– Chcemy znaleźć młodych ludzi, którzy chcą się angażować w życie publiczne i znajdować odpowiedzi na najważniejsze pytania – mówił 5 maja w Kortowie wiceprzewodniczący PO Rafał Trzaskowski, na konferencji prasowej, prezentując Campus Polska Przyszłości, na który zaprosił 1000 młodych ludzi z całej Polski. – Takiego wydarzenia dotąd w Europie nie było – zapewniał.
Wówczas komentatorzy i politycy odebrali Campus jako zapowiedź Trzaskowskiego rekrutacji kadr do jego ruchu „Wspólna Polska”, alternatywy dla Platformy Obywatelskiej. Z miejsca też media prawicowe zaczęły dociekać, kto sfinansuje 5-dniowy pobyt w miasteczku akademickim 1000 młodych ludzi i 200 zaproszonych gości?
Na stronie internetowej Campusu organizatorzy, Fundacja Rafała Trzaskowskiego i Stowarzyszenie Inspiracje Młodych ze Szczecina (hub akademicki, z tego miasta jest pomysłodawca Campusu, poseł PO Sławomir Nitras), jako partnerów podali: Fundację Konrada Adenauera, Instytut Roberta Schumana, International Republican Institut z USA i Incredible Inspirations Sebastiana Kulczyka. Od organizatorów nie uzyskałem informacji, ile kosztował Campus, ale Polityka Insight ustaliła, iż ok. 2,5 mln zł i z partyjnej kasy nie wydano na niego ani złotówki. Te pieniądze było widać, Campus był świetnie zorganizowany i oprzyrządowany.
Organizatorzy zaprosili na Campus osoby w wieku 18-35 lat, zaangażowanych w działalność społeczną i polityczną i zaszczepionych! Jako cel podali: „dyskusja, wymiana myśli, poglądów, integracja młodych ludzi zaangażowanych społecznie”.
– Na początku obawialiśmy się, że nie zbierzemy 1000 osób, – mówi mi Ada Guźniczak z Zespołu Prasowego Campusu, absolwentka stosunków międzynarodowych ze Szczecina. – Gdy przyszło 4600 zgłoszeń, byliśmy pod ogromnym wrażeniem. Musieliśmy dokonać weryfikacji, więc prosiliśmy o podanie miejscowości, wykształcenia, działalności społecznej, można było podać przynależność partyjną, ale nie było to obligatoryjne, niektórzy podawali, zgłosili się ludzie od lewa do prawa, nawet z Konfederacji. W pytaniach otwartych prosiliśmy o napisanie, kto jest dla ciebie autorytetem i dlaczego, kto ze świata kultury cię fascynuje, jaka była najlepsza książka, którą ostatnio przeczytałaś(eś)? Nie chodziło nam o ocenianie, czy była to zła czy dobra książka, tylko o samodzielne uzasadnienie. Chodziło nam o wyłowienie osób aktywnych, z otwartymi umysłami.
„Żeby państwo nie wtrącało się...”
Miasteczko akademickie od piątku 27 sierpnia, całe było ustrojone we flagi Campusu i plakatami z napisem „Czas na nowe pokolenie”. Żadnego znaku partyjnego. „Gdybyśmy wywiesili tu logo Platformy, to połowa z was by nie przyjechała” – przyznał Trzaskowski. Trwa rejestracja uczestników. Po ubiorze nie sposób poznać sympatii politycznych. Nikt nie miał koszulki z 8 gwiazdkami, błyskawicą Strajku Kobiet czy tęczą. Jedynie na panelu poświęconym prawu kobiet jeden z uczestników nałoży maseczkę z tęczą i ostatniego dnia Campusu wieczorem jeden z uczestników wyciągnie flagę strajku kobiet. Uczestników ujednoliciły polary z napisem Campus Polska Przyszłości, który każdy otrzymał przy rejestracji. Do wyboru był kolor jasnoniebieski, żółty i czerwony. Największe wzięcie miał kolor jasnoniebieski.
Trafiam na grupę maturzystów z Gdańska. – Donald Tusk, jak wrócił do polskiej polityki w swoim pierwszym wystąpieniu nakreślił manichejski podział, na absolutne dobre reprezentowane przez Platformę i absolutne zło reprezentowane przez PiS. Czy zgadzacie się na taki podział, czy jest on dobry dla Polski? – zapytałem.
Na zdjęciu, od lewej Kacper Królikowski, Antonina, Amelia Gwardys, Jacek Arcyman, fot. A.Socha
Jacek Arcyman: To jest względne. Możemy mówić, że PiS jest zły, bo zabija debatę w Sejmie i widzimy to na własne oczy, pod tym względem mógłbym się zgodzić, ale czy osoby, które mają poglądy społeczne i gospodarcze zbliżone do PiS-u można nazwać złymi, z tym się nie zgadzam.
Kacper Królikowski: Mówimy tylko, że PiS jest zły, ale są rzeczy które naprawdę są dobre, np. 500 +. Z punktu widzenia gospodarczego to destrukcja ekonomii, ale kiedyś dzieci naprawdę w Polsce głodowały, sam to widziałem. Zamysł PiS był dobry, bo takie skrajne ubóstwo, to było coś skandalicznego i może nie jest to idealne rozwiązanie, ale poprawiło sytuacje i możemy się z tego cieszyć. Nie należy burzyć tego co poprzednicy zbudowali, bo w ten sposób, to ciągle tylko będziemy burzyć. Trzeba ulepszać. Ale są też rzeczy skandaliczne, które przykrywają te dobre, jak to co się wydarzyło ostatnio w Sejmie (reasumpcja głosowania), to co robi teraz PiS na granicy.
– Czy doświadczacie tego osobiście, że zostaliśmy podzieleni na dwa nienawistne plemiona?
Jacek Arcyman: W naszym pokoleniu to nie jest aż tak widoczne. Ja potrafię dyskutować w szkole z osobami, które mają inne poglądy. Wydaje mi się, że ten konflikt jest widoczny w starszych pokoleniach, wśród ludzi po 40.
Antonina: My młodzi potrafimy rozmawiać o polityce, a nie kłócić się.
Jacek: W naszym życiu przeważa nie polityka, a relacje międzyludzkie, to jest dla nas istotniejsze, żebyśmy się nie kłócili, tylko jako jeden kraj doszli do jakiegoś ładu.
– Co jest dla Was w tej chwili skandalem w Polsce?
Antonina: Lex TVN, sytuacja na granicy. Jestem za wpuszczeniem tych 32 osób, tak samo innych ludzi, którzy potrzebują pomocy nie tylko z powodu wojny ale też z powodów ekonomicznych. W Polsce potrzebujemy ludzi, którzy by pracowali, tak jak my potrzebujemy Ukraińców
– Których już są 2 miliony.
Antonina: A z drugiej strony 2 miliony Polaków jest w Wielkiej Brytanii, z mojego pokolenia prawdopodobnie wyjedzie jeszcze więcej.
Kacper Królikowski: Dlatego tu przyjechaliśmy, żeby nie było więcej wyjeżdżających rówieśników, tylko żeby tu zostali, w naszym kraju. No, ja jestem zakochany w Polsce, mnie bardzo dotyka, jak ktoś mówi, że chce wyjechać, że nienawidzi Polski, bo Polska to nie jest tylko rząd.
– W 2023 roku, partia na którą będziecie chcieli zagłosować, co powinna mieć w programie?
Antonia: Dla mnie najważniejsze są prawa kobiet, pluralizm mediów i sceny politycznej oraz naprawienie tych wszystkich rzeczy, które zrobił PiS w systemie sprawiedliwości.
Kacper Królikowski: Przede wszystkim ekonomia, z jednej strony jestem wolnorynkowcem, ale z drugiej strony widzę, że jest potrzebna pomoc, choćby niepełnosprawnym, czy ludziom, którym w życiu nie wyszło, więc uważam, że powinien być wolny rynek, ale z drugiej strony system sprawiedliwy dla wszystkich.
Jacek Arcyman: Też jestem wolnorynkowcem, ale ważne są też dla mnie wolności obywatelskie, żeby państwo nie wtrącało się w to czego słuchamy, co oglądamy, w co wierzymy, czego się uczymy, dlatego bon oświatowy dla mnie jest dobrym rozwiązaniem, żeby to była kwestia wolnego wyboru.
„Najsmutniejszy jest regres kultury politycznej...”
Ewa Ilczuk i Andrzej Porębski przyjechali z Krakowa. Ona skończyła psychologię na UJ, on informatykę i ekonometrię na AGH oraz prawo na UJ.
Zapytałem, co ich najbardziej denerwuje w obecnej polityce polskiej, budzi największy sprzeciw?
Ewa Ilczuk i Andrzej Porębski, fot. A.Socha
Ewa: Myślę, że brak poszanowania pewnych norm i zasad, które obowiązują władzę – nie bez przyczyny zresztą – np. reasumpcja ostatniego głosowania w związku ze sprawą tzw. lex TVN. Dalej: zmiany w sądownictwie, w Trybunale Konstytucyjnym, które doprowadziły m.in. do podjęcia decyzji w sprawie aborcji w czasie, kiedy nie powinno się poruszać takich problemów (pandemia). Obecna władza ma za mało szacunku dla obywateli i dla społeczeństwa.
Andrzej: To, co jest najsmutniejsze, to ogólny regres kultury politycznej: brak szacunku do zasad i norm, do instytucji i głosów ekspertów, niechęć do dialogu z tymi, którzy się z „nami” nie zgadzają. Ze spraw, które niezwykle mnie bolą, to kwestia sądownictwa. Można się zgadzać – i większość prawników się co do tego zgadza – że reformy systemu sądownictwa są potrzebne. Ale reformy to nie znaczy wywracanie wszystkiego do góry nogami i mówienie „czas na wymianę elit sędziowskich”, czyli de facto „teraz nasi sędziowie”, „teraz nasze sądy”, „teraz to my będziemy podejmować decyzje w sądownictwie”. To nigdy nie prowadzi do budowy mocnych i trwałych instytucji publicznych, które wchodzą w dialog, potrafią uzasadnić swoje decyzje i do których obywatele mają szacunek. Obecnie jest z tym ciężko.
Program Campusu
Był imponujący, w sumie przez 6 dni, od rana do wieczora, 100 paneli i warsztatów, z udziałem w sumie 200 gości. Każdy dzień otwierają zajęcia sportowe i na koniec każdego dnia koncerty (Przybysz, Brodka, Organek, Zalewski), spektakle teatralne i filmy. Każdego dnia o 10.00 w największej hali sportowej Kortowa, nazwanej „Campus Arena”, rozmowa z głównymi gośćmi, w sobotę 28 sierpnia będą to burmistrzowie Wilna – Remigijus Šimašius, Londynu – Sadiq Khan, prezydenci Gdańska – Aleksandra Dulkiewicz i Warszawy – Rafał Trzaskowski („Jak miasta radzą sobie z wyzwaniami przyszłości?”), w niedzielę 29 sierpnia „Jak bronić wartości Europy?” wystąpić mają: Swiatłana Cichanouska, Olga Kovalkova i Tatiana Niadbaj z Białorusi oraz byłe komisarki UW Elżbieta Bieńkowska i Cecilia Malmström ze Szwecji, prowadzący Sławomir Sierakowski; w poniedziałek 30 sierpnia „Kryzys, zadyszka instytucji Zachodu. Czy instytucje Zachodu przetrwają?” Gość: Frans Timmermans; we wtorek 31 sierpnia „Samorządów gra w zielone – Jak samorządy mogą i powinny odpowiadać na wyzwania klimatyczne”, goście, prezydenci 7 miasta związanych z opozycją; w środę 1 września „20 lekcji z XX wieku w polskim kontekście” (tytuł nawiązuje do książki Timothy Snydera „O tyranii” z 2017 roku, ostrzegającej przed powrotem totalitaryzmów). Prowadząca: Renata Kim z Newsweeka, gość: Adam Bodnar.
Od 13.00 blok kilku paneli dyskusyjnych, przykładowe z niedzieli 29 sierpnia: „Nie ma planety B. Jak się zaangażować dla klimatu”, „Sztuczne ciało/boskie ciało. Transhumanizm 2021”, „Polska i świat. Gdzie jesteśmy, gdzie chcemy być?”, „Jaka powinna być współcześnie rola państwa?”
Od 13.00 i 14.30 kilkanaście warsztatów do wyboru prowadzonych przez ekspertów. Przykładowe z niedzieli 29 sierpnia: „Trolle Putina. Wojna informacyjna między wschodem a zachodem”, „Czy wytrzymasz jeden dzień offline? Uzależnienia od technologii w podejściu poznawczo-behawioralnym”, „Jak działa Unia? Spojrzenie od środka”, „Dieta dla świata”; „5G, nowa technologiczna zmiana”; „Czy Jurasic Park jest możliwy? Reintrodukcja jesiotra – opowieść o tym jak zyskują ryby, rzeki i my”; „Jak mówić prostym językiem o ważnych sprawach?”; „Etyczna i godna zaufania sztuczna inteligencja. Czy może być naszą przyjaciółką”?
O 16.30 i 18.00 wydarzenia specjalne, np. w niedziele 29 sierpnia: spotkanie z autorem książki „Jak wychować rapera. Bezradnik”, prof. Marcinem Matczakiem; „Zjednoczona opozycja – sposób na zwycięstwo z władzą autorytarną? Goście: Gergely Karácsony – Burmistrz Budapesztu, Rafał Trzaskowski – Prezydent Warszawy, o 17.00 i 19.00 spotkania z parlamentarzystami (KO)
Tusk: „Jestem gotów do walki!”
Campus otworzyła debata Rafał Trzaskowski – Donald Tusk. Hala Campus Arena nabita do ostatniego miejsca. Konferansjer przygotowuje publiczność na wejście liderów Platformy: „_ Ja powiem Rafał, a wy…. Trzaskowski!” – krzyczy widownia. „Ja powiem Donald, w Wy… Tusk!” – krzyczy widownia. „– Brawo, jest z nami moc. Tworzymy tutaj jedną, wielką campusową rodzinę”.
Pojawia się uśmiechnięty Rafał Trzaskowski, witany gromkimi brawami. – Trzeba się wspólnie zastanowić o co my się tak naprawdę bijemy? – zaczyna powitanie. – Co jest dzisiaj najważniejsze? Jakie priorytety, jakie wyzwania stawia przed nami Polska, Europa, świat? Ta władza, która rządzi dzisiaj w Polsce jest niesłychanie opresyjna, próbuje nam wszystko dyktować, tam jest taki pan, który zna odpowiedzi na wszystkie pytania … (brawa, jeszcze większe otrzyma, gdy powie, że trzeba natychmiast pomóc uchodźcom na granicy). Swój 20 minutowy wstęp kończy słowami: „I dlatego tak bardzo się cieszę, że jesteście tutaj razem i będziemy się zastanawiać co jest dzisiaj naprawdę ważne, jak ma wyglądać uśmiechnięta, nowoczesna, europejska Polska. To że tu jesteście świadczy o tym że chcecie się angażować, a to zasługuje na wielki szacunek.
Otrzymuje owacje na stojąco. „A teraz czas na pierwszego gościa – Donald Tusk” – zapowiada Trzaskowski. Wszyscy wstają z miejsc, wybucha ogromny entuzjazm, uczestnicy skandują: Donald Tusk, Do-nald Tusk. Tusk zaczyna od sytuacji na granicy mówiąc, że granic trzeba strzec, ale władza tam „przekroczyła granice podłości” nie niosąc „uchodźcom” pomocy (brawa).
Debata Trzaskowski - Tusk, fot. A.Socha
– Jestem gotów do walki, wiem jak pogonić tych wszystkich, którzy robią nam piekło z życia. Nie, żeby zająć te miejsca, ale żeby je zrobić dla was.” (brawa).
Po wystąpieniu Tuska było wiadomo, kto na tej scenie z dwóch polityków jest samcem alfa.
Uczestników nie trzeba było zachęcać do zadawania pytań. W górę uniósł się las rąk, i tak będzie na każdym spotkaniu. Przyjęto zasadę, że pytania przemiennie zadają kobiety i mężczyźni
O co pytała młodzież?
Adam Kwiatkowska z Torunia: Czy powinny być dopuszczane w publicznej debacie skrajne poglądy? (Tusk: nie znoszę symetryzmu). Basia Łopuchow: na granicy mleko się rozlało, co w tej chwili możemy zrobić, politycy i społeczeństwo, żeby w sposób humanitarny rozwiązać kryzys na granicy polsko-białoruskiej (Tusk: dostarczyć natychmiast pomoc). Jednak młodzież ciągle była niezadowolona z odpowiedzi polityków i wracała pytaniami do tej sprawy „Wpuszczać czy nie wpuszczać? Unikacie panowie odpowiedzi. Proszę o konkret – naciskał niepełnosprawny chłopak. – Jeśli nie wpuścimy, to będą pokutować, a jak wpuścimy, to Białoruś będzie ich wysyłać więcej. Z Bogiem”.
Tusk: Natychmiast pomoc, odwieźć do ośrodka i rozpatrzyć wnioski o azyl. Łukaszenka ściąga imigrantów i robi biznes, żeby destabilizować UE, a Kaczyński zbija kapitał strasząc uchodźcami, którzy zaleją kraj. Nie możemy mieć kontynentu i państwa bez granic bo przepadniemy i przegramy. Polska powinna przestrzegać przepisów europejskich i międzynarodowego prawa.
Martyna Stasiak z Kutna: moim zdaniem gimnazja były dobre rozwiązaniem, czy nie należałoby ich przywrócić? Nie zgadzam się na ideologię Czarnka w szkołach (Trzaskowski: powrót do gimnazjów to znów byłby chaos, odideologizujemy szkołę).
Filip z Trójmiasta: W mediach mówi się o różnicach między panami, chciałbym usłyszeć parę najważniejszych wspólnych postulatów i jak będzie się między wami układała współpraca? (Obaj politycy zapewnili, że nie dadzą się podzielić).
Asia z Włodawy: Jakie miejsce w waszej polityce będziemy zajmować my, młodzi?
Tusk stwierdził, że wybory do parlamentu mogą zostać zniekształcone, gdyż wybory prezydenckie były nieuczciwe poprzez użycie zasobów państwa i mediów publicznych. „Tajemnicze wyniki 100% dla Dudy w obwodach zamkniętych dla osób ciężko chorych prowadzonych przez zakonnice – wyliczał. – „Witkowanie” w Sejmie grozi witkowaniem wyborów, więc jeśli chcecie naprawdę się zaangażować w obronę demokracji, to potrzeba nam 50 tysięcy mężów zaufania w komisjach wyborczych, którzy natychmiast prześlą nam zdjęcie z wynikiem głosowania.
Największy aplauz młodzieży wzbudziło pytanie Linusa Lewandowskiego, lidera drużyny sportowej Homokomando z Warszawy (z maską tęczową na twarzy): Kiedy będę mógł wziąć ślub z moim chłopakiem? Wtórowały mu okrzyki z sali „kiedy?, kiedy?”
Tusk długo kluczył: „...Zmiany przepisów np. umożliwiające wzięcie ślubu przez ciebie, powinny być możliwie blisko jakby tego poziomu akceptacji społecznej, z całą pewnością… mówił Tusk, ale młodych to nie zadowalało, krzyczeli: Kiedy? Kiedy? – Nie znam daty, ale jeśli wygramy wybory, to jedną z pierwszych decyzji będzie moja zgoda na związki partnerskie (długie brawa)
Trzaskowski dodał: Ta rewolucja jest w was, dzisiaj każdy kto próbuje szczuć, naśmiewać się z was, nie ma szacunku dla tęczowej flagi, ten nie ma co szukać wśród młodych wyborców.
Na koniec 2-godzinnej debaty Tusk jeszcze raz powróci do tego pytania i wyraźnie zdenerwowany wykrzyczy: „Dlaczego przekonujecie Trzaskowskiego do związków partnerskich, a może trzeba pojechać do babci i ją przekonać, bo jego o nie trzeba przekonywać” (brawa).
Po debacie Tusk – Trzaskowski stało się jasne, że młodzież na Campusie jest za rewolucją obyczajową i generalnie jest na lewo od centrum. Bliżej im do Trzaskowskiego, ale jest dla nich oczywiste, że tylko Tusk może pokonać PiS, słyszę od grupy studentów, po debacie.
Kornel: Problemem było to, że zarząd partii wyżynał całą konkurencję, przez to Gowin odszedł i pomógł wygrać prawicy. Stara gwardia nie wychowała sobie następców i w momencie, gdy zabrakło Tuska, nie miał go kto zastąpić. Liczę, że Tusk nie przywróci starej gwardii, tylko sięgnie po młodych.
Patryk: Tylko zjednoczona opozycja pod przywództwem Donalda może pokonać PiS, partie opozycyjne dzieli wiele, ale powinien zjednoczyć wspólny cel, odsunięcie PiSu.
Bartosz: Platforma wcześniej straciła wiarygodność wśród młodych ludzi przez swoje zacietrzewienie i dogmatyzm. Młodzi nie kupują ściemy, że my to ci dobrzy, a tamci, to ci źli. Wiemy, że w polityce jest szarość. Ale teraz widzimy, że narracja i język się zmieniły.
„Dlaczego księża zaglądają kobietom między nogi?!”
Jedną z najgłośniejszych wypowiedzi z Campusu, stała się wypowiedź posła PO Sławomira Nitrasa o "opiłowaniu katolików", prowadzącego spotkanie z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim. Padło tam pytanie o możliwość wprowadzenia rozdziału Kościoła od państwa, w związku z tym, ze biskupi narzucają prawa.
– Nie wiem, czy przyjazny rozdział Kościoła od państwa jest dzisiaj możliwy – zastanawiał się poseł Nitras, przedstawiając się, że pochodzi z katolickiej, tradycyjnej rodziny. – Bo coś się stało. Mam takie poczucie, że w ostatnich 6–7 latach Kościół wypowiedział trochę posłuszeństwo temu państwu, złamał pewien standard, który w państwie obowiązuje.
– Dlatego nie wiem, czy nam jest potrzebny przyjazny rozdział Kościoła od państwa? A może potrzebna jest jakaś kara za to zachowanie? Np. nie wiem, czy powinniśmy utrzymać religię w szkołach.
W opinii polityka, w pewnym momencie dojdzie do ograniczenia roli Kościoła w państwie. – Nawet za naszego życia katolicy w Polsce staną się realną mniejszością, nie będą większością i muszą się z tym nauczyć żyć. (…) Dobrze, żeby stało się to, mówiąc uczciwie, w sposób nie gwałtowny, racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie to jest uczciwa kara za to co się stało, musimy was opiłować z pewnych przywilejów – dodał poseł Nitras, co słuchacze przyjęli brawami.
Jaki jest stosunek uczestników Campusu do Kościoła, a głównie do hierarchii, mogłem przekonać się na panelu pt. „Kościół, religia, państwo: partnerzy czy rywale?” prowadzonym przez dr hab Karolinę Wigurę z Kultury Liberalnej, a gośćmi byli: prof. Magdalena Środa (przedstawiła się jako ateistka), biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego ks. Jerzy Samiec i ks. Kazimierz Sowa (ulubieniec TVN i Wyborczej). Jak to ważny temat dla młodych świadczyła sala nabita do ostatniego miejsca. Oto, o co pytali panelistów:
Monika z Gliwic: Młodzież odchodzi od praktykowania wiary, ja sama jestem osobą wierzącą, ale w Kościele nie byłam od dobrych 2 lat. I jak tak słucham takich księży, jak ks. Sowa, to wraca nadzieja, że wrócę, ale jak potem słyszę arcybiskupa, który każe nam dziękować za braci Kaczyńskich, to burzy mój pozytywny obraz Kościoła. (Brawa)
Tomasz z Elbląga: Mówiło się kościele toruńskim i łagiewnickim, co takiego się stało, że po 2010 roku kościół tak bardzo skręcił w kierunku toruńskim, w kierunku popierania władzy? (Brawa)
Paweł: Jestem z małej miejscowości w Wielkopolsce, na terenach wiejskich kościół jest wyznacznikiem norm moralnych, ale dokonuje też stygmatyzacji pewnych zachowań, odrzuca się pewne grupy, osoby które chciałyby w tym Kościele uczestniczyć. Co sprawia, że w Kościele jest coraz mniej młodzieży? Jakie rozwiązanie powinien znaleźć Kościół, aby być tym, czym powinien być, wspólnotą , które połączy społeczeństwo, bo ma ogromną moc, połączy wszystkich wierzących i tych odrzuconych, osoby o innej orientacji seksualnej. (brawa)
Monika z Olsztyna: Smutne jest to, że zwykli ludzie, którzy chodzą do Kościoła, modlą się na kolanach, a po wyjściu mówią, że sytuacja uchodźców nie jest ich sprawą. (brawa)
Natalia: Czy na pokojowym rozdzieleniu tronu od ołtarza nie skorzystałyby obie strony? (brawa)
Andrzej Porębski z Krakowa: Widzę pewien problem związany z tą dyskusją. Zapominamy, że bardzo wiele osób w Polsce, dla których Kościół jako instytucja, nawet z problemami i wadami, to jest coś ważnego, to jest jakaś część ich tożsamości. Dlatego lekkomyślnie jest zamykać się w debacie o miejscu Kościoła we własnym gronie i tylko wzajemnie potwierdzać własne opinie – że Kościół jest zły. Nie przesądzam, czy rola Kościoła w państwie jest ważna, czy nieważna. Zauważam natomiast, że jest wielu ludzi, którzy jednoznacznie uważają, że jego rola jest ważna. I o nich także trzeba pamiętać, projektując rozwiązania i relację Kościoła i państwa (brawa)
(Obszerny wywiad z Andrzejem Porębskim czytaj TUTAJ)
Katarzyna z Krakowa ze Strajk kobiet: Dlaczego księża lubią zaglądać kobietom między nogi (gromkie brawa). Dlaczego Kościół chce prawnie narzucać swoje poglądy innym, którzy wierzą w coś innego. Jeśli ktoś wierzy, to niech trzyma się tych zasad, ale dlaczego narzuca się zasady wiary osobom niewierzącym?
Michał z Warszawy: Mam pytanie do ks. Sowy. Kiedy Kościół zacznie przestrzegać najważniejszego przykazania, miłości bliźniego, nie tylko białego hetero, tylko każdego (brawa). Kościół katolicki przez swoją historię ma duży posłuch i pozycję ugruntowaną, tym bardziej nie rozumiem kontrowersyjnych słów hierarchów Kościoła, czy hierarchowie nie rozumieją swojej roli, że reprezentują cały Kościół polski, że ich wypowiedzi będą cytowane i później wierni i proboszczowie się tłumaczą? (brawa)
Michał z Polanicy Zdroju: Mam apel, żaden biskup przede wszystkim Jędraszewski nie ma prawa mówić mi i innym osobom, że jesteśmy ideologią! (brawa) Jeśli dziecko ma się urodzić z wnętrznościami na wierzchu, to jakiś biskup nie będzie decydował za moja mamę, czy ma urodzić! – krzyczy – Wara od kobiet! Niech Kościół zajmie się wiarą, a nie polityką! (brawa)
Dziewczyna: Co myślicie o tym, że lekcje etyki mają być prowadzone przez katechetki?
Druga dziewczyna: W kontekście aborcji, czy jest miejsce w Kościele dla takich kobiet? Dlaczego Kościół boi się kobiet? (brawa)
Jeszcze raz sprawa religii i Kościoła wróciła na Campusie za sprawą pisarza Zygmunta Miłoszewskiego. Otwierając spotkanie z reporterami Wyborczej Magdaleną Grzebałkowską i Cezarym Łazarewiczem powiedział, że organizatorzy uprzedzili go, żeby był grzeczny, bo TVP Info i bracia Karnowscy słuchają każdego słowa i szukają wroga ojczyzny, więc nie będzie o religii i katolikach, Jezusie i Matce Boskiej tylko o prawdzie w historii, ale nie wytrzymał i w trakcie wypalił, że PiS zawdzięcza swoje zwycięstwa religii w szkołach.
– Nie zrozumiałem tej tezy – zareagował na te słowa Damian z Gdyni. – Religia jest od 30 lat w szkołach, do której chodzili dzisiejszy 40-50 latkowie a PiS zawdzięcza zwycięstwa ludziom 60+. Miłoszewski brnął dalej tłumacząc, że Polska ciasna, nacjonalistyczna, homogeniczna etnicznie, historycznie powiązana z katolicką wizją jest możliwa tylko dlatego, że jest nauczanie w szkole jednej z religii. – Uważam, że bez tego podglebia, to zwycięstwo PiS nie było możliwe,
Nie zgodził się z nim Cezary Łazarewicz. Jego zdaniem w Polsce postępuje dechrystianizacja właśnie dzięki temu, że jest obowiązkowa religia w szkole i gonienie uczniów na uroczystości kościelne. – Po 2015 roku włączyło się w ten proces państwo, które kolejnymi przywilejami obdarzyło polski kościół – podsumował Łazarewicz, a Damian zgodził się z nim.
Sikorski: Musimy znów udowodnić Europie, że jesteśmy demokratami
Ogromne wrażenie na uczestnikach zrobił Radek Sikorski, który wraz z żoną Anne Applebaum miał panel pt. „Wyzwania geopolityczne świata – USA, Chiny, Rosja, UE”, swoją wiedzą na temat stosunków międzynarodowych, erudycją i elokwencją.
Z pytań, które zadawali uczestnicy jasno wynikało, że są za ścisłymi więzami Polski z UE. – Chciałbym umrzeć w federacji europejskiej – wyznał jeden z uczestników. Pytali Sikorskiego, jak przywrócić zaufanie UE do Polski, po odsunięciu PiS od władzy. – Nie łamać traktatów i Konstytucji, dokonać uzupełnienia TK o autorytety prawnicze a nie o takie osoby jak nie profesor, nie sędzia pani Pawłowicz, czy ta komunistyczna kreatura Piotrowicz (po tym epitecie na widowni wybuchła ekstaza, oklaskom nie było końca). Ta faza będzie łatwa – kontynuował Sikorski, ale to nie wystarcza, bo w starej UE poczuli się przez Polaków oszukani, że przez 25 lat tylko udawaliśmy demokratów. Trzeba będzie pokazać, że naprawdę mentalnie weszliśmy do Unii. Musimy stać się autorem kolejnego, po Partnerstwie Wschodnim, wielkiego projektu europejskiego, który będzie w naszym interesie, takim projektem będzie Unia obronna, żeby Unia broniła siebie a w szczególności wschodniej flanki, czyli nas (brawa) oraz traktatowo jesteśmy zobowiązani do przyjęcia Euro (brawa), to by przekonało Unię, że naprawdę jesteśmy znów godni zaufania.
– Prezes Kaczyński spotykał się co najmniej raz, a może dwukrotnie, tajnie z kanclerz Merkel na zamku Messeber w byłym N RD – kontynuował Sikorski.
–Wyobrażacie sobie, co by pisała psychoprawicowa prasa, gdyby Tusk spotkał się potajemnie z Merkel? Szału, by dostali! (brawa), a ja uważam że dobrze, że się spotykał, tylko bardzo źle, że nie przyjął oferty, mianowicie Merkel mu proponowała, polskie uczestnictwo w triumwiracie rządzącym Unią. I on to odrzucił (Sikorski puka się w czoło, śmiech na widowni, brawa), bo szczucie na Niemca w telewizji jest dla niego ważniejsze niż wzrost znaczenia Polski w hierarchii narodów i współrządzenie Europą, ja po prostu tej logiki nie rozumiem?!
– A ja rozumiem – zareagowała Applebaum. – To jest logika też innych autokratów, ich los i ich formacji politycznej jest ważniejszy niż los ich kraju (brawa).
Szczerba, Joński: „Jak skutecznie patrzeć władzy na ręce?”
Panel„Jak skutecznie patrzeć władzy na ręce?” z udziałem posłów PO Dariusza Jońskiego i Michała Szczerby, wypełnił słuchaczami całą Campus Arenę. Słuchając ich miałem wrażenie deja vu. Posłowie jak w bęben walili w rząd w PiS, mówiąc o aferach i przekrętach na dziesiątki milionów złotych, związanych z zakupami i budową szpitali podczas pandemii, które odkryli stosując martwe dotąd prawo do kontroli poselskiej. Słuchając ich, miałem wrażenie, że słyszę polityków PiS w końcówce rządów PO.
Szczerba powiedział, że hasłem opozycji w wyborach powinno brzmieć: „Uczciwa Polska”. Sala nagradzała polityków gromkimi brawami. Jedynie jedna uczestniczka nieśmiało zapytała, co zrobią, po dojściu do władzy, żeby już nie dochodziło do takiej grabieży, bo przecież każda władza jest wystawiona na takie pokusy?, ale nie doczekała się na nie odpowiedzi. Gdyby nie była taka młoda i jako już pełnoletnia osoba poznała rządy PO, musiałaby sformułować inaczej to pytanie, mianowicie: „Wasze rządy biły rekordy pod względem liczby afer korupcyjnych, na czele z mafią VAT-owską, teraz w Wasze buty wszedł PiS. Co należy zrobić, żeby do takich afer nie dochodziło, bez względu na to, kto rządzi?”
Balcerowicz: „Spotkanie z panem Bogiem”
Tym co wstrząsnęło liberałami („libkami”, jak mówi o nich lewica) był występ na Campusie prof. Leszka Balcerowicza. „Trudno sobie wyobrazić większe zderzenie kulturowe, niż takiego wyższościowego, aroganckiego starszego pana jak Leszek Balcerowicz, który postanowił powiedzieć młodym ludziom, że są po prostu głupi, ponieważ się z nim nie zgadzają” – podsumował Leszek Jażdżewski, politolog, redaktor naczelny „Liberte”.
Również przerażony był Andrzej Krajewski, który w Gazecie Prawnej napisał: „Podczas swego wystąpienia profesor był arogancki, impregnowany na wszelkie wątpliwości, doktrynerski, czyli taki jak zawsze. Krajewski obawia się, że „pamięć o Leszku Balcerowiczu i jego reformach może zaważyć w Polsce na losach całego obozu liberalnego”.
Balcerowicza na Campus sprowadziła młodzieżówka partii Nowoczesna. Jej działacze zapowiedzieli wykład zdjęciem profesora z podpisem: „Spotkanie z panem Bogiem”. I tak Balcerowicz był witany. Sala była wypełniona po brzegi, profesora powitała owacje na stojąco.
Twórca polskiego kapitalizmu zaczął od półgodzinnego wykładu, w którym wyjaśniał, celnie i treściwie, dlaczego socjalizm jest zły a kapitalizm dobry. Zdaniem ekonomisty w Polsce zachodzi „autorytarna transformacja”. „Jak buduje się autorytaryzm? – zapytał i odpowiedział: Przekupywaniem (transferami socjalnymi, stanowiskami), ogłupianiem (TVP), zastraszaniem (prokuratura Ziobry)”. Jak z tym walczyć? Przypomniał uczestnikom kampusu, że opublikował listę prokuratorów Zbigniewa Ziobry. Zachęcił zebranych w Kortowie do podobnych metod. – „Dlaczego tylu ludzi się oburza, że haniebna propaganda nadawana jest przez dziennikarzy w „Wiadomościach”, a nie ma w internecie ich narastającej listy tych pseudodziennikarzy z imionami, nazwiskami i wizerunkami?” – zapytał. – Pracownikom mediów publicznych oraz innym aparatczykom PiS trzeba zorganizować internetowy pręgierz w postaci strony, gdzie będą wypisane ich nazwiska oraz przewiny. Należy też robić memy („Tak, memy!”), aby ich należycie ośmieszyć. I przyznawać nagrody – na przykład „dzban roku”.
Gdy doszło do pytań z sali, okazało się że to młodzi uczestnicy postanowili zrobić „pręgierz” twórcy kapitalizmu nad Wisłą. Okazało się, ku memu zdumieniu, że zgromadzona młodzież podziela prawicową ocenę „terapii szokowej” Balcerowicza. Młodzi zasypali profesora gradem pytań.
Adrian z Warszawy: „Lewicowi aktywiści mówią, że zamiast terapii szokowej zaserwował pan brutalny fisting niewidzialną ręką wolnego rynku”
„Nie można poważnie traktować insynuacji i wyzwisk – odparował Balcerowicz. –W Polsce w 1989 roku mieliśmy 30% inflację i gigantyczny dług, a dzisiaj Bank Światowy ocenia najlepiej polską gospodarkę – odparowywał Balcerowicz.
– Co robić, by zwalczać nierówności majątkowe? – pytała Julia z Warszawy.
– A przepraszam, to nierówności są problemem? Proszę dostrzegać problemy tam gdzie są, a nie ulegać lewicowemu hejtowi – gromił profesor i pytał, czy chcą zabrać połowę majątku Steve’owi Jobsowi? Jedynie majątki zdobyte dzięki koneksjom politycznym nie zasługują na akceptację
– Mówiąc o tym, że rząd PiS wprowadza „Polski Ład” bez konsultacji, powiedział pan, że „napluł ludziom w twarz”. A pan wprowadzając szokową terapię, też nie konsultował tego ze społeczeństwem, potem były bankructwa, bezrobocie i samobójstwa, czy to też nie było naplucie ludziom w twarz?! – atakował inny uczestnik.
– To nie jest pytanie tylko obraza, głupi błąd, porównywanie rzeczy nieporównywalnych – oburzał się Balcerowicz.
Z opresji Balcerowicza próbowała ratować garstka liberalnej młodzieży z Nowoczesnej. Pytała, co robić z rosnącym zafascynowaniem młodego pokolenia socjalizmem, jak walczyć z populizmem, inflacją i dlaczego tak wielu ludzi mówi, że „Balcerowicz musi odejść”, skoro Balcerowicz powinien wrócić?
– Mam wychowanków, teraz na nich czas – odparł profesor i zaczął sensownie odpowiadać, pokazując do czego prowadzą socjalistyczne pomysły i czym się kończy drukowanie pieniędzy bez pokrycie.
Tłumaczył, że kluczowe dla Polski nie jest wejście do strefy Euro, a usunięcie PiSu, bo nacjonalizuje i walczy z UE, największym partnerem gospodarki polskiej. „Wiecie, kto jest największym beneficjentem UE w Polsce? – zapytał. – Rolnicy! – odpowiedzieli liberałowie z sali. Zgadza się! I tłumaczył, dlaczego nie można było uratować PGR-ów. – Lewicowi oskarżyciele oczekiwali kontynuacji PRL-u w warunkach narastającej inflacji. My tego nie zrobiliśmy, bo to byłoby nikczemne, by tak traktować Polaków (brawa).
Jednak czekał go kolejny, jeszcze potężniejszy atak ze strony młodych, dla których walka z globalnym ociepleniem stała się religią. Pierwszy cios zadał Mikołaj Gumulski z Młodzieżowego Strajku Klimatycznego cytując raport Fundacji Balcerowicza FOR z 2014 roku, w którym krytykowano unijne wymogi ograniczenia emisji, argumentując, że część badań dowodzi, iż podnoszenie się temperatury Ziemi i poziomu dwutlenku węgla to naturalny proces, który powtarza się co 25 tysięcy lat, a nie działalność człowieka. „Dlaczego zgodził się pan na propagowanie denializmu (negacji globalnego ocieplenia – przypis A.Socha) i jak obecnie wygląda stanowisko FOR-u w tej sprawie?” – pytał działacz.
Balcerowicz tłumaczył, że naukowcy w tej sprawie są podzieleni i w kwestii globalnego ocieplenia po prostu występują różnice zdań i kpił, że nie należy wsadzać do więzień, ani palić na stosie za cytowanie badań naukowych. Sala go wyśmiała, a temat do końca spotkania wracał jak bumerang.
– Zmiany klimatyczne są faktem, negowanie ich, to jak bycie płaskoziemcem, albo jak negowanie Holocaustu – grzmiał Julek z Warszawy, za co dostał gromkie oklaski.
– Na ostre objawy emocji trudno reagować rozumowo – odparował Balcerowicz. – Akustycznie przyjąłem do to wiadomości. I tyle. Jak się coś nam nie podoba to potępiamy twórców? Chcemy takiego całego ciągu potępień? – obstawał przy swoim Balcerowicz. – Trochę pokory, a mniej klaskania.
W odpowiedzi dostawał cytaty z raportu IPCC (Międzyrządowy Zespół do spraw Zmian Klimatu). – Broni pan ludzi, którzy aktywnie negują wpływ człowieka na zmianę klimatu, które aktywnie dążą do tego, żebyśmy jako gatunek ludzki wyginęli a jednocześnie każdą wzmiankę delikatnie krytyczną dotyczącą sposobu przeprowadzenia transformacji w Polsce nazywa pan wyzwiskami, samo wspomnienie samo o nierównościach majątkowych, nazywa pan „nienawistnym lewackim hejtem”, mimo że też są ludzie z tytułami naukowymi, którzy mają na ten temat inne zdanie. Jak pan jest to w stanie godzić moralnie i intelektualnie? – grzmiał kolejny działacz klimatyczny.
– Wcisnął mi pan w usta to czego nie powiedziałem – bronił się Balcerowicz – To demagogia co pan opowiada. Odnosiłem się do logicznych błędów w wypowiedziach na temat transformacji.
Basia z Krakowa: Co możemy zrobić, żeby zeroemisyjność stała się opłacalna?
– Ocieplenie klimatu to problem globalny – tym razem spokojnie tłumaczył Balcerowicz. – Jaki kraj buduje najwięcej elektrowni węglowych? Chiny! Co z emisją Chin i Indii? Konsekwencją waszego stanowiska będzie będzie bardzo szybki wzrost cen energii elektrycznej, również w Polsce. Proszę wyjść na ulice i tego bronić. To będzie odwaga cywilna (brawa).
The best of Campus
Kilka zdań wyrwanych z wypowiedzi polityków PO na Campusie bez przerwy pokazywała na pasku TVP Info i cytowały media prorządowe. Ułożono z nich nawet The best of Campus. Oto one:
Komisarz UE Elżbieta Bieńkowska (PO): Unia Europejska musi albo nałożyć (na Polskę) dzienne kary finansowe, albo wstrzymywać finansowanie.
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki: W Polsce dziś mamy prawie tysiąc szpitali, ale powinno być około 130 szpitali na 40 milionów mieszkańców
Poseł Sławomir Nitras (PO): – Musimy was (katolików) opiłować z pewnych przywilejów, bo jeżeli nie to znowu podniesiecie głowę.
Minister Paweł Szefernaker na swoim TT skomentował: „Dzięki Campusowi Polacy poznali uaktualniony program PO. To „Piątka Tuska”: 1. Zalegalizować związki partnerskie 2. Opiłować katolików 3. Nałożyć na Polskę kary 4. Wpuścić nielegalnych imigrantów 5. Zlikwidować 870 szpitali”.
Chyba organizatorzy bali się kolejnej wpadki, gdyż na panel pt. „Opresja i solidarność. Prawa kobiet w Polsce 2015 – 2021”, w ostatniej chwili odwołali przyjazd Marty Lempart.
Ważny jest kontekst w jakich te wypowiedzi padały.
Słowa Bieńkowskiej padły podczas panelu „Jak bronić wartości Europy?, a pretekstem była sytuacja na Białorusi. W debacie prowadzonej przez Sławomira Sierakowskiego wzięły udział: była członkini rządu szwedzkiego i komisarz UE Cecilia Malmstroem, działaczka białoruskiej opozycji Olga Kovalkova, a także białoruska animatorka kultury Tatiana Niadbaj. Na te debatę była też zaproszona Swiatłana Cichanouska i to jej nazwisko ściągnęło do Arena Campus tłumy, ale ostrzeżona przez marszałka Ryszarda Terleckiego, wybrnęła w ten sposób, że nie przyjechała, tylko wysłała nagranie swojego wystąpienia.
W pierwszej części panelu białoruskie działaczki opowiadały o prześladowaniach na Białorusi i dziękowały za pomoc wolnego świata. Stwierdziły, że największą pomoc otrzymują ze strony Polski. Po tym głos zabrała komisarz Malmstroem, która przypomniała, że UE została zbudowana na wartościach, a w Unii są państwa, które ich nie przestrzegają (Polska i Węgry), naruszają prawa LGBT, wolność mediów, niezależność sądów i niezawisłość sędziów, więc jak Unia może pouczać Białoruś? (owacja sali). – Pieniędzy europejskich podatników nie możemy przeznaczać państwom, które naruszają podstawowe wartości – stwierdziła Malmstroem i po tym głos zabrała Bieńkowska: – Unia teraz nie ma wyjścia. Musi, logicznie patrząc, albo nałożyć dzienne kary finansowe, albo wstrzymywać finansowanie. To jest okropne, co mówię. Mówię to o moim kraju. Bardzo delikatnie wypowiadałam się o polskich sprawach, chociaż czuję to, co czuję. Widzę, co się dzieje. Nie może tak być, że opowiadamy wszystkim, jaką jesteśmy wspólnotą wartości i chcemy krzewić je w krajach trzecich, a w środku dzieje się nagle coś takiego. Tutaj następuje zamach stanu, krok po kroku jest zmieniane prawo – powiedziała.
O tym, że młodzi uczestnicy obawiają się obcięcia Polsce funduszy unijnych świadczyło pytanie-propozycja na spotkaniu z wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem. Jedna z uczestniczek skierowała do niego niecodzienną prośbę, która wzbudziła spory aplauz zgromadzonych licznie w Arenie. – Nie chcemy tego, jednak żyjemy w kraju autorytarnym. Moim zdaniem nakładanie sankcji gospodarczych na nasz kraj to zły pomysł, ale może udałoby się nałożyć sankcje np. na prezydenta Dudę i członków rządu?
Timmermans nie odniósł się do prośby, stwierdził za to, że UE nie może istnieć bez Polski, zaś Polska bez UE, jednak – co podkreślił – w zjednoczonej Europie nie ma miejsca na targowanie się i dyskusje w sprawach fundamentalnych takich jak sądownictwo czy media. – W Europie opieramy się na prawie, a nie na rządach twardej ręki – dodał.
Marszałek Tomasz Grodzki mówiąc o szpitalach, odpowiadał na pytanie, jak wyjść z zapaści służby zdrowia. Jego zdaniem powinniśmy wziąć przykład z Danii, gdzie opieka medyczna stała na niskim poziomie, szpitale były słabo wyposażone. Zapytano więc społeczeństwo, czy zgodzi się na mniej szpitali, ale za to super wyposażonych? Duńczycy powiedzieli tak. Liczbę szpitali zredukowano ze 132 na 16, na 5 mln mieszkańców. W Danii nikt nie stracił pracy, personel jest zadowolony, a ocena pacjentów plasuje duńska medycynę na 3 miejscu na świecie wśród najlepszych. W Polsce na 40 mln mieszkańców powinno się zredukować szpitale z ok. 1000 do 130.
(W rzeczywistości szpitali centralnych jest w Danii 34, oprócz nich istnieje także sieć szpitali wspierających, a ponadto każda gmina ma prawo prowadzić na swoim terenie tzw. centra zdrowia. Więcej na temat duńskiej reformy czytaj TUTAJ)
Mnie wzburzyła inna odpowiedź marszałka Grodzkiego, która całkowicie umknęła uwadze mediów.
21-letnia Alicja, studentka medycyny z Warszawy zapytała marszałka: „Co zrobić, żeby nasi rezydenci chcieli zostać w kraju”? – Ja najprawdopodobniej dobrej płacy mieć nie będę u nas w kraju. Chcę zostać, ale uczę się niemieckiego, na wypadek, kiedy już się zdenerwuję na system. I mam pytanie, czy pan ma jakiś pomysł, co zrobić? Jak naprawić ten nasz bardzo dziurawy system? Czy rewolucja jest dobrym pomysłem, czy starać się łatać to, co mamy teraz?”.
– Proponuję ci, żebyś przyjechała do pracy do Szczecina i uczyła się niemieckiego, bo w Szczecinie są lekarze, którzy mieszkają tam, a pracują w szpitalach w Niemczech. „Win-win option” – powiedział z rozbrajającym uśmiechem marszałek Senatu RP, państwa, w którym od lat dramatycznie brakuje lekarzy.
Prof. Matczak: „Trzeba szukać porozumienia”
Kontrowersyjnych wypowiedzi było podczas Campusu kilka, jednak to te media prorządowe w kółko cytowały, pomijając milczeniem wiele bardzo ważnych i mądrych wystąpień, jak prawnika, prof. Marcina Matczaka, który na Campusie miał promocję książki (ukazała się akurat 1 września, w dniu spotkania): „Jak wychować rapera. Bezradnik”. (prof. Matczak jest ojcem rapera Maty (rocznik 2000), który zasłynął utworem „Patointeligencja” nagranym w klasie maturalnej, do dzisiaj utwór miał ponad 50 milionów odsłon na youtube, odsłonił życie młodzieży z domów bogatej „warszawki” (dragi, alkohol, seks).
Prof. Matczak ostrzegł uczestników Campusu, by z dobrych rebeliantów nie stali się złymi rewolucjonistami. Wyjaśnił na czym polega różnica. Powołał się na „Człowieka zbuntowanego” Camusa.
– Dobra rebelia jest odruchem serca na zło, ale okazuje się, że zło nie znika „dzieci nadal umierają”, wówczas pojawia się w rebeliancie frustracja i w tym momencie rebeliant zamienia się w złego rewolucjonistę, który uważa, że to inny człowiek jest winny tego zła i zamiast zwalczać zło, grzech zaczyna zwalczać człowieka, grzesznika aż rewolucja pożera własne dzieci.
– Stajemy się złymi rewolucjonistami, gdy pogardzamy, szczujemy na ludzi, stajemy się nienawistni – tłumaczył prof. Matczak. – Kiedy walczysz z potworami bacz, byś sam nie stał się potworem. Dobrzy rebelianci, weterani Solidarności nie mając już siły walczyć ze złem, zaczęli walczyć z sędziami i uchodźcami.
– Kilka razy i ja stałem się złym rewolucjonistą – wyznał Matczak. – Stałem się agresywny, kilka razy zaatakowałem nie tak, jak powinienem, a jestem katolikiem wierzącym i praktykującym.
Stwierdził też, że podział na nienawistne plemiona jest głębszy niż za komuny, teraz nawet rodziny się kłócą, zamykamy się w bańkach, dehumanizujemy druga stronę, nakręcamy spiralę nienawiści. – To dzieje się po obu stronach, hasła Strajku Kobiet były zbyt agresywne, atakowanie ludzi Kościoła było błędem, agresja rodzi agresję. Zapominacie o tym co was łączy, myślicie tylko o tym, co was odróżnia. Trzeba szukać porozumienia, budować wspólnoty lokalne. Nie ufajcie politykom, którzy dzielą ludzi, polaryzacja to krok w kierunku totalitaryzmu.
J. Kuisz: Nie znamy odpowiedzi, jak żyć we własnym państwie?
Inny ważny przekaz do młodzieży, przemilczany przez media, to wystąpienie dr Jarosława Kuisza, twórcy i redaktora naczelnego Kultury Liberalnej, historyk państwa i prawa, podczas panelu „Jaka powinna być współcześnie rola państwa?”
- Uczestnicy Campusu, urodzeni po 1989 są pierwszym po rozbiorach pokoleniem, które urodziło się w wolnym państwie, poza autorytaryzmem, poza sytuacją, w której obce siły oddziałują na państwa socjalizację – zauważył Kuisz. - Na tle 200 lat to pokolenie zupełnie wyjątkowe. W państwa tożsamość wpisuje się doświadczenie życia we własnym państwie, w którym o życiu w niewoli słyszycie z drugiej ręki. Jednak polski software pochodzi z tych 200 lat niewoli,
- Widzimy, że od 6 lat próbuje się zawrócić Wisłę kijem, od 6 lat Moskwa zastąpiła Brukselę. Skąd biorą się tego typu pomysły? - zadał pytanie Kuisz i odpowiedział:
- Wydaje się, że jest to wielka trauma utraty polskiej państwowości, z której w gruncie rzeczy nie wyszliśmy. Znaleźliśmy się w miejscu, w którym na pytanie zasadnicze, jak normalnie żyć we własnym państwie, polska kultura od 200 lat nie udziela odpowiedzi. Jak mieć zaufanie do państwa? Przeciwnie, uczy nas nieufności, najpierw do państwa, a następnie do siebie nawzajem.
- Jak mobilizować się do normalnego działania politycznego, a nie zawsze zaczynać od nowa, wywracać stolik, niszczyć to, co się udało zbudować, na to pytanie polska kultura z trudem znajduje odpowiedzi. I dlatego przed państwem (młodymi) stoi ogromne zadanie, intelektualne i aktywistyczne, żeby oswajać swoje państwo, nawet jeśli od 6 lat warunki ku temu nie sprzyjają.
Istotne pytania młodych, bez odpowiedzi
Podczas Campusu uczestnicy z reguły zadawali politykom pytania retoryczne, wykazując symbiozę z ich poglądami. Zadawali je chcąc się utwierdzić w swoim przekonaniu lub uzyskać argumenty w rozmowach z rówieśnikami popierającymi PiS. Byli bowiem namawiani do takiego przekonywania tych od „grilla i disco polo” (słowa Macieja Stuhra, gościa specjalnego Campusu), nawet jeden warsztat był poświęcony prowadzeniu dialogu. „Nie mam już w ogóle chęci ich przekonywania” – wyznał młodzieniec na spotkaniu z Sikorskim i Appelbaum, wzbudzając aplauz i zapytał, w jaki sposób ma ich przekonać”?
Dosłownie na palcach jednej ręki byłbym w stanie policzyć pytania uczestników podczas paneli, które dowodziły samodzielnego, apartyjnego myślenia.
Takie pytanie zadał Wodzisław Kiciński, ekonomista z Warszawy, studiował w Wielkiej Brytanii. Opowiedział, jak zawiózł młodego Szweda do Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku. Po zwiedzeniu Szwed go zapytał: „Odnieśliście sukces w każdej dziedzinie życia, w gospodarce, startując od poziomu dochodu na osobę Ukrainy, potrajając ten dochód i rozwijając się szybciej niż każde inne europejskie państwo. Dlaczego więc nie doceniliście tego spektakularnego sukcesu polskiego państwa i oddaliśmy w 2015 roku władzę populistom?”
To pytanie o przyczyny przegranej PO jeszcze kilka razy padło podczas różnych paneli. Powtórzyła je też Barbara Sowińska z Poznania, uczestniczka debaty Rafała Trzaskowskiego z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem: „PO nie wygrała żadnych wyborów od 7 lat – powiedziała. - Proszę wymienić 3 błędy PO i jakie wnioski z nich wyciągnęliście? Proszę w odpowiedzi nie uciekać się do mowy-trawy. Jeśli ma pan używać nowomowy, to proszę w ogóle nie odpowiadać” (burza oklasków).
Trzaskowski zaczął od tego, że za PO prawda królowała w mediach i władza nie napuszczała ludzi na siebie, a błędów nie było tak wiele. Te błędy to: 1. Paternalizm. Nie potrafiliśmy przetłumaczyć skoku cywilizacyjnego na poszczególnych obywateli, nie dotarliśmy tam, gdzie ten sukces dla ludzi był nieoczywisty, 2. Nie wprowadziliśmy związków partnerskich, 3. Daliśmy zawłaszczyć słowo patriotyzm.
Młodzież mogła nawet to kupić, nie znając rządów PO/PSL. A propos patriotyzmu. Podczas Campusu mieliśmy dwie rocznice: podpisanie Porozumień Sierpniowych 31 sierpnia 1980 roku i napaść Niemiec na Polskę 1 września 1939 r. Ani jedna, ani druga nie została w żaden sposób odnotowana na Campusie. 1 września akurat przysłuchiwałem się debacie prowadzonej przez Michała Sutowskiego z Krytyki Politycznej. W pewnym momencie zawyły syreny. Wszyscy obecni drgnęli, wystraszeni. "Spokojnie - powiedziałem głośno, - to nie atak na Campus, tylko 1 września, rocznica wybuchu II wojny światowej". Po moich słowach prowadzący panel, jego goście, a za nimi uczestnicy wstali z miejsc.
Mnie szczególnie urzekło pytanie-wystąpienie Mikołaja Kozłowskiego, odnoszące się do wystąpienia prof. Andrzeja Rzeplińskiego, gościa panelu „Jaka powinna być współcześnie rola państwa?” , który z dumą podkreślił, że jest współautorem konstytucji z 1997 roku i zacytował z niej Art. 153 o Korpusie służby cywilnej, który PiS uczynił martwym.
- Panie profesorze, przeczytał pan Art. 153 Konstytucji, ten artykuł naprawdę świetnie opisuje państwo i co z tego? Jajco! - zaczął Mikołaj. - Bo pozostałe artykuły tej konstytucji nie dają możliwości, aby Art 153 był egzekwowany w sytuacji, gdy inne władze tego nie chcą. Od 6 lat, nawet w ostatnich tygodniach, oglądamy jak ta Konstytucja jest słaba, jak jest obchodzona, jak jest łamana bez większego wysiłku, czy to nie oznacza, że Konstytucja z 1997 roku zbankrutowała politycznie? Czy to nie jest czas, żebyśmy się zastanowili w jakich ramach ustrojowych chcemy funkcjonować w przyszłości, tak by Art. 153 mógł być ochroniony przez sądy czy przez służbę cywilną? Czy nie warto sobie odpowiedzieć, w jakim systemie warto żyć, czy w systemie prezydenckim, czy kanclerskim, a nie w tej efemerydzie, którą wprowadziła Konstytucja z 1997 roku!
Mikołaj nie uzyskał odpowiedzi. O tym samym, o konieczności zmiany konstytucji mówi środowisko „Debaty”, wydając nawet założenia nowej. Toteż z przyjemnością odkryłem, że podobnie myśli gość Campusu i jeden z jego organizatorów poseł Adam Szłapka, przewodniczący Nowoczesnej, który podczas panelu „Wnet i tak zginiemy w zupie?” – czy w spolaryzowanej Polsce można jeszcze myśleć o lepszym świecie?” w obecności garstki słuchaczy, powiedział:
- Polska jest najbardziej spolaryzowanym krajem w UE, tak głęboka polaryzacja jest jeszcze w USA i Wielkiej Brytanii, tak głęboka polaryzacja degeneruje polityków, wszystkie problemy społeczne padają ofiarą polityki. Do polaryzacji doprowadziła ordynacja wyborcza, ustawa o partiach politycznych i niedemokratyczne statuty partii. Polaryzacja jest w interesie partii, które zbudowały oligopole.
Zdaniem Szłapki zmiana systemu polityczne zmniejszy polaryzację i obniży temperaturę sporu. Proponuje zmianę ordynacji na proporcjonalną i obniżenie progów wyborczych oraz zmianę finansowania partii.
Szłapka nie dotknął jednak „jądra ciemności”, czyli konieczności napisania nowej konstytucji, z trójpodziałem władzy, której w obecnej nie ma i rozstrzygnięcia, czy w Polsce ma być system kanclerski, czy prezydencki?
Podsumowanie: poważne błędy czy celowe działanie?
Media prorządowe już po pierwszym dniu Campusu ogłosiły jego klęskę. Do dyskredytowania Campusu bracia Karnowscy rzucili swoich czołowych publicystów, którzy podsumowali: „Niepowodzenie. Klapa. Kompromitacja – Dobrze się stało, że Rafał Trzaskowski zorganizował Campus Polska. Niechcący poznaliśmy fragmenty programu PO: likwidacja szpitali, zero tolerancji dla katoli, multi kulti czy storpedowanie Polskiego Ładu”.
Do tego czarnego PR Campusu dołączył prezes PiS w Olsztynie Jerzy Szmit, demaskując cel organizatorów (jego opinię przedrukował portal braci Karnowskich). Zdaniem Szmita Campus miał na celu przygotować „grupę fanatyków” do siłowego obalenia rządu PiS:
„Zorganizowany przez służby Trzaskowskiego w znacznym stopniu za niemieckie pieniądze Camp miał dowieść zagranicznym mocodawcom, że PO dysponuje kadrami, które są w stanie obalić rząd i przejąć władzę nawet bez czekania na wybory „bo wtedy będzie już za późno”. (…) Wystarczą zorganizowane grupy fanatyków, przekonane, że „teraz albo nigdy”, które swoim zachowaniem będą zmuszały policję do użycia siły. Po czym wzrośnie zapał do wszczynania jeszcze większych awantur, burd i zamieszek”.
O dziwo, równie krytycznie Campus ocenił „Newsweek”: „Impreza zaplanowana jako wielki sukces zaczęła potykać się już dwa dni po starcie. I to za sprawą organizatorów. Wszystko dlatego, że politycy za bardzo uwierzyli, że są wśród swoich i mówią tylko do już przekonanych. To nie zbrodnia, to błąd”.
Byłem na Campusie cały czas, wysłuchałem prawie wszystkich debat, odbyłem mnóstwo rozmów i twierdzę, że Rafał Trzaskowski odniósł wielki sukces. Owszem, kilku polityków PO dostarczyło amunicji propagandzie PiS-u, ale to nie politycy byli istotą tego wydarzenia, a młodzież. Campus to doskonały pomysł i nowa jakość w polskiej polityce. „Czy wyobrażacie sobie taką debatę, jak między mną a Donaldem, pomiędzy Kaczyńskim i Suskim?” – zapytał Trzaskowski i sala wybuchnęła śmiechem. No właśnie… Takie Campusy powinny odbywać się wiele razy w roku, organizowane przez różne środowiska polityczne, by odrodzić w Polsce debatę publiczną, która została uśmiercona.
Do Olsztyna przyjechał crème de la crème młodzieży liberalno-lewicowej ze szczyptą konserwatystów, z całej Polski, z małych i dużych miejscowości, wykształceni, często zagranicą, niektórzy po dwóch fakultetach, znająca języki obce i świat, bez kompleksów. To co ich łączyło, to aktywność społeczna i polityczna. To młodzi wolontariusze, samorządowcy, działacze organizacji pozarządowych, początkujący politycy z młodzieżówek Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, Lewicy, PSL, Porozumienia i Konfederacji. Może i był ktoś z PiS, ale się nie objawił.
Uczestnicy Campusu, którzy zaczynali studia w 2015 roku, doświadczyli jedynie rządów PiSu, które się w ich oczach skompromitowały. Z badań wiemy, że najmłodsi będą głosować albo na Szymona Hołownię (34%), albo na Konfederację (30%), albo na Lewicę 18%. Zdecydowanie i głośno na wszystkich debatach dawali do zrozumienia, że nie chcą żyć w autokratycznym państwie rządzonym przez Jarosława Kaczyńskiego. Chcieli upewnić się w swojej ocenie rządów PiSu i dowiedzieć się, jak mogą pomóc odsunąć PiS od władzy. Najbardziej zdeterminowani mówili, że jak to się nie uda, to wyemigrują.
Organizatorzy, w mojej ocenie, nie ustrzegli się jednak poważnych błędów (albo było to celowe działanie):
1. Wszyscy zaproszeni goście, politycy, działacze, samorządowcy, artyści, redaktorzy prowadzący debaty pochodzili tylko z jednego obozu politycznego, z KO. Z think tanków do prowadzenia paneli zaproszono jedynie środowisko Kultury Liberalnej i Krytyki Politycznej. Pominięto środowiska Klubu Jagiellońskiego (jedynym wyjątkiem był udział w jednym z paneli, poświęconemu przyszłości integracji europejskiej, Marcina Kędzierskiego), Nowej Konfederacji, Teologii Politycznej, Kronosu czy Ordo Iuris.
W sztabie pracowali Sławomir Nitras – pomysłodawca, Katarzyna Lubnauer, Barbara Nowacka, Agnieszka Pomaska, Aleksandra Gajewska, Adam Szłapka i były poseł Michał Marcinkiewicz – wszyscy z Koalicji Obywatelskiej.
W warsztacie „Polska młodych” w nowatorskim formacie „speed datingu” (szybkiej randki) uczestnicy mieli do dyspozycji 7 posłów, w wieku od 31 do 43 lat. Każdy uczestnik po minucie rozmowy przesiadał się do kolejnego posła. Uwaga! Wszyscy posłowie z Koalicji Obywatelskiej!
2. Paternalistyczne podejście do młodych. Na panelach najpierw przez godzinę gadali politycy i zaproszeni goście, a przez ostatnie pół godziny młodzi mogli zadawać pytania. To paternalistyczne podejście zauważyła też Aleksandra Sawa z Kultury Liberalnej, współprowadząca jeden z warsztatów, która napisała, że „Panele o takim formacie bardzo często oferują złudzenie partycypacji. W żadnym panelu nie wystąpił przedstawiciel(-ka) ani jednej młodzieżówki, brakowało również reprezentanta(-ki) jakiejkolwiek dużej apartyjnej organizacji młodzieżowej działającej w Polsce – zauważyła Sawa i podsumowuje:
„Zrobienie Campusu, który oddawałby głos młodym, było banalnie proste. Po pierwsze, trzeba było zaprosić młodych ludzi do paneli i dyskutować z nimi, a nie „dla nich”. Jak bardzo chcieli debatować świadczy to, że po koncercie Brodki, w nocy spontanicznie zorganizowali dyskusję w swoim gronie na temat edukacji.
3. Brak w programie paneli kilku najważniejszych dla Polski tematów: służby zdrowia, edukacji, zapaści demograficznej, jak uspołecznić TVP, jak zakończyć wojnę polsko-polską czy jak uzdrowić ustrój państwa?
Ostatniego dnia Campu, 1 wrzesnia, zapytałem Rafała Trzaskowskiego: - Czego nauczył Pana Campus?
- Że mamy mądrą młodzież - odpowiedział z uśmiechem.
Adam Socha
(Reportaż ukazał się we wrześniowym numerze miesięcznika "Debata")
Skomentuj
Komentuj jako gość