"Taśmy Kaczyńskiego" przeanalizował dla Magazynu TVN24 dr Łukasz Bernatowicz, radca prawny, ekspert BCC. Jarosław Kaczyński nie złamał przepisów, które skazałyby go na długoletnie więzienie - konkluduje on swoje rozważania prawnicze. - Jednak fakt, że takie wydarzenia miały miejsce, powinien budzić poważne obawy co do stanu praworządności w naszym kraju.
Do jakich naruszeń prawa mogło dojść?
Przestępstwo: oszustwo. Artykuł 286 Kodeksu karnego stanowi: kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8. Analizując informacje, jakie posiadamy w tak zwanej sprawie "taśm Kaczyńskiego", wydaje się, że - przynajmniej częściowo - przestępstwo opisane w cytowanym przepisie mogło zostać popełnione. Po pierwsze, zlecenie (nie wnikając w jego szczegóły) miało przynieść zlecającemu, czyli spółce Srebrna, korzyść majątkową. Po drugie, jeśli potwierdziłby się zarzut, podnoszony przez Geralda Birgfellnera, że Jarosław Kaczyński przedstawiał się jako osoba uprawniona do prowadzenia negocjacji w imieniu spółki Srebrna, która miała być stroną zlecającą, to także kolejne przesłanki artykułu 286 Kodeksu karnego, mówiące o wprowadzeniu w błąd osoby pokrzywdzonej, mogą być spełnione. Sytuacja nie jest tu jednak jednoznaczna, co wynika z kolejnego wątku tej historii, a mianowicie kwestii umocowania Jarosława Kaczyńskiego do działania w imieniu spółki Srebrna. Jeśli bowiem – jak twierdzi Gerald Birgfellner – został on wprowadzony w błąd przez Jarosława Kaczyńskiego co do możliwości podejmowania decyzji w imieniu spółki, a co za tym idzie składania w jej imieniu zobowiązań zapłaty za wykonane usługi - należałoby postawić pytanie, czy Birgfellner, przy zachowaniu należytej staranności, mógł tego błędu uniknąć? Mamy tu wszak do czynienia z profesjonalnym przedsiębiorcą, którego obowiązuje surowy rygor w zakresie zasad prowadzenia biznesu. Z powszechnie dostępnego rejestru sądowego (KRS) można z łatwością dowiedzieć się, kto jest umocowany do reprezentowania danej spółki. Jeśli pan Birgfellner tego nie zrobił, można mu zarzucić brak należytej staranności.
Jeśli chodzi o kwestię powoływania się na wpływy sprawa także nie jest jednoznaczna. Otóż, zgodnie z artykułem 230 Kodeksu karnego, kto, powołując się na wpływy w instytucji państwowej, samorządowej, organizacji międzynarodowej albo krajowej lub w zagranicznej jednostce organizacyjnej dysponującej środkami publicznymi albo wywołując przekonanie innej osoby lub utwierdzając ją w przekonaniu o istnieniu takich wpływów, podejmuje się pośrednictwa w załatwieniu sprawy w zamian za korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Jeśliby uznać, że Jarosław Kaczyński utwierdzał Geralda Birgfellnera w przekonaniu, iż jest w stanie doprowadzić do udzielenia przez bank państwowy, jakim jest Pekao S.A., kredytu na sfinansowanie inwestycji ze względu na wpływ, jaki posiada na wybór prezesa i zarządu tegoż banku, mielibyśmy faktycznie do czynienia z działaniami noszącymi znamiona powoływania się na wpływy. Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, że rzeczony prezes stawił się w siedzibie partii na wezwanie Jarosława Kaczyńskiego.
Art. 107 konstytucji stanowi, że w zakresie określonym ustawą poseł nie może prowadzić działalności gospodarczej z osiąganiem korzyści z majątku Skarbu Państwa lub samorządu terytorialnego ani nabywać tego majątku. Za naruszenie zakazów, o których mowa, poseł, uchwałą Sejmu podjętą na wniosek marszałka Izby, może być pociągnięty do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu, który orzeka o ewentualnym pozbawieniu go mandatu. Pytanie, czy potencjalne dysponowanie środkami finansowymi z państwowego banku, jakim jest Pekao S.A., wyczerpuje znamiona opisanego powyżej działania? Wydaje się, że nie. Natomiast przynajmniej w kategoriach etycznych jego działania jako posła zawodowego budzą w obecnym stanie rzeczy kontrowersje. Tylko tyle i aż tyle.
Poseł Jarosław Kaczyński w swych oświadczeniach majątkowych potwierdzał, że "nie dotyczy" go sprawa prowadzenia działalności gospodarczej. Tym samym złamał przepis artykułu 35 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, a konkretnie artykułu 35a. Nakazuje on zgłaszanie informacji o udziale w organach fundacji, spółek prawa handlowego lub spółdzielni nawet w sytuacji, gdy nie pobiera się z tego tytułu żadnych świadczeń pieniężnych. Tymczasem Jarosław Kaczyński 2 lutego 2018 roku był – jak podały media - przewodniczącym Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników spółki Srebrna. Na wspomnianym Zgromadzeniu podjęto uchwałę, wyrażającą zgodę na powołanie spółki celowej Nuneaton (jej prezesem jest Gerald Birgfellner) do przeprowadzenia inwestycji przy Srebrnej 16.
W tym miejscu warto też zwrócić uwagę na artykuł 24 ustawy o partiach politycznych, który wprost zabrania posłom prowadzenia działalności gospodarczej. Teoretycznie poseł może się z tego zakazu zwolnić za zgodą Marszałka Sejmu, niemniej jak dotąd o takim wniosku prezesa PiS i wyrażonej nań zgodzie nic nie wiadomo. Tu także mogło dojść do naruszenia przepisów, w tym artykułu 231 paragraf 2 Kodeksu karnego sankcjonującego przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. Przekroczenie uprawnień polega przede wszystkim na działaniu nieleżącym w zakresie uprawnień funkcjonariusza publicznego, lecz mającym związek z pełnioną przez niego funkcją publiczną i stanowiącym wykorzystanie wynikających z tej funkcji uprawnień. Zatem w naszym przypadku mogłoby chodzić o naruszenie interesów zarówno Geralda Birgfellera poprzez dopuszczenie się przeciwko niemu oszustwa, jak i interesów spółki poprzez działanie w jej imieniu bez umocowania.
Na koniec warto się jeszcze pochylić nad rzekomym powoływaniem się na wpływy polityczne w celu uzyskania kredytu w państwowym banku. W świetle obecnie posiadanych informacji zarzut taki jest oparty na słabych postawach i zapewne nie obroniłby się w sądzie. W tym kontekście warto jednak zwrócić uwagę na wątek zgody banku Pekao SA na udzielenie pożyczki pomostowej na kwotę 15,5 milionów euro dwóm spółkom: Nuneaton sp. komandytowa i Nuneaton sp. z o.o. Z przekazywanych w mediach informacji wynika bowiem, że spółki te nie miały żadnego majątku, mogącego stanowić zabezpieczenie takiej pożyczki. Dodatkowo w czwartek przed komisją Jakiego zeznawał Robert Nowaczyk, który stwierdził, że działki przy ulicy Srebrnej 16, na których miano przeprowadzać inwestycję, są objęte roszczeniami reprywatyzacyjnymi, co w praktyce eliminuje możliwość udzielenia poprzez bank kredytu zabezpieczonego na tym gruncie. Wydaje się więc, że w tym przypadku mielibyśmy zapewne do czynienia z odpowiedzialnością nie Jarosława Kaczyńskiego, lecz osób reprezentujących sam bank.
Reasumując, od strony prawnej nie mamy zapewne do czynienia ze spektakularnym złamaniem przepisów przez Jarosława Kaczyńskiego, mogącym skutkować karami długoletniego więzienia. Biorąc pod uwagę omawiane powyżej przepisy, prezesowi PiS może grozić ewentualnie od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności, jednak należy zastrzec, że poruszamy się raczej w dolnych granicach tego zakresu kary ze względu na okoliczności brane pod uwagę przez sąd: dotychczasową niekaralność, dobrą opinię, etc.
Sam fakt, że powyższe wydarzenia miały miejsce, powinien budzić niemniej poważne obawy co do stanu praworządności w naszym kraju. Pewną jego miarą będą działania prokuratury, do której trafiło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego. Niestety istnieją uzasadnione obawy, że upolityczniona prokuratura nie podejmie żadnych działań w tej sprawie. Wówczas sprawa trafi zapewne do sądu, który może nakazać podjęcie postępowania. Omawiany przypadek pokazuje więc dobitnie, jak niezmiernie ważnym elementem demokratycznego państwa prawa jest niezawisłe sądownictwo. Jeśli bowiem politycy uzyskają decydujący wpływ na sądy, wszelkie nadużycia władzy pozostaną bezkarne.
(http://www.tvn24.pl)
Skomentuj
Komentuj jako gość