Kilka pokoleń Polaków szczyci się i słusznie, iż polska Konstytucja uchwalona w końcu XVIII była pierwszym takim aktem w Europie i drugim na świecie, po konstytucji amerykańskiej, zresztą do dziś obowiązującej, z poprawkami ( 27 ) Polska Konstytucja zgodnie z duchem Oświecenia była postępowa w sprawach ustrojowych a także w pewnej mierze i społecznych, jej celem była naprawa państwa. W zamyśle jej autorów miała stanowić pierwszy etap koniecznych reform. Nie mogła być zbyt radykalna, gdyż nie pozwoliłyby na to mocarstwa ościenne jak również i rodzima opozycja magnacka i szlachecka przywiązana do „złotej wolności”.
Z perspektywy tych 227 lat, wiedząc jak to się skończyło, osobiście uważam, że uchwalenie Konstytucji Majowej w 1791 roku doprowadziło do upadku Rzeczpospolitej. Wiem, że tym stwierdzeniem narażę się wielu rodakom, ale postaram się to uzasadnić. Oczywiście, że w swych rozważaniach mogę się mylić, bo przecież nie wszystko da się przewidzieć. Historia alternatywna, tak modna obecnie, ma tą wadę, że jest niesprawdzalna.
Konstytucję 3 Maja uchwalono w 19 lat po pierwszym rozbiorze, wyniku którego Rzeczpospolita utraciła blisko 35% terytorium i 30% ludności. Najcenniejsze z punktu widzenia gospodarczego ziemie Prus Królewskich, ale bez Gdańska i Torunia, zajęły Prusy. Najludniejszą dzielnicę z żupami krakowskimi, czyli część Małopolski oraz Ruś Czerwoną i Podole przyłączyła do swego państwa Austria. Co prawda początkowo była niechętna rozbiorowi, ale jak już do niego doszło, ta okazała się bardzo zachłanna. Rosja zabrała najwięcej: Inflanty i ziemie kresowe, zamieszkałe przez 1,3 miliona mieszkańców.
Zaborcy byli tak przewrotni, że grabież usankcjonowali prawnie. Przekupiony i sterroryzowany polski sejm ratyfikował rozbiór. Desperacka postawa posła Rejtana nie pomogła. Pierwszy rozbiór był dotkliwy, ale państwo polskie się ostało. Liczyło jeszcze 522 tys. kilometrów kw. (dużo więcej jak współczesna Polska) oraz 7,7 miliona mieszkańców i należało do jednego z największych w XVIII-wiecznej Europie.
Państwa ościenne kierując się własnym interesem i bojąc się nadmiernej anarchii w sąsiadującej z nimi Rzeczpospolitej pozwoliły na pewne ograniczone reformy w Polsce. Głos decydujący miała tu Rosja. Powołano Radę Nieustającą, jako namiastkę rządu, którego wcześniej nigdy nie było. Uregulowano wiele kwestii skarbowych. Podwyższono nawet nieznacznie liczbę wojska do 20 tysięcy, co i tak było śmiesznie mało w porównaniu do państw sąsiednich. Bardzo doniosłym wydarzeniem było powołanie Komisji Edukacji Narodowej, stawiającego Polskę pod względem edukacji w czołówce oświeconych państw europejskich. Z inicjatywy Ignacego Potockiego utworzono Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych, które przygotowywało podręczniki szkolne, wśród nich wybitne dzieło: Gramatyka dla szkół narodowych Onufrego Kopczyńskiego. Przeprowadzono także reformy Akademii Krakowskiej i Wileńskiej, które otrzymały nazwy Szkół Głównych. Następuje rozkwit literatury patriotycznej, a biskup Adam Naruszewicz kończy dzieło Historia narodu polskiego, doprowadzone do roku 1388 i oparte na bogatym materiale źródłowym. Wszyscy ci poeci i publicyści tworzący w duchu Oświecenia próbują przekonywać społeczeństwo o potrzebie naprawy państwa w celu uratowania jego bytu. Zdają sobie jednak sprawę, że państwa sąsiednie, a zwłaszcza Rosja, która jest „gwarantem” zachowania status quo (czyli anarchii) w Polsce, bacznie śledzą rozwój wydarzeń.
Andrzej Zamojski podjął się zadania opracowania nowego kodeksu praw sądowych, ale jego kodeks przesiąknięty duchem oświecenia został ocenzurowany negatywnie przez ambasadora rosyjskiego. Niezależnie od tego sytuacja wewnętrzna Polski zaczęła się stabilizować. Wokół sejmu w Warszawie rozwijała się dyskusja inicjowana i prowadzona przez publicystów na rzecz potrzeby reform społecznych, politycznych i ustrojowych. Wiodącą rolę w tym spełniali między innymi Hugo Kołłątaj, Franciszek Dmochowski, Józef Pawlikowski, Stanisław Staszic i Jan Ursyn Niemcewicz. (Kuźnica Kołłątajowska) Dużą rolę odegrała także twórczość literacka biskupa Ignacego Krasickiego, krytykująca przywary Polaków i wynikające stąd zagrożenia. Reformatorom patronował sam król Stanisław August organizując słynne „Obiady Czwartkowe”.
Rozkwitała także sztuka, zwłaszcza malarstwo i architektura. Przebudowano warszawskie Łazienki. Powstaje wspaniały zespół pałacowo—parkowy, Pracami kierował słynny architekt Dominiko Merlini. Odrestaurowano też Zamek Królewski. Wspaniałe obrazy, zwłaszcza Warszawę malują Bernardo Belotto, zwany Canalettem oraz Jan Piotr Norblin de la Gourdaine. Niezrównanym mecenasem nauki i sztuki okazał się król Stanisław August, szkoda tylko, że nie wykazał takiej determinacji podczas najazdu rosyjskiego w 1792 roku.
Te przykłady świadczą, że oświecone społeczeństwo polskie, ostrzeżone rozbiorem w 1772 roku jakby budziło się z letargu i pragnęło ratowania całości Rzeczpospolitej. Wszak to jako pretekst do grabieży Polski mocarstwa ościenne argumentowały: „całkowitym rozkładem państwa”, a Europa zbytnio nie protestowała.
Państwa rozbiorowe na czele z Rosją bacznie śledziły sytuacje w Rzeczpospolitej, gotowe do interwencji w razie zbyt radykalnych zmian. Ale póki co o dalszych rozbiorach nie było na razie mowy. 6 października 1788 roku zebrał się pod laską konfederacji (co oznaczało przyjmowanie uchwał większością głosów, eliminując liberum veto) sejm, zwany z powodu wagi podejmowanych na nim decyzji Wielkim, a ze względu na czas trwania – Czteroletnim. Patrioci polscy z królem na czele chcieli wykorzystać korzystną koniunkturę międzynarodową (niesnaski wśród państw ościennych oraz wojnę rosyjsko-turecką). Uwierzono też naiwnie w przymierze z wiarołomnymi Prusami. Niebagatelne znaczenie miał też wybuch słynnej Rewolucji Francuskiej w Paryżu w 1789 r.
Ukoronowaniem działalności Sejmu Wielkiego było uchwalenie Konstytucji 3 Maja. Ustawa Rządowa z 3 Maja radykalnie zmieniła ustrój państwa. Znosiła plagę jaką 28 Radość z uchwalenia Konstytucji 3 Maja było liberum veto, ustanowiła monarchię dziedziczną (po śmierci Stanisława Augusta), odsuwała od polityki szlachtę „gołotę” podatną na wpływy magnaterii, zrównała w prawach stan szlachecki z mieszczaństwem. W sprawach społecznych państwo „brało w opiekę” włościan, ale nie zlikwidowano pańszczyzny. Konstytucja scalała ostatecznie Litwę z Koroną w niepodzielną Rzeczpospolitą oraz zwiększała stan wojska do 100 tys. Autorami jej byli: król, Ignacy Potocki i Hugo Kołłątaj. Konstytucja była aktem znamiennym, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jej niedostatki wynikały z obaw przed zaborczymi sąsiadami oraz opozycją części magnaterii i szlachty.
Ale Konstytucja Majowa obowiązywała tylko przez rok, ponieważ w 1792 roku pod pretekstem „wyplenienia zarazy jakobińskiej nad Wisłą” i za namową Targowiczan interweniowała zbrojnie Rosja. Wojsko Polskie mimo pewnych lokalnych sukcesów w bitwach pod Dubienką i Zieleńcami, gdzie zasłynęli generałowie: ks. Józef Poniatowski i Tadeusz Kościuszko nie mogło sprostać przewadze wojsk rosyjskich. Wtedy to Stanisław August ustanowił order Virtuti Militari (Cnocie Wojskowej), którym odznaczono jako pierwszych tych dwóch dzielnych generałów. Zgodnie z postanowieniami Konstytucji 3 Maja wojsko miało być rozbudowane do 100 tys., ale w ciągu 1 roku nie dało się tego wykonać.
Klęskę Polski przypieczętowała postawa króla Stanisława Augusta, który przystąpił do Targowicy, kalkulując, że może w ten sposób uratuje polską państwowość przed unicestwieniem.
Niestety, nastąpił kolejny, drugi rozbiór Rzeczpospolitej, co było także wielkim zaskoczeniem dla Targowiczan, którym nie o to chodziło. Pragnęli tylko wycofania znienawidzonego dzieła Sejmu Wielkiego. Otoczony przez wojska rosyjskie sejm, tym razem zwołany w Grodnie musiał ratyfikować to jawne bezprawie. Po drugim rozbiorze, którego dokonała Rosja i Prusy pozostała „kadłubowa” Polska licząca zaledwie 224 tys. kilometrów kw. I 4,4 miliona mieszkańców.
Poza tym Polska nadal pozostała państwem nie suwerennym i jej dalsze trwanie było zagrożone. Trzeci i ostatni już rozbiór Rzeczpospolitej nastąpił niebawem, po klęsce Insurekcji Kościuszkowskiej. Polska zniknęła z mapy Europy, a król Stanisław August przypieczętował to abdykacją. Większość historyków uważa, że był to poważny błąd króla, zresztą nie pierwszy. To ciekawe, że wszystkie rozbiory następowały po zrywach narodowych; pierwszy rozbiór nastąpił po upadku Konfederacji Barskiej, drugi po przegranej wojnie w obronie majowej konstytucji z Rosją, a trzeci po klęsce Powstania Kościuszkowskiego.
A jak potoczyły by się losy Rzeczpospolitej gdyby nie uchwalono Konstytucji 3 Maja w 1791 roku? Moim zdaniem Polska zachowałaby swoją państwowość.
Uzasadnienie tej hipotezy jest następujące: W rok po III rozbiorze Polski umiera Katarzyna II, główny przeciwnik niepodległej Rzeczpospolitej. Na tron rosyjski wstępuje jej syn Paweł I, który nie był źle usposobiony do Polaków. Słyszał zapewne krążące na dworze plotki, że jego biologicznym ojcem mógł być Poniatowski, który na pewno był ojcem jego zmarłej siostry. Nowy car nienawidził swojej matki, uważał ją za uzurpatorkę i winną śmierci swego ojca, Piotra III. Nawet urządził mu ponowny pogrzeb państwowy. Niejako na przekór zmarłej carycy uwolnił więzionego Tadeusza Kościuszkę i nawet uposażył go materialnie. Pocieszał też Naczelnika mówiąc, żeby się zbytnio nie martwił, bo skoro upadła taka potęga jak Rzym, to cóż tam taka Polska. To nawet było pochlebne dla nas porównanie.
Należy też dodać, że kilka lat wcześniej zmarł Fryderyk II Wielki, chyba jeszcze większy wróg Polski niż Katarzyna II i główny inicjator rozbiorów. Tak więc dwoje największych wrogów Polski już nie żyło.
W wyniku Rewolucji Francuskiej, a później powstania Cesarstwa całkowicie zmieniła się sytuacja w Europie. Rozpoczęła się epoka wojen napoleońskich. Napoleon pokonał zaborców Polski: Rosję i Austrię, a Prusy dosłownie zmiażdżył w 1806 r. Z ziem zaboru pruskiego utworzył Księstwo Warszawskie. Gdyby więc Polska przetrwała dosłownie te kilka lat do epoki napoleońskiej, o rozbiorach nie byłoby już mowy. Rosja, Prusy i Austria miały by wtedy ważniejsze problemy niż zajmowanie się Polską.
Niestety, historia potoczyła się inaczej, doszło do rozbiorów, które nawet cesarz Napoleon, przychylny Polakom, musiał uznać za nieodwracalne. A gdyby tak nie doszło do drugiego i w konsekwencji do trzeciego rozbioru, losy naszej Ojczyzny i narodu potoczyłby całkowicie inaczej, bo do dzisiaj odczuwamy skutki utraty niepodległości w końcu XVIII w. W Międzywojniu na przykład niektóre państwa europejskie nazywały Polskę pogardliwie „państwem sezonowym”. No cóż, pomarzyć można.
Wydaje się, że te rozważania są wysoce prawdopodobne, o ile w historii można w ogóle gdybać. Nie deprecjonują one także twórców Konstytucji 3 Maja, którzy działali z pobudek patriotycznych i w dobrej wierze, w celu ratowania Rzeczpospolitej. Nie mogli jednak przewidzieć, że za kilka lat nadejdą lepsze czasy dla wprowadzenia reform, tak niezbędnych dla ratowania Ojczyzny. Nie chodzi mi także o jakiekolwiek pomniejszania znaczenia tego doniosłego dla Polaków wydarzenia, jakim było uchwalenie Konstytucja 3 Maja.
W okresie zaborów pamięć o niej była wciąż żywa i umacniała dumę i świadomość narodową Polaków. Mimo zakazów była czczona i świętowana w konspiracji, w rocznicę jej uchwalenia. Po odzyskaniu niepodległości od 1919 roku 3 Maja stał się świętem państwowym. O Konstytucji 3 Maja pamiętano także podczas okupacji niemieckiej i sowieckiej. Okupanci przed tym świętem dokonywali prewencyjnych aresztowań Polaków, żeby zapobiec ewentualnym rozruchom.
W PRL świętowanie 3 Maja było zakazane. Przeciwstawiano mu obchody 1 Maja, jako święta międzynarodowej klasy robotniczej, którego obchody zawłaszczyły władze komunistyczne. 1 Maja, wieczorem i w nocy spieszono się ze zdejmowaniem flag biało–czerwonych, żeby nie daj Boże pozostały do 3 Maja. Było to głupie i żałosne. Po odzyskaniu przez Polskę suwerenności, od 1990 r. Rzeczpospolita Polska znowu obchodzi rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja jako święto państwowe. Natomiast dywagacje wyżej przytoczone są tylko rezultatem tezy, że historia Polski jest już na zawsze zdeterminowana bezprecedensowym faktem rozbiorów.
Marek Skolimowski
Skomentuj
Komentuj jako gość