Sens odzyskanej w roku 1918 niepodległości zrozumiemy tylko wtedy, gdy nie stracimy z oczu tego ogromnego dziedzictwa, które chroniła ona przez poprzednie wieki. Ani też tego dramatu, jakim stała się próba jego zniszczenia przez rozbiory. Niezwykły zbieg jubileuszy w jednym, 2018 roku, pozwala nam uświadomić sobie, jak bogate to dziedzictwo: Polska – pisze prof. Andrzej Nowak.
Skąd się bierze niepodległość? Czy jej budowanie, umacnianie, a kiedy jej nie ma – starania o jej odzyskanie – jest tylko polską „nienormalnością”? Nie: pragnienie niepodległości jest częścią ludzkiej natury. Dostrzegł to i opisał już praojciec myśli, Platon. W pisanych dwadzieścia cztery wieki temu Prawach tak to ujmuje: „Wszystkim ludziom jest wspólny pewien jeden przedmiot poznania [...] – żeby to, co się dzieje, działo się zgodnie z życzeniem naszej własnej duszy, najlepiej wszystkie sprawy, a jeśli nie wszystkie, to przynajmniej ludzkie” (Prawa, ks. III, 687b). Pełnej niezależności od świata zewnętrznego nie da się osiągnąć. Dążenie do tego, by ktoś inny, z zewnątrz, nie wydawał nam poleceń, nie mówił nam, jak mamy żyć, w jakim języku mówić, a co jest nam zabronione - to dążenie jest jednak wpisane w historię powszechną politycznych wspólnot.
I tak też jest z tą wspólnotą, która od jedenastu wieków tworzy naszą historię. Pierwszym jej materialnym znakiem są wielkie budowle obronne, wzniesione w wielkopolskiej kolebce polskości, 1100-1080 lat temu, jeszcze pod rządami dziada Mieszka I - Lestka/Leszka (a może już kierował tymi pracami Mieszkowy ojciec – Siemomysł?). Powstały wtedy grody w Gnieźnie, Bninie, Poznaniu, Gieczu, Lądzie, Grzybowie... Tam, w dorzeczu Warty i Noteci zaczęła się budowa naszej niepodległości. Skoro podjęto tak ogromny wysiłek, to widocznie ktoś jej zagrażał, ktoś – może z kraju południowych sąsiadów, księstwa czeskiego, może z zachodnich – Słowian Połabskich, może ofensywa nowego króla niemieckiego, Ottona I, tworzącego w owym czasie Marchię Wschodnią?
Zorganizowana wówczas do obrony wspólnota polityczna znad Warty chronić miała faktycznie tylko niepodległość swoich władców i wspierających ich elit. Nie nazywała się jeszcze nawet Polską. Nadawano jej nazwę od imienia władcy właśnie: kraj Leszka, lud Lechitów – Licikavików (jak to opisuje saska kronika Widukinda), Litzike – jak zapisuje to z kolei bizantyjskie źródło, Lengyel, Lachy, Lenkai – jak utrwalą określenie naszego narodu języki sąsiadów z południa, wschodu i północy, Węgrzy, Litwini, Rusini. A jednak historia obrony i umacniania, wzbogacania od wewnątrz tej niepodległości swoistym duchem przyjętej z łacińskiego Rzymu religii chrześcijańskiej, z nią także kultury, również tej materialnej, jak i obyczaju – to wszystko zacznie przemieniać i poszerzać ową wspólnotę, wciągać do dumy z niepodległości i rozumienia jej sensu coraz szersze kręgi tych, którzy zaczną się nazywać Polakami.
Odsłaniam tutaj najgłębsze korzenie naszej historii, byśmy w roku obchodów stulecia odzyskania niepodległości nie zapominali, jak głęboko osadzony jest jej idea w polskiej tożsamości – i nie pomylili tej tak ważnej rocznicy ze „stuleciem niepodległości”. Polska niepodległość ma tysiącletnią tradycję!
Uchwycił to zjawisko po raz pierwszy, już osiemset lat temu, Mistrz Wincenty, nazwany później Kadłubkiem, biskup krakowski, autor Kroniki polskiej. Wyobraził w niej Rzeczpospolitą, czyli „monarchię rządzoną prawem stanowionym przez prawowitych władców, wybranych przez społeczeństwo”. Rzeczpospolitą tworzą jej obywatele: ci, którzy z miłości ojczyzny (amor patriae) gotowi są bronić jej niepodległości. Symbolem tej pięknej wizji, wprowadzonej do wyobraźni kolejnych pokoleń Polaków, jest opowiedziana przez Kadłubka historia o Wandzie, która staje na czele obrony Rzeczypospolitej przed zagrażającym jej niepodległości niemieckim księciem, a także legenda o zwycięskim starciu Polaków-Lechitów z próbującym podporządkować ich kraj Aleksandrem Macedońskim. Kiedy największy zdobywca starożytności chciał z nich ściągnąć trybut, dumni obrońcy suwerenności swej ojczyzny tak mieli odpowiedzieć: Królowi królów Aleksandrowi królewska władczyni Polska. Źle innym rozkazuje, kto sam sobie nie nauczył się rozkazywać; nie jest bowiem godzien zwycięskiej chwały ten, nad którym zgraja namiętności triumfuje. Zwłaszcza twoje pragnienie [dominacji nad innymi] żadnego nie znajduje zaspokojenia, żadnego umiarkowania. [...] Wiedz zaś, ze Polaków ocenia się według dzielności ducha, hartu ciała, nie według bogactw. Nie maja więc skąd zaspokoić gwałtownej żarłoczności tak wielkiego króla, by nie powiedzieć tak wielkiego potwora. Nie wątpię jednak, że obfitują oni w prawdziwe skarby młodzieży, dzięki której można by nie tylko zaspokoić, lecz całkowicie zniszczyć twoją chciwość razem z tobą. I dzielni Lechici-Polacy pokonują chciwość Macedończyka, tak jak rządy Wandy, córki Krakusa, prowadzą do zwycięstwa nad „tyranem niemieckim”...
Wzór, jaki przedstawił Mistrz Wincenty, pierwszy polski pisarz, ukazuje znaczenie towarzyszącej czynom swoistej kultury niepodległości. Ona – od Kadłubka, poprzez Kochanowskiego, Mickiewicza, Chopina, Malczewskiego, Wyspiańskiego, aż do Baczyńskiego, Herberta i Rymkiewicza – chronić będzie przed pokusą podległości, ucieczki od polskości, ona zobowiązywać będzie do nowych czynów, zgodnie z tą maksymą, którą Kronika wyryła w umysłach Polaków: „Czego podejmujemy się z miłości ojczyzny, miłością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością; bo mocna jest miłość jak śmierć...” Imperatrix Polonia – cesarzowa Polska, pisząca list do Aleksandra Macedońskiego, by ten mierzył Polaków cnotą ducha, a nie bogactwem, wzywać będzie po śmierci Mistrza Wincentego, który ją spersonifikował, kolejne generacje rycerzy, żołnierzy, partyzantów powstańców do walki o niepodległość przeciw kolejnym, zagrażającym jej imperiom.
„Czego podejmujemy się z miłości ojczyzny, miłością jest, nie szaleństwem, męstwem, nie zuchwałością; bo mocna jest miłość jak śmierć...”
Odsłaniam tutaj najgłębsze korzenie naszej historii, byśmy w roku obchodów stulecia odzyskania niepodległości nie zapominali, jak głęboko osadzony jest jej idea w polskiej tożsamości – i nie pomylili tej tak ważnej rocznicy ze „stuleciem niepodległości”. Polska niepodległość ma tysiącletnią tradycję! Była i jest nie tylko ideałem, ale rzeczywistością w dziejach tej politycznej wspólnoty, sięgającą w pewnej, najprostszej formie właśnie owych grodów nad Wartą sprzed jedenastu wieków. W postaci już świadomie budowanej konstrukcji suwerennego królestwa wśród innych suwerennych państw chrześcijańskiej Europy, polska niepodległość uzyskała po raz pierwszy symboliczne zwieńczenie w roku 1025. Wtedy, w gnieźnieńskiej katedrze, została nałożona na skronie syna Mieszkowego, Bolesława Chrobrego, korona królewska. Po Bolesławie – przez 750 lat – miała Polska jeszcze 28 koronowanych królów. Biały orzeł stal się symbolem dumnej suwerenności. Oczywiście zmieniała ona przez wieki swoją treść kulturową i społeczną, swoje granice, swoje miejsce w politycznej hierarchii państw europejskich, jak też w systemie ekonomicznym kontynentu – ale istniała, obrastała w znaczące dla kolejnych pokoleń relacje, doświadczenia, symbole i wspomnienia. Rozwijająca się jako wspólnota wyobrażona, osadzona w specyficznie uformowanych instytucjach, obyczajach, politycznej kulturze parlamentaryzmu i sejmikowej samorządności. Treść tej wspólnoty się zmieniała, podobnie jak obszar, który obejmowało pojęcie „Polska”. Nie możemy zapomnieć, ze poprzez unię, zawartą w roku 1385 z Wielkim Księstwem Litewskim, polityczna historia Polski rozszerzyła się na cztery wieki na ogromny obszar między Bałtykiem i Morzem Czarnym.
Sens ODZYSKANEJ w roku 1918 niepodległości zrozumiemy tylko wtedy, gdy nie stracimy z oczu tego ogromnego dziedzictwa, które chroniła ona przez poprzednie wieki. Ani też tego dramatu, jakim stała się próba jego zniszczenia przez rozbiory. Niezwykły zbieg jubileuszy w jednym, 2018 roku, pozwala nam uświadomić sobie, jak bogate to dziedzictwo: Polska. I jak wiele ofiar i trudu kosztowało jego stworzenie i obrona. A wreszcie: jak wiele natchnienia dla budowania naszego dobrego życia w XXI wieku możemy z tego dziedzictwa wciąż czerpać. Zaczerpnijmy zatem, by lepiej uświadomić sobie znaczenie 11 listopada 1918 roku – i przypomnijmy sobie także inne, milowe słupy, znaki orientacyjne na drogach polskiej niepodległości.
Te znaki, wg prof. Nowaka to:
1. 30 stycznia 1018 roku wysłannicy króla niemieckiego Henryka II, zaprzysięgli w Budziszynie pokój z państwem Bolesława Chrobrego.
2. Na soborze w Konstancji (1414-1418), największym forum intelektualnym XV-wiecznej Europy, ksiądz profesor Paweł Włodkowic, rektor Uniwersytetu, przedstawił ideę prawa narodów do wolności.
3. 9 października 1468 roku. Wtedy, w Piotrkowie zebrał się po raz pierwszy Sejm Walny całego Królestwa.
4. Do swej samorządnej wolności Polska zapraszała innych, Tak, poprzez unię, otwarła się na Litwę. Tak też próbowała poszerzyć tę zasadę na Rosję, kiedy w Moskwie wygasła w końcu XVI wieku tamtejsza dynastia. Po umowie, zawartej z moskiewskimi bojarami, w roku 1610 wkroczył na Kreml hetman Stanisław Żółkiewski. Ale Moskwa tej unii, która nieuchronnie zmieniałaby jej tożsamość – nie chciała. Pozostawała więc walka o granice między nie tylko dwoma państwami, ale dwoma systemami polityczno-cywilizacyjnymi.
5. Wielkość Polski przeszkadzała imperialnym sąsiadom. Ciesząca się swoją wolnością szlachta dostrzegła problem zagrożonej niepodległości całej Rzeczypospolitej dopiero w XVIII wieku. W Warszawie coraz bardziej zuchwale rządzili ambasadorowie imperatorskiej Rosji, a z „oświeconą” ich władczynią kolaborowała już ochoczo, niestety, część politycznych elit Rzeczypospolitej. W 1767 roku wszechwładny ambasador Katarzyny II, Mikołaj Repnin, zdecydował się ostatecznie sterroryzować i upodlić obywateli Rzeczypospolitej, aby zmusić ich do przyjęcia „postępowego” (to jest zgodnego z wolą carycy) prawa. Na rozkaz Repnina rosyjscy sołdaci porwali i uprowadzili w głąb Rosji senatorów Rzeczypospolitej.
6. Jeszcze dobrze nie obsechł atrament na ostatecznej konwencji rozbiorowej, podpisanej w styczniu 1797 roku w Petersburgu, która głosiła, ze Polska odtąd na zawsze ma być wymazana z historii, a już na ziemi włoskiej organizowali się kontynuatorzy etosu zbrojnej walki o niepodległość, legioniści generała Jana Henryka Dąbrowskiego. I w tym samym roku rozbrzmi w ich szeregach nowa pieśń – mazurek.
7. pierwszy występ publiczny Fryderyka Chopina odbyt się w miejscu dla Polski również symbolicznym: w Pałacu Radziwiłłów (obecnym Pałacu Prezydenckim) w Warszawie – 24 lutego 1818 roku.
8. Jan Matejko. 140 lat temu, dokładnie 28 września 1878 roku odbył się pierwszy publiczny pokaz jego największego i chyba najważniejszego dla naszej historycznej pamięci płótna. W sali krakowskiego Urzędu Miasta objawiła się Bitwa pod Grunwaldem.
9. I Polska się odrodziła, dzięki pracy, walce i ofierze pokoleń – zwycięskim „powstaniem listopadowym” 1918 roku, kiedy tysiące żołnierzy konspiracyjnej POW i towarzyszących im ochotników rozbroiło ponad 50 tysięcy żołnierzy niemieckich i austriackich odkupujących jeszcze centralną Polskę. To było jakby dokończenie poprzednich zrywów: od barskiej konfederacji, poprzez kościuszkowską insurekcję, listopadowe powstanie 1830, styczniowe 1863.
10. Czy na tej dacie możemy zamknąć historyczny szlak niepodległości? Nie. Trzeba jej było bronić – i została obroniona przed bolszewikami w roku 1920. To był czas decydującej próby zakorzenienia polskiej niepodległości w umysłach, w emocjach, w duszach już nie samych patriotycznych elit, ale obejmującego wszystkie dawne stany narodu. Dzięki temu, że próbę nasi przodkowie przeszli zwycięsko, w Polsce niepodległej mogło formować się kolejne pokolenie wolnych patriotów, wiernych chrześcijańskiej tradycji tej wspólnoty.
Papież-Polak stał się natchnieniem dla świata. Stał się nim zwłaszcza dla Polaków, by swoistą rewolucją moralną odzyskać Ojczyznę wolną
Wśród nich – największy, urodzony w maju owego roku 1920: Karol Wojtyła. 16 października 1978 roku wyniesiony został na Stolicę Piotrową. Nie możemy w tym roku jubileuszy zapomnieć o 40. rocznicy jego wyboru, początku jego pontyfikatu. Papież-Polak stał się natchnieniem dla świata. Stał się nim zwłaszcza dla swych rodaków, wciąż pod rządami narzuconej z Moskwy, komunistycznej władzy. Stał się natchnieniem do tego, by swoistą rewolucją moralną odzyskać Ojczyznę wolną.
Znak 12.
Ta rewolucja już się wtedy zaczynała. Jej początek dał ruch Wolnych Związków Zawodowych. Pierwsze WZZ powstały 21 lutego 1978 roku w Katowicach, założone przez Kazimierza Świtonia. 29 kwietnia 1978 roku deklarację założycielską WZZ Wybrzeża podpisali Andrzej Gwiazda, Krzysztof Wyszkowski i Antoni Sokołowski. Dołączą do nich wkrótce m.in. Anna Walentynowicz, Bogdan Borusewicz i Lech Wałęsą. Krzysztof Wyszkowski zaproponował nazwę, którą dwa lata później przyjmie wielki polski ruch wolnościowy: SOLIDARNOŚĆ.
To jest historia polskiej niepodległości, tysiącletnia.
Tekst pochodzi z książki prof. Andrzeja Nowaka zatytułowanej „Niepodległa! 1864-1924. Jak Polacy odzyskali ojczyznę” wydanej prze wydawnictwo Biały Kruk. został przedrukowany na teologiapolityczna.pl.
Prof. Andrzej Nowak
(ur. w 1960 r.) historyk, sowietolog, profesor zwyczajny w Instytucie Historii PAN (kierownik Zakładu Historii Europy Wschodniej na UJ). Specjalizuje się w dziejach rosyjskiej myśli politycznej oraz stosunkach polsko-rosyjskich w XIX i XX w. Były redaktor naczelny dwumiesięcznika „Arcana”. Członek Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej i Narodowej Rady Rozwoju. W swoim dorobku naukowym ma ponad 30 książek oraz blisko 200 artykułów i recenzji naukowych, jest też autorem ponad 400 artykułów publicystycznych.
Skomentuj
Komentuj jako gość