Dzisiejsza polityka to nic nowego, same powtórki. Do takiego wniosku doszedł Francis Fukuyama. Wystarczy więc starannie studiować historię, od starożytnej poczynając i w ten sposób szukać optymalnych rozwiązań pojawiających się problemów. Od lokalnych po międzynarodowe.
W czasach odległych, to rada starców, których doświadczenie życiowe budziło respekt w grupie, podejmowała decyzje w imieniu grupy lub przedkładała propozycje przywódcy, najwłaściwszego ich zdaniem postępowania. W sytuacji dynamicznych zmian okoliczności, w której owa grupa funkcjonowała, młodzi i pełni energii członkowie grupy podważali autorytet starców i podejmowali działania wbrew opinii rady starców. Tak więc jeśli wyczerpywały się możliwości zmian ewolucyjnych sprzyjających poprawie egzystencji grupy, do gry wchodzili młodzi i gniewni, forsujący zmiany radykalne, jeśli nie rewolucyjne.
Młodzi mogli się przeliczyć, mogli okazać się populistami i stać się ofiarami swoich wyzwań, mogli sprowadzić katastrofę na całą grupę. Jeśli młodzi przeżyli, to oni po latach pretendowali do rady starców.
Przykładów takich zachowań historia dostarcza aż nadto.
Zmiany polityczne, do jakich doszło w Polsce po ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych nie zostały wywołane przez młodych i gniewnych. Jakże liczni młodzi i gniewni w poszukiwaniu możliwości awansu ekonomicznego ruszyli tłumnie za granicę począwszy od 2005 roku. Wobec tego, przyczyn zwrotu politycznego należy szukać według innego klucza.
Jakiego ?
Czyżby Polacy w swojej zbiorowej mądrości uznali, że dotychczasowy model demokracji liberalnej i gospodarki rynkowej unijnie sterowanej uznali za nie odpowiadający ich oczekiwaniom ?
Jaki więc model gospodarczy przestał odpowiadać zbiorowym potrzebom Polaków ? Może chodzi o model gospodarki zależnej od ośrodków decyzyjnych, na które Polacy utracili wpływ, albo zorientowali się, że poczynania elit rządzących krajem rozeszły się z ich oczekiwaniami ?
Tamte elity polityczne nawet nie próbowały kryć z tym, na jakie ośrodki władzy, czy dystrybucji szacunku są zorientowane. "Awansu" premiera rządu RP na szefa Rady Europejskiej trudno nie zauważyć.
Zachowania Ewy Kopacz raziły nie tylko ludzi szczególnie wrażliwych i wymagających jakiej takiej ogłady od premiera rządu. Granice obciachu zostały przekroczone i przez nią i prezydenta Komorowskiego.
Wobec upadku prestiżu elit politycznych sprawujących władzę i widocznego gołym okiem rozkładu instytucji państwa obnażonego w niezliczonych, trudnych do ukrycia aferach - zmiana wydawała się nieunikniona.
Więc dlaczego okazała się wielkim zaskoczeniem dla elit politycznych tejże władzy, znacznej części polskiego społeczeństwa oraz elit politycznych, środowisk publicystycznych za granicą, w tym zwłaszcza elit Unii Europejskiej ? Tego nie wiem.
Jako społeczeństwo i naród stajemy po wyborach 2015 roku wobec odwiecznego dylematu w poszukiwaniu naruszonej równowagi politycznej i budowy własnego bezpieczeństwa.
Jaki nowy model polskiej gospodarki planują elity polityczne wyłonione w wyborach 2015 roku ?
Na jakich planują przewidują oprzeć budowę bezpieczeństwa ?
Jaki jest ich docelowy model zarządzania państwem ?
Co jest wskazane, a co możliwe do realizacji wobec oporu opozycyjnej wobec nowej władzy części społeczeństwa, posiadającej silne poparcie zagranicy ?
Takie pytania zadaje sobie wielu z nas.
Dokąd zmierza Świat i co z tego wynika dla nas ?
Inny starzec z rady starszych - Zbigniew Brzeziński w swojej, wydanej w 2007 roku książce "Druga szansa" wymieniał zagrożenia ładu światowego powodowane słabnięciem USA i gwałtownego rozwojem ekonomicznym Azji Południowo-Wschodniej z Chinami na czele.
Jako destabilizujące światowy ład konstruktywistyczny postrzegał narastające nastroje nacjonalistyczne w świecie wynikające z globalnego przebudzenia politycznego. To przebudzenie jego zdaniem było skutkiem rozwoju globalnej komunikacji, a zwłaszcza internetu.
Co ciekawe, idę Unii Europejskiej postrzegał jako czynnik stabilizujący ład światowy.
O będącej wówczas w opozycji partii Prawo i Sprawiedliwość miał złe zdanie - określał ją jako nacjonalistyczną. Nacjonalizm, jako taki postrzegał jako wrogi jego poglądom i działaniom na rzecz budowy światowej demokracji w formule rządu światowego. Uważał, że skoro problemy świata są globalne, to i globalnie należy je rozwiązywać. Nie doszukałem się w jego publikacjach zagrożeń dla polityki amerykańskiej płynących z Francji i Niemiec., poza takim oto wyjątkiem: "Wrogo nastawiona Azja i egocentryczna Europa mogą w pewnym momencie stracić ochotę na finansowanie amerykańskiego długu" A jest tego sporo -w 2007 roku było to 80% światowych kredytów i na pewno nie zmniejszyło się do dzisiaj.
Tymczasem portal Stratfor w swoich dziesięcioletnich prognozach politycznych, w roku 2014 przewidywał jakich problemów przydadzą polityce światowej Niemcy. Miały one być powodowane niemieckimi nadwyżkami eksportowymi i problemami z zapewnieniem dla nich rynków zbytu. Stratfor był zdania, ze polityka niemiecka podporządkowana ściśle niemieckiej ekspansji gospodarczej będzie coraz bardziej natarczywa w działaniu na rzecz zapewnienia dominacji niemieckich produktów na rynkach wewnętrznych innych państw. Podobny problem ujawniał się już przed wybuchem I wojny światowej, więc Niemcy powinni zwiększać konsumpcję wewnętrzną, a wobec złej demografii otworzyć się na przyjęcie rzesz imigrantów. Stratfor przewidywał, że wpuszczenie rzesz imigrantów spowoduje problemy społeczne w Niemczech, miały one być przejściowe.
Skoro Stratfor postrzega problemy Niemców, jako podobne do tych, które spowodowały włączenie się tego kraju w wir wojny 1914 roku, warto problemowi się przyjrzeć z polskiej perspektywy.
Sięgnijmy do publikacji kolejnego starca z rady starszych - Wincenta Lutosławskiego "Wojna wszechświatowa - jej odległe przyczyny i skutki", rok wydania 1925:
...Wprawdzie panuje powszechne mniemanie, ze wojna stała się wszechświatową dopiero 4 sierpnia 1914 roku wskutek wystąpienia Wielkiej Brytanii w obronie pokrzywdzonej Belgii. Ale pierwsza inicjatywę walki, która miała cały świat poruszyć, dał wypadek o przeszło trzy lata dawniejszy, a nie mający na pozór wielkiego znaczenia. Dnia 1-go lipca 1911-go roku, zawinął do portu Agadir w Maroku niemiecki okręt "Panther", pod pretekstem opieki nad Niemcami, których tam wówczas nie było. To wyzwanie zostało rzucone Francji z taka bezczelnością, że rząd francuski, dla utrzymania pokoju, okupił się Niemcom, oddając im część swych posiadłości w Kongo."
Dalej autor opisuje sekwencję zdarzeń destabilizującą układ sił w Północnej Afryce, przez Bliski Wschód, aż po Bałkany, do zamachu w Sarajewie.
Co łączyło Niemcy i Turcję ? Zdaniem Autora, ucisk ludów słowiańskich zarówno przez Turków, jak i Niemców: ... bijąc Turków (w 1912 roku) zarazem bałkańskie ludy zadawały ciężki cios wszelkiej zaborczości państwowej i zachęcały do solidarnej walki inne uciskane narody. Najdotkliwiej musiał odczuć ten cios Wilhelm, bo Turcy pod względem wojskowym byli wychowani przez Niemców....
Co, zdaniem autora, działo się dalej:
.... Pokój zawarty w Bukareszcie 10-go sierpnia 1913-go roku był tylko rozejmem. Atmosfera zbliżającej się wojny, gorączkowe przygotowania Niemców do tej wojny uniemożebniły nadzieję pokoju. Pozorny pokój nie trwał całego roku, a 28-go lipca 1914 t. rozpoczęła się znowu wojna, która 4-go sierpnia stała się wszechświatową......
Zdaniem Wincentego Lutosławskiego winien jest charakter narodowy Niemców, jako jednego z ludów germańskich, wad przyrodzonych i zakorzenionych w ich historii:
.... Dawni Celtowie odznaczali się niezachwianą wiarą w świat nadprzyrodzony, zamiłowaniem do wolności i poszanowaniem dla umów, podczas gdy Germanowie znani byli z okrucieństwa swego i wiarołomstwa...
... w Germanii chrześcijaństwo, powierzchownie przyjęte i źle zrozumiane, dzieliło lud na kilkadziesiąt sekt wzajemnie się zwalczających....
... w Germanii lud uciemiężony nie miał udziału w rządach i nawet dziś jeszcze nie doczekał się istotnego parlamentaryzmu....
... gdy w Germanii, po tysiącletnich bratobójczych walkach, zniemczeni Słowianie zwani Prusakami zaczęli osiągać zupełną przewagę nad innymi Niemcami, gdy cały naród niemiecki poddał się pruskiemu królowi, starcie między dynastycznym militaryzmem pruskim a demokratycznym republikanizmem francuskim stało się nieuniknione. ...
... Każdy żołnierz w zachodnich armjach wie o co walczy. Każdy żołnierz niemiecki jest oszukiwany przez swoich wodzów, którzy mu wmawiają, że Niemcy zostali niesłusznie napadnięci i obiecują ogromne materjalne korzyści w razie zwycięstwa....
Wincenty Lutosławski, nie w okolicznościach ekonomicznych, ale cechach narodowych postrzegał przyczyny pruskiego militaryzmu. Choć przytaczane przez niego zdarzenia, wskazywały właśnie na ekspansjonizm ekonomiczny. Zachęcał do wspólnej polsko-francuskiej wojny prewencyjnej przeciw Niemcom. w czym wówczas wcale nie był odosobniony. :
....Nawrócenie na prawdziwe chrześcijaństwo Niemców i ściśle z nim i skojarzonych Żydów, położy ostateczny kres wielkiej walce germańskich barbarzyńców z ich cywilizowanymi sąsiadami, Francuzami i Polakami, którzy są spadkobiercami dawnej kultury greko-rzymskiej, uduchowionej przez Kościół, a wielokrotnie tłumionej przez Germanów.
.... Niemcy wszędzie chcieli swój ład i porządek narzucić, niszcząc kulturę odmienną. W imię potrzeb swoich państwowych chcieli Polaków wyzuć z mienia i ojczyzny, a przez to wychowali sobie nieprzejednanych wrogów.... Skoro cały naród niemiecki poddał się Prusakom i powiększył jeszcze turańskie wpływy, wydzielające go z aryjskiej rodziny przez ścisły sojusz z Turkami i Bułgarami, utrzymanie rzymskiej cywilizacji w Europie wymaga koniecznie upokorzenia Prusaków, Turków i Bułgarów, aby Niemcy przestali grozić wiecznie pokojowi, niezbędnemu dla postępów cywilizacji. Cały świat zjednoczył się w walce przeciw Niemcom i muszą oni ostatecznie ulec, a wtedy przyznają, że byli na złej drodze (fragment książki napisany w 1917 roku)...
....Niestety przedwcześnie zawarty rozejm pozostawił wojnę niedokończoną.
Do wojny prewencyjnej, jak wiemy nie doszło. Za to czas i miejsce dogrywki wybrali Niemcy. Oberwało się nam i Francuzom, a na koniec i samym Niemcom. Ci ostatni złożyli daninę krwi po to tylko, żeby w wyniku drugiej wojny światowej miejsce globalnego mocarstwa, jakim przed wybuchem wojny była Wielka Brytania zajęły po wojnie Stany Zjednoczone. Chyba w nieco innym celu Niemcy wybierali Hitlera na kanclerza - widać, coś poszło nie tak.
Już bezpośrednio po zawartym rozejmie z Niemcami w 1918 roku Stany Zjednoczone, z racji swojej potęgi ekonomicznej i rozbudowanej flocie były gotowe detronizować Wielką Brytanię. Brakowało pretekstu. Dostarczyli go Niemcy i Japończycy.
Obecnie sytuacja poniekąd się powtarza. Tym razem rolę pretendenta biorą na siebie Chiny, a słabnąca potęga USA ośmiela Niemcy do wypychania ich z Europy. Symbolem urwania się Niemiec z amerykańskiej smyczy jest powołanie europejskiej armii wolnej od NATO-wskiej kontroli. Mało popularna jest wiedza o tym, że wydzielone jednostki wojskowe holenderskie i litewskie podporządkowane są już dowództwu Bundeswehry.
Na niwie ekonomicznej, głośna onegdaj niemiecka pomoc finansowa pogrążonej w kryzysie Grecji, owocuje przejmowaniem greckich aktywów przez kapitał niemiecki. Na początek kolej, wyspy, porty lotnicze i poczta. Akurat kontrolę nad portem w Pireusie przejęli Chińczycy.
Generalnie, polityka niemiecka jest na usługach niemieckiego przemysłu. Połowa niemieckiego PKB uzależniona jest od eksportu. Utrzymanie i poszerzanie rynków zbytu, w rozchwianym politycznie świeci jest nie lada wyzwaniem dla niemieckiej polityki zagranicznej. Model niemieckiej gospodarki opisywany jako społeczna gospodarka rynkowa przejawia się między innymi w relacjach własnościowych najważniejszych niemieckich koncernów. Dominujący udział sektora publicznego w przemyśle motoryzacyjnym, energetycznym powoduje pewne rozmiękczenie moralne. Ot choćby afera z silnikami diesla montowanymi w autach grupy Volkswagena. Twarde podejście do oszustów spod znaku VW i Audi zachwiałoby przychodami z dywidendy dla niemieckich funduszy emerytalnych. Zamiata się więc problem pod dywan. Polityka niemiecka w wydaniu unijnym pompuje niemiecki eksport. Drugim po motoryzacji niemieckim szlagierem eksportowym jest OZE (Odnawialne Źródła Energii). Forsowane przez Berlin przepisy unijne budują niemiecki eksport technologii OZE - od wiatraków po spalarnie śmieci.
Weźmy przykład bliższy naszym olsztyńskim sprawom: tylko 10% odpadów komunalnych może w zgodzie z przepisami unijnymi trafiać na składowiska. Ale do tych 10% nie wlicza się popiołów ze spalarni odpadów komunalnych.
Dlaczego ?
Bo takie regulacje sprzyjają budowie spalarni śmieci, a zarobek na nich jest podwójny. Raz - instalacje pochodzą głównie z Niemiec, a dwa - eksploatują spalarnie nie gminy, ale wyspecjalizowane firmy, najlepiej z niemieckim kapitałem. Często oba niemieckie hity eksportowe nawzajem się uzupełniają. Wywozem śmieci w Olsztynie zajmuje się niemiecka firma Remondis i wozi je niemieckimi samochodami, spełniającymi rygorystyczne normy emisji spalin EURO V czy EURO VI. O to zadbali unijni niemieckojęzyczni urzędnicy. Tak więc tzw. podatek śmieciowy, płacony przez gospodarstwa domowe transferowany jest za Odrę. Tak oto jesteśmy wypłukiwani z kapitału. Niemieckie dyskonty wypłukują kapitał pochodzący z rynku handlu detalicznego, Remondis z podatku śmieciowego. Sprytnie - nieprawdaż ?
Tempo zmian w normach emisji spalin samochodowych wyklucza z europejskiego rynku motoryzacyjnego przypadkowych producentów. A to, że nawet niemieccy producenci nie potrafią sprostać tym normom, cóż - specjalne oprogramowanie silników oszwabiało urządzenia kontrolne. Nie przypadkiem aferę odkryli Amerykanie i w ten sposób ograniczyli sprzedaż niemieckich aut na swoim rynku.
Za bardzo Lutosławski nie pomylił się w ocenie niemieckiej moralności.
W latach trzydziestych XX wieku postawiliśmy na sojusz z Francją i światowym mocarstwem morskim - Wielką Brytanią. Uważam, było to racjonalne - a nieracjonalnie zachowali się Niemcy testując te sojusze. Dzisiaj, rząd Prawa i Sprawiedliwości buduje nasze bezpieczeństwo w oparciu o światowe mocarstwo morskie - Stany Zjednoczone.
Ale, co ważne - nie kosztem poprawnych relacji z Chinami. Jest to wybór, uważam racjonalny - bo innego nie ma. W ten sposób kupujemy czas niezbędny na budowę zdolności oparcia bezpieczeństwa na własnych zasobach.
Jacek Pachucki
P.S.
1. Czy Wincenty Lutosławski pomylił się w ocenie perspektyw niemieckiego morale ? Odpowiem cytatem z Tadeusza Borowskiego "Dzień na Harmenzach":
....- Ty, warszawiak, chodź, dam ci chleb, oddasz go Żydom - rzekł post sięgając po torbę. Uśmiecham się najprzyjemniej, jak tylko umiem.
Po tamtej stronie rowu ciągnie się linia wart i postom wolno strzelać do ludzi. Za łebek dostają trzy dni urlopu i pięć marek.
- Niestety nie wolno nam tam chodzić. Ale jeśli pan post chce, to proszę rzucić chleb, ja naprawdę złapię.
Staję w wyczekującej pozycji, ale post odkłada nagle torbę na ziemię......."
2. Jak Niemcy, zdaniem Lutosławskiego motywowali żołnierzy do ofiarnej służby, już wiemy. Warto poznać jak zmotywowani do walki z nimi byli żołnierze radzieccy. Podaję za Borowskim:
"..dziewczyna trzymała między szeroko rozstawionymi kolanami rosyjski automat, obok niej zaś leżał jej żołnierski worek. Podniosła na lekarza bladą, prawie przezroczystą twarz, ukrytą pod futrzaną syberyjską czapką, uśmiechnęła się z wysiłkiem i z trudem podniosła z ziemi. Wtedy wszyscy zobaczyli, że była ciężarna.
- Bóle mnie chwyciły, doktorze - powiedziała Sowietka, podejmując z ziemi automat. - macie jakieś miejsce, gdzie można urodzić ? - Znajdzie się - odparł lekarz i zażartował: - Przyjdzie rodzić zamiast iść na Berlin, co ? - na wszystko będzie czas - odparła chmurnie dziewczyna....
...Poród odbył się normalnie, dziecko przyszło na świat zdrowe i darło się tak, że je było słychać w całym szpitalu. Dziewczyna pierwszego dnia leżała spokojnie i zajmowała się wyłącznie dzieckiem, ale na drugi dzień wstała z łóżka i poczęła się ubierać.... Włożywszy na siebie mundur, Rosjanka przewinęła dziecko w prześcieradło, otuliła je kocem i umocowała sobie sposobem cygańskim na plecach. pożegnawszy się z lekarzem i siostrami wzięła w rękę automat i worek i zeszła po schodach na ulicę. Na ulicy Rosjanka zatrzymała pierwszego lepszego przechodnia i zapytała go krótko:
- Kuda na Bierlin ? " (Tadeusz Borowski " Ofensywa Styczniowa")
Skomentuj
Komentuj jako gość