Polscy politycy nie mają wakacji. Nawet w sierpniu obraduje sejm i rozpoczęła się kampania wyborcza. To czas przetasowań, politycznych transferów i zawiązywania lub zrywania koalicji. Wszystko to dzieje się w tempie nie do ogarnięcia, bo politycy zmienni są i to co wczoraj zapowiadali, dziś frontalnie odrzucają. Tak, polityką rządzi kłamstwo, a im bardziej polityk bezczelnie kłamie, tym czasami większy osiąga sukces.
Nie świadczy to całkiem źle o politykach, oni zmierzają do swego celu, jakim jest partycypacja we władzy. Bardzo źle świadczy to jednak o wyborcach, którym nie przeszkadza to, że są jawnie oszukiwani. A przecież to od nich zależy, czy dany polityk jest na fali, czy rozpłynie się w publicznym niebycie. Wybierając kłamców, faktycznie wspiera się demoralizację i buduje państwo oparte na kłamstwie.
Grzegorz Schetyna rozdawał karty w totalnej opozycji. Tak je tasował, że z Koalicji Europejskiej zostały szczątki. Władysław Kosiniak-Kamysz jasno stawiał sprawę, że pójdzie do kolacji z PO, gdy nie będzie tam SLD. PSL zapłacił wysoką cenę za udział w tzw. tęczowej koalicji. Kosiniak-Kamysz ochoczo uczestniczył w manifestacjach KOD-u, walczył, aby esbeckim emerytom nie obniżać świadczeń, ochoczo klaskał po ohydnym, antykatolickim wystąpieniu Leszka Jażdżewskiego. Wtedy jeszcze wierzył, że Donald Tusk wystartuje na prezydenta Polski, a on wtedy zostanie premierem. Przecież podczas aliansu z PO za rządów Tuska jako minister pracy wykonał najgorszą, czarną robotę. To jego ministerstwo występowało o podniesienie wieku emerytalnego i przejęcie przez państwo składek z OFE. Tusk przekonał się jednak, że nie jest już tak ochotnie witany w kraju, szanse premierostwa dla szefa PSL-u przepadły, a partyjny dół, a przede wszystkim wyborcy lewackiego odchylenie ludowej partii nie zaakceptowali.
Kosiniak-Kamysz postanowił wiec zmienić front.
Mimo, że Schetyna wykluczył SLD z kolacji, co było warunkiem udziału PSL, partia z koniczynką sama się z sojuszu wykluczyła zakładając Koalicję Polska. Przystąpił do niej Paweł Kukiz, co tak naprawdę zapowiada zejście ze sceny politycznej tego ruchu i to na własne życzenie. Kukiz’15 przegrał wybory samorządowe i eurowybory, mimo, że sondaże wróżyły mu przekroczenie progu wyborczego. Z 46 posłów tego klubu zostało 16, co najbardziej świadczy o destrukcji tego ruchu.
Przystępując do PSL Kukiz faktycznie zdradził swoje przekonania. Jako ruch antysystemowy złączył się z najbardziej systemowo-urzędniczą partią. Okazuje się, że za ewentualne przetrwanie na politycznej scenie, nawet tacy ludzie jak Kukiz, gotowi są zaprzeczyć temu co wcześniej robili i mówili. Trudno z honorem zejść ze sceny, trzeba być z niej wyeliminowanym przez wyborców. Paweł Kukiz sam zniszczył swój ruch wyrzucają z klubu najbardziej rozpoznawalnych posłów. Nocnymi wpisami, obrażający współpracowników wskazywał, że nie kontroluje swoich zachowań. Dziś tłumaczy, że złączył się z PSL tylko dlatego, że ruch nie ma pieniędzy na kampanię i nawet nie ma kto zebrać podpisów, aby zarejestrować listy wyborcze. A przecież w wyborach na prezydenta Kukiz otrzymał 20 procent głosów. Z zebraniem podpisów pod listy wyborcze nie było żadnych kłopotów. Kukiz po prostu roztrwonił polityczny kapitał, zawiódł ludzi, którzy go wspomagali, faktycznie dbał wyłącznie o swoja sławę, jak to potrafi idol.
Czy Kukiz’15 będzie gwiazdą tylko jednego sezonu, jak onegdaj Ruch Palikota? Obok mamy wchłoniętą przez PO Nowoczesną i nieszczęsnego Ryszarda Petru. W Nowoczesnej trwał nieustanny konkurs, kto wypowie największa głupotę dnia, a te zawody zapoczątkował sam Petru. To, że nie zobaczymy nowych fryzur posła Piotra Misiło w sejmie to cieszy, ale jest to wyjątkowy wypadek, że sam poseł w swoje głupocie się tak skompromitował, że nawet PO już go nie chce. Nie chce też płk. Adama Mazguły który tak się starał na wiecach KOD-u, tak obrażał ludzi wierzących i hierarchów Kościoła, o rządzie nie wspominając… i też odrzucony przez PO. A Roman Giertych tak podskakujący na manifestacji KOD-u, bo kto nie podskakuje ten jest z PiS-u – jak wtedy krzyczał - mimo ciągłych podskoków i poparcia Donalda Tuska jednak serca Schetynie nie złamał.
Można podziwiać polityczne cwaniactwo Roberta Biedronia. Studia politologiczne na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim jednak coś mu dały, a może bardziej poselstwo z Ruchu Palikota. Został teraz szefem kampanii wyborczej SLD, Razem i Wiosny. Biedroń zapowiadał buńczucznie, że do wyborów parlamentarnych Wiosna wystartuje samodzielnie i skłamał. Zapowiadał, że zostanie premierem, a funkcję wicepremiera zaproponuje Schetynie. Pamiętam, jak onegdaj Petru też się ogłaszał, że zostanie premierem. Potem Biedroń zaproponował PO koalicję, ale Schetyna publicznego naigrywania się z niego nie znosi i na tę propozycje nawet nie odpowiedział.
Biedroń faktycznie całą polityczną karierę zbudował na kłamstwie. Gdy został prezydentem Słupska, zapowiadał, że tylko ta funkcja się dla niego liczy, ale mimo zapowiedzi, na drugą kadencję już nie startował. Został wybrany radnym w Słupsku, aby po miesiącu z tej funkcji zrezygnować. Zapowiadał zrzeczenie się mandatu europosła, gdyby go uzyskał, bo on chce zasiadać w polskim parlamencie. Mandatu się nie zrzekł, a w polskich wyborach parlamentarnych nie wystartuje. I ten publiczny kłamca jest szefem kampanii wyborczej lewicy. Pogratulować wyboru. Można tylko podziwiać te osoby, które na lewicę głosują. Dla nich kłamstwo widać jest normą postępowania.
PO pozostała z sojusznikami nic nie znaczącymi na politycznej scenie. Barbara Nowacka wystawiona na jedynce w Gdyni Kosiniakowi-Kamyszowi nie przeszkadzała. Schetyna znów podkupił kilka osób z SLD, w tym Katarzynę Piekarską i byłego szefa tej partii Grzegorza Napieralskiego, aby tym samym wzmocnić lewe skrzydło w partii. To dzięki niemu dawni towarzysze z PZPR powrócili na polityczną scenę i z list KE 5 z nich zostało europarlamentarzystami. Dziś pomaga młodszym lewicowcom, a konserwatyści z PO znaleźli się na dalekich miejscach na listach wyborczych.
A PiS? Szybko ogłosił jedynki z swych list, jak to zrobił w wyborach europarlamentarnych. Zapowiedział, że trzej posłowie mający za sobą skandale obyczajowe na listach się nie znajdą. Prowadzi w sondażach i te wybory powinien wygrać.
Marek Resh
Skomentuj
Komentuj jako gość