Oboma rękoma podpisuję się pod postulatem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, by podwyżkę dla nauczycieli uzależnić od likwidacji Karty Nauczyciela (tekst na ten temat TUTAJ). Polska szkoła zabija myślenie – wynika z raportu przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii „Szkoła dla innowatora”. Polska szkoła promuje powierzchowne uczenie - zamiast rozwijać krytyczne myślenie 90% wiedzy zostaje wykuta na pamięć i szybko zapomniana. Uczniowie boją się myśleć kreatywnie, szkoła zabija ich spontaniczność – uczniom zakazuje się prób rozwiązywania problemu, podaje im się gotowe rozwiązania. Szkoła stawia na grzecznych uczniów – nagradza lizusów. Mamy w XXI wieku szkołę XIX-wieczną, nie mamy więc szans wygrać w wyścigu narodów.
I ZA TAK MARNE EFEKTY PRACY ZNP ŻĄDA WYŻSZYCH PŁAC a WTÓRUJE IM OŚWIATOWA „SOLIDARNOŚĆ”! RODZICE, NIE WIERZCIE, ŻE ZWIĄZKOWCY WALCZĄ O DOBRO WASZYCH DZIECI! WALCZĄ O TO, ŻEBY ZA MARNĄ PRACĘ WIĘCEJ PŁACIĆ I ZACHOWAĆ najniższe na świecie 18-godzinne pensum oraz szereg przywilejów (jak m.in. dodatkowy urlop wypoczynkowy, roczny urlop dla poratowania zdrowia). GDYBY RZECZYWIŚCIE CHODZIŁO O DOBRO UCZNIÓW, TO NAUCZYCIELE OGŁOSILIBY STRAJK GENERALNY, GDY ANNA ZALEWSKA WPROWADZAŁA PSEUDOREFORMĘ OŚWIATY CZYLI MECHANICZNE ŁĄCZENIE SZKÓŁ.
Ze swojej edukacji na palcach jednej ręki mogę policzyć nauczycieli, którzy zasługują na to miano. Zdecydowana większość to byli „pracownicy oświaty”. Dlatego stanąłem na głowie, by moje dziecko nie poszło do szkoły rządzonej przez ZNP i powołałem pierwszą na Warmii i Mazurach Społeczną Szkołę Podstawową nr 101 w Olsztynie. Nr 101, bo liczyliśmy, że nasz przykład porwie innych i wkrótce powstanie 100 takich szkół. Zrozumiała to zagrożenie w lot działaczka PZPR i ZNP, radna miejska i dyrektorka szkoły pani Danuta Ciborowska, która usiłowała zastopować moją inicjatywę. Było ciężko, jeszcze próbowała przeszkadzać dogorywająca SB, Spółdzielnia Mieszkaniowa „Jaroty” nie chciała wydzierżawić pustego, do niczego im niepotrzebnego obiektu. Musiałem doprowadzić do zmiany władz tej spółdzielni, by zdobyć lokal. Nie mieliśmy żadnego problemu z naborem nauczycieli, bo płaciliśmy więcej i wymagaliśmy kreatywności.
Dzięki temu kultura polska wzbogaciła się o wielu wybitnych artystów, bo do naszej szkoły głównie trafiły dzieci wrażliwe i twórcze, które państwowa szkoła rządzona przez ZNP, by zabiła. Dzisiaj absolwenci „101” są aktorami, reżyserami, muzykami, pisarzami, malarzami.
Ale generalną bitwę przegrałem, bitwę o uwolnienie wszystkich szkół w Polsce, przywrócenie ich uczniom. Bo szkoły – proszę ZNP i urzędników MEN – powołuje się, by kształcić i wychowywać uczniów a nie po to, żeby tworzyć miejsca pracy dla nauczycieli. Mianowicie, na I Zjeździe Społecznego Towarzystwa Oświatowego zgłosiłem projekt oparcia finansowania nauki o bon oświatowy. Rodzice mieli decydować, do jakiej szkoły poślą dziecko a do każdego dziecka będą przypisane pieniądze i nie ważne jaki typ własności szkoły rodzice wybiorą, to każdy będzie miał ten sam bon. Państwo Starzyńscy przerazili się tego pomysłu i nie dopuścili mojego wniosku do głosowania. Żaden rząd nie dopuścił do tego.
Po społecznej szkole moje dziecko trafiło do LO II. I znów powrócił koszmar. Dziecko, które na koniec szkoły podstawowej pisało filozoficzne eseje, na koniec I klasy pisało jakieś drętwe wypracowania z języka polskiego, bo pani wymagała wykucia na pamięć podyktowanych formułek. Postawiłem wówczas dziecku ultimatum: albo zmieni szkołę, albo klasę.
Na wielkie nasze szczęście wówczas jeszcze w tej szkole był jeden prawdziwy polonista, pisarz Włodzimierz Kowalewski i moje dziecko w jego klasie odżyło intelektualnie (dzisiaj pan Włodzimierz będzie dumny ze swojej uczennicy, polskiej poetki).
Chyba pan Włodzimierz nie był doceniany finansowo, skoro, gdy tylko jego książki zaczęły zdobywać popularność, odszedł ze szkoły. A tacy wybitni pedagodzy, powinni być szczególnie szczodrze wynagradzani. W obecnym systemie jest to niemożliwie, systemie Karty Nauczyciela, dyktatu ZNP i resortu edukacji, którego wynikiem jest urawniłowka wynagrodzeń i awansowanie miernot, co przekłada się na kult przeciętności wśród uczniów, panujący w szkołach od czasów PRL-u.
Proszę zwrócić uwagę, że w tym strajku jedynym żądaniem związkowców jest podwyżka o 1000 złotych a nie zmiana systemu. Rodzice, czy wierzycie, że od tego zmieni się jakość nauczania w polskich szkołach? Nie bądźcie naiwni. Możecie dać i 2 tys. złotych i nic to nie zmieni dla waszych dzieci, bo przede wszystkim trzeba zlikwidować Kartę Nauczyciela a uwolnione pieniądze powinny przede wszystkim popłynąć do najlepszych nauczycieli. Trzeba zmienić system edukacji, w tym podstawę programową.
W tej chwili nie ma na to szans. Z jednej strony mamy ZNP - konserwatywną (postkomunistyczną) partię polityczną. a z drugiej resort edukacji, który tak naprawdę jest lustrzanym odbiciem ZNP. Pani minister Anna Zalewska zmarnowała setki milionów złotych na pseudoreformę, która sprowadziła się do mechanicznego powrotu do szkół 8-klasowych w momencie, gdy wykształcili się nauczyciele gimnazjalni i zaczęli sobie radzić. Tzw. reforma pani minister Zalewskiej nie zmieniła istoty, czyli nie podniosła jakości kształcenia. Tak samo jak tzw. reforma wymiaru sprawiedliwości, która sprowadziła się do częściowej wymiany kadr.
Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży kształcenie, a więc marne.
Adam Socha
PS. Polecam też tekst na naszym portalu nauczyciela Henryka Falkowskiego TUTAJ, który mnie trochę rozczarował. Myślałem, że jako działacz KUKIZ15 zaproponuje w imieniu swojego ruchu rzeczywistą reformę i likwidację Karty Nauczyciela. KUKIZ15 stać na dobre pomysły, takim jest walka o JOW-y, czy wprowadzenie instytucji wybieralnych sędziów pokoju, do najdrobniejszych wykroczeń, które zajmują 50% obecnych wokand.
Skomentuj
Komentuj jako gość