W najnowszej odsłonie mydlanej opery o „agencie Tomku”, jego żona Katarzyna ogłosiła w internecie publiczną zbiórkę na półmilionową kaucję za wypuszczenie z aresztu męża. „Proszę Was o pomoc i solidarność z Tomkiem oraz naszą politycznie prześladowaną rodziną. Za prawdę, odwagę, za walkę z politycznym układem w służbach specjalnych, za demokrację, za wolność słowa mój małżonek zapłacił największą karę” - apeluje. Na konto wpłynęło zaledwie 3040 zł.
Tomasz K. wyszedł w piątek z aresztu, w którym przebywał ponad trzy tygodnie - potwierdził dziś rzecznik Prokuratury Regionalnej w Białymstoku Paweł Sawoń. Było to możliwe po wpłaceniu poręczenia majątkowego w kwocie 500 tys. zł.
Sąd zdecydował wcześniej, że jeżeli do 30 kwietnia podejrzany wpłaci 500 tys. zł poręczenia majątkowego, będzie mógł opuścić areszt tymczasowy. Żona Tomasza K. mówiła wtedy, że nie dysponuje takimi pieniędzmi, by wpłacić kaucję. W publicznej zbiórce, którą rozpoczęła w internecie, zebrała tylko nieco ponad 3 tys. zł. Skąd więc Tomasz K. miał pieniądze na wyjście z aresztu? Prok. Sawoń powiedział, że poręczenie wpłacili rodzice Tomasza K.
Skomentuj
Komentuj jako gość