W niedzielę 10 października w 120 miejscowościach odbyły się demonstracje pod hasłami: „Nie dla polexitu. Zostajemy w Europie”. Największy więc odbył się na Placu Zamkowym. Warszawski ratusz podał, iż zgromadził on od 80 do 100 tys uczestników. Natomiast Komenda Główna Policji podała, iż frekwencja na placu Zamkowym wyniosła 25 tys. osób.
Do protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł o wyższości Konstytucji RP nad prawem unijnym wezwał p.o. przewodniczącego PO Donald Tusk. Prezentujemy echa tych protestów w mediach polskich i zagranicznych i komentarze.
Obszerne relacje z wieców zamieściła wyborcza.pl, w tym z Olsztyna.„Setki osób, w tym sędzia Paweł Juszczyszyn i Aleksander Kwaśniewski z żoną Jolantą, protestowały w Olsztynie przeciwko orzeczeniu fasadowego Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej, które toruje drogę do polexitu” - czytamy w relacji Iwony Görke. Wiec odbył się na rynku Starego Miasta, a zorganizował go olsztyński KOD. „Przeżyliśmy komunę, wygraliśmy z komuną i z nimi też wygramy! - dziennikarka zacytowała wystąpienie mec. Wojciecha Wrzecionkowskiego, co zabrzmiało dziwnie, po wystąpieniu byłego prezydenta, ministra w komunistycznym rządzie w PRL Aleksandra Kwaśniewskiego.
Zaskakuje w wyborczej.pl brak komentarzy politycznych do protestów czołowych publicystów gazety. Zamieszczono jedynie komentarz rysownika Jerzego Sawki: „Trybunał mgr Posłusznej rozwalił łomem pancerną szybkę chroniącą czerwony guzik. Teraz wszystko zależy od jednego palca szaleńca”.
"Rzeczpospolita: „Nie dla polexitu.
Bardziej zdecydowanie wypowiedziała się rp.pl. Redaktor naczelny „Rz” Bogusław Chrabota w imieniu własnym i Zespołu napisał:
„Nie dla polexitu. Nie godzimy się na marginalizację Polski w wyniku działań aktualnie rządzącej większości i głośno domagamy rewizji szkodliwej dla kraju polityki. (…) Czwartkowy wyrok Trybunału Konstytucyjnego wprowadził nas na ryzykowną ścieżkę polexitu. Tym samym, od feralnego czwartku 7 października 2021 roku, polexit nie jest już tylko hasłem w politycznej retoryce czy czczą pogróżką, ale realną przyszłością wyprowadzenia Polski ze struktur europejskich. Dziennikarze „Rzeczpospolitej", podobnie jak większość jej publicystów, uważają taką kolej rzeczy za fundamentalny błąd, a igranie z obecnością naszego państwa w Unii Europejskiej za karygodne. Raz jeszcze powtórzymy, nasz kraj nie ma alternatywy dla obecności w Unii Europejskiej. Zerwanie tego związku okryje sprawców polexitu hańbą na miarę konfederacji targowickiej. Przyszłe pokolenia im tego nigdy nie wybaczą”.
Prof. Kamiński: Postępowanie wobec Polski może trwać kilka lat
Ponadto w rp.pl wywiad z prof. Ireneuszem C. Kamińskim z Zakładu Prawa Międzynarodowego Instytutu Nauk Prawnych PAN. „Procedura przymuszania kraju UE, by nie naruszał traktatów, może trwać pięć, sześć lat” – mówi prof. Kamiński.
„Może się np. okazać, że prawo unijne chroni prawa i wolności słabiej niż krajowa konstytucja. Tak stało się w niedawnym wyroku francuskiej Rady Stanu, która odniosła się krytycznie do pewnego wyroku TSUE. Uznała, że luksemburski wyrok nie uwzględnia równie mocno, jak wymaga tego konstytucja, bezpieczeństwa państwa. I francuscy sędziowie zapowiedzieli, że będą w przyszłości pomijać prawo UE, gdy to nie zapewnia ochrony tożsamej z konstytucyjną.
W "sprawie polskiej " jest pytanie, czy nie dochodzi do wykroczenia UE poza przyznane jej uprawnienia? W tej kwestii szczególne znaczenie ma orzecznictwo niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który wielokrotnie zastrzegał sobie możliwość sprawdzania, czy Bruksela nie wychodzi, także przez orzeczenia europejskich sądów, poza kompetencje zapisane w traktatach. (…) Niemiecki trybunał uznał więc, że unijny program jest sprzeczny z prawem UE i niemiecką konstytucją. (...) - Komisja Europejska postanowiła jednak w czerwcu br. podjąć przeciwko Niemcom procedurę o naruszenie prawa UE, zarzucając zignorowanie wyroku TSUE. Najwyraźniej Bruksela uznała, że konstytucyjne kwestionowanie prawa unijnego jest groźne dla UE”.
- Załóżmy, że Komisja zdecyduje się na dialog zanim wystąpi o sankcje ? Jak może ona przebiegać? - pyta „Rz” prof. Kamińskiego.
„Być może Komisja zgromadziwszy wymagane dokumenty oraz informację, bardzo szybko rozpocznie procedurę przeciwnaruszeniową z art. 258 TSUE. Pierwszym jej etapem jest dialog polegający na kierowaniu pytań oraz wyjaśnień. Może to trwać kilka miesięcy, ale i lat. Dopiero później Komisja może zażądać usunięcia naruszenia i wreszcie skierować skargę do TSUE. Ale wyrok TSUE – jeśli potwierdzą się zarzuty Komisji – nie będzie dotyczył sankcji. Będzie mówił jedynie o złamaniu prawa. Aby były kary, Komisja musiałaby wszcząć kolejne postępowanie, już sankcyjne, z art. 260 TFUE. Czyli taki „karny wyrok” zapadłby w 2025-26 roku najwcześniej. Ale jak już wskazywałem, nigdy wcześniej kwestionowane złamanie prawa UE nie było następstwem wyroku krajowego sądu konstytucyjnego”
DGP: „Było trudno, będzie jeszcze trudniej. Jak Komisja Europejska zareaguje na wyrok TK?"
„Dziennik Gazeta Prawna” na czołówce zamieścił artykuł: „Było trudno, będzie jeszcze trudniej. Jak Komisja Europejska zareaguje na wyrok TK?
Choć zeszłotygodniowy wyrok TK jest po myśli rządu, wydaje się on zaskoczony skalą reakcji europejskich elit. Próby mitygowania nastrojów na razie są nieskuteczne.
Jak Komisja Europejska zareaguje na wyrok TK? Może odpowiedzieć na trzy sposoby - analizuje DGP. - Po pierwsze, zrobić to, co w przypadku Niemiec, a więc uruchomić postępowanie o naruszenie prawa UE. Kiedy Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe wydał wyrok w maju 2020 r. z pominięciem wcześniejszego postanowienia TSUE, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen zareagowała natychmiast, chociaż z uruchomieniem procedury wobec Niemiec Bruksela czekała potem ponad rok (KE zdecydowała się na to w czerwcu, dzień po kierując list do polskiego premiera o wycofanie jego wniosku z TK). - Ostatnie słowo w sprawie prawa UE pada w Luksemburgu, nigdzie indziej - oświadczyła wówczas. Tym razem przypomniała, że wszystkie decyzje TSUE są wiążące dla wszystkich organów władzy państw członkowskich, w tym sądów krajowych.
Druga możliwość to Krajowy Plan Odbudowy, z którego do Polski ma popłynąć co najmniej 36 mld euro. Chociaż nieoficjalnie mówiło się o tym, że KE wstrzymywała KPO, oczekując na wyrok TK, to kwestia nadrzędności prawa UE nie była do tej pory tematem rozmów o planie. Bruksela, która teraz analizuje polski wyrok, nie zamierza przerywać negocjacji na temat KPO. Wiadomo jednak, że KE nie da zielonego światła Polsce, jeżeli nie będzie przekonana, iż następnie zagłosuje za nim większością kwalifikowaną Rada UE (w uproszczeniu: „za” głosuje 15 spośród 27 państw członkowskich). Jak dotąd dociskaniu polskiego rządu najbardziej kibicowali przedstawiciele rządu Holandii, Austrii czy Finlandii”
Nerwy Donalda Tuska. "Stawka jest ogromna"
Dla wp.pl protesty komentuje prof. Antoni Dudek:
- Donald Tusk generalnie zyskał na zainicjowaniu tego protestu i wzmożeniu po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Ale czas pokaże, czy narracja o polexicie się zrealizuje. Pokaże to przede wszystkim reakcja Brukseli. Papierkiem lakmusowym będą losy Krajowego Planu Odbudowy. To są olbrzymie środki, które czekają w brukselskiej "zamrażarce". Jeśli fundusze te zaczną do nas płynąć w ciągu kilku miesięcy, to narracja Tuska się załamie. A jeśli środków wkrótce nie otrzymamy, to PiS znajdzie się w największym kryzysie w historii, a Tusk będzie mógł powiedzieć: "miałem rację". Taka jest stawka tej gry. Ona jest olbrzymia - podkreśla politolog.
Tusk: ciąg dalszy nastąpi...
Na Onet.pl czytamy: „Szef PO wyraźnie daje do zrozumienia, że polexit będzie główną osią sporu opozycji z Prawem i Sprawiedliwością. Zwłaszcza, że polityka przyspiesza”.
Start opozycji w kolejnych wyborach w ramach jednego bloku coraz bardziej się oddala.
Onet zauważa brak na wiecu w Warszawie obok Donalda Tuska liderów pozostałych partii opozycyjnych. Nie było Władysława Kosiniaka-Kamysza. W stolicy przemawiał za niego szef Rady Naczelnej PSL, europoseł Jarosław Kalinowski. Nie było również Włodzimierza Czarzastego. Nową Lewicę na scenie reprezentował jej współprzewodniczący Robert Biedroń. Nie wystąpił Szymon Hołownia, który miał pretensje do Tuska o sposób ogłoszenia pomysłu manifestacji. Lider Polski 2050 pojechał manifestować do Białegostoku. Musieli ich zastąpić m.in. pisarka Katarzyna Grochola, twórca KPN Lerszek Moczulski, Leszek Miller, Adam Bodnar, uczestniczka Powstania Warszawskiego Wanda Traczyk-Stawska (zagłuszana przez kontrdemonstrację narodowców Roberta Bąkiewicza), muzyk Zbigniew Hołdys, szefowa Strajku Kobiet Marta Lempart, aktorka Maja Ostaszewska. Jerzy Owsiak po swoim wystąpieniu wywołał na scenę Tuska i powiedział: „Pan Donald Tusk. Spotkałem się z nim w Unii Europejskiej, kiedy po prostu licytowaliśmy. To była zabawa na rzecz WOŚP. Uciekam od polityki, ale szacunek dla pana, że wtedy była licytacja, że mogłem obejrzeć ten cholernie zbiurokratyzowany budynek, straszny, niesamowity. Tam nawet toaleta tak mała, że nie można było, jak usiąść. Pan tam wytrzymał!”
TVP Info relacjonował manifestację na paskach:
"Polska konstytucja kontra niemiecka hegemonia" czy "Tusk atakuje polską suwerenność" - to tylko niektóre paski, które przygotowała TVP Info do relacji z wiecu Donalda Tuska w Warszawie. Oprócz tego pojawiły się następujące paski: "Bajka Tuska o polexicie", "Polska konstytucja kontra niemiecka hegemonia", "To jest protest zinstytucjonalizowanej Targowicy", "Tusk atakuje polską suwerenność". O manifestacji wspomniano też podczas emisji "Wiadomości" w TVP. Znów padło słynne słynne "für Deutschland".
Premier Mateusz Morawiecki: "Polexit to fake news".
Premier Mateusz Morawiecki napisał na swoim TT:
Polexit to fake news. To szkodliwy mit, którym opozycja zastępuje swój brak pomysłu na odpowiednią pozycję Polski w Europie. Takich metod używa się wtedy, gdy żyje się złudzeniami zamiast faktami. Gdy chce się oszukać siebie i innych.
Podobne orzeczenia były przecież wydawane we Francji, w Danii, w Niemczech, we Włoszech, w Czechach, w Hiszpanii czy w Rumunii. Stwierdzono w nich, że unijne instytucje czasami w pewnych działaniach wykraczają poza przyznane im w traktatach kompetencje - wchodząc w kolizję z krajowymi konstytucjami.
Podobnie stwierdzał już w przeszłości polski Trybunał Konstytucyjny. Wszelkie zobowiązania wynikające z prawa Unii Europejskiej pozostają w mocy.
Unia to zbyt poważna Wspólnota, by przenosić ją w świat bajkowych opowieści. To miejsce obopólnych korzyści, ale również rzeczywistych wyzwań dla wszystkich krajów Unii. Wyzwań, do rozwiązywania których Polska musi stawać jako podmiot.
Wpolityce.pl powołuje się też na słowa unijnego komisarza ds. przemysłu Thierry Bretona,
Czekamy na pisemną decyzję (…), a potem ją przeanalizujemy (…). Nie uwierzę nawet przez sekundę, że będzie „polexit”
— oświadczył Breton w radiu France Inter, cytowany przez agencję Reutera.
Die Welt: 88 proc Polaków za UE
Niemiecki Die Welt w zakładce „zagranica” poinformował: Polski Trybunał Konstytucyjny nadał prawu krajowemu pierwszeństwo przed prawem unijnym. Ale 88 proc. Polaków opowiada się za UE. Tysiące wyszły w niedzielę na ulice pod przewodnictwem Donalda Tuska. W Polsce tysiące ludzi w całym kraju demonstrowało przeciwko kontrowersyjnemu orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego i za pozostaniem ich kraju w UE. W Warszawie demonstranci zebrali się na Placu Pałacowym. Machali flagami polskimi i europejskimi i krzyczeli: „Zostajemy” i „Jesteśmy Europą!”. Protesty miały też miejsce w Gdańsku, Poznaniu, Szczecinie, Krakowie i wielu innych miastach.
FAZ: „Wielkim nieszczęściem dla Polski są ludzie, którzy dziś rządzą państwem”
FAZ też w zakładce zagranica informuje o demonstracjach: „Były przewodniczący Rady UE i lider polskiej opozycji Donald Tusk wezwał do protestów. Oskarża narodową konserwatywną partię rządzącą PiS o chęć wyprowadzenia kraju z UE. „Miejsce Polski jest w Europie” – powiedział Tusk przed demonstrantami w Warszawie – „Wygramy, bo jest nas więcej!”
Największe dzienniki francuskie potraktowały wiece zdawkowo, w zakładkach „Europa”, depeszami AFP:.
Le Monde
Polska: Tysiące ludzi demonstrują w obronie członkostwa w Unii Europejskiej. Polacy zostali wezwani do demonstracji po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego kwestionującego prymat prawa europejskiego nad prawem krajowym, co może oznaczać pierwszy krok w kierunku „Polexitu”.
Dziennik Le figaro nie zamieścił informacji z wieców, jedynie przed niedziela dał notkę o wezwaniu przez Donalda Tuska do protestów.
Sondaż dla wp.pl: Większość Polaków nie wierzy w Polexit
Dlaczego na Placu Zamkowym nie było 1 miliona demonstrantów wyjaśnia sondaż dla WP.pl Zapytaliśmy Polaków - czy po tym wyroku Polska zmierza w kierunku wyjścia z UE? Wyniki sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polskie nie są jednoznaczne.
45,4 proc. uczestników sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski stwierdziło, że czwartkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego ws. polskiej Konstytucji i prawa Unii Europejskiej nie jest wydarzeniem, które może doprowadzić do polexitu.
Na pytanie: "Czy obawiasz się, że po wyroku TK Polska zmierza w kierunku wyjścia z UE?", odpowiedzi "raczej nie" i "zdecydowanie nie" udzieliło po 22,7 proc. ankietowanych.
Z kolei według 38,7 proc. badanych orzeczenie Trybunału pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej może prowadzić do opuszczenia Unii przez nasz kraj. Odpowiedź "zdecydowanie tak" wskazało 13,5 proc. pytanych, a "raczej tak" 25,2 proc. z nich.
Opracowanie as
Skomentuj
Komentuj jako gość