Mamy w Polsce nie lada dylemat. Jako gospodarz tej konferencji już na samym początku zostaliśmy de facto obrażeni przez Mike’a Pompeo - głównego przedstawiciela administracji amerykańskiej w randze sekretarza stanu. Stało to się w momencie, kiedy w swoim głównym przemówieniu sekretarz stanu USA bardziej niż na kwestii irańskiej skupił się na żądaniu od rządu polskiego uchwalenia odpowiedniej ustawy, dającej możliwość dochodzenia odszkodowań za mienie żydowskie pozostawione bezspadkowo po II wojnie światowej.
Chodzi tutaj o ustawę opatrzoną numerem 447 przyjętą przez Kongres i Senat amerykański i podpisaną przez prezydenta Donalda Trumpa w 2018 r. Ustawa ta była przemilczana w Polsce przez główne programy informacyjne od prawa do lewa, oprócz Telewizji Internetowej.
Szkopuł w tym, że na podstawie tej ustawy rząd amerykański zobowiązuje się do pomocy w egzekwowaniu roszczeń gmin żydowskich w USA na łączną sumę ponad 300 miliardów dolarów.
Egzekucja tych żądań wspierana przez rząd amerykański jest ciosem finansowym zagrażającym naszemu krajowi utratą niepodległości ekonomicznej. W tym sensie głos amerykańskiego sekretarza stanu jest nie tyle obraźliwy, co zabójczy dla naszej przyszłości. Tak ogromnej sumy Polska nie jest w stanie zapłacić. Za to jest cisza na temat reparacji wojennych za zniszczenia, jakich doznała Polska w czasie II wojny światowej od Niemiec.
Dzieje się to w momencie, kiedy nasz kraj udostępnia swoje terytorium ze wszystkimi tego konsekwencjami na przeprowadzenie konferencji o najbardziej zaognionej sytuacji w stosunkach pomiędzy Izraelem a USA z jednej strony a Iranem z drugiej, nie będąc de facto krajem geograficznie ani przede wszystkim historycznie związanym z podłożem panującego od lat konfliktu miedzy tymi państwami.
W tej sytuacji wytaczanie takich żądań w stosunku do Polski nijak się ma do tematu szczytu. Pan Pompeo stworzył sytuację, w której nie będzie możliwa realizacja ustawy 447, ponieważ prawdę o tym pozna całe polskie społeczeństwo, które w instynkcie samoobrony odrzuci swoich wszystkich przedstawicieli, którzy mają na ten temat niejasne zdanie. Stąd była taka cisza medialna w Polsce nad tą ustawą. Teraz, kiedy sprawa się nagłośni dzięki sekretarzowi Pompeo, może będziemy mu dziękować za to, że informacja o tym przedostała się do szerokiej publiczności.
Niestety, nie możemy tego incydentu traktować humorystycznie, sprawa jest poważna, tak jak poważną instytucją jest Departament Stanu USA. Angażowanie się Stanów Zjednoczonych w egzekucję tej rezolucji jest dla nas niezrozumiałe i bolesne. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego, żądania środowisk żydowskich w USA są całkowicie bezprawne i narażą Stany Zjednoczone na poważny konflikt ze swoim sojusznikiem.
Słowa sekretarza stanu Mike’a Pompeo o napominaniu rządu polskiego do wydania odpowiedniej uchwały dla realizacji roszczeń żydowskich, wypowiedziane w Warszawie - mieście doszczętnie zrujnowanym rękami Niemców w czasie II wojny światowej, kiedy stolica Polski w 1945 roku przestała praktycznie istnieć, zabrzmiały nie tylko arogancko, ale wręcz bezczelnie, że nie wspomnę o wypowiedzi premiera Izraela Benjamina Netanyahu, która wzbudziła podobne kontrowersje (chociaż w innym temacie).
Wszelkie zobowiązania w kwestii odszkodowań za mienie żydowskie pozostawione po II wojnie światowej w Polsce zostały już dawno uregulowane w przyjętej umowie na ten temat pomiędzy Polską a rządem USA w 1960 r. W związku z tym, jaki może być powód takiego zachowania się sekretarza stanu USA? Trudne pytanie, bo żadnej logiki nie można się w nim doszukać. To tak jakby rządowi amerykańskiemu nie zależało na sojuszu obronnym z Polską...
Polska do tej pory to jeden z niewielu do tej pory krajów nastawiony życzliwie do USA. Czyżby Amerykanom znudziła się ta adoracja? Stracić przyjaciela jest łatwo, ale odzyskać go dużo trudniej. Moim zdaniem epizod ten podważa amerykańską rację stanu, której główny celem jest zbuforowanie zagrożenia militarnego ze strony Rosji, wspólnie z sojuszem obronnym z Polską, co realnie stabilizuje sytuację na wschodniej flance. Z wypowiedzi sekretarza stanu, Mike’a Pompeo chyba najbardziej cieszą się Rosjanie. "Ale wam nowy sojusznik dowalił" - tak to mogą komentować.
Czujemy się bardzo podle będąc tak traktowani przez sekretarza stanu Mike’a Pompeo. To, druga, ostatnia - brzydka twarz Ameryki.
Ale była niedawno w lipcu 2017 roku widziana pierwsza twarz Ameryki - ładna i miła. Było nią przemówienie nowego prezydenta USA Donalda Trump’a w Warszawie. Przemówienie było wspaniałe, porywające, przyjacielskie i rysujące konkretne zarysy przyszłej współpracy. Szczególnie dla nas ważne w sytuacji ciągłych ataków ze strony Unii Europejskiej na nasz kraj. A tu nagle puff, balon pękł. W związku z powyższym czekamy na wyjaśnienia ze strony prezydenta Donalda Trump’a, któremu zawierzyliśmy i na którego głosowaliśmy w 2016 r. (jako Polonia).
Która twarz Ameryki jest w końcu prawdziwa? Rodzi się więc logiczne pytanie, co się stało?
Rząd Polski udaje, że sprawy nie ma. Chyba są tym zaskoczeni. Nie ma mowy o aktywnej dyplomacji polskiej, tak jakby nas nie było. Ale my - naród - jesteśmy i uważnie śledzimy zachowania rządu. Wasz kres już bliski po takich wydarzeniach, jakie miały miejsce w całym 2018 toku, a to ostatnie zdarzenie przelało już kielich goryczy.
Mam sygnały z Ameryki, że Polonia wrze. Komentator to nazwał dosadnie - Polonia jest wściekła. Piszemy o tym, bo oficjalna telewizja o wszystkim mówi, tylko nie o tym co Polsce realnie zagraża. To takie usypianie pacjenta przed operacją.
Zbliża się sezon wyborów w związku z tym, jakie nasuwają się refleksje?
NIE dla Platformy - "wiernego pieska idei Bismarcka", NIE dla PiS, jeżeli ma tak dalej rządzić na kolanach przed wszystkimi, jak w 2018 r. Koniec z rządami obcych!!!
Niech powstają nowe patriotyczne polskie partie (oczywiście bez Biedronia, SLD i innych niedobitków lewackich), aby mieć realny wpływ na PiS.
Narodzie, nie dajmy się zepchnąć do rowu!!!
Tadeusz Poźniak
Obywatel Polski, ale również obywatel U.S.A.
OD REDAKCJI
Tekst otrzymaliśmy przed informacja o odwołaniu szczytu V4 w Izraelu.
Szczyt V4 w Izraelu został odwołany po interwencji premiera Mateusza Morawieckiego - dowiedziała się PAP w źródłach zbliżonych do rządu. Z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego pozostali szefowie rządów Grupy Wyszehradzkiej, w geście solidarności z Polską, odwołali szczyt w Jerozolimie - dowiaduje się PAP. Politycy V4 będą w poniedziałek w Izraelu, ale odbędą się tylko rozmowy bilateralne z przedstawicielami tamtejszego rządu. Ponadto - według informacji PAP - szefowie rządów V4 zdecydowali, że szczyt odbędzie się po wyborach parlamentarnych w Izraelu.
Zaplanowany na poniedziałek i wtorek szczyt V4 w Jerozolimie nie odbędzie się - poinformował rzecznik MSZ Izraela Emmanuel Nahshon. Po wycofaniu się Polski z udziału w szczycie odbędą się dwustronne spotkania premiera Izraela Benjamina Netanjahu z szefami rządów Węgier, Czech i Słowacji.
"Nie będzie pełnego spotkania V4" - napisał rzecznik w wiadomości SMS, cytowanej przez agencję Reutera. "Przyjeżdża trzech premierów, którzy spotkają się z premierem (Izraela)" - dodał.
Reuters informuje, powołując się na CTK, że szczyt V4 może zostać przesunięty na drugą połowę roku.
Skomentuj
Komentuj jako gość