Czy nad przepięknym jeziorem Pluszne we wsi Pluski powstaje „inwestycja celu publicznego”, czy prywatny biznes z „rażącym naruszeniem prawa”? Spór dotyczy budowy przez Fundację Yacht Klub Junga z Olsztyna na wodzie jeziora bosmanatu, pomostu i pirsu do cumowania łodzi wraz ze slipem do wodowania łodzi, ponadto budynku szkółki żeglarskiej i magazynu sprzętu wodnego pod nazwą „Marina Pluski”. Przeciwko tej inwestycji zaprotestowali właściciele sąsiednich działek.
Inwestycja uzyskała dotację unijną z Urzędu Marszałkowskiego w Olsztynie w kwocie 3 480 928,00 zł. Za już zrealizowane roboty UM wypłacił fundacji 1 320 000,00 zł (stan na 22.07.2019 r.).
Część jeziora Pluszne, to Obszar Chronionego Krajobrazu Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej, obszar specjalnej ochrony ptaków Natura 2000 „Puszcza Napiwodzko-Ramucka”, oraz obszar o znaczeniu dla Wspólnoty Natura 2000 „Ostoja Napiwodzko-Ramucka”). Na obszarze tym został wprowadzony zakaz lokalizowania obiektów budowlanych w pasie szerokości 100 m od linii brzegów rzek, jezior i innych naturalnych zbiorników wodnych, z wyjątkiem urządzeń wodnych oraz obiektów służących prowadzeniu racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej lub rybackiej.
Jest tylko jedna możliwość uchylenia tego zakazu, jeśli stawiany obiekt jest „inwestycją celu publicznego”. Toteż Fundacja Yacht Klub Junga z Olsztyna wystąpiła do Wójta Gminy Stawiguda, o lokalizację jako właśnie „inwestycji celu publicznego”. Ani Regionalna Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie, ani Wody Polskie - właściciel linii brzegowej z ponad 50-letnimi drzewami nie zareagowały na informację o planowanej inwestycji, więc Wójt (wówczas była to Irena Derdoń) – zgodnie z prawem – milczenie wzięła za zgodę, co oczywiście nie zwalniało ją od dokładnej własnej analizy podstaw prawnych planowanej inwestycji. Wójt nie miała wątpliwości i wydała zgodę na lokalizację 30 listopada 2016 roku, a Starosta Olsztyński miesiąc później - pozwolenie wodnoprawne, będące elementem pozwolenia na budowę.
Właściciele sąsiednich działek Paweł O i Arkadiusz K. (nazwiska do wiadomości redakcji) dowiedzieli się o wydanych pozwoleniach post factum. Natychmiast podjęli walkę. Widząc bierną postawę podmiotów powołanych do ochrony przyrody sami podjęli działania w obronie środowiska naturalnego. Inwestycja bowiem całkowicie rujnowała ich wypoczynek w ciszy i spokoju. Nie ma tam miejsca na parking. Oznacza to, że auta uczestników kursów żeglarskich i klientów wypożyczalni będą parkować w bezpośrednim sąsiedztwie pobliskich nieruchomości, na drodze lokalnej o szerokości 4 metrów, utrudniając tym dojazd właścicielom tych nieruchomości, jak też służbom ratunkowym. Arkadiusz K. wystąpił o unieważnienie pozwoleń. Było to jeszcze w momencie, gdy budowa nie ruszyła i nie nastąpiła degradacja środowiska naturalnego.
Chcieli powstrzymać wycinkę ponad 50-letnich drzew rosnących wzdłuż linii brzegowej. Wobec braku reakcji właściciela – Wód Polskich zaalarmowali RDOŚ, a ten przekazał zawiadomienie posterunkowi policji w Olsztynku. Jednak do wycinki drzew doszło a ścięte drzewa zniknęły. Widząc bierną postawę Zarządu Zlewni w Olsztynie oraz nadrzędnego organu w Białymstoku, zwrócili się do biura głównego Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Warszawie, gdzie toczy się postępowanie wyjaśniające w sprawie działalności dyrektora Zarządu Zlewni w Olsztynie.
Wystąpili jednocześnie do Wójta Stawigudy i Starosty Olsztyńskiego o unieważnienie wydanych decyzji, a do wojewody warmińsko-mazurskiego o unieważnienie pozwolenia starosty na budowę. Wójt i starosta odrzucili skargi a wojewoda utrzymał w mocy decyzję starosty o pozwoleniu na budowę dla II etapu inwestycji. Arkadiusz K. oraz Paweł O. skierowali skargę na decyzję Wójta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie dla jej I etapu, a na decyzję wojewody, do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie.
Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Olsztynie dwukrotnie stwierdziło nieważność decyzji wydanej przez Wójta Gminy Stawiguda. Drugi raz 2 lipca 2019 roku, rozpatrując odwołanie inwestora, SKO stwierdziło, iż Gmina nie miała podstaw prawnych do wszczęcia postępowania i uruchomienia całej (wadliwej zresztą) procedury z tym postępowaniem związanej dla jej I etapu. W konsekwencji Gmina wydała decyzję z „rażącym naruszeniem prawa”. Przede wszystkim SKO zakwestionowało, iż inwestycja jest „inwestycją celu publicznego” i zgodziło się ze skarżącym, że to działalność biznesowa, obliczona na duży zysk.
Inwestor, prezes Fundacji Yacht Klub Junga z Olsztyna Adam Liszkiewicz powiedział mi, że nie zgadza się z decyzją SKO i zapowiedział, iż zaskarży ją do sądu administracyjnego. Stanowczo twierdzi, iż budowa jest „inwestycją celu publicznego”, bowiem z bezpłatnych zajęć w szkółce żeglarskiej będą mogli korzystać uczniowie szkoły podstawowej w Stawigudzie.
Szkopuł w tym, że jak wynika z odpowiedzi wójta gminy Stawiguda: „Wójt nie zawarła żadnej umowy na prowadzenie szkoleń żeglarskich dla dzieci ze szkoły podstawowej w Stawigudzie. Nie prowadzono też żadnego postępowania przetargowego w tej sprawie. Szczegółowe warunki udzielenia takiego zamówienia nie były przedmiotem rozważań gminy”.
Ponadto fundacja twierdzi że będzie prowadziła sekcję regatową klubu, półkolonie i obozy żeglarskie dla dzieci i młodzieży, szkolenie na patenty żeglarskie, wypożyczalnię sprzętu żeglarskiego, naukę żeglarstwa lodowego na bojerach. Ta działalność będzie prowadzona na zasadach komercyjnych.
SKO przede wszystkim skupiło się na analizie, czy inwestycja fundacji jest inwestycją „celu publicznego”? Zgodnie z Ustawą o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym przez inwestycję celu publicznego należy rozumieć działania o znaczeniu lokalnym (gminnym) i ponadlokalnym (powiatowym, wojewódzkim i krajowym), a także krajowym (obejmującym również inwestycje międzynarodowe i ponadregionalne), oraz metropolitarnym (obejmującym obszar metropolitarny). Z kolei ustawa o gospodarce nieruchomościami wskazuje, że celem publicznym będzie budowa i utrzymywanie pomieszczeń dla urzędów organów władzy, administracji, sądów i prokuratur, uczelni publicznych, federacji podmiotów systemu szkolnictwa wyższego i nauki, szkół publicznych, państwowych lub samorządowych instytucji kultury w rozumieniu przepisów organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, a także publicznych: obiektów ochrony zdrowia, przedszkoli, domów opieki społecznej, placówek opiekuńczo – wychowawczych, obiektów sportowych.
„Za obiekty sportowe z pewności należy uznać stadiony, boiska, hale sportowe, sale gimnastyczne, baseny pływackie, korty tenisowe, lodowiska, tory łyżwiarskie, tory wyścigowe, skocznie narciarskie, pola golfowe, skateparki, itp. - stwierdza SKO. - W tej sytuacji nie można przyjąć, że budowa budynku szkółki żeglarskiej z bosmanatem, pomostu i slipu oraz pirsu na części działki to w istocie realizacja obiektów, w których uprawiane będą sporty wodne, które służyły będą uprawianiu tej dyscypliny sportu. Nie można ich zatem uznać za obiekty sportowe”.
„Podkreślić należy, że inwestycje celu publicznego muszą posiadać „pierwiastek” publiczny – czytamy w uzasadnieniu decyzji SKO. - Dlatego też np. budowa określonego obiektu może być uznana za inwestycję celu publicznego tylko wtedy, gdy ma być on przeznaczony do użytku powszechnego. Jeżeli zaś inwestor zamierza realizować wspomnianą inwestycję na własny użytek lub dla ściśle określonych podmiotów (np. członków klubu), to z prawnego punktu widzenia będzie to przedsięwzięcie należące do kategorii inwestycji niepublicznych”.
„Niewątpliwie planowana inwestycja związana jest z rozwijaniem sprawności fizycznej (chociażby poprzez zabawę), niemniej jednak nie sposób jej zakwalifikować wprost, jako cel publiczny. Wszak nie będzie to ogólnodostępne miejsce użyteczności publicznej, poddane określonym regulaminom i formom zinstytucjonalizowania, pełniące funkcję sportową chociażby dla członków społeczności lokalnej. Inwestor nie wskazał sposobu, który zagwarantuje i zapewni warunki ogólnodostępność, również organ pierwszej instancji nie wykazał, iż zamierzenie będzie miało charakter co najmniej lokalny” - podsumowało SKO.
Konsekwencją błędnego zakwalifikowania inwestycji przez Wójta Gminy Stawiguda będzie też niezgodność z przepisami dotyczącymi ochrony przyrody
W skargach właściciele sąsiednich działek podnoszą naruszenie szeregu innych przepisów prawa. Inwestycja została zlokalizowana na działce, która w większości nie jest objęta Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego. Natomiast część inwestycji powstaje na działce objętej MPZP, z tym że Plan ten nie dopuszcza budowy obiektów wielokubaturowych na terenach objętych oznaczeniem „ZR” „zieleń rekreacyjna” a tak jest oznaczona działka stanowiąca linię brzegową. Tego ani Starosta, ani Wojewoda nie zauważyli.
Skarżący zwrócił też uwagę na to, że zabudowa linii brzegowej przekroczy 20 metrów, co też jest złamaniem prawa.
Wobec braku reakcji Wojewody na wniosek o unieważnienie pozwolenia na budowę wydanego przez Starostę Olsztyńskiego, skarżący skierowali skargę na bezczynność Wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wnioski o unieważnienie pozwolenia na budowę zostały zgłoszone w lipcu 2018 roku. Sąd w wyrokach z 4 i 16 lipca 2019 roku stwierdził, że „bezczynność wojewody miała miejsce z rażącym naruszeniem prawa” i orzekł kary grzywny, raz w wysokości 500 złotych i raz – 50 złotych.
Jeszcze przed wydaniem wyroku Wojewoda postanowieniem z 26 marca 2019 roku uchylił w całości zaskarżone postanowienie Starosty Olsztyńskiego z 5 września 2018 roku, w którym starosta odmówił wznowienia postępowania w sprawie wydania pozwolenia na budowę.
Wojewoda po tych wyrokach WSA, 25 lipca 2019 roku wstrzymał z urzędu, wykonanie decyzji Starosty – pozwolenia na budowę. W postanowieniu Wojewody czytamy, że Starosta udzielił pozwolenia w sytuacji, gdy nie istniały w obrocie prawnym warunki zabudowy terenu dla działki, na której fundacja zlokalizowała inwestycję. Postanowienie nie jest ostateczne i fundacji służy zażalenie doki Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego.
Arkadiusz K. tak skomentował to postanowienie:
- Wojewoda wszczął postępowanie „z urzędu”, pomimo wcześniej złożonych wniosków przez zainteresowane strony, prawdopodobnie mając na celu wyeliminowanie tych stron z prowadzonego postępowania, tak aby nie mogły one nadzorować działań organu w tej sprawie.
- Jest to działanie podobne do tych, które wojewoda w tej sprawie prowadzi od kilku lat, aby w końcowym efekcie pomóc inwestorowi przepchnąć inwestycję. Inwestor odwołując się przedłuża sprawę, a organ nadrzędny nad wojewodą uchylając decyzję Wojewody z tego powodu będzie musiał od nowa wydać poprawne postanowienie z poszanowaniem nie tylko pominiętych stron lecz również tych, którym ten udział przysługiwał. Można odnieść wrażenie że to robienie celowych błędów, by to konkretne postanowienie mógł inwestor podważać i unieważniać, realizując w tym czasie inwestycję przez kolejne miesiące, a tym samym obywatele będą ponosili coraz większe koszty przy ewentualnych odszkodowaniach, kiedy cała procedura administracyjna zostanie prawidłowo i zgodnie z prawem przeprowadzona. Trudno uznać, by takie działanie organu było przypadkowe. Taka skala błędów nie może być przypadkiem lecz celowym i dobrze zaplanowanym działaniem, gdzie jedynym poszkodowanym będzie Skarb Państwa czyli obywatele.
Adam Socha
KOMENTARZ
Linie brzegowe jezior na Warmii i Mazurach są w gwałtownym tempie „prywatyzowane”, tzn. z naruszeniem prawa właściciele nadjeziornych działek budują dacze nad samym brzegiem, przesuwają linie brzegowe i ogradzają działki tak, że płot wchodzi w wodę.
Tak też się stało w warmińskiej wsi Pluski nad przepięknym jeziorem Pluszne. Idąc drogą wzdłuż jeziora nie widzimy wody tylko ogrodzenia działek i domy na nich. Niektóre nowo wzniesione dacze ich właściciele kamuflują np. nazywając je np. „stanicą wodną”.
Nagminność tego postępowania potwierdził raport NIK z 2016 roku. „Podstawową przyczyną bezprawnego grodzenia dostępu do jezior i samowoli budowlanych na nabrzeżach jest brak gospodarza, który egzekwowałby przestrzeganie zakazu grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 m od linii brzegu” - czytamy w raporcie NIK. - Kontrole przestrzegania zakazu grodzenia dostępu do jezior, przeprowadzone przez skontrolowanych przez NIK dyrektorów Zarządów Regionalnych stanowiły zaledwie 11 proc. wszystkich prowadzonych przez nich kontroli gospodarowania wodami z lat 2011-2015. Kontrolerzy NIK ustalili, że przy utrzymaniu dotychczasowej częstotliwości kontroli, sprawdzenie przestrzegania zakazu grodzenia linii brzegowej na wszystkich jeziorach zajmie skontrolowanym Zarządom 18 lat.
Ten stan rzeczy miał zmienić nowo powołany 1 stycznia 2018 roku podmiot Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.
Prezes PGW Wody Polskie Przemysław Daca, w rozmowie z Radiem Olsztyn, 18 kwietnia 2018 roku powiedział:
„Panuje tutaj w dużej mierze bezprawie, na przykład grodzone są dojścia do jezior i przesuwana jest linia brzegowa. Na Warmii i Mazurach panuje istna stajnia Augiasza. Rozmawiam z samorządowcami i przedsiębiorcami, którzy stwierdzają, że tutaj panuje mafia i bezprawie, dominuje samowolka, Mazury zostaną rozdeptane. My będziemy się temu zdecydowanie przeciwstawiać”.
Jak widać, na przykładzie inwestycji Fundacji Yacht Klub Junga w Pluskach nad jeziorem Pluszne, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Olsztynie nie kiwnął w tej sprawie palcem.
W przypadku Lasów Państwowych setki tysięcy ludzi podpisało protest przeciwko planom ich prywatyzacji. Niestety, na podobna akcje nie zanosi się w przypadków linii brzegowej jezior. Toteż niedługo na Warmii i Mazurach dostęp do jezior będą mieli tylko właściciele działek nad nimi.
Adam Socha
- stan przed budową stan przed budową
- stan przed budową stan przed budową
- stan przed budową stan przed budową
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/polska/6819-co-yacht-klub-junga-z-olsztyna-buduje-nad-jez-pluszne-najnowsze-slajd-kafelek.html#sigProIdeb007dc1f6
Skomentuj
Komentuj jako gość