Będzie już chyba ponad dziesięć lat od kiedy utalentowany kompozytor Zbigniew Preisner ogłosił z hukiem, bo publicznie, że ma dość i wynosi się z tenkraju, ojczyny reanimowanego faszyzmu oraz ogólnie dusznej atmosfery. Po ostatnich wyborach gest utalentowanego kompozytora powielają rzesze obrońców demokracji obrażonych osobiście wynikami demokratycznej procedury.
Idą więc w ślady Alberta Einsteina oraz Tomasza Mann'a, również udręczonych przez totalitarny reżim, a nawet dawniejszych jeszcze uchodźców z Wieszczem Narodowym nr 1 włącznie. Ani chybi szykuje nam się nowa edycja Wielkiej Emigracji.
Uciekają wszak najlepsi z najlepszych, najwartościowsi z najwartościowszych, najelitarniejsi z elitarnych. Tak jest na pewno, bo przecież sami tak o sobie mówią: w całkiem jawnych, bo upowszechnianych opiniach, niektórzy z nich sugerują np., że tak na prawdę zwyciężył Rafał Kazimierz Trzaskowski, bo głosowały na niego elity, a przecież głos elity nie powinien być liczony tak samo jak głos jakiegoś wsioka spod Brodnicy czy innego Nowego Miasta.
Pozostając w duchu demokratyzmu i powszechnej równości ci sami, entuzjastyczni obrońcy KON-STY-TUCJI, ogłaszają bojkot polskich towarów, zwłaszcza rolnych, bo to wieś wybrała Dudę. I jeszcze jedna z najnowszych idei dobrze oddających moralną wyższość obozu miłości: odłączenie od Polski moherowego Podkarpacia, gdzie pisowski kandydat zebrał coś około 3/4 głosów.
Niezbywalna logika autorytetów posiada swoje żelazne, precyzyjnie dobrane dowody. Jednym z nich jest dwubarwna mapa powyborcza RP z lubością eksponowana przez tefałeniarnię. Pomarańczowy, platformerski kolor dominuje wykazując niezbicie przewagę słusznej opcji. Rzecz w tym, że jest to mapa regionów (województw), o wiele bliższa rzeczywistości mapa gmin z gigantyczną przewagą pisowsko - granatowej barwy cieszy się dużo mniejszym wzięciem państwa redaktorstwa. No bo i po co babcię denerwować ?
W mojej wsi wzmożenie polityczno-wyborcze nigdy wcześniej nie przybrało takich rozmiarów. Czego nie bywało wcześniej, pojawiły się np. propagandowe bannery rozwieszane na prywatnych posesjach z inicjatywy własnej ich właścicieli.
W zdecydowanej większości rozwieszano buźkę kandydata opozycji, co i nie dziwi, bo wieś generalnie zamieszkują ludzie światli, zadowoleni z siebie, pewni zarówno własnej lepszości jak i braku owej lepszości w przypadku reszty rodaków. Bodaj tylko w jednym przypadku afisz reklamował urzędującego prezydenta, co też nie bardzo dziwi, bo zainstalował go mój sąsiad, któremu partia matka ofiarowała stanowisko godne zaangażowanego działacza z jeszcze bardziej godnym uposażeniem.
Ze skruchą przyznaję, że w każdym wypadku koncepcja zaśmiecania posesji partyjnymi szmatami pozostaje poza moimi zdolnościami pojmowania. Jednak w przypadku ww. sąsiada poczułem coś w rodzaju podziwu. Jest jednak przejawem jakiejś odwagi wieszanie granatowego w ściśle pomarańczowym otoczeniu.
Mamy więc tzw. ciekawe czasy; jeszcze chwila a popieranie ludzi pozostających u władzy będzie równoznaczne z zejściem do podziemia. Już dziś głośne przyznanie się do sympatii dla PiS jest znacznie cięższym przewinieniem niż puszczenie bąka w towarzystwie.
Kolega Melchiora
Skomentuj
Komentuj jako gość