Z jednej strony PiS może mówić o wielkim zwycięstwie, gdyż po raz pierwszy w historii III RP ta sama partia wygrywa wybory, uzyskuje samodzielną większość i lepszy wynik niż 4 lata wcześniej, ale z drugiej strony widać już gołym okiem, że po burzliwych 4 latach w polskiej polityce czekają nas jeszcze większe burze. Taka pogoda polityczna ma kilka przyczyn:
1. Zbyt mała przewaga PiS, tylko 4 posłów ponad bezwzględną większość. Celem była większość konstytucyjna. Stąd skarga prezesa Jarosława Kaczyńskiego wyrażona w pierwszym wystąpieniu po ogłoszeniu wyników exit poll „Otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej”. Sam wykonał gigantyczną pracę. Dlaczego, mimo tak potężnych transferów socjalnych, tylko taki wynik? Moim zdaniem, za dużo po drodze było „Misiewiczów” i „Banasiów”.
2. Zbytnio w siłę urosły „przystawki” PiS-u i będą żądać dla siebie więcej z „tortu” władzy. Zacznie się też batalia o schedę po prezesie, który idzie teraz na operację, a gdy kota nie ma, myszy harcują. Zbigniew Ziobro rywalizuje z Mateuszem Morawieckim o to, kto przejmie pałeczkę po Jarosławie Kaczyńskim. Jarosław Gowin będzie chciał więcej resortów i o większym znaczeniu, Jadwiga Emilewicz zażąda spółek państwowych dla swoich ludzi (teraz są tam ludzie Ziobry). Ta wewnętrzna bijatyka odbije się na spójności i wizerunku PiS i w rezultacie partię osłabi.
3. „Nasz Sejm, wasz Senat” - powinna dzisiaj głosić pierwsza strona „Gazety Wyborczej” powtarzając słynne hasło Michnika „”wasz prezydent, nasz premier”. Cel wyznaczony przez Donalda Tuska podczas wystąpienia w Gdańsku - zdobycia Senatu – został osiągnięty. Jest 51 do 48 + Lidia Staroń z Olsztyna. Senat, ta „świątynia próżniaczego życia”, że sparafrazuję senatora Tuska zamieni się teraz w mur, o który będą się odbijać ustawy rządu.
Odrzucenie veta Senatu będzie wymagało bezwzględnej większości w Sejmie, trzeba więc będzie pozyskiwać opozycję. W grę wchodzi chyba tylko Konfederacja, która będzie wysoko licytować. Już we wtorek rano 15 października w Radio Zet szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk przyznał, że może nie udać się zapowiedź uchwalenia w ciągu pierwszych 100 dni pracy rządu 5 kluczowych projektów: mały ZUS dla małych firm, 13 i 14 emerytura, pakiet badań profilaktycznych, program budowy 100 obwodnic i plan na rzecz równych dopłat dla polskich rolników.
Będzie więcej demokracji
Na plus tej sytuacji trzeba zapisać to, co powiedziała prof. Jadwiga Staniszkis w wieczór wyborczy: „będzie więcej demokracji”. Ta sytuacja zmusi PiS do normalnej pracy parlamentarnej, która wymaga dyplomacji, kultury i finezji. Skończy się nocne, taśmowe przyjmowanie ustaw pisanych byle jak, na kolanie, a później po wielokroć ich nowelizowanie. Jakby zapowiedzią końca tego stylu sprawowania władzy, poprzez dyktaturę większości, jest nie wejście ponowne do Sejmu posła Stanisława Piotrowicza, symbolu siłowego przepychania ustaw i rewolucji w sądownictwie. Parlament znów odzyska swoją funkcję, zacznie się w niej toczyć autentyczna debata polityczna, w miejsce totalnej wojny na wyniszczenie przeciwnika i państwa.
Państwo potrzebuje mądrej opozycji. Sromotna przegrana „karbowego” Grzegorza Schetyny w jego mateczniku, we Wrocławiu, może wreszcie doprowadzi do wymiany kierownictwa PO, wymiany skompromitowanego do cna garnituru polityków. Jak powiedział prof. Jarosław Flis: "W wyborach większość Polaków powiedziała, że PiS nie zasługuje na zwycięstwo. Problem w tym, że opozycja nie zasłużyła na wygraną". Zgadzam się z publicysta "Polityki" Jackiem Żakowskim, który tak podsumował PO: "PO powstała jako żywy projekt obywatelski. Porwała ludzi i dwanaście lat temu pokonała PiS. Nie była to partia moich marzeń (z Gilowską, Rokitą, Gowinem niewiele się różniła od PiS), ale miała marzenia, projekty cywilizacyjne, osobowości, energię i świeżość. Potem kolejno stawała się partią władzy, zmęczoną partią władzy i byłą partią władzy. Ma sporo wyborców, lecz mało sympatyków, bo wyparowała z niej treść, znikły osobowości, wyciekły marzenia i ulotnił się sens. Została słaba wola powrotu do władzy oraz potrzeba działaczy, by przetrwać w polityce. To nie są dobre powody, by wygrywać wybory".
Obecny skład Sejmu daje też nadzieję na odrodzenie się pluralizmu i na zakończenie „totalnej wojny”. Dlatego że SLD i PSL wcale ne muszą mieć zbieżnych interesów z PO, wręcz przeciwnie, będą chciały budować własną siłę polityczną, nie mówiąc o Konfederacji. Do budowy takiej siły konieczne jest wystawienie własnego kandydata na prezydenta.
Jest też nadzieja, na koniec topornej propagandy w „mediach narodowych” i jej twórcy Jacka Kurskiego. Bowiem nie dostał się ponownie do sejmu przewodniczący Rady Mediów Narodowych Krzysztof Czabański i to pomimo specjalnego spotu wyborczego, na którym prezes Jarosław Kaczyński pije herbatę z Krzysztofem Czabańskim z eleganckich filiżanek i prawi mu komplementy, zachwycając się telewizją Kurskiego i Radą Mediów Narodowych. Tego sygnału ze strony własnego elektoratu prezes nie może zlekceważyć. Nie mówiąc o tym, że przy obecnym układzie sił w parlamencie nie będzie można traktować opozycji w TVP „z buta”.
Suweren swoje powiedział, a teraz politycy powinni wyciągnąć z tego prawidłowe wnioski.
Adam Socha
PS. Już pierwszy pozytywny efekt jest, nie wyłączono nam internetu, co wieszczyła znana aktorka, gdy wygra PiS:-)
Skomentuj
Komentuj jako gość