Do takiego wniosku doszli autorzy raportu Ośrodka Studiów Wschodnich. Czytamy w nim: "Biorąc pod uwagę skalę incydentu na Morzu Azowskim oraz trwającą od ponad 4,5 roku wojnę w Donbasie, podjęcie przez Poroszenkę decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego jest działaniem zaskakującym i nieadekwatnym w stosunku do obecnego zagrożenia. Dlatego należy przyjąć, że decyzja o stanie wojennym jest próbą wykorzystania sytuacji i zwiększenia poparcia społecznego, a tym samym należy ją postrzegać w kontekście de facto rozpoczętej kampanii przed wyborami prezydenckimi 31 marca 2019 roku. W interesie prezydenta Poroszenki leży umiejętnie rozegranie dzisiejszego konfliktu na Morzu Azowskim w taki sposób, aby zyskać sympatie społeczne. Wizerunkowa porażka i brak zdecydowanych działań mogą spowodować dalszy spadek jego popularności i jednoczesne wzmocnienie jego obecnie głównej konkurentki, czyli Julii Tymoszenko.
Przed północą 25 listopada prezydent Petro Poroszenko na wniosek Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy wydał dekret o wprowadzeniu stanu wojennego na okres 60 dni, zapowiadając jednocześnie, że powszechna mobilizacja nie zostanie ogłoszona ani nie zostaną ograniczone wolności obywatelskie (tekst dekretu regulujący zakres stanu wojennego wciąż nie jest znany). Zgodnie z konstytucją dokument powinien w ciągu dwóch dni zostać zatwierdzony przez Radę Najwyższą bezwzględną większością głosów (posiedzenie parlamentu rozpocznie się dzisiaj o godz. 15).
Decyzja Kijowa stanowi reakcję na incydent, do jakiego doszło 25 listopada w godzinach przedpołudniowych na Morzu Azowskim w trakcie próby przekroczenia Cieśniny Kerczeńskiej przez trzy jednostki Marynarki Wojennej Ukrainy zmierzające z portu w Odessie do Mariupola. Po staranowaniu przez rosyjski patrolowiec ukraińskiego holownika droga wodna pod mostem w cieśninie została zablokowana przy użyciu tankowca. Po kilku godzinach prób wydostania się ukraińskich jednostek z rosyjskiej blokady, wieczorem zostały one ostrzelane, a następnie zatrzymane w rezultacie abordażu. Według strony ukraińskiej zatrzymanych zostało 23 marynarzy, z których 6 jest rannych. Strona rosyjska oskarżyła ukraińskich marynarzy o naruszenie granic morskich Federacji Rosyjskiej oraz prowadzenie „niebezpiecznych manewrów”.
Komentarz – aspekty polityczne
Incydentu ostrzelania i zatrzymania ukraińskich jednostek nie należy odczytywać jako zapowiedzi rosyjskiej agresji militarnej – koszty polityczne nowej fazy konfliktu zbrojnego byłyby wysokie (możliwe dodatkowe sankcje zachodnie, konsolidacja społeczności międzynarodowej oraz antyrosyjska mobilizacja społeczna na Ukrainie), zaś potencjalne korzyści wątpliwe. Incydent stanowi najprawdopodobniej chęć pokazania przez Rosjan gotowości do podjęcia zdecydowanych działań w basenie Morza Azowskiego, traktowanego przez Moskwę jako wewnętrzny akwen rosyjski, i ma za zadanie obnażanie bezradności strony ukraińskiej.
Rada Najwyższa prawdopodobne zatwierdzi dekret Poroszenki o wprowadzeniu stanu wojennego, co może mieć bezpośredni wpływ na przeprowadzenie wyborów prezydenckich. (...) Obowiązujące w tym czasie regulacje administracyjno-prawne mogą być wykorzystywane do ograniczenia agitacji wyborczej rywali urzędującego prezydenta.(...). Uprawnienia te mogą mieć istotne znaczenie dla prezydenta Poroszenki, któremu sondaże wyborcze dają obecnie ok. 10% poparcia, co daje mu 3. miejsce.
Wydarzenia na Morzu Azowskim i w Cieśninie Kerczeńskiej to kolejny etap konfliktu rosyjsko-ukraińskiego będącego następstwem aneksji Krymu. Rosyjska decyzja o eskalacji konfliktu na Morzu Azowskim i przeprowadzeniu bardzo zdecydowanych działań wobec sił ukraińskich ma zademonstrować nieodwołalność aneksji Krymu i pełnej kontroli rosyjskiej nad Cieśniną Kerczeńską.
Prawdopodobnie jednak Rosja będzie się starała wykorzystać sytuację, oskarżając Ukrainę na forum międzynarodowym o działania ofensywne i eskalując konflikt polityczny z Kijowem, aby doprowadzić do polaryzacji nastrojów na Ukrainie i ewentualnego wzrostu poparcia dla ugrupowań prorosyjskich przed zaplanowanymi na 2019 rok wyborami na Ukrainie. Nie należy oczekiwać, że Rosja podejmie w najbliższym czasie szeroko zakrojoną ofensywę zbrojną przeciwko Ukrainie, która zjednoczyłaby ukraińskie społeczeństwo w obliczu zagrożenia. Moskwa liczy bowiem, że ewentualni zwycięzcy przyszłorocznych wyborów na Ukrainie prowadzić będą korzystniejszą dla Kremla politykę. Kreml będzie się prawdopodobnie także starał wykorzystać propagandowo na arenie wewnętrznej zdarzenia na Morzu Azowskim do poprawy swoich spadających notowań.
Incydent w Cieśninie Kerczeńskiej pozwala przyjąć, że strona rosyjska już wcześniej przygotowywała się na takie rozwiązanie w przypadku dalszego zwiększania obecności Marynarki Wojennej Ukrainy na Morzu Azowskim. O ile za przypadek uznać można byłoby pojedynczą kolizję dwóch jednostek, o tyle rozwój sytuacji po niej – wyprowadzenie statku blokującego drogę wodną, blokada okrętów ukraińskich i następnie ich abordaż wykonany ewidentnie siłami jednostek specjalnych (Ochrona Brzegowa Służby Granicznej FSB posiada takowe, jednakże ich żołnierze nie uczestniczą standardowo w rejsach patrolowych) i zaangażowanie w rejonie incydentu lotnictwa (śmigłowce bojowe Ka-52 i samoloty szturmowe Su-25) – pozwala przyjąć, że działanie Rosjan było celowe, obliczone na sprowokowanie zbrojnej reakcji ukraińskiej.
Krzysztof Nieczypor
Andrzej Wilk
Jan Strzelecki
Wojciech Konończuk
Skomentuj
Komentuj jako gość