Strajk nauczycieli jest bez sensu - mówi Krzysztof Mazur z Klubu Jagiellońskiego. Na stronie Klubu ukazała się „piątka” Mazura, czyli 5 warunków, których spełnienie zapewni nam wydostanie polskiej oświaty z zapaści i uzdrowienie na długie lata. Nie znajdziecie ich ani na stronie ZNP, ani w rozdawanym dzisiaj w całej Polsce za darmo bezpłatnym dodatku do „Gazety Wyborczej”, która słowami Jerzego Owsiaka zagrzewa nauczycieli do walki aż do zwycięstwa (w domyśle, aż do obalenia rządu PiS-), ale także nie znajdziecie ich na stronie MEN. Oto ta „piątka”:
1. Stabilność wprowadzonej reformy na 20 lat, program reformy oświaty przyjęty przez wszystkie partie zasiadające w sejmie,
2. Pieniądze – zarobki nauczyciela to ok. 150% ŚREDNIEJ KRAJOWEJ,
3. Wymagać jakości pracy od nauczycieli – zmiana systemu nauczania, reforma najgorszych w Polsce studiów, o najniższym poziomie (każdy matoł otrzymuje dyplom) studiów pedagogicznych.
4. Egzamin państwowy dla każdego absolwenta studiów, który chce uczyć w szkole (taki egzamin mają lekarze i prawnicy). Egzamin musi być powtórzony po 5 latach pracy (tak jak lekarze).
5. Dyrektor szkoły realnym menadżerem ze wsparciem ze strony samorządu i rodziców.
To są podstawowe warunki, by nauczyciel odzyskali zaufanie rodziców. Tymczasem ZNP i pan Broniarz bronią obecnego status quo, otrzymanego w 1982 roku od reżimu Jaruzelskiego, stali się partią polityczną, która weszła w konflikt polityczny z rządem PiS-u i ten konflikt przegra. Finał będzie taki, jak w USA. Rodzice, których stać lokują dzieci w szkołach prywatnych a dla biedoty są pseudoszkoły.
„Nauczyciele organizując strajk idą na otwartą wojnę z rządem. Co stoi za ich frustracją? Oczywiście chodzi o płace, ale także o coś więcej. Likwidacja gimnazjów doprowadziła do ogromnego stresu. Przede wszystkim uczniów, którzy nie wiedzą do jakiej szkoły uda im się dostać, ale także samych nauczycieli, którzy nie wiedzą czy utrzymają etaty w nowej układance i muszą dostosować swoje kwalifikacje do nowego programu. To wszystko jednak stanowi tylko podglebie problemu, czyli spadającym rok do roku autorytecie nauczycieli. A nauczyciele bez posłuchu tak naprawdę nie mogą pełnić swojej roli” – mówi w najnowszym odcinku KluboTygodnika Krzysztof Mazur.
„PiS przeprowadził reformę dokładnie odwrotnie do tego, co Anna Zalewska słusznie powiedziała w 2009 r. Wymieniła wówczas warunki udanej reformy: porozumienie ponadpartyjne, obudowanie systemu dużymi pieniędzmi i długie przygotowanie – wówczas pani Zalewska powołała się na przykład Finlandii, która do swojej reformy przygotowywała się 7 lat a oświata stała się największą pozycją w budżecie państwa. W efekcie mają najlepsze szkolnictwo na świecie. Jak pani Zalewska została ministrem, zrobiła dokładnie odwrotnie.
Co rząd, to zmiana koncepcji. Wycofano się z gimnazjów i »sześciolatków«, choć nie przeprowadzono dogłębnych badań, czy rzeczywiście to główne problemy. Po prostu w PiS-ie utarło się, że gimnazja to zło i trzeba je zlikwidować. Nie »obudowano« też reformy pieniędzmi, bo zamiast na nauczycieli kasa poszła na »piątkę Kaczyńskiego«. Nie ma też żadnego wieloletniego planu dla edukacji. Jeśli doszłoby do zmiany rządu na jesieni to będziemy mieli kolejną reformę. – analizuje Mazur. Dodajmy, że system zostanie przez PO zakonserwowany, tyle że będzie droższy, bo już Schetyna obiecał, że oni, jak wygrają dadzą 1000 zł.
„Mój ideał to system oparty na dobrze przygotowanym i dobrze zarabiającym nauczycielu, który ma bardzo dużą autonomię w prowadzeniu zajęć. Wszystkie te szczegółowe podstawy programowe, kompletnie oderwane od realiów szkoły, które nauczycielom z pasją tylko wiążą ręce – powinny być wyrzucone do kosza. To sygnał, że ministerstwo nie wierzy, że nauczyciele potrafią uczyć. Dlatego traktuje ich jak urzędników, którzy mają sztywno trzymać się odgórnych procedur. Jeśli nauczyciel ma odzyskać społeczne uznanie, to musi dostać jasny sygnał: »wierzymy, że masz coś ważnego do przekazania uczniom. Wierzymy, że poradzisz sobie w bardzo różnych grupach. Wierzymy w ciebie«” – mówi twórca KluboTygodnika.
„Prawdziwa reforma systemowa powinna więc zawierać trzy kluczowe elementy. Po pierwsze, stabilność. Potrzebujemy długofalowego planu – na 20 lat – który będzie przyjęty przez wszystkie liczące się siły polityczne w Polsce. Żeby kolejna ekipa nie chciała go odwrócić.
Po drugie, pieniądze. W tym projekcie kluczowa jest prognoza płac dla nauczycieli. To od ich pracy zależy przyszłość Polski. Dlatego powinni docelowo zarabiać półtorej średniej krajowej, czyli mieć status klasy średniej.
Po trzecie, jakość. Wraz z tymi zmianami nauczyciele muszą poddać się realnej weryfikacji. Zacząć należy od reformy kształcenia nauczycieli. Studia pedagogiczne nie mogą kojarzyć się z negatywną selekcją oraz wyborem dla ludzi, którzy nie wiedzą, co począć ze swoim życiem. Drugi etap to państwowy egzamin na nauczyciela, przechodzony dwukrotnie: zaraz po studiach oraz po 5 latach prowadzenia zajęć. To on powinien urealnić proces weryfikacji.
Wreszcie trzeci element walki o jakość to wzmocnienie dyrekcji jako realnego menadżera. To on powinien mieć mocne wsparcie od władz lokalnych oraz rodziców, by realnie zarządzać szkołą. Włączenie rodziców w proces oceny pracy nauczyciela zakłada nawet Karta Nauczyciela. Nie słyszałem jednak, by ten martwy zapis – art. 20 KN - gdziekolwiek działał” – podsumowuje Mazur. Przeciwnie, dyrektorzy wykorzystują go, by pozbyć się najbardziej twórczych a przez to krnąbrnych nauczycieli. (Dodam do tego, że to reżimowi Jaruzelskiego zawdzięczamy likwidację matematyki na maturze, konkretnie taką decyzję podpisał minister oświaty w latach 1981-85 Bolesław Faron. Decyzja godna okupanta - przypis Adam Socha)
Karta Nauczyciela blokuje wszelkie reformy, jest antyrozwojowa. Mazur przypomina, że KN zostałą nadana w 1982 roku, gdyż reżim Jaruzelskiego chciał tym kupić sobie poparcie nauczycieli i to się udało. Ono trwa do dzisiaj. Ten system podtrzymują mierni nauczyciele, którzy są w tym zawodzie z przypadku i stanowią większość. Kierują się lojalnością grupową, stąd nie ma mechanizmu eliminowania złych nauczycieli, chałturników, którzy odwalają godziny a zarabiają na udzielaniu korepetycji.
Kryterium awansu nie może być papierologia, ale ona powstała na żądanie samych nauczycieli, którzy nie chcieli, by to dyrektor oceniał jakość ich pracy, wobec tego stworzono przez urzędników ministerialnych szczegółowe kryteria. I teraz awans zależy tylko i wyłącznie od wypełniania tych papierków oraz od stażu pracy a nie od jakości pracy.
(sa)
Skomentuj
Komentuj jako gość