Co dla nas Polaków jest najważniejsze w roku 100-lecia odzyskania niepodległości? Tego nieustannego dążenia Polaków by móc być sobą i o sobie stanowić. A ta nasza wielkość i majestat to obszar, który był Polską, Królestwem Polskim państwem złożonym z Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Istniało w latach 1569–1795 na mocy unii lubelskiej. Korona i Litwa stanowiły dla szlachty jedną całość, pomimo dzielących je różnic regionalnych, sprzecznych interesów i odrębności ustrojowych.
Jeśli nie brać pod uwagę Carstwa Rosyjskiego, było to największe państwo leżące na kontynencie europejskim. W 1634 r. osiągnęło maksymalny zasięg terytorialny wynoszący wraz z całymi Inflantami 990 000 km2 (to ponad trzy razy tyle, co obecnie, przed II wojną światową było to ponad 384 tys. km2, czyli i tak nie połowę najpotężniejszych granic). Liczba ludności wzrastała w latach 1569-1650 od ok. 7,5-8 mln do 11 mln, potem lata wojen i klęsk naturalnych spowodowały znaczny spadek ludności, jednak do 1771 r. zaludnienie wzrosło do 12-14 mln. Charakterystyczna dla Rzeczypospolitej była bardzo duża (8-10% społeczeństwa) liczebność stanu szlacheckiego i jego wysokie uprzywilejowanie. Na tle Europy wyróżniała się także organizacja państwa zdecentralizowanego, z monarchą o ograniczonych kompetencjach. To my dawaliśmy przykład Europie, ba nawet światu. To Polska miała drugą na świecie, po amerykańskiej, ale pierwszą w Europie konstytucję. Czyli prawne ramy nowoczesnego państwa. Zdusili nas ci, którzy byli zasklepieni w egoistycznej władzy, absolutnej i „niby” oświeconej.
11 listopada 1918 r. Wielka radość Polaków z odzyskania Niepodległości. Polskie flagi na ulicach Warszawy i innych miast. To ta nasza „biało-czerwona” i znak, że znowu jesteśmy u siebie. I że sami będziemy decydowali o sobie. Bez narzucania przez obcych ich woli, bez podległości A ile było jeszcze prób pod „biało-czerwoną”. Aż trzy Powstania Śląskie, by część tych ziem należała do Polski. A Powstanie Wielkopolskie 27 grudnia 1918 r. Jedyne zwycięskie w naszej historii. I znowu „biało-czerwona” na Warmii, terenach plebiscytowych. Andrzej Samulowski, który nie bał się wywiesić czerwonego sztandaru z białym orłem na szczycie swojego domu. Bo był dumny,że jest Polakiem. I że obca siła, Niemcy nie są w stanie mu niczego narzucić. Tak byliśmy tu dumni z polskości, mimo że od 146 lat, gdy Prusacy w 1772 r. zastąpili białego, warmińskiego baranka czarnym pruskim orłem trwaliśmy w niewoli. A czy 140 lat temu, w 1877 r. Matka Boska nie dała nam znaku, że mamy trwać przy swoim? Bo to i Polska, i „biało-czerwona” i wiara? Na cicho zadane pytanie w języku polskim odpowiedziała w języku macierzystym dziecka: „Życzę sobie, by codziennie odmawiać różaniec”. Czy to nie było kolejny znak, że tam gdzie Bóg, wiara i Matka Jezusa tam polskość powróci? I czy ta wywieszana biało-czerwona flaga nie oznaczała, że tu gdzie ona, tam cena krwi, ale i moje terytorium?
Powstanie Warszawskie – sierpień 1944 r.. Na Zachodzie albo o nim nie pamiętają, albo mylą z Powstaniem w Getcie Warszawskim w kwietniu 1943 r. W każdym z tych powstań walczyli ci, którzy byli uważani za „podludzi”, którzy albo wszyscy mieli być wymordowani lub zredukowani do grupy robotników, którym „rasa panów” miała wydawać polecenia. I znowu ta biało-czerwona flaga na barykadach. Znak, że walczą i trwają. I się nie poddają. A ile nadziei w tej biało-czerwonej, po 5 latach tak okrutnej okupacji, mordowaniu, rozstrzeliwaniu, podejmowaniu codziennie prób unicestwienia polskości. Ale tu gdzie te dwa nasze kolory i tu gdzie nasza krew, tu też nasze terytorium. Choć strzelają, bombardują, rozwalają do cna naszą stolicę. Choć sojusznicza armia tak blisko, po drugiej stronie Wisły. Gdy ją przekroczą, Warszawy, tego bohaterskiego miasta prawie nie będzie na mapie Polski. Bo miała całkowicie zniknąć. Z woli jednych, a okrutnego zaniechania drugich – czerwonych. I straszliwej obojętności Zachodu, który dla Wujaszka Joe-Stalina i wyłącznie jego interesów, gotów był zdradzić swojego pierwszego sojusznika. Ale, czy ta biała i czerwona, to znowu nie zadra w ich oku. Bo Polacy śpiewający „kiedy my żyjemy” będą czekali na prawdziwą wolność. Flaga dawała znak, że nie ustąpimy. Bo flaga to cena naszej przelanej krwi, ale i nasze terytorium.
A „Solidarność” domagająca się przede wszystkim wolności dla umęczonego narodu. Czy na jej sztandarach znowu nie ma bieli, tej mocy orła i czerwieni, solidarności całego narodu, który pod tymi kolorami gotów ponieść jeszcze jedną ofiarę. Po to by zwyciężyć! I znowu tam gdzie biało-czerwona flaga i ta pełna energii biel z czerwoną, gorącą solidarnością całego narodu, gotową na ofiary, ale i na rozwagę i mądrą drogę, która ma doprowadzić do zwycięstwa. Do prawdziwej wolności, suwerenności i niepodległości.
Dlaczego wszyscy nie wywiesimy tej „biało-czerwonej” jak najwyżej? Mówię do zaprzyjaźnionego kapłana grecko-katolickiego, że we Lwowie niebiesko-żółta flaga powiewa nie nisko, przed wejściem, ale na szczytach, dachach budynków. Na ratuszu, na budynkach miejscowej administracji.
– Bo to symbol przelanej krwi i tego, że tak oznaczamy nasze terytorium – konstatuje.
Ale to samo w Paryżu, Rzymie, Londynie. Na wyspach specjalne maszty na parlamencie, rządowych budynkach. „Union Jack”, z flagą zjednoczenia Anglii, Szkocji i Walii. W jej skład wchodzi czerwony krzyż świętego Jerzego (patrona Anglii) z białymi krawędziami i krzyż świętego Patryka (patrona Irlandii) wkomponowany w krzyż świętego Andrzeja (patrona Szkocji). Walia, której patronem jest święty Dawid, nie ma swojego symbolu na fladze, gdyż przy zawiązywaniu unii między Anglią a Szkocją, Walia była częścią Królestwa Anglii. Ale tę flagę jednoczącą Brytyjczyków widać z daleka i to z wielu miejsc. Flaga to symbol. Nie wstydźmy się naszej flagi. W roku mienie cały wiek gdy odzyskaliśmy wolność i niepodległość. Podnieśmy biało- czerwoną flagę jak najwyżej. I cieszmy się, że jesteśmy razem, tworzymy wspólnotę, że jesteśmy Polakami!
Andrzej Dramiński
Radca prawny i publicysta
Skomentuj
Komentuj jako gość