Nieswojo się poczułem, kiedy usłyszałem, że "polska delegacja rządowa leci do Tel-Avivu na zaproszenie rządu Izraela". Jako dumny Polak odczułem ogromny dyskomfort psychiczny zdając sobie sprawę z właściwego odczytu tej informacji. Otóż przedstawiciele polskiego rządu zawezwani zostali "na dywanik"! Wytłumaczyć się mają ze swego postępowania ponieważ... Izraelowi nie spodobała się ustawa o IPN uchwalona przez polski parlament. Poczułem się zażenowany reakcją polskich władz. I to z dwóch powodów.
Pierwszy powód: jest to niedwuznaczna sugestia, by prawo wewnętrzne Państwa Polskiego było konsultowane z innymi państwami; ale nie żądają tego Chiny, USA, Rosja, nie mówiąc o Niemczech, tylko niewielkie państewko leżące daleko od nas (chociaż niewątpliwie wpływowe*).
Drugi powód mego zażenowania to: brak reakcji na zachowanie pani ambasador Izraela w Polsce; kosultowano z nią - a jednak! - zapisy tejże ustawy, a kiedy zostało to przegłosowane w Sejmie – okazało się, że: "Rząd Izraela odrzuca tę nowelizację" (to są słowa pani ambasador). Jeżeli po wcześniejszych kosultacjach wypowiada taką opinię – należało wystawić ją w ciągu 48 godzin za granice naszego kraju.
"Na dywanik" do Izraela mój rząd wzywany był kilkakrotnie (rząd Tuska - luty 2011, rząd Szydło – listopad 2016), był także tam i prezydent Duda. Brak oficjalnych komunikatów po wszystkich wizytach jest wielce symptomatyczny, bo zapewne coś ustalano, ale dokładnie nie wiadomo.Bo nie można nazwać deklaracji pani premier Szydło racjonalną, kiedy mówi posumowując wizytę w Izraelu: "Jesteśmy zdeterminowani, by walczyć z jakimkolwiek przejawem antysemityzmu, bo z tego wyrasta tylko i wyłącznie zło". Jeżeli uświadomimy, że to właśnie Izrael wyznacza "antysemitów"(i nikt inny!) – wówczas mojemu rządowi pozostanie tylko uganianie się za nimi. Tak wygląda parodia: Izrael napuści, poszczuje - a mój rząd będzie wyłapywał "antysemitników".
Dlatego ważnem jest nie wdawanie się w dyskusje na powyższy temat, gdyż przypisanie przez Żydów tylko im prawa typowania "antysemitników" pozbawia zawsze wszystkich argumentów drugą stronę dialogu.
Jako ciekawostkę dodam iż Kneset wielokrotnie wyznaczał sobie w Polsce posiedzenia, nawet nie informując o tym polskiego rządu(!).
Kocham Żydów!
Może dlatego, że wszyscy Żydzi poznani dotąd osobiście przeze mnie to wyłącznie wspaniali ludzie, co do których żywię sympatię i mam o nich dobre zdanie. Ponieważ znam esperanto – właśnie przez ten język poznałem wielu esperantystów z Izraela; na międzynarodowych kongresach i innych spotkaniach, nie mówiąc o wieloletniej korespondencji z wieloma osobami.
Cenię sobie niepowtarzalny humor żydowski oraz specyficzny sposób rozumowania.
Ale jestem również zafascynowany i zadziwiony tym, ile to trzeba mieć talentu by na przestrzeni dziejów zrazić do siebie wszystkich swoich sąsiadów. Żydzi, przyjmowani przez setki lat w wielu krajach, potrafili wzbudzić niechęć a nawet nienawiść do siebie, skutkującą pogromami i wypędzeniami z tych krajów. Żadna rasa, żaden inny naród nie mógł tego dokonać, a oni w sposób niemal doskonały potrafili rozbudzić wrogość i antypatię do siebie.
Czy to nie talent?
Jestem antysemitą...
Po pierwsze dlatego, że zdaję sobie sprawę iż moje zachowanie będzie ostatecznie takie same jak każdego przeciętnego człowieka w stosunku do Żydów. Jeżeli wszyscy czują do nich niechęć – pewnie w końcu i mnie to trafi.
Po drugie – wiem, że Żydzi bez antysemitów żyć nie mogą, a więc... proszę bardzo niech mają mnie! Może coś z tego zrobią. Przecież niebezpodstawnie żydowski pisarz, noblista, Isaac Bashevis Singer stwierdził, że: Żydzi potrzebują antysemityzmu jak powietrza (…) Żyd jest to taki człowiek , który nawet na bezludnej wyspie znajdzie antysemitę. Jeśli antysemityzm gdzieś nie istnieje – on go stworzy. Sądzę, że dobrze zna swoich rodaków...
Że to brzmi jak farsa czy groteska?
A czy poważnie brzmi wypowiedź z 2002 roku żydowskiego pisarza – laureata Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesela: "Jedyną chorobą na którą nie znaleziono lekarstwa jest antysemityzm."
Czyż to niejest groteska? I farsa? Czy można poważnie potraktować taką wypowiedź?
Abraham Foxman - lider żydowskiej Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL) podkreśla, że: "Antysemityzm jest to choroba duchowa i psychiczna".
Tak jakby na przestrzeni wieków narody wypędzające Żydów chorowały duchowo i psychicznie! I innych powodów już nie było?
Jeżeli Foxmanowi wolno żartować w tej sprawie – myślę, że ja też troszkę mogę...
===
A wszystko przez to, że na dywanik do Izraela zawezwano mój rząd.
I to jest prawdziwy powód napisania tego artykułu.
Impulsywnie, ale bez zacietrzewienia...
Bo moje uczucia, moja duma z bycia Polakiem została przez to poważnie zachwiana. I nie wiem co odpowiedzieć sobie na nasuwające się pytania: "Czy to jest jeszcze mój rząd?"; "Czy to jest dyplomacja czy tylko uległość?"; "Jak można głosować na tą opcję polityczna, która deklarowała podnoszenie się z kolan?".
Wiem na pewno, że żelaznemu elektoratowi PiS-u to nie przeszkadza, ale wyborcy, którzy nie mają jeszcze wyrobionego zdania – mogą zostać przekonani taką dyplomacją międzynarodową...
===
*
Ogon wywija psem:
Felietonista Los Angeles Times, Joel Stein, napisał w 2008: „Jako dumny Żyd, chcę by Ameryka wiedziała o naszych osiągnięciach. Tak, my kontrolujemy Hollywood… Nie obchodzi mnie czy Amerykanie uważają, że kontrolujemy media informacyjne, Hollywood, Wall Street czy rząd. Obchodzi mnie tylko to byśmy je dalej kontrolowali”.
Marian ZDANKOWSKI
Skomentuj
Komentuj jako gość