Za kandydaturą 60-letniej Lidii Staroń na Rzecznika Praw Obywatelskich głosowało 231 posłów, prof. Marcina Wiącka poparło - 222 posłów. Teraz kandydaturę musi zatwierdzić Senat, gdzie senator Staroń nie może być pewna poparcia.
Lidię Staroń poparło, poza posłami PiS, trzech posłów Konfederacji (przeciw głosowali K.Bosak, A.Dziambor i D.Sośnierz), trzech posłów Kukiz15 (przeciw był R.Tyszka) i niezależni posłowie Lech Kołakowski i Łukasz Mejza.
Za Marcinem Wiąckiem z klubu PiS zagłosowali posłowie Porozumienia: Jarosław Gowin, St.Bukowiec, Andrzej Gut-Mostowy, Iwona Michałek, Wojciech Murdzek, Marcin Ociepa, Magdalena Sroka i Michał Wypij.
Na wniosek Koalicji Polskiej (PSL) głosowanie odbyło się łącznie nad kandydatami. Polegało to na tym, że wyświetliły się dwa nazwiska i można było głosować za jednym lub za drugim (kandydatem) lub się wstrzymać. Poprzednie wybory RPO odbywały się w porządku alfabetycznym.
Posłanka Barbara Bartuś przedstawiając postać Lidii Staroń określiła ją jako "działaczkę społeczną, której "wysoki poziom wiedzy merytorycznej" uprawnia ją do kandydowania na stanowisko RPO. Przypominała, że nie wspiera ją żadne ugrupowanie polityczne. "Pani Lidia Staroń od lat skutecznie walczy z korupcją i z przejawami patologii w życiu społecznym. Jest założycielką i prezesem Stowarzyszenia Obrony Spółdzielców. W maju tego roku pani senator złożyła w Senacie projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych poparty przez wszystkie siły polityczne, którego zapisy znacząco polepszą sytuację spółdzielców".
Jako przedstawiciel Sejmu w Trybunale Konstytucyjnym wskazywała na monopol Polskiego Związku Działkowców. Trybunał potwierdził wtedy niekonstytucyjność przepisów obowiązującej wówczas ustawy.
Pani Lidia Staroń zainicjowała zmiany w Kodeksie postępowania cywilnego m.in. w zakresie egzekucji. Jest autorką zmian ustawy o komornikach sądowych i egzekucji dotyczących m.in. obniżenia opłat komorniczych oraz nagrywania czynności komornika. Doprowadziła do zwiększenia dostępu do pomocy prawnej i wzmocnienia pozycji ofiar przestępstw, w tym zwiększyła uprawnienia osób pokrzywdzonych przestępstwem. Od lat walczy o nowe przepisy zapewniające realną ochronę przed lichwą. Przygotowała pakiet zmian, w tym zmianę ustawy o kredycie konsumenckim, w której radykalnie zmniejszono główną granicę kosztów pozaodsetkowych, a także nowelizację prawa o notariacie zakładającą m.in. wymóg nagrywania czynności notarialnych. Oprócz przepisów pani Lidia Staroń interweniowała w Prokuraturze Krajowej w sprawie lichwy, a efektem interwencji było polecenie wszystkim prokuratorom, aby pomagali ofiarom lichwy także na drodze cywilnej.
Pani Lidia Staroń walczy o niezakłamywanie historii, wskazując na potrzebę prowadzenia polityki historycznej i wyeliminowania nieprawdziwych, krzywdzących
określeń: polskie obozy śmierci, polskie obozy koncentracyjne czy polskie obozy zagłady. Wskazywała na potrzebę przypisania zbrodni II wojny światowej Niemcom, podkreślając, że naziści legitymowali się właśnie tą narodowością. Jest autorką podjętej przez aklamację w 2015 r. uchwały Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej zmieniającej nazwę Narodowego Dnia Pamięci
Ofiar Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady na Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady.
Pani Lidia Staroń ustawicznie podejmuje interwencje w obronie pokrzywdzonych zarówno w sprawach indywidualnych, jak i w sprawach całych grup społecznych. Jest niezwykle skuteczna, odważna, ma wiedzę merytoryczną i jest niezależna. Zawsze po stronie ludzi".
W dyskusji sejmowej kandydatce na RPO wyciągnięto w ostatnim czasie sprawę byłego prezesa spółdzielni "Pojezierze" Zenona Procyka, na którego doniesienie złożyła Lidia Staroń. Ostatecznie sąd oczyścił Procyka z zarzutów i za 8 miesięcy aresztu przyznał mu prawie 2 mln odszkodowania.
W trakcie dyskusji poseł Michał Szczerba przypomniał zawiadomienia prokuratury wobec "jednej z kandydatek" oraz fakt, że nie dysponuje wykształceniem prawniczym. - Badanie spraw w prokuraturze wobec RPO miałoby wpływ na jego działalność, a na pewno pełniłoby efekt mrożący - stwierdził.
***
Zawiadomienie do prokuratury złożył Zenon Procyk, były prezes spółdzielni Pojezierze w Olsztynie. Uważa on, że Lidia Staroń weszła w posiadanie materiałów ze śledztwa, do których dostępu mieć nie powinna. Staroń powiedziała w programie Bogdana Rymanowskiego, że miała dostęp do podsłuchów z nagrań rozmów Procyka z sędziami. - Mam rozmowy tych sędziów z tym byłym prezesem. To jest skandal - stwierdziła Staroń na antenie "Gościa Wydarzeń". Chodzi o sędziów Sądu Okręgowego w Olsztynie, którzy instruowali Procyka, jak ma się zachowywać w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę łomżyńską, by uniknąć odpowiedzialności.
- Mówiła, że ma nagrania, a takich materiałów ze śledztwa mieć nie powinna - mówi Marcin Adamczyk, prawnik reprezentujący Zenona Procyka. Dodajmy, że te nagrania miał też TVN, który je wyemitowała.
- Zawiadomienie zostało odesłane do Prokuratury Okręgowej w Elblągu, bo to ona zajmowała się sprawą Pojezierza - wyjaśnia Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
|***
„Bardzo dziękuję za taki wynik. Ale ludzie wiedzą, co robię od tylu lat. Mam nadzieję, że w Senacie też. Będę o tym rozmawiała” - powiedziała senator Lidia Staroń po głosowaniu w Sejmie, w rozmowie z TVP Info.
Pytana o krytykę, która spadła na nią podczas sejmowej debaty, Lidia Staroń mówiła:
Nie będę mówiła o krytyce. Niech mówią, co chcą. Wiem, co robię. Mam kompetencję, jeśli chodzi o ustawę. (…) To jest 20 lat ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że ten wynik to też efekt mojej pracy. (…) Jestem zaskoczona, że ten wynik jest bardzo dobry. I dziękuję za taki wynik, bo różnica jest bardzo duża. Spodziewaliśmy się dwóch, trzech głosów różnicy.
Staroń przekonywała, że będzie rozmawiała ze wszystkimi senatorami, którzy będą głosować nad jej kandydaturą.
W rozmowie z Polsat News, Lidia Staroń powiedziała:
Najważniejsza jest przyzwoitość.
Pytana o plan na rozmowy z senatorami, odparła:
Jak będzie czas na Senat, to będę rozmawiała ze wszystkimi.
Następnie odniosła się do pytani dot. ewentualnej późniejszej współpracy z prof. Wiąckiem.
Mogę współpracować z każdym, jeżeli można pracować na rzecz ludzi
– powiedziała.
KOMENTARZ
PiS poparł Lidię Staroń na Rzecznika Praw Obywatelskich, mimo że nie wyjaśniła wątpliwości dotyczących jej oskarżeń pod adresem prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej w Olsztynie Zenona Procyka.
Rzecznik Praw Obywatelskich "powinien wyróżniać się wiedzą prawniczą i doświadczeniem zawodowym, a także wysokim autorytetem ze względu na swe walory moralne i wrażliwość społeczną". Tak stanowi prawo. Ja bym tylko dodał jeszcze bezpartyjność, bo ostatni RPO wykazał się skrajnym zideologizowaniem i narzędziem w ręku "totalnej opozycji".
Lidia Staroń nie wyróżnia się wiedzą prawniczą, jest inżynierem budownictwa. Wyróżnia się wrażliwością społeczną, czego dowiodła zajmując się sprawami zwykłych ludzi pokrzywdzonych przez lichwiarzy i komorników, a także przez sądy, walczyła o prawa spółdzielców. Nie tylko zajmowała się sprawami jednostkowymi, ale walczyła o zmianę prawa, by takich skrzywdzonych nie było więcej.
Udowodniła też swoją niezależność zawiadamiając prokuraturę w sprawie budowy "Zimnych Term" w Lidzbarku Warmińskim, w którym nie ma gorących źródeł. Do tej absurdalnej budowy doprowadził baron PO na WiM Jacek Protas. Za kwestionowanie tej sztandarowej inwestycji Warmii i Mazur Lidia Staroń została wyeliminowana z listy wyborczej PO. Odeszła z tej partii także dlatego, bo nie mogła skończyć ani ustawy o komornikach, ani ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych, PO nie chciała tych ustaw poprzeć, wystartowała więc samodzielnie, jako kandydatka niezależna i wygrała z rektorem UWM, senatorem Ryszardem Góreckim.
Jednak "sprawa Procyka" jest jej "trupem w szafie", który będzie ją prześladował jako RPO, jeśli nie odpowie publicznie na pytania dotyczące tej sprawy. O sprawie tej ostatnio przypomniał reporter tygodnika "Polityka" Piotr Pytlakowski na swoim Fb:
„W skrócie chodziło o jej walkę z Zenonem Procykiem, ówczesnym prezesem spółdzielni mieszkaniowej »Pojezierze« w Olsztynie” — pisze Pytlakowski.
Staroń wraz z trzema innymi osobami wybudowała pawilon handlowy na terenie spółdzielni. Nie miała niezbędnych zezwoleń. Spółdzielnia domagała się czynszu za samowolnie postawiony budynek, lecz Staroń uznała, że czynsz jest za wysoki. I rozpoczęła walkę ze spółdzielnią, a właściwie z jej prezesem.
„Zarzuciła Procykowi samowolę, fałszerstwa dokumentów spółdzielczych i nakłanianie innych do fałszerstw, a także sprzedaż mieszkań w jednym z budynków po preferencyjnych cenach sędziom i prokuratorom, co miało zapewnić prezesowi bezkarność.
Umiejętnie nakręcała spiralę oskarżeń i montowała medialną koalicję, aby prezesa skompromitować. Ściągnęła do Olsztyna ekipę TVN, chodziła po redakcjach różnych gazet. Była także u mnie. Przedstawiała siebie w roli ofiary Procyka, wzbudzała współczucie” – pisze dziennikarz „Polityki”.
W 2005 roku Procyk został aresztowany. Postawiono mu 20 zarzutów. Spędził w areszcie osiem miesięcy.
W walkę z prezesem Procykiem Staroń zaangażowała między innymi Centralne Biuro Śledcze.
„Zebranymi w śledztwie dowodami przeciwko Procykowi dzielili się z Lidią Staroń, np. stenogramami z podsłuchów. Byłem świadkiem jednego z takich spotkań. Nachodzili wiceprezesa spółdzielni, aby zmusić go do zeznawania przeciwko szefowi. Ten człowiek nie wytrzymał napięcia, popełnił samobójstwo, rzucając się z dziesiątego piętra” – relacjonuje dziennikarz „Polityki”.
Uniewinniony po latach
„Samotna, dzielna w boju kobieta”, która sama pokonała mafię urzędniczo-spółdzielczą – mówił wtedy o Staroń Donald Tusk. A ona dostała miejsce na listach PO i weszła do Sejmu.
Tymczasem po kilku latach sąd uniewinnił prezesa Procyka. Jego sprawa przeszła przez wszystkie instancje – aż do Sądu Najwyższego. Okazało się, że dowody zostały spreparowane. Zarzuty się nie potwierdziły.
Co więcej, za czas spędzony w areszcie zasądzono mu 1,7 miliona złotych odszkodowania. Po oskarżeniach Lidii Staroń Procyk – jak opowiada – przez osiem lat nie mógł dostać pracy. Przeszedł też udar i zawał, podpalono mu dom. „Mąż był doktorem na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim, przewodniczącym Rady Miasta, prezesem spółdzielni. W Olsztynie ludzie się z nim liczyli, miał szacunek i uznanie. Sąd wziął to pod uwagę, mówił o tym w uzasadnieniu” – opowiadała Interii Krystyna Procyk.
Procyk chce pozwać Staroń, ale ona nie chce się zrzec immunitetu.
„Sam sąd powiedział, że to była klęska wymiaru sprawiedliwości” – stwierdziła Staroń pytana o tę sprawę w programie „Sprawdzam” w TVN24. Nie podała jednak żadnych argumentów, jej wypowiedź nie pozwalała zrozumieć, na czym miałaby polegać jej racja".
Taka jest wersja Piotra Pytlakowskiego
Nie znam tej sprawy bliżej, gdyż w tym czasie pracowałem poza Olsztynem, jednak wiem, że nie do końca było tak, jak to opisuje Pytlakowski, o czym świadczy prawomocny wyrok sądu skazujący dziennikarza "Rzeczpospolitej" Mariusza Kowalewskiego, który też zarzucił jej nieuczciwość wobec spółdzielni "Pojezierze". Redakcja musiała zapłacić 100 tys. złotych odszkodowania i przeprosić za zniesławienie Lidii Staroń. Ponadto przed sądem oskarżała Procyka prokuratura a nie Staroń. I to nie jest wina Staroń, że prokuratura zakładając podsłuch Procykowi nie dopełniła formalności, więc sąd odrzucił nagrania jako dowód. Dziwne tylko, że wcześniej sąd wyraził zgodę na aresztowanie Procyka. Przypomnijmy, że to wszystko działo się za władzy PO.
Zenon Procyk podczas ostatniej kampanii wyborczej do Senatu urządził milczącą demonstrację w biurze Senator Staroń, podczas jej konferencji prasowej, następnie opublikował swoje zarzuty pod adresem senator, wykupując całą stronę w "Gazecie Olsztyńskiej".
Senator Staroń podczas debaty w Senacie 17 stycznia 2020 roku na temat noweli ustaw sądowych, poparła reformę wymiaru sprawiedliwości podając szereg przykładów rażących błędów sędziowskich, których niesprawiedliwe wyroki złamały życie ludziom. Jako przykład patologii w sądach podała też sprawę odszkodowania dla Zenona Procyka. Wskazała też na przykład matki siedmiorga dzieci, pani Barbary spod Olsztyna. Jak mówiła, kobieta została wyrzucona ze swojego mieszkania własnościowego w Spółdzielni Mieszkaniowej "Pojezierze" na bruk w dziewiątym miesiącu ciąży.
– Została perfidnie oszukana, a w jej mieszkaniu zamieszkała córka księgowej spółdzielni (Władysława W., była księgowa SM Pojezierze za czasów prezesa Zenona Procyka – przypis redakcji). Po dwóch latach sprzedała nieruchomość, oczywiście po rynkowej cenie – ujawniła senator Staroń.
- Zamieszkała już w nowym mieszkaniu wybudowanym przez spółdzielnię w tzw. „sędziowskim budynku”. Co z panią Basią? Zabrano jej i jej dzieciom dach nad głową, które pani Basia w całości spłaciła. Walczyłam o tę rodzinę 16 lat. Jaki efekt? Sąd skazał księgową, czy adekwatnie do czynu? Sąd skazał łaskawie na rok w zawieszeniu i kazał naprawić szkodę, czyli zapłacić pani Basi – uwaga – 22 tysiące złotych– za 60-metrowe mieszkanie w centrum Olsztyna. To był wyrok, a gdzie sprawiedliwość, gdzie Konstytucja? - zapytała senator.
- To było w procesie byłego prezesa tej spółdzielni. W tym procesie było przedawnienie. Ponadto sąd stwierdził, że była „zbyt mała wartość szkody”, bo nie było 200 tys. a „tylko 194 tys. złotych”. Przy ustalaniu wartości szkody nie ustalono jednak wartości gruntu, a jedynie opłaty za użytkowanie wieczyste. Chodziło o budowę tzw. „budynku sędziowskiego”, w którym mieszkania o zaniżonej cenie o koszt gruntu nabyli m.in. sędziowie, prokurator, rodzina prezesa i księgowej. Temu prezesowi spółdzielni sąd bulwersującym wyrokiem zasądził kwotę prawie 2 mln złotych tytułem odszkodowania i zadość uczynienia za 8 miesięcy aresztu, czyli 7,5 tys. złotych za dzień. Po jednej stronie mamy panią Basię i dla niej 22 tys. złotych za odebrany dach nad głową a z drugiej strony miliony.
- Czy dlatego, że w sądzie orzekała sędzia, która pracowała razem w sądzie z inną sędzią znaną z nagrań rozmów prezesa spółdzielni – zapytała senator. Jakie to były rozmowy? (cytuje). Sędzia z Olsztyna do prezesa: „Jutro będzie to załatwione, wszystko w porządku”. Był to sędzia z wydziału karnego, zresztą dzisiaj tam jest.
Kolejna rozmowa tego prezesa spółdzielni z tym sędzią. Prezes: „Jarku, czy mogę nadużyć twojej uprzejmości, konkretnie twojego przełożonego, żeby do tego sądu rejestrowego...”. Sędzia: „Dobrze”.
Inny fragment. Prezes spółdzielni: „Jarku, chcę się poradzić, bo dzisiaj przyszedł pozew, czyli ta Staroniowa, rozumiesz zaskarżyła Walne. Sąd chce te same dokumenty co prokuratura i wyznaczył już termin rozprawy. Prokuratura chce, CBŚ chce, to co mówiłem...”.
Sędzia: „A to CBŚ się napisze dosłownie takie pismo, że wyjątkowym zbiegiem okoliczności, w związku z wniesieniem sprawy z powództwa cywilnego, akurat te same dokumenty w postępowaniu karnym, CBŚ i my przedkładamy z polecenia sądu na rozprawę, która ma się odbyć 7 października”.
Dalej w rozmowie prezes informuje sędziego o niszczeniu dokumentów: „Ale ja te listy obecności kazałem skasować, żeby nikogo nie dręczyło i koniec, nie mam”.
W innej rozmowie prezes spółdzielni informuje sędziego: „Pan komendant oddaje mieszkanie, dzisiaj podanie wpłynęło, że rezygnuje z dniem 1 października i ja będę miał klucze i Wam dam te klucze”.
- Czy była to bezinteresowna przysługa? - zapytała retorycznie senator. - W dalszej części rozmowy prezes dopytuje: „Jarku, pilnujesz?” Sędzia zapewnia, że i za 2 miesiące nie wezmą tych dokumentów z sądu, sąd im ich w ogóle nie wyda.
Prokurator do prezesa: „Ściskam cię, wszystko jest w najlepszym porządku, kontroluję to, trzymaj się”.
- O tej rozmowie prezes Sądu Najwyższego Zabłocki, który był w tej izbie wczoraj mówił swego czasu „skandal”. I co z tego? Te osoby nie poniosły żadnej odpowiedzialności, a nawet niekiedy awansowały. Te osoby zamieszkały w atrakcyjnych mieszkaniach wybudowanych przez spółdzielnię. Dzisiaj uczestnicy tych rozmów są kierownikami katedr, cywilnej i karnej na uniwersytecie (na Wydziale Prawa i Administracji UWM w Olsztynie – przyp. redakcji). Ci sędziowie są dzisiaj nauczycielami studentów prawa. Żeby powiedzieć słowami sędziego Matczaka, „są lekarzami”, ale ta choroba jest ciężka i wydaje się być mocno zakaźna, nazywa się „bezkarność”.
- Nie można decydować o niezawisłości i niezależności tylko od władzy ustawodawczej i wykonawczej, pomijając niezawisłość od innych osób i grup interesów faktycznie dzierżących określoną władzę, dysponujących pieniędzmi i wpływami – podsumowywała senator".
Rozmawiałem z Senator tuż po jej ponownym wyborze do Senatu, na temat odszkodowania dla Zenona Procyka. Zapewniała, że doprowadzi do złożenia skargi nadzyczajnej w sprawie wyroku uniewinniającego Zenona Procyka. Skarga jest zasadna m.in., gdy zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Lidia Staroń miała na to prawie 2 lata. Nie zrobiła tego. Być może uczyni to jako Rzecznik Praw Obywatelskich, gdyż skargę mogą wnieść tylko: Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Finansowy, Prezes Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców i Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość