Przed wtorkowym wyborem Rzecznika Praw Obywatelskich Jarosław Gowin dyscyplinował swoich posłów w Hotelu Zamku Ryn, bowiem to głosowanie może ostatecznie przesądzić o być lub nie być Porozumienia Gowina w Zjednoczonej Prawicy.
Najpierw, w piątek 11 czerwca wicepremier i minister rozwoju przebywał z wizytą w Olsztynie, w towarzystwie szefa Porozumienia na Warmię i Mazury posła Michała Wypija. Politycy na konferencji prasowej po raz kolejny domagali się przekazania 200 mln zł na pomoc dla mocno poszkodowanego przez pandemię COVID-19 regionu.
Jednak nie to żądanie, powtarzane jak zwyczajowa mantra od lutego, było celem przyjazdu wicepremiera Jarosława Gowina na Warmię i Mazury a rozstrzygająca batalia, która rozegra się w Sejmie 15 czerwca. A kolejna podczas głosowania nad odwołaniem wicemarszałka Ryszarda Terleckiego z jego słowa wypowiedziane pod adresem Swiatłany Cichanouskiej, byłą kandydatkę na prezydenta Białorusi, po tym jak przyjęła zaproszenie na Campus Rafała Trzaskowskiego w Olsztynie: „jeśli Cichanouska chce reklamować antydemokratyczną opozycję w Polsce”, to „niech szuka pomocy w Moskwie”. Michał Wypij już powiedział, że marszałek Terlecki powinien podać się do dymisji.
Gowin w Rynie musiał przekonać swoich posłów, którzy mu pozostali, by zagłosowali za kandydatem na RPO opozycji, i musiał im przedstawić realną perspektywę zachowania diet poselskich, po wyrzuceniu ze Zjednoczonej Prawicy, za głosowanie na kandydata opozycji na RPO, po wyborach w 2023 roku.
Dyskusje w murach zamku trwały w piątek i w sobotę. Czy Gowinowi pomógł czy zaszkodził standard Hotelu Zamku Ryn, luksusowego czterogwiazdkowego obiekt, który mieści się w zamku krzyżackim z XIV w Rynie i oferuje m.in. basen w gotyckich podziemiach zamku, spa z saunami i centrum fitness (koszt wynajęcia pokoju jednoosobowego w hotelu wynosi 340 zł), przekonamy się we wtorek. Gowin musiał mieć mocne argumenty, żeby jego posłowie zaryzykowali utratę takich luksusów i utonięcie w politycznym niebycie, co dla osób bez jakichkolwiek kompetencji na wolnym rynku, byłoby życiową tragedią.
Na miejscu Gowina przekonałbym posłów, że bez względu na to, jak zagłosują, to i tak prezes Jarosław Kaczyński już ich skreślił i nie da im miejsc na listach wyborczych w 2023 roku. Za tą tezą może przemawiać trwająca od wielu miesięcy akcja prezesa Kaczyńskiego znalezienia posłów na miejsce ludzi Gowina.
Świadczą o tym słowa prezesa Kaczyńskiego zamykające ceremonię złożenia podpisów przez liderów Zjednoczonej Prawicy pod „Polskim Ładem”:
"- Bardzo się cieszę, bardzo dziękuję, dziękuję naszym koalicjantom. Tu jest pięć podpisów. Wierzę, że niedługo będzie więcej. Że to będzie naprawdę szeroki program, program Zjednoczonej Prawicy, ale coraz bogatszej, coraz mocniejszej" – mówił w połowie maja Kaczyński, którego słowa wprawiły w osłupienie zwłaszcza lidera Porozumienia.
Prezes PiS już w maju wiedział, że po konflikcie z Jarosławem Gowinem część ważnych polityków, którzy opuścili Porozumienie za chwilę założy własną formację. Partia Republikańska – to nazwa nowej partii, którą zakładają najwięksi rozłamowcy m.in. Adam Bielan i Kamil Bortniczuk.
Jej inauguracja zaplanowana jest na 20 czerwca i połączona ma być z wejściem tego ugrupowania do koalicji Zjednoczonej Prawicy, co dla Gowina, jeśli tak się rzeczywiście stanie, będzie politycznym policzkiem wymierzonym przez samego Kaczyńskiego. Bortniczuk i Bielan mogą w szybkim tempie uzbierać nawet 10 posłów, a nawet wyłuskać kogoś z ław opozycyjnych. W ich ugrupowaniu mają się znaleźć politycy, których usunięcia z rządu domaga się od tygodni bezskutecznie sam Gowin. Mowa o wiceministrze aktywów państwowych Zbigniewie Gryglasie, sekretarzu stanu w resorcie do spraw funduszy i polityki regionalnej Jacku Żalku, czy ministrze w KPRM Michale Cieślaku.
W kontekście dołączenia do Partii Republikańskiej wymieniani są ponadto posłowie Włodzimierz Tomaszewski i Lech Kołakowski, były minister rolnictwa Krzysztof Ardanowski, czy była wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz, która jeszcze do niedawna była najbliższym współpracownikiem i sojusznikiem Gowina.
Wejście do koalicji Zjednoczonej Prawicy nowego ugrupowania wymusi konieczne zmiany w umowie koalicyjnej, która m.in. reguluje podział stanowisk w rządzie między partiami koalicyjnymi w zależności od liczby posiadanych mandatów w Sejmie. A to oznaczać będzie utratę obecnego stanu posiadania przez "gowinowców" i być może także utratę stanowiska wicepremiera przez samego Jarosława Gowina.
W poniedziałek 14 czerwca prezes Kaczyński podpisze porozumienie z Pawłem Kukizem i dostanie głosy jego posłów w zamian za wprowadzenie do Sejmu projektów ustaw: o sędziach pokoju wybieranych bezpośrednio przez obywateli, rozpoczęcie prac nad wprowadzeniem mieszanej ordynacji wyborczej w wyborach do Sejmu, czy ustawy antykorupcyjnej.
"- Mam nadzieję, że w najbliższy wtorek przynajmniej wejdzie pod obrady Sejmu ustawa antykorupcyjna – powiedział Paweł Kukiz pytany, czy zagłosuje za kandydatką PiS na RPO Lidią Staroń. - Jeśli ta nasza ustawa chociaż wejdzie pod obrady Sejmu, to wtedy zrobię wyjątek i oddam głos na panią Lidię Staroń, którą uważam za bardzo dobrą kandydatkę, bez względu na to, czy byłaby wspierana przez PO, czy przez PiS".
Jarosław Gowin musi swoich posłów, którzy przy nim pozostali, przekonać w Hotelu Zamek Ryn, że jestem dogadany z Szymonem Hołownią, gdzie jego emisariuszem jest poseł Wojciech Maksymowicz, i że dostaną miejsca na listach Polski 2050.
Ale Adam Bielan może im oferować nie iluzje a pewne miejsca na listach PiSu, które dają dużo większą gwarancję przedłużenia diet poselskich niż projekt pt „Hołownia”.
Obecnie Porozumienie łącznie ma 13 posłów. Dwoje posłów jest poza klubem sejmowym PiS. Pierwszy to Andrzej Sośnierz, który wyszedł z PiS i założył własne koło poselskie Polskie Sprawy. Druga to Monika Pawłowska, posłanka niezrzeszona, która wstąpiła do partii Porozumienie, ale jest niezrzeszona. W samym klubie sejmowym PiS jest 11 posłów lojalnych wobec Gowina. Przynajmniej na papierze. Bowiem Adam Bielan, ale i ludzie prezesa Kaczyńskiego prowadzą rozmowy z częścią Gowinowej jedenastki. Niektórzy o warunkach wyjścia z Porozumienia mają rozmawiać z samym Kaczyńskim, inni – z premierem Mateuszem Morawieckim.
Z ustaleń OKO.press wynika, że niemal pewne jest opuszczenie wicepremiera przez posłankę Annę Dąbrowską-Banaszek. W jej przypadku kluczowe są więzy rodzinne. Jej syn to Jakub Banaszek, prezydent Chełma wybrany z poparciem PiS.
Kuszeni według ludzi Bielana są również posłowie Mirosław Baszko i Stanisław Bukowiec. Pierwszy zasilił szeregi Porozumienia, zdradzając PSL, więc zdaniem stronników Bielana nie ma szans, by znaleźć się na ewentualnej wspólnej liście ludowców i Gowina. Drugi kandydował z okręgu, w którym mandat dla PSL wziął Władysław Kosiniak-Kamysz, więc na tym terytorium nie ma czego szukać.
Blisko porzucenia wicepremiera Gowina są także dwaj wiceministrowie w rządzie Morawieckiego. Chodzi o Wojciecha Murdzka z resortu edukacji i nauki, który jest nazywany przez ludzi Bielana „90 procentowym PiS-owcem”, i na pewno byłby już w partii Kaczyńskiego, gdyby nie spory z szefową jego regionu, byłą szefową MEN Anną Zalewską.
Największym ciosem dla Gowina byłoby jednak odejście Marcina Ociepy, wiceministra w resorcie obrony, który jednocześnie pozostaje ostatnim wiceprezesem Porozumienia, bo w ostatnim czasie pięciu z sześciu wiceprezesów opuściło już partię. Jednak mimo zapewnień bielanowców, że Ociepa przystąpi do PiS, trudno w to uwierzyć. W ostatnich tygodniach, szczególnie po odejściu Anackiego, umocnił swoją pozycję w partii, m.in. poprzez wskazanie swojego człowieka na szefa gabinetu politycznego w resorcie Gowina. Tajemnicą poliszynela jest też jego ostry konflikt z popierającym Bielana Kamilem Bortniczukiem, który podobnie jak Ociepa pochodzi z Opola. Ponadto trudno o większy dowód lojalności niż podpisanie się razem z Gowinem pod wnioskiem zgłaszającym Marcina Wiącka na stanowisko RPO.
Jedyny komunikat po spotkaniu w Rynie, to wpis na TT rzecznika prasowergo Porozumienia Magdaleny Sroki:
@MagdalenaSroka·Podczas spotkania parlamentarzystów @Porozumienie__
@Jaroslaw_Gowin potwierdziliśmy wole współtworzenia Zjednoczonej Prawicy. Podtrzymujemy również poparcie dla kandydatury prof.Wiącka na #RPO @IwonaMichalek@MarcinOciepa@michalwypij@GrzPiechowiak @Stan_Bukowiec @GutMostowy
Ten komunikat to polityczna kwadratura koła. Zobaczymy, jak zadziała we wtorek 15 czerwca.
GOWIN WYGRAŁ Z KACZYŃSKIM GŁOSOWANIE na RPO
Okazało się 15 czerwca, że jednak Gowin w Rynie wynalazł polityczną kwadraturę koła. Mimo potężnych nacisków, mimo dwóch i pół godziny przekonywania przez Kaczyńskiego posłów Porozumienia, 9 z nich zagłosowało za kandydatem opozycji na RPO. To zaś oznacza, że jest zbyt silny, by PiS mógł sobie bez niego poradzić. Zbudowanie w Sejmie jakiejkolwiek alternatywnej stabilnej większości byłoby szalenie trudne.
Oznacza to również, że mimo wysiłków, zachęt i gróźb Kaczyńskiemu nie udało się rozbić Porozumienia ani wyeliminować Gowina z rządowego układu. Prezes PiS znalazł się w sytuacji, której bardzo nie lubi – stał się zakładnikiem znacznie słabszego, ale zdeterminowanego partnera. Pytanie, co w Kaczyńskim zwycięży, chęć zemsty mimo wszystko, a więc dalsze realizowanie planu usunięcia Gowina ze Zjednoczonej Prawicy, czy też pogodzenie się z faktami? Czas pokaże, ale ważne będą koplejune głosowania, teraz w Senacie w sprawie RPO, w którym Gowin ma dwóch senatorów, następnie w sprawie wniosku opozycji o odwołania wicemarszałka Ryszarda Terleckiego. Jeśli gowinowcy nadal będą głosować zgodnie z opozycją, to Kaczyński nie będzie miał wyjścia, tylko rozstać się.
Analiza Adam Socha (na podstawie wp.pl, onet.pl, niezalezna.pl i Oko.press)
Skomentuj
Komentuj jako gość