej wojnie światowej, a w szczególności odzyskania przez nasze państwo ziem dawnego zaboru pruskiego. W II Rzeczypospolitej był ideowym przywódcą potężnego obozu politycznego. Dzieje tego obozu mają blaski i cienie. Z pewnością wśród ciemnych kart była agitacja antyżydowska, prowadząca także do aktów przemocy.
Nikt odpowiedzialny i rozsądny, kto obecnie chce czerpać z dziedzictwa Narodowej Demokracji, nie może odwoływać się do antysemityzmu. Trzeba też pamiętać, że byli endecy, którzy podczas niemieckiej okupacji pomagali Żydom, chociaż groziła za to śmierć.
Nade wszystko nie można zapomnieć, że patriotyzm bardzo wielu Polaków, którzy w trakcie II wojny, a także przez kilka lat po jej zakończeniu walczyli i ginęli za Ojczyznę, ukształtowany został w politycznej szkole Romana Dmowskiego. Jednym z nich był Wiesław Chrzanowski, żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej, a następnie AK, uczestnik Powstania Warszawskiego, który w 2007 roku został honorowym obywatelem Warszawy. Opowiadał mi, jak w trakcie konspiracyjnych szkoleń politycznych młodych żołnierzy Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW), z wypiekami na twarzy chłonęli „Myśli Nowoczesnego Polaka".
Piłsudski, Daszyński, Haller – ich też usunąć?
Warszawa otacza kultem Powstanie Warszawskie. Czci pamięć powstańców. Trzeba przypomnieć, że w walkach wzięli udział żołnierze wszystkich organizacji podziemia narodowego. W szeregach AK ponad 1500 żołnierzy wywodziło się z NOW. Tworzyli bataliony „Harnaś", „Antoni" i „Gustaw" (w nim walczył i został ranny Wiesław Chrzanowski, przyszły marszałek Sejmu niepodległej Polski). Znaczna ich część poległa. W powstaniu walczyło też ponad 2 tys. żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.
Usunięcie nazwiska ich politycznego mistrza z nazwy ronda znajdującego się w centrum Warszawy stanowiłoby zniewagę ich pamięci. Byłby to zresztą bardzo niebezpieczny precedens. Dlaczego za Dmowskim nie miałby pójść Józef Piłsudski, który powrócił do władzy w 1926 roku w wyniku krwawego zamachu stanu, a w 1930 roku kazał aresztować przywódców opozycji parlamentarnej, nad którymi następnie znęcano się w twierdzy brzeskiej?
A może należy przemyśleć, czy aby nazwa placu w stolicy należy się Ignacemu Daszyńskiemu, jednemu z przywódców PPS, który wraz ze swą partią poparł zamach majowy, w którym zginęło kilkaset osób, a prawie tysiąc zostało rannych? Czy aby na pewno na upamiętnienie w Warszawie zasługuje generał Józef Haller, po wyborze Gabriela Narutowicza na urząd prezydenta prowadzący przeciwko niemu agitację, która być może wpłynęła na zbrodniczą decyzję Eligiusza Niewiadomskiego o dokonaniu zamachu?
Taka jest logika dokładnego lustrowania bohaterów naszej historii według ahistorycznych i pozornie moralistycznych kryteriów.
Kto pogłębia podziały
Polacy spierali się o drogę prowadzącą do niepodległości. Dzieje II Rzeczypospolitej były burzliwe, a twórcy naszej niepodległości częściej wadzili się ze sobą, niż współpracowali. Wszyscy mają jednak wielkie i niekwestionowane zasługi dla Polski. Każdy z nas ma prawo do własnego osądu ich działań, do historycznych sympatii i antypatii, ale dojrzałe państwo musi szanować różne tradycje i szukać patriotycznej syntezy. Takie działania prowadził Bronisław Komorowski, który w Święto Niepodległości prowadził Szlakiem Królewskim marsz zatrzymujący się przed pomnikami kardynała Stefana Wyszyńskiego – Prymasa Tysiąclecia, Wincentego Witosa, przywódcy ruchu ludowego i premiera rządu w 1920 roku, gdy ważyły się losy polskiej niepodległości, Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego. Prezydent Komorowski rozumiał potrzebę budowania narodowej syntezy i pragnął się do niej przyczynić.
Dla wszystkich jest oczywiste, że obecnie zmierzamy w odwrotnym kierunku: podział wspólnoty narodowej się pogłębia. Bardzo bym nie chciał, aby decyzja Rady Miasta Stołecznego Warszawy w sprawie zmiany nazwy ronda Dmowskiego była kolejnym krokiem w eskalacji wojny polsko-polskiej. W tym wypadku nie będzie wątpliwości, kto zawinił.
Aleksander Hall – polityk i historyk, dr hab. nauk humanistycznych, działacz opozycji demokratycznej w PRL, współzałożyciel Ruchu Młodej Polski, minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego
Skomentuj
Komentuj jako gość