Tysiące wyszły na ulice polskich miast, by protestować w obronie sędziego z Olsztyna Pawła Juszczyszyna. Wiec poparcia dla niego i jego wystąpienie na nim w Warszawie przed Ministerstwem Sprawiedliwości w niedzielę 1 grudnia transmitowała TVN. W jednej chwili nikomu nieznany sędzia Sądu Rejonowego stał się bohaterem opozycji („bohaterem” ogłosił go sam Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar).
Stał się twarzą buntu sędziów skupionych w „Iustitii” po tym, jak nie czekając na rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego w sprawie wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), uznał, że wyrok ten wymaga od niego zakwestionowania prawa do sądzenia sędziego Dariusza Idzikowskiego z Sądu Rejonowego w Lidzbarku Warmińskim, nominowanego przez nową Krajową Radę Sądownictwa. Sędzia Juszczyszyn miał rozpatrzyć w apelacji wyrok cywilny wydany w I instancji przez sędziego Idzikowskiego. W celu zweryfikowania uprawnień sędziego Idzikowskiego nakazał Kancelarii Sejmu ujawnienie list poparcia kandydatów do Krajowej Rady Sądownictwa pod rygorem grzywny, do 5 grudnia. (Kancelaria 3 grudnia odrzuciła to żądanie).
W reakcji na to 25 listopada Minister Sprawiedliwości, korzystając z przysługujących mu uprawnień, odwołał z delegacji do Sądu Okręgowego w Olsztynie sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie Pawła Juszczyszyna.
Następnego dnia sędzia Juszczyszyn zwołał w jednej z sal rozpraw Sądu Rejonowego konferencję prasową. Pojawił się na niej z wpiętym w klapę marynarki znaczkiem z napisem ‘KONSTYTUCJA”, symbolem „totalnej opozycji”. (Już dużo wcześniej w koszulce z tym napisałem z grupą innych olsztyńskich sędziów fotografował się przed gmachem sądu). Wszedł za stół sędziego i odczytał oświadczenie:
„W związku z odwołaniem mnie z delegacji do Sądu Okręgowego chcę podkreślić, że prawo stron do rzetelnego procesu jest dla mnie ważniejsze od mojej sytuacji zawodowej. Sędzia nie może bać się polityków, nawet jeśli mają wpływ na jego karierę” i zaapelował:
„Apeluję do koleżanek i kolegów sędziów aby zawsze pamiętali o rocie ślubowania sędziowskiego, orzekali niezawiśle i odważnie„.
Jego oświadczenie błyskawicznie obiegło media i od tej pory nazwisko "Paweł Juszczyszyn" nie schodziło z żółtego paska TVN24.
Naczelny „Wyborczej Olsztyn Maciej Nowakowski napisał:
„Słowa z jego szeroko komentowanego oświadczenia przejdą do historii”. Z miejsca Juszczyszyn został przez polityków opozycji okrzyknięty ofiarą represji. Media (głównie TVN24 i Wyborcza) poinformowały o wiecu poparcia dla sędziego Juszczyszyna pod Sądem Rejonowym w Olsztynie, w środę 27 listopada wieczorem.
Na więc przybyło ponad 200 osób, w tym delegacje KOD-u z Trójmiasta i Szczecina, a także z miast podolsztyńskich. Jego nauczycielka z liceum w Morągu powiedziała, że pójdzie za niego do więzienia. Podziękowanie za poparcie w imieniu Juszczyszyna przekazała zebranym sędzia Ewa Kurasz ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, sędzia Sądu Rejonowego w Bartoszycach. Przedstawiała go jako niezwykłego sędziego, ze wspaniałym dorobkiem orzeczniczym, wyjątkowo uczciwego i odważnego. Tłumaczyła, że miał on prawo zakwestionować legalność powołania sędziego Sądu Rejonowego z Lidzbarka Warmińskiego.
Dwa dni później, w piątek 29 listopada zastępca rzecznika dyscyplinarnego sędziów sędzia Michał Lasota wszczął postępowanie dyscyplinarne przeciwko sędziemu Sądu Rejonowego w Olsztynie Pawłowi Juszczyszynowi. Jego zdaniem, sędzia Juszczyszyn uchybił godności urzędu, "przyznając sobie kompetencję do oceny prawidłowości, w tym legalności, wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa, a przez to przyznając sobie kompetencję do oceny prawidłowości, w tym legalności, wykonywania przez Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej prerogatywy powoływania sędziów". Jak dodał, w ten sposób sędzia działał na szkodę interesu publicznego "wyrażającego się w prawidłowym funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości".
Tego samego dnia prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie Maciej Nawacki (członek KRS) zawiesił sędziego Pawła Juszczyszyna w wykonywaniu obowiązków na miesiąc, bo tylko na taki czas może zawiesić sędziego prezes sądu.
W odpowiedzi „Iustutia” i opozycja wezwała do wieców w całym kraju w niedzielę 1 grudnia. Na głównym wiecu w Warszawie wystąpił sędzia Paweł Juszczyszyn. Był tam fetowany jak bohater. Stał się gwiazdą medialną.
Osobiście jego nazwisko kojarzyło mi się tylko z byłą miejską konserwator zabytków. Kilka lat temu, będąc w sądzie natknąłem się na korytarzu sądowym na panią Juszczyszyn i wysokiego mężczyznę z bródką. Jak przeczytałem na wokandzie, była to sprawa rozwodowa. Ale wówczas nie wiedziałem, że jej mąż to sędzia. Dowiedziałem się, gdy po jego wystąpieniu na konferencji prasowej rozdzwonił się mój telefon. Z każdą rozmową moje zdzwiwienie było coraz większe, bowiem z tego co mówili rozmówcy wyłaniał się całkiem inna twarz sędziego Pawła Juszczyszyna, od tego „sprzedanego” na wiecach i w mediach opozycyjnych.
Okazało się, że już raz był bohaterem mediów, przed wielu laty, przede wszystkim telewizji należącej do Grupy TVN (TTV), która zrobiła reportaż o ofierze zaniedbania sędziego Juszczyszyna. Sędzia miał przyczynić się do bankructwa rolnika Zbigniewa Parowicza, któremu zlicytowano majątek, a pracę komornika nadzorował właśnie Juszczyszyn.
Nie usłyszał od sędziego nawet słowa "przepraszam"
Zbigniew Parowicz przez wiele prowadził gospodarstwo rolne w gminie Świątki pod Olsztynem. Zajmował się hodowlą kur i sprzedażą jaj. Z powodu spadku cen zmuszony był zaciągnąć kredyt u dostawcy nawozów. Spłacił połowę zobowiązania, jednak nie był w stanie regularnie płacić kolejnych rat. Zadłużył się też u sąsiadów we wsi. Dług warty 66 tys. zł trafił do komornika.
Chociaż gospodarstwo Parowicza warte było prawie 500 tys. zł (13 ha ziemi, dom, budynki gospodarcze), to ostatecznie gospodarstwo sprzedano głównemu wierzycielowi za 217 tys. zł. Nabywca zapłacił tylko wadium do licytacji, czyli 29 tys. zł. Rzecz miała miejsce w 2007 roku.
Wkurzeni pozostali niezaspokojeni wierzyciele atakowali Parowicza, ten monitował sąd i chodził tam osobiście, ale na jego widok pukano się w czoło. Nikt nie wierzył, że sędzia w tak banalnej sprawie popełnił tak oczywisty błąd. Również skierowanie przez niego zażalenia do Sądu Okręgowego w Olsztynie nic nie dało, gdyż ten też nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości i decyzję sędziego Juszczyszyna, w tym samym 2007 roku, przyklepał i oddanie gospodarstwa za 29 tys. złotych stało się prawomocne.
Gdyby w 2007 roku do sądu trafiła pełna kwota z licytacji komorniczej, dług rolnika zostałby prawie spłacony. Tymczasem Parowicz nadal był ścigany przez kilku wierzycieli a odsetki rosły.
W 2010 roku, a więc po 3 latach zmagań z sądem i po wędrówce po kancelariach prawnych, rolnik trafił do ówczesnej posłanki z Olsztyna Lidii Staroń.
- To co mnie najbardziej w tej sprawie uderzyło, to to, że wymiar sprawiedliwości stanął murem za sprawcą, czyli sędzią a nie za ofiarą – opowiada senator niezależna Lidia Staroń. - Zamiast zrobić wszystko, by naprawić błąd i pomóc temu człowiekowi, który popadł w nędzę, robiono wszystko, by sprawę zamieść pod dywan.
Zaczęła od pisma do prezesa sądu rejonowego. Prezes odpowiedział, że wszystko jest w porządku. Wówczas drobiazgowo, punkt po punkcie opisała błędy sędziego. Była przekonana, że tym razem prezes się ocknie. Nic takiego nie nastąpiło.
Wówczas posłanka złożyła w sprawie rolnika zapytanie poselskie do ministra sprawiedliwości. Minister wysłał wizytatorkę, ale ta też powiedziała, że wszystko jest w porządku. Staroń nie ustąpiła, złożyła interpelację. Tym razem wysłano do Olsztyna kontrolera, który miał sprawdzić jak faktycznie jest, a nie po to, by ukręcić łeb sprawie.
Kontrola w całej rozciągłości potwierdziła zarzuty Lidii Staroń. W odpowiedzi ministerstwa sprawiedliwości czytamy, że sędzia nieprawdopodobnie w tej prostej sprawie namieszał. Zamiast wyegzekwować brakującą kwotę ok. 184 tys. złotych, kazał wypłacić nabywcy gospodarstwa 33 792,33 zł. Następnie oddał mu gospodarstwo na własność za 29 tys. złotych a nie za 217 tys. zł!
Ministerstwo sprawiedliwości na koniec stwierdziło, że niestety, ale już nie da się nic zrobić.
„Mimo iż wysokość reszty ceny nabycia nie została prawidłowo określona przez sąd – czytamy w odpowiedzi ministerstwa, - nie jest aktualnie możliwe podważenie orzeczenia o przysądzeniu własności, bowiem prawomocne postanowienie o przysądzeniu przeniosło własność nieruchomości na przejmującego wierzyciela i wywołało nieodwracalne skutki prawne. Analizowane postanowienie z dnia 1 czerwca 2007 r. uprawomocniło się dnia 30 października 2007 r., kiedy Sąd Okręgowy w Olsztynie oddalił od niego zażalenie dłużnika. Termin do wniesienia ewentualnej skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem tego orzeczenia upłynął zatem w dniu 30 października 2009 roku”.
Dopiero gdy posłanka Staroń napisała do prezesa sądu żądanie o wszczęcie wobec sędziego Pawła Juszczyszyna postępowania dyscyplinarnego, wystraszyli się w sądzie i pobiegli do nabywcy gospodarstwa, by dopłacił brakującą kwotę 182 tys. złotych, ale ten pokazał im akt własności i kazał wyjść. Nie wiem, w jaki sposób, ale w końcu wydusili od nabywcy te pieniądze.
Jednak przez 3 lata, odsetki od długu tak urosły, że rolnik już się z nich nie wygrzebał. Rodzina mu się rozpadła, rozchorował się, trafił na wózek inwalidzki i zmarł w nędzy w marcu 2019 roku.
- Przed śmiercią pan Zbyszek mówił mi, „żebym chociaż usłyszał od tych sędziów słowo przepraszam” - mówi senator Staroń. - Zdołałam odzyskać dla niego część pieniędzy, ale nie zdążyłam odzyskać sprawiedliwości – podsumowuje senator Staroń, - ale ja tej sprawy jeszcze nie zamknęłam...
Telewizja TTV (Grupa TVN) w 2015 roku poświęciła jego sprawie reportaż interwencyjny (Gdy przypomniałem tę sprawę na portalu debata.olsztyn.pl, załączając link do reportażu TTV, 3 grudnia Grupa TVN usunęła ten film ze swojej strony). Dziennikarz domagał się wyjaśnień m.in. od sędziego Pawła Juszczyszyna. Ten jednak odmawiał komentarza. „- Do tego człowieka nikt nawet się z sądu nie odezwał. Nikt nie powiedział mu "przepraszam". Panie sędzio! Nikt!” - atakował sędziego dziennikarz.
Sędzia Juszczyszyn odmówił wyjaśnień i odesłał dziennikarza do rzecznika prasowego sądu. Sędziemu nie spadł z powodu sprawy Zbigniewa Parowicza włos z głowy. Przeciwnie, awansował, został delegowany do sądu okręgowego.
Delikty dyscyplinarne Pawła Juszczyszyna
Zainteresował mnie jeden akapit w komunikacie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sędziego Michała Lasoty na temat wszczęcia postępowania dyscyplinarnego przeciwko sędziemu Pawłowi Juszczyszynowi:
„dodatkowo przedstawiono dwa zarzuty popełnienia deliktów dyscyplinarnych dotyczących podania nieprawdy co do okoliczności faktycznych złożonych wniosków o wyłączenie go od udziału w dwóch postępowaniach karnych”.
Ustaliłem, o co chodzi z tymi „deliktami”. Sprawa zaczęła się w 2018 roku. Sędzia Paweł Juszczyszyn wylosował, jako sędzia sprawozdawca, głośną sprawę 12 policjantów z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie oskarżonych o znęcanie się nad zatrzymanymi. Po wylosowaniu złożył 28 marca 2018 roku żądanie wyłączenia go od udziału w tej sprawie, powołując się na okoliczności mogące wywoływać uzasadnioną wątpliwość co do jego bezstronności.
Duża grupa sędziów sądu rejonowego też się wyłączyła, gdyż wcześniej sądzili pokrzywdzonych w innej roli, jako oskarżonych w sprawach związanych z przestępczością narkotykową. Jednak ta okoliczność nie dotyczyła Juszczyszyna. On wskazał inny powód, mianowicie wieloletnią znajomość osobistą z żoną jednego z oskarżonych, starszą sekretarz sądową. Twierdził, że darzą się od lat z sekretarz wzajemnym zaufaniem, powierzają sobie problemy z życia rodzinnego.
Powołano skład sędziowski złożony z sędziów Sądu Okręgowego w Olsztynie do rozpatrzenia wniosku. Skład odrzucił wniosek sędziego Juszczyszyna jako bezpodstawny.
Jednak sędzia Juszczyszyn nie ustąpił i 27 kwietnia ponowił wniosek.
Ponownie powołano sędziów Sądu Okręgowego w innym składzie. W toku czynności wyjaśniających przesłuchano Justynę K.-R. w charakterze świadka. Sekretarz stanowczo zaprzeczyła jakoby kiedykolwiek łączyła ją z sędzią Juszczyszynem wieloletnia relacja osobista. Świadek zeznał, iż łączy ją z sędzią tylko i wyłącznie stosunek służbowy. Zaprzeczyła, by kiedykolwiek powierzyła sędziemu swoje problemy, w tym te, związane z toczącym się postępowaniem karnym przeciwko jej mężowi.
Ponownie odrzucono jego wniosek, ale z uwagi na dużą liczbę wyłączeń sędziów z tego sądu, Sąd Najwyższy przekazał tę sprawę do Ostródy.
Dlaczego sędzia Juszczyszyn za wszelką cenę chciał się uwolnić od prowadzenia tej sprawy? - pytam w sądzie innych sędziów. Powód mógł być prozaiczny. To ciężka sprawa, jest 12 oskarżonych, będzie się bardzo długo toczyć, więc sędzia miałby dużo pracy – usłyszałem, - a nie lubi się przemęczać.
O tym świadczy pełne dramatyzmu wystąpienie w Radio Olsztyn działacza Konfederacji Piotra Lisieckiego z Olsztyna w audycji na żywo w poniedziałek 2 grudnia, z udziałem polityków reprezentujących partie zasiadające w sejmie. W audycji poruszono sprawę sędziego Juszczyszyna. Piotr Lisiecki powiedział: moją sprawę o podział majątku prowadził właśnie sędzia Juszczyszyn.
„Ja w odróżnieniu od państwa miałem okazję stawać przed sędzią Juszczyszynem w sprawie cywilnej o podział majątku, sprawie rodzinnej i mam jak najgorsze zdanie o tym sędzim. Pan sędzia miał kaprys? Ochotę? Nie wiem jak to nazwać, rozstrzygać tę dość prostą sprawę przez 3 lata, ostatecznie wydał wyrok, który upadł przed sądem apelacyjnym. Po 3 latach procesu z mojej rodziny zostały tylko gruzy – powiedział z bólem w głosie Lisiecki.
Wśród adwokatów można usłyszeć, że to pech, jeśli sprawa trafi na wokandę sędziego Juszczyszyna, bo może się wlec latami. Juszczyszyn jest zapalonym alpinistą i często na wiele tygodni wyjeżdża w góry.
Sędzia - pirat drogowy
Sprawa napisania nieprawdy we wniosku Juszczyszyna o wyłączenie nie została zamieciona pod dywan w odróżnieniu od wykroczenia drogowego. Sędzia Paweł Juszczyszyn 17 października 2015 roku brawurowo pędził przez Wilkasy pod Giżyckiem. Patrol policyjny zmierzył, że pojazd jechał z prędkością 101 km/h w terenie zabudowanym. Policja zatrzymała pojazd, wówczas kierowca, Paweł Juszczyszyn okazał legitymację wydaną przez prezesa Sadu Rejonowego w Olsztynie i powiedział, że jest sędzią – czytamy w notatce służbowej policjanta drogówki, do której dotarłem. Nie miał zastrzeżeń do pomiaru prędkości. Policjant zatrzymał prawo jazdy za pokwitowaniem.
Wykroczenie sędziego w świetle ówczesnych przepisów powinno automatycznie trafić do rzecznika dyscyplinarnego. Jednak Kolegium Sądu Okręgowego w Olsztynie na posiedzeniu 17 listopada 2015 roku uznało, że „wykroczenie nie stanowi rażącej obrazy przepisów prawa wykroczeń i nie nastąpiło uchybienie zasad etyki i godności urzędu sędziego oraz w zachowaniu sędziego brak jest znamion oczywistego i rażącego naruszenia przepisów prawa, które uzasadniałoby skierowanie wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego”.
W posiedzeniu kolegium udział wzięli: sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie Wacław Bryżys – przewodniczący, sędzia Sądu Okręgowego w Olsztynie Adam Barczak, sędzia Sądu Rejonowego w Giżycku Bogusława Olszewska-Wojgienica, sędzia Sądu Rejonowego w Bartoszycach Jolanta Wiszniewska – protokolantka, sędzia Katarzyna Zabuska z Sądu Rejonowego w Olsztynie.
Sędzia walczy o 500 +
Jak wspomniałem na początku, kilka lat temu zupełnie przypadkowo trafiłem na sprawę rozwodową małżonków Juszczyszynów, nie wiedząc wówczas, kim jest Paweł Juszczyszyn. Znałem tylko służbowo jego żonę. Teraz życie dopisało dalszy ciąg.
Ustaliłem, że Paweł Juszczyszyn walczy z byłą żoną, by świadczenie 500+ na dwójkę ich dzieci zostało podzielone na pół. Wystąpił z tym do olsztyńskiego MOPS-u, dowodząc, że skoro dzieci są u byłej żony i u niego naprzemiennie, to również 500+ powinno się podzielić po połowie. MOPS odrzucił to żądanie. Sędzia nie ustąpił, zaskarżył decyzję MOPS-u do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a SKO poleciło zmierzyć czas przebywania dzieci u obu rodziców. Wszystko więc wskazuje na to, że sędzia osiągnie sukces. Dodajmy, że jego była żona jest szeregową urzędniczką w ratuszu, a on, jako sędzia zarabia około 13 tys. złotych.
Na wspólne zdjęcia z sędziami na schodach Sądu Rejonowego w Olsztynie, 2 grudnia, Paweł Juszczyszyn przybył z nową partnerką i dzieckiem w wózku. Dołączyli do reszty sędziów, którzy z liter utworzyli napis WARTO BYĆ PRZYZWOITYM.
Adam Socha
zdjęcie u góry, to screenshot reportażu z TTV
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Screenshot ze strony "Wyborczej Olsztyn"
Skomentuj
Komentuj jako gość