Przed stu laty, będąc trzema kawałkami, zbudowaliśmy jedność. Dzisiaj, będąc jednym kawałkiem, rozsypujemy się na części. Jesteśmy jak rozbite lustro, którego największy ocalały kawałek i tak pozostaje spękaną taflą.
Przeglądając się w jego okruchach, próżno dostrzec jakiekolwiek spoiwo, które byłoby w stanie posklejać to, co z takim zapamiętaniem potłukliśmy. Mądrzejsi – ale czy aby na pewno – o sto lat jakże bolesnych doświadczeń, obłędnie pląsamy dzisiaj w chocholim tańcu, w którym wroga zewnętrznego zamieniliśmy na znacznie bardziej znienawidzonego, bo wewnętrznego.
W 100-lecie niepodległości zafundowaliśmy sobie narodowy apartheid, który posegregował Polaków na równych i równiejszych, na Polaków najprawdziwszych z prawdziwych, wiadomo których, i całą resztę post-Polaków, którzy nie są tymi właściwymi, czyli wiadomo którymi.
Podkręcamy w sobie wszystkie te narodowe patogeny, które przed 100 laty niepodległość uczyniłyby dla nas nieosiągalną. To paradoks, ale największym zagrożeniem dla Polski są… Polacy. I nie chodzi o politykę, którą realizuje państwo, ta jest do naprawienia, ale o to, co się dokonało w nas samych.
Przestrzeń publiczna nie stała się miejscem dialogu. Nie rozmawiamy w niej ze sobą, ale na siebie warczymy. Nie przekonujemy do swoich racji, ale do nich zaganiamy. Nieustannie próbujemy inkorporować wolność innych, wciskając ją w ramy naszych wyobrażeń, na zasadzie – kto nie z nami, ten przeciw nam.
Z Polski międzywojennej uczyniliśmy wzorzec z Sevres, stawiając ją dzisiejszym Polakom za wzór. Tyle, że nie da się porównać tych dwóch Polsk. Jest między nimi ogromna przepaść, zarówno mentalna, jak i polityczna, o technologicznej nie wspominając. Polacy tych dwóch Polsk żyją zupełnie innymi sprawami, operują innymi pojęciami, a ich aspiracje życiowe są do siebie nieprzystawalne.
To, co było kiedyś nieziszczalnym marzeniem polskich mas, dzisiaj jest oczywistym standardem. Nie da się porównać biedy Polski międzywojennej z biedą Polski dzisiejszej. Dzisiejsza polska bieda, byłaby marzeniem tamtej Polski. Nie da się też porównać systemów i temperamentów politycznych.
Wprawdzie stery rządowe dzierży obecnie, jak to obrazowo określił Grzegorz Braun, grupa rekonstrukcyjna sanacji, to jednak – cokolwiek sądzić o obecnie rządzących – nie jest dzisiaj możliwy, ani proces brzeski ani Bereza Kartuska, choć zapewne naśladowców Kostka-Biernackiego dałoby się znaleźć całkiem sporo.
Wprawdzie siermiężna piłsudczykowska propaganda okresu międzywojnia znalazła swoją twórczą kontynuację w państwowej telewizji oraz merdających ogonem przy pańskim stole prawicowych tygodnikach, to jednak żyjemy w czasach, w których cenzura nie konfiskuje gazet, a „nieznani sprawcy” nie katują dziennikarzy, ani nie demolują redakcji, jak miało to miejsce w Polsce sanacyjnej.
Choć dziennikarze są dzisiaj inwigilowani i werbowani przez rozmaite służby – oczywiście z inspiracji wszystkich rządów po 1989 roku – to jednak nie towarzyszy tym działaniom zagrożenie ich życia, lecz zwykła ciekawość władzy, która lubi wiedzieć więcej, niż powinna. Zrównać się tego z sanacyjną cenzurą nie da w żaden sposób. Pod tym względem żyjemy w zdecydowanie lepszej Polsce.
Wiek temu, własnym wysiłkiem udowodniliśmy, że możemy być państwem poważnym. Dzisiaj udowadniamy, że słowa Polska i powaga, to dysonans. Wprawdzie napinamy mięśnie do granic wytrzymałości, ale co z tego, skoro nie towarzyszy temu technika i taktyka walki, którą posiadali Paderewski i Dmowski, Piłsudski i Witos, Daszyński i Korfanty. O ówczesnej generalicji nie wspominając.
Choć różnili się między sobą, mieli jednak to „coś”, co sprawiło, że w większym lub mniejszym stopniu tworzyli polityczną drużynę marzeń. Od lewa do prawa. Na ówczesnym klepisku, byli prawdziwą ekstraklasą. A dzisiaj? A dzisiaj, najlepsi z najlepszych, mogliby co najwyżej podawać im piłki.
Maciej Eckardt http://www.mysl-polska.pl/1721
Polska
Rocznicowe zamyślenie
- Szczegóły
- Maciej Eckardt
Komentarze (5)
-
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniNajlepsi z narodu wybici a reszta systematycznie demoralizowana i poddawana negatywnej selekcji, zapomniał Pan?
0 Lubię -
Gość - xxxx
Odnośnik bezpośredni„Bezumie” (ros.) w myśleniu jest katastrofą i jeśli ktoś z tego bezumia stara się stworzyć wrażenie człowieka „umnego” (ros.) to czytania to, to, warte nie jest. Samo porównanie „biedy” sanacyjnej z „biedą” po upływie 100 lat (w tym 75 lat bez wojen) jest porównaniem rzeczy nieporównywalnych. Autor ubolewa na dość głupawym społeczeństwem które „się podzieliło” i ze sobą koty drze. I tutaj jest sedno bezumia. Nie podzieliliśmy się ale ZOSTALIŚMY PODZIELENI i ten podzial nastepuje w zawrotnym tempie KAŻDEGO DNIA. Najbardziej skutecznym (i najtańszym) narzędziem podziału jest rządzenie duszami n Polek i Polaków. Ponad 50 kanałów TVN (krąglosutecznie, ros.), kilkanaście kanałów Polsatu, setki tytułow prasowych (w tym o imponujących nakładach) w pocie czoła z żarliwością godnej każdej innej sprawy wbija nam do głów przekonanie iż jesteśmy ludźmi wyjątkowo niegramotnymi, wyjątkowo nierozumnymi, wyjątkowo zażartymi czyli wyjątkowym ciemnogrodem i to tutaj w środku Nowoczesnej Europy w XXI wieku. Warto uzmysłowić sobie że w pasie od Wisły na Zachód nie ma ani JEDNEGO tytułu prasowego którego kapitał właścicielski należy do Polski lub Polaków. (wyjątek stanowi gazetka pod tytułem Kurier Szczeciński) Oczekiwanie że taki stan rzeczy będzie służył budowie cech nam pożądanych, będzie rozbudzał nasze aspiracje jako Narodu czy społeczeństwa pozostawiam bez komentarza. Na niwie gospodarczej dzieje się podobnie chociaż z mniejszym natężeniem i mniejszym tempem oddziaływania na postrzeganie spraw społecznych przez członków tegoż społeczeństwa.
Dzisiaj trudno jest zdefiniować takie pojęcia jak patriotyzm, umiłowanie Ojczyzny, chęć służby tejże czy pielęgnowanie cnot człowieka prawego. Ciemnogród.
Zaczęliśmy tekst konstytucji słowem Naród, (kopia z innej konstytucji). Pojęcie Narodu definiowane w tysiącach prac, rozsiane po dziesiątkach dyscyplin naukowych jest jednoznaczne i określa trwałą wspólnotę ludzką wytworzoną na podstawie wspólnych losów historycznych, kultury, języka, terytorium i życia ekonomicznego, świadomą własnej odrębności spośród innych narodów. Naród łączy dziedzictwo...w przypadku Polaków ponad tysiącletnie. Naród składa się z jego członków, uczestników życia tej formacji czyli NARODOWCÓW. Pojęcie NARODOWIEC (patriota) mieliśmy w ostatnich dniach skutecznie obrzydzane i sprowadzane do pojęcia tożsamego z faszystą (niemieckim ale z nazwy niewymienionym), nazistą i jeszcze gorszymi sformułowaniami. W zeszłym roku przez Warszawę przeszło 60 tys. nazistów i faszystów, w Tym roku już ponad 250 tysięcy tego samego sortu ludzi. To są słowa OFICIELI i opinie mass mediów o światowym zasięgi i wielomilionowych nakładach. To nie w kijek dmuchać? Sprawa poważna.
Problem który dla mnie istnieje sprowadza się do „chłonności” tych założeń, godzeniem się z narzuconą nam narracją i posypywanie samemu sobie głowy popiołem. Czy można się tej indoktrynacji skutecznie oprzeć? Raczej nieskutecznie. Sądzę że „masa graniczna” jest już nieodwracalnie przekroczona i jest CODZIENNIE PRZEKRACZANA. Jeśli „kultura wysoka” kilka lat temu ograniczała się do powieszenia męskich genitaliów na krzyżu (w Polsce) to już w tym roku zakłada się na scenie teatru utrzymywanego z podatków pętlę wisielczą na głowę kukły św. Jana Pawła II. I są oklaski. Jakiś niedomyty, nieogolony „artysta” w ogólnopolskim programie TV przekonuje że jest to „wolność artystyczna”. Putin na taką wolność popatrzył nieco inaczej. Gdy „zespół muzyczny” Pussy Rot (Czerwone Pizdy) próbowały odśpiewać na ołtarzu największej Cerkwi w Rosji piosenkę zaczynającą się od słów „Gówno, gówno …..” poszly „na rabotu” do kolonii karnej z której po roku je puścił. Dodam że w polskich mass mediach tekst piosenki Pussy Rot był zakłamany i podano że brzmiał „Matko Bogurodzico, przegon Putina…..” co miało mieć charakter „protestu politycznego”. Zatem w każdej chwili każdy chce cos ugrać, skłamać, otumanić. Kupujemy to bowiem jest tanio….0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniJeżeli przewodniczący PO może obrażać ćwierć miliona ludzi świętujących 100-roczicę odzyskania niepodległości i nie ponieść odpowiedzialności karnej, moralnej, politycznej - to znaczy, że coś bardzo złego dzieje się z nami Polakami.
Jeżeli grupa europosłów może występować przeciwko ojczyźnie - i nie ponieść odpowiedzialności karnej, moralnej, politycznej - to znaczy, że coś bardzo złego dzieje się z nami Polakami.
Jeżeli kilkadziesiąt osób staje przed komisjami śledczymi: kłamie, kręci, udaje zaniki pamięci - i nie ponieść odpowiedzialności karnej, moralnej, politycznej - to znaczy, że coś bardzo złego dzieje się z nami Polakami.
Jeżeli nie obudzimy się historia upiornie nas może zaskoczyć.0 Lubię -
Gość - Gość
Odnośnik bezpośredniWg mnie to takie rocznicowe zmyślanie z niewielką liczbą trafnych hipotez… Sto lat temu zjednoczyliśmy się na warunkach „jednego”, bo generalnie nie byliśmy tacy ogłupieni. Teraz to niemożliwe, by znalazł się ten jeden sprawiedliwy… a cóż dopiero 50, a nawet 10 (Rdz 18,23-33)... Poza przysłowiowym Abrahamem, ale to nie nasz, same szumowiny. Chyba, że w Izraelu, jak to w Księgach Świętych powiedziano. Nawet w Sodomie, ale nie w Polsce.
0 Lubię -
Gość - xxxx
Odnośnik bezpośredniPełna zgoda że „że coś bardzo złego dzieje się z nami Polakami.” Nawet gdy masa krytyczna propagandy została już dawno przekroczona i nijak nie idzie się spod tego nacisku wyrwać. Analfabetyzmu u nas oficjalnie nie ma zatem można by oczekiwać większej odporności i większego używania swojego rozumu przez każdego z nas. Nie rozstrzeliwują za głoszenie poglądów patriotycznych (chociaż skutecznie ośmieszają). Pisałem o „ciągłym parciu do przodu” w napastliwości, o zdobywaniu nowych obszarów, o włączaniu w ten proces także odczuć emocjonalnych (użycie przełamanego opłatka w ostatnich prowokacjach jest graniem na emocjach religii i to graniem bezczelnym obliczonym na bezsilną reakcję). Napastliwość jest cechą prowokacji i braku obawy przed odpowiedzialnością jakąkolwiek (polityczną czy karną). Na uwagę zgłoszoną do Grossa iż zdjęcie na którym oparł kanwę swojej książki „Złote żniwa” opisującą wykopaliska ludzkich czaszek i wyrywanie złotych zębów mające miejsce zaraz po wyzwoleniu obozu Auschwitz czyli w lutym 1945 roku pokazuje ludzi z grabiami ubranych w podkoszulki typu „ramiączka” oraz sukienki na krótki rękaw, a także ludzi stojących boso jest nieprawdziwe z uwagi na porę roku, odpowiada: „pracowali tak zaciekle, tak wiele chcieli wykopać że się spocili i zrzucili wierzchnie okrycia.” To jest ten stopień arogancji. W istocie zdjęcie zostało wykonane w lipcu 945 roku gdy na ogłoszenie w okolicznych wsiach o pracy dorywczej przy porządkowaniu placu obozowego zgłosili się dniówkowi wieśniacy, którzy uporządkowali teren, a kości zostały do grobu wspólnego złożone. Obserwuję jednak galopujący wzrost stopnia tej arogancji. Każdego nieomal dnia.
0 Lubię
Skomentuj
Komentuj jako gość