Znamy już uzasadnienie wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie nazwy ulicy Dąbrowszczaków, który w Olsztynie kazał przywrócić ulice Dąbrowszczaków, a w Gdańsku – nie.
W przypadku Olsztyna NSA oddalił skargę kasacyjną wojewody na wyrok sądu I instancji. NSA podzielił zdanie sądu I instancji, iż wymóg uzyskania opinii IPN w sprawie nazwy ulicy, czy podlega ona ustawie dekomunizacyjnej, nie zwalniał wojewody w wydanym zarządzeniu zastępczym od dokonania własnej oceny tej organizacji w kontekście symbolu komunizmu. Sąd I instancji w Olsztynie zakwestionował opinię IPN.
"W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej wymieniona nazwa upamiętnia organizację symbolizującą komunizm w rozumieniu art. 1 ust. 1 ustawy. Na poparcie powyższego wskazuję, co następuje: "Dąbrowszczacy" to pojęcie odnoszące się do komunistów i innych ochotników (przede wszystkim narodowości polskiej) - członków XllI Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego w czasie wojny domowej i sowieckiej interwencji w Hiszpanii w latach 1936-1939. Pojęcie to niekiedy rozszerzone jest także na innych uczestników wojny w Hiszpanii narodowości polskiej. Byli realizatorami polityki stalinowskiej na Półwyspie Iberyjskim. Ze względów propagandowych wykorzystywali jako patrona Jarosława Dąbrowskiego, od lat nieżyjącego zasłużonego polskiego dowódcę, członka Komitetu Centralnego Narodowego, przekształconego w Rząd Narodowy w okresie Powstania Styczniowego, emigranta we Francji, który po klęsce w wojnie z Prusami w roku 1871, stanął na czele wojsk tzw. Komuny Paryskiej i zginął na barykadach w Paryżu. Polscy komuniści byli rozproszeni po brygadach różnych narodowości. Należeli m.in. do ściśle współpracującego z wywiadem sowieckim pionu politycznego - pełnili m. in. funkcje komisarzy politycznych, tworzonych przy poszczególnych jednostkach wojskowych według wzorców stalinowskich. Jednym z pierwszych polskojęzycznych oddziałów była 36-osobowa grupa im. J Dąbrowskiego (...) W latach wojny jako tzw. "hiszpanie" stali się zapleczem kadrowym dla powstających w centralnej Polsce oddziałów komunistycznej Gwardii Ludowej PPR. Jej pierwszym dowódcą był "hiszpan" przeszkolony w ZSRR dywersant Bolesław Mołojec - jeden z dowódców Brygady im. Dąbrowskiego w 1938 roku. Jako "dąbrowszczacy stali się częścią propagandowego mitu w okresie PRL, głoszącego, iż komuniści w różnych krajach świata walczyli o wyzwolenie "narodowe i społeczne", przy pełnym przemilczeniu ich dążeń do rozszerzenia systemu stalinowskiego i zasięgu totalitarnego ZSRR na inne kraje Europy."
Natomiast ze wskazanych przez WSA w Olsztynie publikacji, czytamy dalej w uzasadnieniu NSA,
„w których autorzy powołują się na wcześniejsze badania wynika niezbicie, że na rzeszę ok. 5000 żołnierzy polskich (niektóre opracowania historyczne wskazują nawet na wielkość 5200) biorących udział w walce przeciwko zbuntowanym oddziałom nacjonalistycznym w obronie legalnie działającego rządu lewicowo-republikańskiej Hiszpanii byli niewątpliwie komuniści i agenci radzieckiego wywiadu, dane dotyczące ich wielkości kształtują się w granicach od ok. 40 nawet do 60 %, jednak wśród tej rzeszy Polaków oraz obywateli polskich narodowości niepolskiej, były osoby z różnych innych środowisk tj. działacze związkowi, socjaliści, działacze organizacji żydowskich, trockiści, anarchiści. Nadto jak wskazują to przywołani publicyści, duża grupa dąbrowszczaków (1,3 tyś.) pozostawała bezpartyjna. Bez szczegółowego wyartykułowania tej kwestii w opinii IPN nie sposób wyjaśnić z jakiego powodu, przy zróżnicowanych poglądach osób biorących udział w ramach XIII Brygady Międzynarodowej im. Jarosława Dąbrowskiego, uznano, że stanowili oni komunistów biorących udział w sowieckiej interwencji w Hiszpanii w latach 1936-1939. W przesłanej opinii brak jest jakiekolwiek dygresji na temat motywów osób biorących udział w działaniach wojennych w Hiszpanii. Podano tylko, że dąbrowszczacy "byli realizatorami polityki stalinowskiej na Półwyspie Iberyjskim", podczas gdy motywacja tych osób co wynika z ujawnionych źródeł historycznych była bardzo zróżnicowana. Zatem stwierdzenie o realizacji polityki stalinowskiej na Półwyspie Iberyjskim przez tą organizację jest zapewne dużym uproszczeniem i niedopowiedzeniem zamieszczonym w opinii, bowiem takie postawy można przypisać jedynie poszczególnym osobom, nie zaś całej formacji”.
Na tej podstawie Naczelny Sąd Administracyjny w składzie: Przewodniczący: sędzia NSA Marzenna Linska - Wawrzon Sędziowie: sędzia NSA Roman Ciąglewicz sędzia del. WSA Tomasz Świstak (spr.) po rozpoznaniu w dniu 15 listopada 2018 roku na posiedzeniu niejawnym sprawy ze skargi kasacyjnej Wojewody Warmińsko-Mazurskiego od wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Olsztynie – skargę kasacyjna oddalił.
W przypadku Gdańska NSA podzielił zdanie wojewody, iż ustawa dekomunizacyjna nie narusza samodzielności samorządu terytorialnego w kwestii nadawania nazw ulicom, bowiem miasto Gdańsk twierdziło, że ustawa dekomunizacyjna rażąco narusza Konstytucję RP, a mianowicie zasadę decentralizacji władzy publicznej oraz samodzielność samorządu terytorialnego w wykonywaniu powierzonych mu zadań publicznych.
Wojewoda pomorski argumentował, że skoro Konstytucja RP zabrania odwoływania się przez partie polityczne i inne organizacje do totalitarnych metod i praktyk działania komunizmu, zaś przepisy prawa karnego przewidują sankcję karną w związku z propagowaniem ustrojów totalitarnych, a niewątpliwie komunizm do takich ustrojów należy, to uznać należy, że spójne z nimi jest stosowanie instrumentów właściwych dla nadzoru sprawowanego przez administrację rządową nad działalnością samorządową w odniesieniu do sytuacji stwierdzonego propagowania przez władzę samorządową tego ustroju. Stąd za nietrafne uznać należy argumenty skargi, zmierzające do zakwestionowania konstytucyjności całości przepisów ustawy o zakazie propagowania komunizmu. Równocześnie jednak przepisy te muszą być interpretowane ściśle, zgodnie z legitymowanym konstytucyjnie celem, którym jest eliminowanie z przestrzeni publicznej zjawisk, które mogą być określone jako propagowanie komunizmu.
I to zdanie podzielił NSA.
Również w ocenie sądu gdańskiego, tak jak olsztyńskiego, dąbrowszczacy nie symbolizują komunizmu, jednak sąd gdański przytoczył inny argument. Mianowicie - takie nazwy jak dąbrowszczacy nie są rozpoznawalne współcześnie w kręgach społecznych szerszych niż znawcy historii. Zdaniem sądu gdańskiego: „Propagowanie jednak danej idei lub systemu politycznego poprzez używanie symboli może mieć miejsce tylko wtedy, gdy znaczenie tych symboli jest jasne i czytelne dla opinii społecznej”.
NSA stwierdził, że wojewoda pomorski nie miał podstaw, by podważać opinię IPN na temat dąbrowszczaków. Jednocześnie uznał za niewystarczający argument sądu I instancji, iż dąbrowszczacy nie są odbierani jako symbol komunizmu przez społeczność lokalną i kasacje uwzględnił.
W przypadku Warszawy Naczelny Sąd Administracyjny przyznał rację swojemu wojewódzkiemu odpowiednikowi, który wytknął, że wojewoda nie uzasadnił odpowiednio swych zarządzeń: nie dokonał stosownej wykładni aktu prawnego i analizy, tylko ograniczył się do krótkich notek biograficznych. Zastrzeżenie budziło też zbiorcze i lakoniczne potraktowanie kilkudziesięciu patronów w opinii IPN, która przedstawił wojewoda.
- Sporządzenie tej opinii IPN w ten sposób było w tej sprawie niewłaściwe i w dużym stopniu przyczyniło się do tego, że zarządzenia wojewody zostały trafnie uznane przez sąd pierwszej instancji za wadliwe - powiedział w uzasadnieniu orzeczeń sędzia Zdzisław Kostka.
Jak dodał, NSA wprawdzie nie wyklucza, iż mogą być takie nazwy ulic, które "w sposób oczywisty symbolizują lub propagują komunizm". - Ale gdyby taka sytuacja zachodziła, to także zarówno w opinii, jak i zarządzeniu, należałoby to przynajmniej stwierdzić, wykazać - podkreślił. Tymczasem - jak wskazał sędzia - opinia w tej sprawie to "było zestawienie zbiorcze 47 nazw i lakoniczne stwierdzenie, że podpadają pod ustawę".
KOMENTARZ
Bardzo jestem ciekaw z jakich to podręczników historii oraz z wydania, z którego roku Wielkiej Encyklopedii PWN korzystała w Olsztynie sędzia, która stwierdziła, że „tylko 40 czy 60% zdeklarowanych komunistach w szeregach dąbrowszczaków, nie czyni z całej formacji, formacji komunistycznej”. Celnie skomentował to rozumowanie wydawca regionalny Waldemar Mierzwa w liście do prezydenta Olsztyna, w którym apelował o pozostawienie ulicy Erwina Kruka: dla sądu w Olsztynie 40% alkoholu nie czyni płynu alkoholem.
Zadziwia też żądanie sędzi od wojewody, by poczynił własne badania historyczne na temat dąbrowszczaków. Ustawa nakazuje wojewodzie zwrócenie się o opinię do IPN, bowiem Instytut jest urzędem państwowym, finansowanym z budżetu państwa po to właśnie powołanym, by badać dzieje najnowsze Polski jako ofiary dwóch totalitaryzmów nazistowskiego i komunistycznego. Na jakiej podstawie wojewoda miał kwestionować opinię zawodowych historyków, z tytułami naukowymi, specjalizującymi się w tym obszarze wiedzy?
Na takiej samej zasadzie obywatel, który jest niezadowolony z wyroku, może go kwestionować, bo jego zdaniem sąd nie powinien przy ferowaniu wyroku korzystać z opinii biegłego X a powinien sam dokonać sekcji zwłok i samemu ustalić przyczynę zgonu a nie opierać się na zdaniu specjalistów z zakładu medycyny sądowej.
Zdaniem sędziego Zdzisława Kostki, w przypadku ulic w Warszawie uzasadnienie wojewody dla zmiany ulic były zbyt lakoniczne. Na tej podstawie uchylono w Warszawie zmiany m.in. al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego, Stanisława Wrońskiego na Anny Walentynowicz, Małego Franka na Danuty Siedzikówny "Inki", Zygmunta Modzelewskiego na Jacka Kaczmarskiego, 17 Stycznia na Komitetu Obrony Robotników, Teodora Duracza na Zbigniewa Romaszewskiego, Stanisława Kulczyńskiego na Rodziny Ulmów, Leona Kruczkowskiego na Zbigniewa Herberta, Antoniego Kacpury na Stefana Melaka oraz Hanki Sawickiej na Zofii Kossak-Szczuckiej.
No tak, wojewoda mazowiecki powinien był po prostu do decyzji dołączyć książki i artykuły historyków. Nie zrobił tego, sądząc że dla każdego Polaka, a tym bardziej dla sędziów jest oczywiste kim był np. Mały Franek a kim Danuta Siedzikówna "Inka". Przypomnę:
„Mały Franek” czyli Franciszek Zubrzycki, członek zbrodniczej organizacji PPR współpracującej z gestapo, dowódca oddziału zbrojnego ramienia PPR - Gwardii Ludowej. Jedyną akcją zbrojną jaką przeprowadził był napad na polską leśniczówkę i żołnierza AK, Jeremiego Kozłowskiego, któremu zabrano dubeltówkę i 5 tys. złotych. Został zabity przez Niemców, gdy próbował uciec po aresztowaniu na dworcu kolejowym w Tomaszowie Mazowieckim.
Danuta Siedzikówna „Inka” - sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady AK, aresztowana 20 lipca 1946 przez UB w Gdańsku. „Ince” zarzucono członkostwo w nielegalnej organizacji, nielegalne posiadanie broni, udział w napadach na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i UB, a także podżeganie do ich zabicia. Jednak nawet jeden z milicjantów sam przyznał, że „Inka” udzieliła mu pierwszej pomocy, gdy został ranny. W śledztwie była torturowana, nikogo nie wydała. Została skazana na śmierć 3 sierpnia 1946 przez Wojskowy Sąd Rejonowy. Wyrok został wykonany 28 sierpnia 1946 roku. MIała 17 lat. W grypsie , krótko przed śmiercią, „Inka” napisała: Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się, jak trzeba.
Czy trzeba więcej uzasadniać?
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość