USA nie uratują Polski przed rosyjską inwazją - powiedział amerykański strateg Edward Luttwak w wywiadzie dla „Rz” (cały wywiad TUTAJ). Kiedy przyjdzie co do czego, Amerykanów nie będzie. Dla Polski powtórzy się sytuacja z 1939 roku – mówi Luttwak.
- Przede wszystkim dlatego, że to Rosjanie zdecydują, kiedy będą chcieli uderzyć. A zrobią to w dogodnym dla siebie momencie, na przykład w czasie głębokiego kryzysu politycznego w Ameryce, gdy wiatr w żagle będą mieli politycy przeciwni zagranicznym interwencjom. Dla Amerykanów obecność 5 tysięcy żołnierzy nad Wisłą nie jest złym rozwiązaniem. Tanim kosztem mogą nieco wkurzyć Rosjan. Ale w razie konfliktu ich znaczenie będzie zerowe, tym bardziej że także w Niemczech nie ma wystarczająco dużych sił amerykańskich, aby przyjść Polsce z odsieczą, a przerzut dywizji ze Stanów będzie niezwykle trudny. Pierwsze, co zrobią Rosjanie, to zniszczą wszystkie lotniska wojskowe w Polsce.
Kraje bałtyckie są nie do obrony, chyba że ma się na miejscu milion, albo lepiej 1,5 miliona żołnierzy. Tym bardziej symboliczna liczba wojsk USA w Polsce nie zmieni wyniku wojny o Ukrainę. Ten amerykański garnizon jest wręcz dla Polaków szkodliwy, bo tworzy złudzenie bezpieczeństwa i odciąga uwagę od tego, co należy robić dla obrony kraju. Aby tego uniknąć, Izraelczycy nigdy nie należeli do żadnego sojuszu i nigdy nie zgodzili się, aby Amerykanie u nich stacjonowali. Nawet w środku pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, gdy Waszyngton wysłał im baterie patriotów, od razu zastąpili amerykańską załogę własnymi żołnierzami. Wiedzieli, że jeśli wojsko USA miałoby coś zmienić, to w sile 0,5 miliona ludzi. Symboliczna obecność ich nie interesowała.
Co Luttwak radzi Polsce?
1. Nie wydawać pieniędzy na marynarkę wojenną. Na tak małym akwenie, jakim jest Bałtyk, okręty polskiej marynarki wojennej mogą służyć tylko jako cel rosyjskiego ataku z okrętów podwodnych, wybrzeża, powietrza.
2. 250 abramsów to jest dobre dla Omanu. 4–5 tysięcy czołgów– to by zmieniło układ sił.
3. F-35 będą bezużyteczne, bo pierwszym celem Rosjan będą lotniska. Te samoloty mogą wtedy okazać się bezużyteczne.
4. Nastawić się na obroną taką jaką ma Finlandia, gdzie żyje ledwie 4,5 miliona ludzi, ma bardzo długą granicę z Rosją, której nie wyznaczają ani góry, ani rzeki. Nie ma żadnych naturalnych przeszkód. Dlatego Finowie w ogóle nie chcą tej granicy bronić. Ale kiedy rosyjskie czołgi dotrą do celu i wyłączą silniki, z mroku nocy wyłoni się 650 tysięcy fińskich żołnierzy – przede wszystkim z poboru. Świetnie przygotowanych. Wiem, brałem udział w ich szkoleniach. No i zacznie się rzeź. Rosjanie zawsze mieli wielkie braki w piechocie i w takim starciu nigdy nie dają rady. Ponieważ nie ma drugich tak dobrych strategów, jak Rosjanie, Moskwa na takie ryzyko nie pójdzie. Finlandia jest nie do ruszenia. Wiem, jak to się rozstrzygnęło w 1962 roku. U progu kryzysu kubańskiego Chruszczow chciał przebić się przez Finlandię do Norwegii, wyjść na otwarty Atlantyk. Szef sztabu generalnego rosyjskiej armii ostrzegł go wtedy, że to będzie kosztować utratę 150 tysięcy ludzi, za dużo, aby utrzymać stabilność Związku Radzieckiego. Kreml się więc cofnął. O ile groźniejsza dla Rosji mogłaby być Polska ze swoimi 38 milionami! Rosjanie nigdy takiego kraju by nie ruszyli, a polscy politycy mogliby skoncentrować się na tym, czego oczekują wyborcy: zapewnieniu lepszej jakości życia. I to bez wydawania złotówki więcej na obronę niż dziś. Muszą tylko zapomnieć o Janie III Sobieskim i skoncentrować się na tym, co naprawdę przerazi Rosjan.
Jaki byłby wynik starcia Rosji i Ameryki?
Tu wchodzą w grę pozawojskowe czynniki. Putin zbudował gangsterską kleptokrację i jeśli to się nie zmieni, nawet przy najlepszej strategii Rosja przegra (...). W starciu z Rosją Ameryka ma chyba jeszcze jedną słabość: musi skoncentrować się na wyzwaniu, jakie rzuciły jej Chiny. Brytyjski historyk Paul Kennedy przestrzega przed wstrząsami, jakie czekają świat w nadchodzących 20–30 latach. Bo jego zdaniem nigdy w dziejach hegemon nie oddawał swojego miejsca rywalowi bez walki. A jak uważa Kennedy, zajęcie przez Chiny miejsca Stanów jest nieuniknione.
Europejska obrona ma przyszłość?
Oczywiście! Ale dopiero gdy osoby, takie jak Sandra Gallina (dyrektor departamentu zdrowia i bezpieczeństwa żywności – red.), przestaną pracować w Komisji Europejskiej. Z jej powodu proces dystrybucji szczepionek na Covid-19 w Unii wydłużył się o kilka miesięcy. Ze swoim wykształceniem tłumaczki upierała się, żeby koncerny farmaceutyczne wzięły prawną odpowiedzialność za użycie tego preparatu. Tyle że jak ktoś sprzedaje 600 milionów szczepionek, to może się co najwyżej zobowiązać, że jeśli mu się udowodni, iż umyślnie chciał, aby pacjenci umierali po użyciu tej wakcyny w męczarniach, wypłaci 50 centów od ofiary. Bo zwyczajnie więcej nie ma. Gallina oskarżała też Amerykanów, Izraelczyków o to, że przepłacili za szczepionki, nie zdając sobie sprawy, że w tej sprawie czas to było życie. Jeśli tacy ludzie będą nadal pracowali w Brukseli, Gwatemala pokona europejską armię. Z łatwością!
Edward Luttwak (ur. 1942)
Jeden z najbardziej znanych strategów amerykańskich. Sławę przyniosły mu książki „Zamach stanu: praktyczny przewodnik",„Strategia: logika wojny i pokoju" oraz „Wielka strategia Imperium Rzymskiego: od pierwszego do trzeciego wieku naszej ery". John le Carré nazwał go współczesnym Machiavellim. Z jego usług korzystało wiele rządów na świecie. Opracował m.in. strategię złamania szantażu arabskich producentów ropy w latach 70. ubiegłego wieku. Przewidział też, że amerykańska interwencja w Iraku doprowadzi do trwałego skonfliktowania szyitów i sunnitów. Posiada ranczo w Boliwii, gdzie hoduje bydło.
Wielkość jednostek sojuszniczych w Polsce jest oceniania na około 5000 osób. W Polsce przebywają obecnie wojska sojusznicze w ramach dwóch inicjatyw:
• natowskiej
• amerykańskiej
NATO rozmieściło w okolicach Orzysza jedną z czterech grup bojowych eFP (ang. enhanced Forwad Presence – wzmocniona Wysunięta Obecność). Została ona utworzona przez Stany Zjednoczone przy udziale wojsk z Rumunii, Wielkiej Brytanii oraz Chorwacji.
Siły NATO w Polsce składają się z jednostek polskich (Polska przystąpiła do NATO w 1999 roku) i sojuszniczych.
Siły polskie to:
MNC NE (Wielonarodowy Korpus Północ-Wschód w Szczecinie) – utworzony w 1999,
JFTC (Centrum Szkolenia Sił Połączonych NATO w Bydgoszczy) – utworzone w 2004,
3NSB (3 Batalion Łączności NATO w Bydgoszczy) – od 2010,
MP COE (Centrum Eksperckie Policji Wojskowej NATO w Bydgoszczy) – od 2013,
NFIU (Jednostka Integracji Sił NATO w Bydgoszczy) – od 2015,
CI COE (Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO w Krakowie) – od 2017.
Pierwsze jednostki sojusznicze NATO stacjonujące na terytorium III RP pojawiły się w 2017 roku (wcześniej jednostki sojusznicze nie stacjonowały na terytorium Polski, aczkolwiek brały udziały w ćwiczeniach wojskowych, np. ćwiczenia Anaconda, Dragon czy Noble Jump w połowie lat 2010-tych; ćwiczenia takie odbywają się nadal, np. Defender Europe w 2020 roku). Są one zgrupowane jako MND NE (Wielonarodowa Dywizja Północ-Wschód w Elblągu) – od 2017 roku. W jej skład wchodzą żołnierze z:
Polski, Czech, Estonii, Hiszpanii, Kanady, Litwy, Łotwy, Niemiec, Rumunii, Turcji, Stanów Zjednoczonych, Węgier, Wielkiej Brytanii oraz Słowacji
jednostki eFP (NATO Forward Presence, Wzmocniona Wysunięta Obecność).
Koordynację działań wszystkich czterech grup bojowych eFP powierzono utworzonej w Elblągu Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód. Krajem ramowym dywizji jest Polska, a w jej skład wchodzą żołnierze z: Polski, Czech, Estonii, Hiszpanii, Kanady, Litwy, Łotwy, Niemiec, Rumunii, Turcji, Stanów Zjednoczonych, Węgier, Wielkiej Brytanii oraz Słowacji.
W efekcie dwustronnych polsko-amerykańskich uzgodnień, w ramach amerykańskiej operacji Atalntic Resolve, do Polski trafiła Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa, której wojska stacjonują w Żaganiu, Świętoszowie, Skwierzynie, Toruniu i Bolesławcu, zespół zadaniowy Brygady Lotnictwa Bojowego stacjonujący w Powidzu oraz pododdziały logistyczne.
Amerykanie zdecydowali również o przeniesieniu z Niemiec do Poznania tzw. Elementu Dowodzenia Misji operacji Atlantic Resolve, który kieruje działaniami żołnierzy amerykańskich nie tylko w Polsce, ale również w pozostałych państwach regionu. Od października 2019 roku struktura ta funkcjonuje jako Wysunięte Dowództwo Dywizyjne. Koordynuje funkcjonowanie SZ USA w naszym regionie w ramach operacji Atlantic Resolve. A dodatkowo jej rolę podkreśla mianowanie na jej dowódcę amerykańskiego generała.
Z kolei w listopadzie 2020 roku w Poznaniu rozpoczęło działalność wysunięte dowództwo V Korpusu Sił Lądowych USA w Polsce. To jedyna struktura tego szczebla dowodzenia rozmieszczona w Europie; z Polski dowodzone będą amerykańskie siły lądowe na naszym kontynencie.
W trakcie budowy jest również baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie, która zapewni obronę Polski i części europejskiego terytorium Sojuszu Północnoatlantyckiego przed ograniczonym atakiem rakietami balistycznymi.
Polskie kontyngenty wojskowe obecne są na Łotwie, Litwie i Rumunii.
(dane na podstawe wiki i MON)
Skomentuj
Komentuj jako gość