Jak wyglądałaby współczesna Polska, gdyby Leszek Balcerowicz się nie urodził i czy można mówić o "balcerowiczyzmie" - zastanawiają się Bobińska, Bugaj, Kurzyniec, Gątarek, Ziemkiewicz, Machaj i Zuber.
fot. fronda.pl
Marek Kurzyniec - były działacz ruchu "Wolność i Pokój", założyciel Federacji Anarchistycznej
1. Nie rozumiem personifikacji przemian pod postacią Leszka Balcerowicza. Był on po prostu ekonomistą, który zrealizował plan, bez realizacji którego nie doszłoby do grabieży majątku. Bez niego nie powstałaby nomenklatura III RP. Leszek Balcerowicz był więc jedynie twarzą systemu. Nie warto demonizować jego personalnie. Problemem jest do dziś trwający układ, który zaatakował odbudowujące się po komunizmie społeczeństwo i który trzeba obalić przemocą. Ludzie byli bezbronni wobec aparatu przymusu, a nie wobec jednego Balcerowicza. Gdyby 20 lat temu nie było jego, byłby na pewno ktoś inny.
2. Idea prezentowana przez Balcerowicza była zasłoną dymną, piramidalnym kłamstwem, służącym do grabienia ludzi pod przykrywką przyznawania im własności i walki o wolność. W wyniku afer, które miały miejsce dwadzieścia lat temu – a wcale nie było tak dawno temu, pamiętam je jeszcze dobrze – przepompowano masę pieniędzy zwykłych ludzi do cudzych kieszeni. Tak właśnie, poprzez plan Balcerowicza, powstała nomenklatura. Jego wizja i decyzje nie miały zresztą nic wspólnego z prawdziwym liberalizmem, czy libertarianizmem. Trudno nazwać je też balcerowiczyzmem, jakaś nową jakością. Realizowano pomysły Międzynarodowego Funduszu Walutowego, panów pokroju Jeffreya Sachsa.
Marek Zuber - były doradca ekonomiczny premiera Kazimierza Marcinkiewicza, analityk Dexus Partners
1. Gdyby nie było Leszka Balcerowicza, być może kto inny przeprowadziłby te reformy. Na przykładzie krajów, które nie wcieliły w życie podobnych reform i próbowały realizować swoistą trzecią drogę (jak Bułgaria, czy Rumunia) widać, że mają się one dziś znacznie gorzej. 20 lat temu były także w Polsce pomysły mniej radykalnych zmian, ale doświadczenie pokazało, że by się nie sprawdziły. Np. obecna sytuacja prywatnych spółdzielni rolniczych, które przegrywają z wielkimi sieciami i hurtowniami pokazuje, że proponowane wtedy przekształcanie PGR-ów w spółdzielnie nie byłoby skuteczne. Warto także pamiętać, że plan Balcerowicza był skokiem na główkę na głęboką wodę, której głębokości dokładnie nie znano. W tym kontekście reformy były absolutnie udane, a to, co uważa się obecnie za negatywne skutki projektów prof. Balcerowicza, nie wynikało z jego planu.
2. Balcerowiczyzmem można nazwać model przejścia z jednego systemu gospodarczego do drugiego, który w Polsce się udał, nie można jednak powiedzieć, by był on twórcą doktryny ekonomicznej. Jego poglądy można nazwać liberalnymi, w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Określają je swoboda konkurencji, czy niskie wydatki budżetowe. Niewykluczone jednak, że „balcerowiczyzmem” będziemy mogli za 3-4 lata nazwać coś zupełnie innego – były wicepremier jest wszak osobą nadal aktywną publicznie.
Mateusz Machaj – główny ekonomista Instytutu Misesa
1. Rzekomo autorski program Balcerowicza był tak naprawdę programem Sachsa, tak więc gdyby nie on, to kto inny by go przeprowadził. Leszek Balcerowicz przyszedł nie z własnymi pomysłami, ale po to, by zrealizować program wcześniej ustalony. Trudno powiedzieć, czy była wobec niego jakaś alternatywa. Jeśli rozumiemy ją w granicach zasad real politics, to pole manewru było niewielkie. Można było np. nie usztywniać kursu dolara przy jednocześnie zmieniających się stopach procentowych. Dziś każdy student ekonomii wie, że prowadzi to do drenażu pieniądza z banku centralnego. Ale wiele więcej nie dałoby się zmienić, nie wiadomo też, czy ktoś zgodziłby się na takie zmiany. Jeśli z kolei szukamy innego rozwiązania, nie bacząc na rzeczywistość polityczną, mogłoby ono polegać na szybszej i innej redukcji majątku państwowego oraz odmiennym projekcie wprowadzenia nowego ładu pieniężnego. Można by anulować w całości zadłużenie zagraniczne stwierdzając, że spowodowało je państwo totalitarne, a za długi takiego tworu nie mogą odpowiadać jego zniewoleni obywatele. Takie rozwiązanie można sobie na upartego wyobrazić. To oznaczałoby jednak pójście na wojnę ze społecznością międzynarodową, brak możliwości zaciągania kolejnych kredytów i konieczność radykalnego ograniczenia sektora państwowego. A tego politycy nie lubią.
2. Prawie zawsze jest tak, źe coś już kiedyś zostało wymyślone. Podobnie było z planem Balcerowicza. Koncepcje i projekty ówczesnego wicepremiera nie były niczym oryginalnym. Na pewno jednak jest on uznawany za ojca chrzestnego polskiego systemu rynkowego. Z tego też powodu obwiniany za jest o wiele słabości i patologii polskiej gospodarki. Przy czym często zarzuty te są zupełnie nieuzasadnione. Najbardziej Polaków bulwersują liczne afery u początków III RP. Nie wynikały one jednak z planu Balcerowicza, a z ułomności polskiego systemu prawnego. Warto przypomnieć, źe na początku transformacji nie było nawet ustawy o przetargach publicznych. Jak w takiej sytuacji prywatyzacja miała odbywać się bez korupcji? Innymi słowy, większość zarzutów, jakie stawia się Balcerowiczowi, powinno się postawić PRL i jej dziedzictwu.
Dr hab. Ryszard Bugaj – były przewodniczący Unii Pracy, doradca ekonomiczny prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
1. Gdy dzwoniłem do Leszka Balcerowicza i zapraszałem go do uczestnictwa w obradach okrągłego stołu, ten wykrętnie odpowiedział mi, że nie ma czasu, ponieważ wyjeżdża do Wielkiej Brytanii na wykłady. Myślę jednak, że podobnie jak Tadeusz Syryjczyk – którego bardzo szanuję – nie chciał brać udziału w przedsięwzięciu zdominowanym przez związki zawodowe. Uważał, że przemian nie należy zaczynać od demokracji, gdyż w niej do głosu dochodzą ludzie, którzy nie mają wiedzy i nie dopuszczą do przeprowadzenia trudnych reform. Przekonał się dopiero, gdy zauważył, że sytuacja jest odmienna. Wówczas panowała zupełnie inna atmosfera intelektualna – pod koniec lat 80-tych, gdy triumfy święcili politycy pokroju Reagana czy Thatcher, mieliśmy apogeum myślenia neoliberalnego. A program Balcerowicza był standardową receptą MFW. Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że był mu narzucony, gdyż minister finansów się z nim absolutnie zgadzał. A gdyby nie było Leszka Balcerowicza, to znaleziono by innego. W efekcie mieliśmy gorzej traktowano przedsiębiorstwa państwowe, ostro obciążono je podatkiem popiwkowym i dywidendą, zmuszając je do szybkiej prywatyzacji. Usunięto także dotacje dla nich. Przez to nie dostały czasu na dostosowanie się do nowej sytuacji. Istniała jednak alternatywa. Nie było 20 lat temu sporu, czy uruchamiać rynek, czy nie, ale czy zrobić to stopniowo, czy szokowo. Przedsiębiorstwa państwowe trzeba było sprywatyzować, ale przecież można było zrobić to na o wiele bardziej korzystnych warunkach.
2. Balcerowicz jest symbolem przemian polskiej gospodarki, ale trudno znaleźć w jego intelektualnym dorobku ważne rzeczy. Razi mnie jego intelektualna sztywność, bardzo dogmatyczne myślenie. On uważa, że jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów. W latach 50-tych uważano, że problemy gospodarcze występują, gdyż nie wdrożono w wystarczającym stopniu centralnego planowania. On myśli podobnie dogmatycznie, ale w odniesieniu do wdrażania wolnego rynku. Kiedyś Jan Strzelecki powiedział, że komuniści to ludzie, którzy utrzymują bezpośredni kontakt z historią. To samo można powiedzieć o neoliberałach pokroju Balcerowicza. To, co można nazwać balcerowiczyzmem, ma u swoich podstaw przedsięwzięcie, którego ogólny bilans był całkiem niezły. Ale to dlatego, że na odrzuceniu komunizmu nie można było stracić. Można było jedynie zyskać więcej, lub mniej.
Dr hab. Dariusz Gątarek – finansista, doradca prezesa NBP
1. Z Leszkiem Balcerowiczem, czy bez – Polska wyglądałaby mniej więcej tak samo. Państwa ościenne są w podobnej sytuacji, co my teraz. Państwom bałtyckim udało się nieco lepiej przejść transformację, Węgrom i Bułgarom nieco gorzej. Sukces transformacji gospodarczej (bo jest to mimo wielu ułomności pewien sukces) zawdzięczamy przede wszystkim milionom ciężko pracujących ludzi, podobnie jak wyzwolenie od komunizmu zawdzięczamy wielomilionowemu ruchowi „Solidarności". Pewne rzeczy musiały zostać zrobione przez każdy rząd, pewnych dokonały procesy społeczne. Sam plan Balcerowicza należy ocenić paradoksalnie - praktycznie wszystkie jego rozwiązania jak "oscylator Balcerowicza", czy popiwek są ekonomicznie nietrafne ale jego odwadze i zdecydowaniu w latach 1989-1990 zawdzięczamy dosyć sprawne przejście przez okres reform. Należy pamiętać, że w 1989 roku nie było nikogo, kto by rozumiał ekonomiczną sytuację Polski. Polscy ekonomiści znali jedynie „ekonomię socjalistyczną” czyli oksymoron, zaś ekonomiści z Zachodu nie wiedzieli, co to za zwierzę, ta gospodarka komunistyczna. Balcerowicz też nie wiedział, co robić, ale poza tym nie wiedział, "że się nie da" i wbrew temu, że się nie da, bardziej lub mniej udanie przeprowadził transformację. Ale, oczywiście, poza osobą istnieje też mit Balcerowicza, który kapitalizm podał polskiemu narodowi na tacy i nikt inny nie ma żadnych zasług. To przypomina mit Wałęsy, który sam jeden obalił komunizm. I mit Balcerowicza też jest intensywnie promowany. Kiedy nieżyjący już prof. Geremek odmówił poddania się lustracji, Filip Memches pisał, nieco żartobliwie, ale boleśnie trafnie, że w Polsce próbuje się restytuować trzy stany. Dzisiejsza arystokracja to ludzie, którym się udało przy transformacji i którzy zyskali specjalne prawa, duchownych zastąpili propagandyści, zaś trzeci stan, to my - pospólstwo. Promocja mitu Balcerowicza-cudotwórcy jest związana właśnie z próbami tworzenia w Polsce społeczeństwa stanowego, w którym jakiekolwiek zasługi mogą mieć tylko wybrani.
2. Tak. Prof. Balcerowicz jest, być może nie do końca słusznie, utożsamiany z koncepcją, według której są lepsi, którym wszystko się należy i gorsi, którym należą się w najlepszym razie okruchy z pańskiego stołu. Nawet wśród liberalnych ekonomistów nie ma wielu, którzy publicznie odważyliby się na tekst "Nie twórzmy na siłę miejsc pracy w Polsce B". A jednym z głównych polskich problemów społecznych i ekonomicznych jest wzrost w ciągu ostatnich dziesięciu lat Indeksu Giniego, który jest miarą dysparytetu rozkładu dochodów. W tej jednej dziedzinie jesteśmy w UE liderem. To jest niewątpliwa klęska Polski nawet na tle państw sąsiednich. Jeśliby więc dane by mi było wybierać - wolę Balcerowicza z roku 1989 od tego z roku 2009.
Dr. Hab. Krystyna Bobińska – ekspert gospodarczy Instytutu Sobieskiego
1. Do wydarzeń historycznych można podchodzić w dwojaki sposób. W myśl marksizmu można stwierdzić, że jednostka nie ma większego wpływu na to, jak rozwija się historia. Istnieje także stanowisko zupełnie odwrotne, twierdzące, że to jednostki kształtują bieg dziejów. Na pewno w obu koncepcjach jest trochę racji i trudno powiedzieć, która interpretacja jest prawdziwsza w tym przypadku. Mimo wielu zastrzeżeń mogę powiedzieć, że Leszek Balcerowicz odegrał jednak pozytywną rolę w naszej historii.
2. Trudno mówić o doktrynie, którą stworzył Leszek Balcerowicz, jednak na pewno można mówić o poglądach, jakie posiada. Znów, posługując się porównaniem do Marksa, można powiedzieć o „młodym Balcerowiczu” i „starym Balcerowiczu”. Ten pierwszy był doktrynersko przekonany do koncepcji gospodarczego liberalizmu i to ten Balcerowicz przeprowadzał reformy u początku transformacji. Potem Balcerowicz zauważył jednak, że społeczeństwo także potrzebuje pewnych zabezpieczeń, których rynek, szczególnie szokowo wprowadzany, nie jest w stanie sam wytworzyć. Do tego drugiego Balcerowicza jestem bardziej przekonana.
Rafał Ziemkiewicz – publicysta
1. Zastanawianie się nad tym, co by było, gdyby Leszek Balcerowicz się nie urodził, nie ma sensu − gdyby nie on, to te same reformy przeprowadziłby Grzegorz Kołodko – który chyba do dziś ma jakiś kompleks Balcerowicza – a jeśli nie on, to jeszcze ktoś inny. Te reformy musiały zostać przeprowadzone. Nie było innego planu, także „Solidarność” go nie miała, choć zapewne Ryszard Bugaj ma na ten temat inne zdanie. Program był taki, żeby zmienić władzę polityczną w Polsce przy jednoczesnym zachowaniu uprzywilejowanej pozycji gospodarczej nomenklatury. I to zrobiono. Zresztą, reformy Balcerowicza byłyby dziś zupełnie inaczej postrzegane, gdyby utracie majątku, jaka musiała wynikać z reformy monetarnej, towarzyszyła powszechna prywatyzacja.
2. Leszek Balcerowicz hołduje poglądom, które uważam za zdroworozsądkowe, np. że nie można wydać więcej, niż się zarobi, czy że państwo nie powinno zbytnio ingerować w działalność obywateli. Ale trudno ująć te poglądy w jakąś doktrynę gospodarczą. Były wicepremier był raczej dobrym księgowym, niż twórcą idei.
Skomentuj
Komentuj jako gość