"Żeby poprawić sytuację z emeryturami trzeba skokowo podnieść pensje (!). Niektórzy eksperci (!) i pracodawcy (!) podniosą krzyk, będą mówić, że nas na to nie stać i polska gospodarka przestanie być konkurencyjna. Ja twierdzę inaczej." (wykrzykniki w wypowiedzi są moje – autor). To rada doktora Cezarego Mecha, prezesa Urzędu Nadzoru nad Funduszami Emerytalnymi w latach 1998-2002 i wiceministra Finansów w latach 2005-2006.
Ta rada jest tak bulwersująca, że zakładam iż nie pochodzi od doświadczonego praktyka, jakim jest eksminister Mech, tylko zawinił bład redaktora tygodnika "Angora", który źle zrozumiał lub źle nagrał wypowiedź (w tym przypadku redaktor Krzysztof Różycki). A wypowiedź wydrukowana jest w "Angorze" nr. 31 z 5-go sierpnia 2018 - z Korą na okładce – na stronie17-tej.
Albowiem taka wypowiedź zmienia znane zasady działania ekonomii. "Skokowe" podniesienie pensji czyli sypnięcie dodatkowych pieniędzy na istniejący już rynek - do istniejącej gospodarki - nie spowoduje "skokowego" wzbogacenia wszystkich uczestników procesów gospodarczych czyli praktycznie wszystkich obywateli. Taki krok spowoduje coś wręcz przeciwnego: rozregulowanie gospodarki, a przede wszystki nieuchronną inflację. I właśnie ta inflacja zeżre wszystkie planowane efekty o których marzy eksminister Mech. Bo nominalnie będziemy zarabiali dużo więcej, czyli będziemy mieć więcej zer na banknotach, tylko że za te pieniądze nie kupimy więcej towarów. Podobną sytuację przerabialiśmy już wcześniej, bo zarabialiśmy (nominalnie) miliony, tylko że towarów od tego nie przybywało.
Denominacja złotego w 1995 roku pozwoliła ustabilizować i uporządkować gospodarkę.
Przed denominacją najwyższe banknoty miały nominały jeden i dwa miliony. Byliśmy milionerami, ale to nic nie znaczyło. W latach 1989–1990 wystąpiła hiperinflacja, która osiągnęła poziom 1.395%. Dla ciekawości podam, że jajko kosztowało 2.200,-złotych, mleko 5.500,-zł; kilogram szynki 128.000,-zł; cukier 9.500,-zł a wódka 'Krakus' 71.500,- (najdroższa wódka w historii).
Poprawianie losu emerytów i rencistów polskich (których aktualnie jest prawie dziesięć milionów!) metodą eksministra Mecha będzie nieskuteczne, a jego teorie należy schować gdzieś bardzo głęboko gdyż zasługują wyłącznie na kpinki i żarty.
Chociaż... podobną zabawę fundują nam kolejne rządy udając, że poprawiają byt najniżej zarabiającym pracownikom, co chwilę ustalając coraz wyższą wartość najniższej pensji. Przecież gdyby chciano tym sposobem poprawić byt osobom najniżej zarabiającym– wystarczyłoby tą najniższą pensję ustawiać na poziomie ostatniej stwierdzonej średniej płacy! I już ! I przez niedługi moment – jeden miesiąc, dwa lub trzy - ci najniżej zarabiający byliby realnie dowartościowani, bo później inflacja (nieunikniona!) zniweczyłaby "ciężką pracę rządu i jego starania o dobro ludu".
Związki zawodowe (wszelkie!) zawsze będą się podłączały pod te pomysły, bo tu mogą wykazać swoją aktywność i bojowość, chociaż realność tych działań jest co najmniej dyskusyjna.
Twierdzenia pochodzące z nowej teorii ekonomicznej eksministra Mecha mogą jedynie wzburzyć lud pracujący bo... "przecież można, tylko rząd znowu nie chce zadbać o lud pracy, a przecież minister Mech chyba wie co mówi".
I najgorsze jest to, że nie wie co mówi. Chociaż ostatnie cytowane przeze mnie zdanie (...że niektórzy eksperci podniosą krzyk, ja jednak wiem swoje... Ja twierdzę inaczej!) brzmi bardzo tajemniczo, ale może eksminister posiada jakąś tajemną wiedzę, którą się nie chce podzielić.
Ale... na razie ... wypowiedź eksministra Mecha tłumaczę jakąś chwilową niedyspozycją (chorobą filipińską czy niemocą goleni nogi prawej), bo inaczej logicznie tego wytłumaczyć się nie da.
Na tej samej stronie "Agory" krótkiej wypowiedzi pod tytułem "Nie wierzcie politykom" udziela Robert Gwiazdowski, eksprzewodniczący rady nadzorczej ZUS w latach 2006-2007.
Z jego wypowiedzi wyjąłem trzy króciutkie zdania, które pozostawiam bez komentarza, bowiem zgadzam się z nimi całkowicie.
"Dziwię się, że ten absurdalny system (emerytalny – przypomnienie moje, autor) jeszcze się utrzymuje. A mimo to kolejne ekipy, socjalistów z AWS-u, rzekomych liberałów z PO, socjalistów z PiS-u – uparcie go utrzymują. A skoro ludzie na nich głosują – to znaczy, że chcą mieć coraz niższe emerytury."
Ludzie powinni sami oszczędzać na emerytury. "Jednak żeby ludzie mieli z czego oszczędzać, trzeba zmniejszyć opodatkowanie pracy z 64 proc. do poziomu znacznie, znacznie niższego."
I ten absurd będzie dalej trwał, "I pewnie nikt nic nie zrobi, bo politycy obawiają się, że mogliby stracić władzę i synekury w spółkach Skarbu Państwa".
Marian Zdankowski, emeryt
Skomentuj
Komentuj jako gość