Olsztyński SOR (nazywany popularnie „Pogotowiem”) ma ksywę Szpitalny Oddział „Pogrzebowy”, bo (wg. opinii pacjentów) oczekiwanie na ratunek chorego jest niesamowicie długie a pomoc medyczna dziadowska, bo pracujący tam lekarze „reanimują” wolno i mają słabą wiedzę… nie mówiąc o ich etyce lekarskiej…
Potrzebujesz ratunku więc dzwonisz na 999 po karetkę, lub wiezie Cię tam syn lub taksówkarz i w Wojewódzkim Szpitalu w Olsztynie trafiasz na Szpitalny Oddział Ratunkowy a tam do OBSZARU SEGREGACJI gdzie „lekarz” najpierw wyrzuca za drzwi twojego opiekuna (np. matkę, córkę…) a potem, patrząc w ziemię (lub w komputer) poinformuje Cię, że nie umierasz, więc zostajesz zakwalifikowany wg. systemu „triage” (z fr.: segregacja poszkodowanych), do wielogodzinnego oczekiwania na pomoc medyczną, więc - wyp…j za drzwi – i odsyłają Cię do poczekalni, na długie… długie… godziny czekania (czytaj – cierpienia..!), siedzenia na twardym plastiku w towarzystkie takich biedaków jak ty.
Często - po prostu – odsyłają do domu z zaleceniem zapisania się do lekarza rodzinnego.
Cierpiący siedzą w poczekalni i czytają zaleconą im informację, wiszącą przed nimi na ścianie, o TRIAGE. Czego ona dotyczy..? Czasu oczekiwania na ratunek lub usprawiedliwienia gdy go nie otrzymasz:
Jeśli „wypadłeś z 10 piętra”, albo „przejechał po tobie walec drogowy”, to załapujesz się na kolor czerwony…
Pacjent „nie będący w stanie zagrożenia zdrowia…” zostaje „odroczony” na 4 godziny…
Pozostali pacjenci jeszcze żyjący, (ale cierpiący…) nazwani „wyczekującymi”, czekają zwykle w „obszarze segregacji” 6 (czasem …naście) godzin, aż pacjenci z priorytetem „zielonym, żółtym, niebieskim i czerwonym” zostaną „zaopatrzeni…” (patrz szczegóły – wielka, naścienna tablica). Jeszcze inni zostają odesłani do lekarza rodzinnego (z np. objawami zawału serca!)
Zgodnie z rozporządzeniem MSWiA z 18 lutego 2011 r. w sprawie szczegółowych zasad organizacji KSRG (DzU z 2011 r. nr 46, poz. 239) TRIAGE dotyczy zdarzeń masowych, gdy medyczne czynności ratunkowe realizowane w trybie natychmiastowym w miejscu katastrofy (sic!) przekraczają możliwości sił i środków podmiotów ratowniczych przybyłych na miejsce zdarzenia, np. podczas trzęsienia ziemi (wszystkim nie pomożemy…) a nie pojedyńczego przypadku na Pogotowiu, gdy nagły skok ciśnienia w gałce ocznej grozi trwałą ślepotą, a złamanie kości zatorem żylnym, itp …
Lekarzy jest wiecej niż pacjentów, ale każe im się czekać! I tak pacjent z niewidocznym „tętniakiem” lub złamaniem, siedzi godzinami na plastikowym „krześle” (bardziej cierpiący kładą się na betonowej podłodze), nawet w poczekalni nie ma toalety z wodą… Przeszklone drzwi do izby przyjęć zostają demonstracyjnie zamknięte i zasłonięte (sic!) od strony lekarskiej, by czekających szlag nie trafił podglądając ziewających z nudów „ratowników” siedzących sobie za kompem i popijających kawkę…
Jeśli rodzina chorego nie może wytrzymać tych godzin czekania i idzie błagać o pomoc (bo matka prawdopodobnie ma wylew, lub syn bardzo cierpi z powodu poparzenia twarzy i oczu itp. …) lub – prosząc kolejny raz – chory awanturuje się wrzeszcząc na personel SOR-u, to – zgodnie z obowiązującą tam „etyką” lekarską – lekarz także odpowiada agresją, straszy wezwaniem ochrony i nawet Policją.
Wyrzuca za drzwi opiekuna chorego, olewa jego merytoryczne opinie o objawach chorobowych, uniemożliwia udział w ratunku…
Nawet w przypadkach ogromnych cierpień pacjenta (sic!) nie przewiduje się pomocy lekarza psychiatry dla ofiary i udzielenia podobnej pomocy dla jej rodziny…
A wszystkim niezbędne jest wsparcie psychiczne i epatowanie etyką lekarską. Toż to POGOTOWIE…
Olsztyński NFZ
Przyglądamy się namiętnej walce o przyszłość jeszcze nie poczętych dzieci, płacimy za każdego nowonarodzonego pacjenta a potem przez całe życie obowiązkową składkę zdrowotną (samo ubezpieczenie społeczne to 13,71% wynagrodzenia + 9% ubezp. zdrowotne + 20% emerytalna itp.) a i tak widzimy całkowity brak troski o żyjących płatników. Ludzi, obowiązkowo przez całe życie płacących za „posługę” medyczną… czekających w dłuuugiej kolejce po ratunek do lekarzy NFZ. Nie dowiemy się, ilu z nich nie doczeka, ponieważ takiej statystyki nikt nie prowadzi. Czekający chorzy mają wybór - ci ze skierowaniem np. na tomografię – zgłosić się za rok w ramach bezpłatnego badania przez NFZ, umrzeć w międzyczasie lub dać się zbadać jutro płacąc (jedynie) 800 złotych prywatnie w tej samej przychodni. Zgłosić się do kardiologa za pół roku czy… umrzeć (?). Czekać rok na fizykoterapię po złamaniu kręgosłupa czy szukać pomocy prywatnej. I tak inne zabiegi, inne badania… Czy jest to „wybór” gdy lekarz rodzinny np. podejrzewa tętniaka mózgu... stan przedzawałowy?
W Olsztynie mamy 7 szpitali NFZ (słownie „siedem”) a tam wiele przychodni i lekarzy, szkoda tylko, że wszystko to jest „chore”. Kwitnie prywatna (czytaj - płatna, kosztowna usługa lekarska), gdzie zwykle i tak płaci się tylko za „konsultację” i receptę a nie wyleczenie a na zabieg lekarz zaprasza do siebie, do szpitala. I tak kolejny raz i kolejny…
Ostatni bastion pomocy medycznej jaki się ostał, to przychodnie lekarzy rodzinnych. A i tam kolejki do poszczególnych lekarzy są baardzo różne i trzeba czekać. Skończyły się czasy wizyt domowych. Zgadnijcie, czemu chorzy niektórych lekarzy tak bardzo lubią, cenią, wręcz kochają i nie narzekając czekają do nich w kolejkach, a inni nie mają pacjentów..? To zależy od efektów świadczonej pomocy, etyki lekarskiej, ciągnącej się latami przyjacielskiej troski o pacjenta i dobrej znajomości …
Sanatorium…
Zwykle czeka się rok lub więcej. Trzeba być zdrowym „jak byk”, by otrzymując skierowanie do sanatorium dotrwać do uzyskania tej usługi medycznej. Część pacjentów dożywa, większość płaci i jedzie na swój koszt. Tak można praktycznie od zaraz po wypadku i trafić do takiego najlepszego.
Leki…
kogo dziś na nie stać… co to jest „refundacja”..? W kolejnej aptece są coraz droższe a 90% to czysta reklama substytutów. 20% to oszustwa składu chemicznego.
Kwitnie szmugiel lekarstw z Rosji (Kaliningradu), Czech, Egiptu, Indii itp., gdzie są nawet 200 razy (sic!) tańsze. Zamiast umierać w NFZ, lepiej pojechać na wczasy, bo… koncerny farmaceutyczne dostosowują leki do poziomu zamożności danego regionu. Ten sam lek potrafi kosztować w Polsce 14 tys. dolarów, a w Indiach 450 dolarów, podczas gdy faktyczny koszt wyprodukowania tego leku to zaledwie 96 dolarów! I tak jest wszędzie dookoła – Polska szczyci się astronomiczną ceną lekarstw!
Lekarze
Cóż, dodatkowo mamy najniższy wskaźnik ilości lekarzy na 1000 mieszkańców – w Polsce jest ich 2,2 a np. na Kubie 6,7… w Rosji 4,3… nawet w Azerbejdżanie jest ich więcej bo aż - 3,4… (nie mówiąc o UE). Czemu, przecież mamy tyle uczelni? Bo u nas większość lekarzy tłucze kasę pracując prywatnie i tylko ściągając sobie pacjentów z NFZ a kto może, bierze nogi za pas i ucieka. Nie wszyscy jednak mogą. W kraju zostali starzy lekarze i młodzi, brakuje zaś w wieku średnim ze specjalizacjami, którzy stanowią podstawę medycyny. W Polsce połowa lekarzy jest już w wieku przedemerytalnym.
W Unii lekarz może pracować albo w ich NFZ, albo mieć prywatną praktykę - przychodnię/klinikę… u nas lekarz czym jest wyłącznie zainteresowany, jak myślicie ...? Szczególnie ten „dobry” znany, już specjalista w wieku średnim… Kto dostaje „dotacje” i otwiera kliniki..? Jeden prozaiczny – niezbędny - zastrzyk (na który NFZ cię nie „zakwalifikował”) potrafi kosztować 3500 zł…
Jeśli przyszpitalna przychodnia prywatna wykonuje np. tomografie komputerowe prywatnie i dla NFZ, to na których im zależy..? Prywatnie ma obrót miesięczny liczony w milionach złotych…
Spotkaliście się kiedyś z jakimś paragonem z kasy fiskalnej czy rachunkiem od lekarza..?
Składki (czyli haracz płacony mafii..?)
Kwota brutto wynagrodzenia za umowę o pracę stanowi podstawę wymiaru składek na: ubezpieczenie emerytalne, rentowe, chorobowe, wypadkowe oraz zdrowotne, a także składek na Fundusz Pracy, Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych czy Fundusz Emerytur i – oczywiscie – naliczania podatków, których płacimy około 80% zarobków (sic!) Pracownik ponosi całkowity koszt składek chorobowej i zdrowotnej. Niestety, płaci przez całe życie a – praktycznie - nie ma darmowego dostępu do pomocy medycznej (chyba, że „szczątkowej” i po miesiącach oczekiwania…) czy stomatologicznej. Skończyły się apteki należące do NFZ (z tanimi lekami - jak mogło być kiedyś), dziś to super mafijny biznes z cenami pod niebo…
"Komuno wróć"
Minęło już 27 lat obiecanek, a wojujące ze sobą partie nic nie potrafią zrobić (bo nic nie chcą zrobić…) z padłym NFZ, mafią lekarską i aptekarską. Złe decyzje kosztują nas miliardy, ale to szemrana polityka i nikt za to nie odpowida. Rozkradane są astronomiczne pieniądze, ale… wszystko się rozmywa, wraca jedynie jako obietnice przedwyborcze…
W czasach niesłusznych była znaczna nadwyżka, pacjenci przyjmowani byli od ręki. Kolejki były po pasztetową, papier toaletowy itd., ale nie do lekarza. „Komuno – wróć” i rozlicz tę medyczno - aptekarską mafię i ją napraw, modlą się emeryci! Podobnie weź się za odpowiedzialnych przestępców - polityków i urzędników. Uwolnij nas z niewoli…
Nikt z branży medyczno-farmaceutycznej nie jest zainteresowany, aby w NFZ było lepiej, od ministra po pielęgniarkę, przeciwnie im NFZ działa gorzej tym więcej zgarniają.
Bronisław Uściłowicz
P.S. Do dyskusji zapraszam osoby chorujące, lub które były pacjentami SOR w Olsztynie albo zawoziły tam bliską im osobę. Te, które były ciężko chorymi pacjentami NFZ…
P.S 1. Informacja z dnia 04.10.2018r. - „CBA wkroczyło… zarzuty korupcyjne w olsztyńskim NFZ i przychodniach zdrowia… w grę wchodzą sumy ponad 5 mln zl i 14,4 mln. zł… !!!”
P.S 2. Protesty pielęgniarek Szpitala Wojewódzkiego -…………………………………….
https://www.debata.olsztyn.pl/wiadomoci/polska/6504-olsztynski-sor-czyli-szpitalny-oddzial-pogrzebowy-najnowsze-slajd-kafelek.html#sigProId05b3a8fc1b
Skomentuj
Komentuj jako gość