Jeśli prezes Jarosław Kaczyński nie wyczyści tej sprawy do kości, to ta afera będzie początkiem końca PiS. Dlatego, że PiS straci swój główny atut, dzięki któremu dostał władzę.
Wyborcy, których głosy zdecydowały o zwycięstwie PiS mieli dość państwa rządzonego przez złodziei, państwa teoretycznego, bezsilnego wobec przeróżnych mafii, aferzystów, państwa, w którym można bestialsko zamordować człowieka, a policjanci, prokuratorzy i sądy będą kryć zbrodniarzy (sprawa Krzysztofa Olewnika, sprawa Iwony Cygan). Na dodatek oligarchia III RP okazywała pogardę okradanemu „moherowemu bydłu” („mohery” to licentia poetica Tuska, a „bydło” – Bartoszewskiego, wzorca przyzwoitości).
PiS zdobył zaufanie, gdyż obiecał wypalić korupcję rozpalonym żelazem. Tymczasem o korupcję został oskarżony przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski. Ale jak okazuje się z doniesień Wyborczej, dr. hab. (o słabiźnie tej habilitacja pisała „Rz”) Chrzanowski nie wziął się znikąd, a jest protegowanym prezesa NBP Adama Glapińskiego, jednego z najbardziej zaufanych ludzi prezesa. Żona Chrzanowskiego ma w NBP posadę dyrektorską, tamże pracuje była żona szefa CBA. Chrzanowski miał po złożeniu propozycji korupcyjnej zaprowadzić właściciela Getin Noble Banku prosto do prezesa NBP. Premier Morawiecki zapytany o to, kto rekomendował do rady nadzorczej Giełdy Papierów Wartościowych prawnika Grzegorza Kowalczyka (tego, którego z polecenia Chrzanowskiego miał zatrudnić w banku Czarnecki), odpowiedział: – Tego pana rekomendował NBP. Dodajmy, że prawnik Kowalczyk to dobry znajomy rodziny żony Chrzanowskiego, członek rady nadzorczej banku Zygmunta Solorza. Od Glapińskiego nici prowadzą do Mariusza Kamińskiego, ministra od specsłużb. Jego syn Kacper Kamiński właśnie prezesowi NBP zawdzięcza bowiem intratną posadę w Banku Światowym.
Tak właśnie rodzi się układ, któremu wojnę wypowiedział PiS.
Prezes uwierzył, że lekarstwem na „teoretyczne państwo” opanowane przez zblatowanych złodziei i polityków, jest wymiana kadr na swoich ludzi. Ale zawsze jest to najkrótsza droga, do skorumpowania państwa przez rządzącą partię. Jedynie budowa instytucji (korpus służby cywilnej, transparentne konkursy) może ograniczyć patologię i ustrzec rządzących od degrengolady. Dlatego tylko kwestią czasu było pojawienie się casusu pt. „Chrzanowski”.
Najbardziej narażone na raka korupcji są państwa o słabym sektorze prywatnym w gospodarce i dużym udziale w rynku spółek Skarbu Państwa. To bowiem automatycznie wywołuje zaciąg do partii władzy ludzi, którzy widzą, że to jedyna droga do intratnych stanowisk w tym sektorze.
Jak wielu jest chętnych, by dorwać się do „koryta” świadczy skala rotacji w zarzadach i radach nadzorczych spółek skarbu państwa. Różne frakcje i koterie wewnątrzpartyjne walczą między sobą o stanowiska dla swoich ludzi. Mieliśmy okazję to zobaczyć na lokalnym podwórku, przy próbie przejęcia Warmińsko-Mazurskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej przez młodzieżówkę Gowina. Pierwsza próba, poprzez radę nadzorczą, się nie udała, ale to tylko kwestia czasu. Teraz zapewne decyzję podejmie Walne Zgromadzenie Wspólników, czyli sama minister Jadwiga Emilewicz.
Próba obalenia PiS przez „ulicę i zagranicę” w związku z Trybunałem Konstytucyjnym a następnie reformą sądów nie mogła przynieść sukcesu „totalnej opozycji”, gdyż elektorat PiS właśnie tego oczekiwał, by skończyć z bezkarnością „nadzwyczajnej kasty”.
Ale w przypadku afery KNF, to uderzenie w splot słoneczny PiS. Jeśli prezes okaże się za słaby, by wyczyścić tę sprawę do kości, to od tego momentu zacznie się równia pochyła. Puszczą bowiem hamulce.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość