Brzmi to może groźnie i z pewną przesadą, ale warto wiedzieć, że najpotężniejsza gospodarka świata coraz bardziej jest widoczna także w Polsce. Może to jeszcze nie "wejście smoka", lecz w planach Chin nasz kraj gra pewną rolę. Chodzi przede wszystkim o budowę nowego "Jedwabnego Szlaku" nazywanego przez nich "Jeden Pas Jedna Droga", który miałby uniezależnić od transportu morskiego do Europy ich towarów, i to pomimo tego, że transport kolejowy jest dwukrotnie droższy niż morski ale za to dwa razy szybszy.
Najważniejsza i najdłuższa część tego szlaku, tzw. Północny Korytarz ma prowadzić przez Rosję (także Polskę) do krajów Zachodniej Europy, szczególnie: do Niemiec, Francji i Wlk. Brytanii. Planowane są także inne szlaki: nieco mniejszy Korytarz Centralny oraz jeszcze skromniejszy Korytarz Południowy, nie mówiąc np. o szlaku do Indii. Polska miałaby odegrać rolę punktu przerzutowego i logistycznego zarabiając na tranzycie i zwiększając swoje szanse eksportowe. Nowe linie wymusiłyby również budowę i modernizację infrastruktury transportowej – drogowej i kolejowej, portów lądowych i morskich oraz lotnisk, ale także ropociągów, gazociągów oraz sieci telekomunikacyjnej. W Chorzelach mogłaby powstać regionalna baza logistyczno-transportowa na Bałtyckim kolejowym odgałęzieniu "Jedwabnego Szlaku".
Ale jak na razie nowy "Jedwabny Szlak" od pewnego czasu startuje na istniejących (już pobudowanych) torach kolejowych. Pomiędzy Łodzią i Chengdu (Syczuan)- a także Xiamen - kursują już pociągi z towarami (tzw. regularne połączenie cargo). Dotychczasowa wymiana jest jednak nieproporcjonalna, gdyż import chińskich towarów jest dziesięciokrotnie większy od ilości towarów wysyłanych z Polski za Wielki Mur.
Wysyłamy:
W polskim eksporcie do Chin największy udział mają wyroby metalurgiczne oraz wyroby przemysłu elektromaszynowego i chemicznego. Te kategorie stanowią łącznie ponad 85 proc. eksportu z Polski.
Na liście najważniejszych towarów w naszym eksporcie do Chin pierwsze miejsce zajmuje miedź. Ważne miejsce zajmują również związki chemiczne, maszyny specjalistyczne oraz statki powietrzne.
Pozostałe 15% stanowi żywność, np.: mleko (także mleko w proszku), soki (szczególnie marchwiowy), ciastka z wiórkami kokosowymi, biszkopty, wódka ('Żubrówka' wręcz stała się towarem luksusowym), piwo z Piotrkowa Trybunalskiego, cydr z Chociszewa, woda mineralna; biorą też ogromne ilości słodyczy - czekolady, cukierki, a także lody... Trzeba także powiedzieć o mięsie (wysyłanym przez firmę Pini Polonia), części elektroniczne wykorzystywane w telekomunikacji, komputery, akcesoria do maszyn biurowych, a także odzież...
Wg opinii przedstawicieli Bank of China w Polsce - Chińczycy są zainteresowani importem żywności, bo ich własna jest niskiej jakości lub zanieczyszczona.
O bursztynie, którego 80% naszego eksportu tam trafia – nie ma co wspominać, bo wartościowo jest tego niewiele. Można jeszcze napomknąć, że ostatnio coraz większym zainteresowaniem cieszą się polskie kosmetyki...
Na marginesie: Rosja nie zgadza się na przewóz przez swoje terytorium produktów objętych embargiem (jabłka, nabiał) i chociaż te towary także tam są, i to w sposób widoczny, ale muszą być dostarczane drogą morską...
Mimo, że brzmi to dumnie lecz prawda jest taka, że nie mamy Chińczykom nic znaczącego do zaoferowania, jeśli pominiemy oczywiście mityczne jabłka – ocenia mieszkający w Państwie Środka polski przedsiębiorca.
Otrzymujemy z Chin – prawie wszystko! Najwięcej - produktów branży elektronicznej, komputery, akcesoria do maszyn biurowych, a także obuwie i tekstylia, a od pewnego czasu coraz więcej produktów spożywczych...
Interesujące jest podejście Chińczyków do (roz)budowy infrastruktury transportowej potrzebnej do uruchomienia szlaku. Zapewniając, iż będą solidnie płacić za tranzyt przez terytoria, przez które będzie on wiódł – chcą, żeby te państwa wyłożyły pieniądze na inwestycje i żeby to one wybudowały np. linie kolejowe czy drogowe potrzebne do uruchomienia szlaku. A kolej transsyberyjska wymagałaby pobudowania kolejnej nitki torów dla dodatkowego i szybszego transportu towarów. Aktualnie pociągi pokonują całą trasę w Rosji w około dziewięć dni, natomiast zamierzeniem Chińczyków jest skrócenie tego czasu przynajmniej do pięciu dni – z ambicjami dalszego skracania. Jednakże różnice poglądów (i mentalności) na to, kto ma wyłożyć pieniądze na inwestycje - opóźniają finalizację porozumienia pomiędzy Chinami a Rosją, przez którą ma przechodzić najdłuższa część szlaku na Europę.
A pamiętacie wizytę Prezydenta Dudy, który w niedługi czas po zaprzysiężeniu odwiedził Państwo Środka i był przyjmowany tam z wielką atencją? Według niezwykle skromnych relacji w naszej telewizji rządowej (opanowanej wówczas przez koalicję PO-PSL) można było się dowiedzieć tylko, że taka wizyta była. Natomiast niezależne media informacyjne zauważyły, że gospodarze bardzo podkreślali znaczenie tej wizyty dla nich, chociażby przez poświęcenie sporej ilości czasu antenowego na prezentowanie polskiej delegacji w chińskich mediach, szczególnie w ich telewizji.
Chiny widzą Polskę ustawioną na 17-20 miejscu według ważności dla ich interesów. I tak realnie winniśmy widzieć siebie i nasz potencjał gospodarczy w kontaktach z najpotężniejszą gospodarką świata.
Ale po kolei...
Czy jesteśmy atrakcyjni dla Chin?
Pierwszą wielką inwestycją chińskiej firmy w Polsce było przejęcie przez produkującą maszyny firmę Liugong cywilnej części Huty Stalowa Wola.
W Polsce jest 12 firm z chińskimi udziałami o łącznej wartości 730 mln dolarów. Największą transakcją było przejęcie farm wiatrowych od EDF za 398 mln dolarów. Chińczycy kupili także Smithfield Foods, przejmując należący do tego koncernu Animex, mający w portfolio znane w Polsce marki wędlin Krakus i Morliny. Wcześniej zakupili firmę Novago (odpady), fabrykę amortyzatorów Delphi w Krośnie, firmę ochroniarską Konsalnet, Fabryką Łożysk Tocznych w Kraśniku.
Na firmę 'Solaris', produkującą autobusy także mieli zakusy, ale przebiła ich firma hiszpańska.
Czy to dużo? Na pewno nie. Po prostu nie można powiedzieć, że Chiny wykupują Polskę. Chiny generują dziś ponad 5 bln dolarów oszczędności rocznie i kapitał ten gdzieś chcą z głową zainwestować, ale czy w Polsce? Jak do tej pory na pewno nie jesteśmy atrakcyjnym partnerem dla najpotężniejszej gospodarki świata.
Koniecznie trzeba podkreślić, że Chiny wykupiły obligacje Skarbu Państwa dedykowane specjalnie dla nich – tzw. Obligacje Panda. Można je było wykupić za juany, a popyt na nie przekroczył dwukrotnie kwotę wyemitowanych obligacji. Rentowność obligacji Panda wyniosła 3,4 proc. w skali roku a termin tzw. "zapadalności" ich to 26 sierpnia 2019 roku, ale to temat na inny artykuł.
Osobiście zetknąłem się z komercyjnym zainteresowaniem naszym krajem przez ludzi z Państwa Środka. Na jednym z kongresów przyciągnął naszą uwagę Chińczyk znakomicie władający językiem esperanto i szukający kontaktów biznesowych. Okazało się, że ma tytuł profesora, nazywa się Xie (czyt: szije) Nong, jest rektorem i jednocześnie właścicielem Uniwersytetu Ekonomiczno-Handlowego w Pekinie (10.000 studentów) oraz posiadaczem dwóch koledżów. Prosił o pomoc w znalezieniu kontaktów komercyjnych dla siebie i wielu swoich przyjaciół-biznesmenów. Zapowiedział, że planuje odbyć podróż rekonesansową po Polsce - a także Litwie, Łotwie, Estonii i Szwecji - by przeprowadzić rozeznanie i odbyć nieoficjalne rozmowy dot. możliwości handlowo-komercyjnych (a także ewentualnej współpracy). Rozmowy oficjalne mają się odbyć w drugiej turze. Po prawie rocznych przygotowaniach (!) taka tygodniowa podróż rekonesansowa miała miejsce, z czego na Olsztyn przeznaczony był cały jeden dzień. Z trzech przygotowanych osobiście przeze mnie propozycji tylko jedna przyciągnęła uwagę profesora Xie, i to na tyle, że w trakcie negocjacji połączył się ze swoim zainteresowanym sprawą przyjacielem-biznesmenem (za pomocą aplikacji 'WeChat' – bardzo popularnej w Chinach) i konsultował na gorąco szczegóły dalszych działań. Widać było zadowolenie z dotychczasowych negocjacji na twarzy po drugiej stronie smartfona. Tylko to o niczym nie świadczy – wszelkie rozmowy i uzgodnienia są przez Chińczyków prowadzone bardzo nieśpiesznie, z wielką uwagą i rozwagą. Po prostu różnica w mentalności...
Wiem, że w innych polskich miastach rozeznanie poszło dużo dalej – doszło nawet do etapu podpisania wstępnych umów.
Według słów profesora Xie, jego aktywność w tym kierunku miała na celu wykorzystanie sprzyjających warunków jakie stwarza ich rząd. "Trzeba korzystać dopóki jest taka koniunktura, bo nie wiadomo jak długo potrwa" – taka jest jego dewiza i jego przyjaciół-biznesmenów.
Nie zdziwiła nas także jego perfekcyjna znajomość języka esperanto. Azjaci twierdzą, że nauka esperanta jest o wiele łatwiejsza niż języka angielskiego. Słyszeliśmy to wielokrotnie podczas rozmów z Japończykami i Chińczykami, których grupy narodowe są zawsze jednymi z największych na kongresach esperanckich.
Na zakończenie - wiedząc, że w Chinach (tak jak i u nas) chcąc dojść do większych pieniędzy trzeba być pracownikiem tajnych służb lub ścisłym współpracownikiem – pytaliśmy o jego związki ze służbami specjalnymi, lecz spotkaliśmy się ze zdecydowanym zaprzeczeniem.
Marian ZDANKOWSKI
Skomentuj
Komentuj jako gość