Postulują Kazimierz Michał Ujazdowski i Marek Jurek na łamach "Rz" (18.01.). W związku z zapowiedziami prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa nowego, opartego na pragmatyzmie (zarówno militarnym, jak i dyplomatycznym) podejście do Rosji i powiązania obecnych sankcji wobec Rosji z nową umową o ograniczeniu broni jądrowej, musimy mieć jasno zdefiniowane interesy, z całą świadomością szczególnych wymogów bezpieczeństwa naszego kraju – postulują politycy.
W naszym interesie leży wzmocnienia przez sojusznicze wojska bezpieczeństwa naszej północno-wschodniej granicy albo – w wypadku odprężenia amerykańsko-rosyjskiego – demilitaryzacji Królewca i realnego zmniejszenia zagrożenia Polski.
Autorzy przypominają, że Stalin stworzył z obwodu kaliningradzkiego rodzaj terytorialnej cytadeli pilnującej sowieckiego panowania nad Polską i nad anektowaną Litwą. Na 15 tys. km kwadratowych żyje milion mieszkańców. Rosja rozmieściła tam wyrzutnie rakiet S-400 o zasięgu 400 km, Iskanderów o zasięgu 500-700 km. W porcie stacjonują okręty z systemem Bastion zdolne do odpalania rakiet Kalibr - zasięg 1,5 tys. km. Polska dyplomacja powinna systematycznie wskazywać na niezrozumiały charakter podtrzymywania roli okręgu królewieckiego jako jednej wielkiej wojennej bazy wypadowej. A postulat demilitaryzacji tego regionu można też wykorzystać jako manifestację konstruktywnego, zdecydowanego i kreatywnego charakteru naszej polityki w dziedzinie bezpieczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej.
Polska dyplomacja nie doprowadzi samodzielnie do demilitaryzacji Królewca. Może jednak postawić problem, do którego inni będą musieli się odnosić. I działać tak, by w rozmowach dotyczących nowego uregulowania stosunków Zachód – Rosja był to temat nie do ominięcia. Tak jak kwestia polskich granic była tematem nie do ominięcia w trakcie zjednoczenia Niemiec.
Wszystkim musimy uświadamiać realne zagrożenie, jakie hipermilitaryzacja Królewca stanowi dla bezpieczeństwa Europy. I fakt, że to Królewiec jest barometrem europejskiego bezpieczeństwa.
Skorzystaliby wszyscy
Polska musi brać pod uwagę ryzyko najazdu i wojny. Ale właśnie ze względu na tę ewentualność powinniśmy działać tak, by nasz kraj przed tą najgorszą ewentualnością ochronić. A taka polityka wymaga i odwagi, i wyobraźni.
Demilitaryzacja Królewca nie tylko zwiększyłaby radykalnie bezpieczeństwo Polski i pozwoliła w większym stopniu na skoncentrowanie wysiłku na rozwoju wewnętrznym, ale także przyczyniłaby się do budowy międzynarodowego wizerunku Polski jako państwa zdolnego do długofalowego myślenia w kategoriach bezpieczeństwa zbiorowego. Na zmniejszeniu napięcia skorzystałyby wszystkie kraje regionu, również – w dłuższym planie – Rosja. Świadomi tego powinni być wszyscy nasi partnerzy, a przede wszystkim powinna być tego świadoma polska opinia publiczna.
Marek Jurek jest przewodniczącym Prawicy Rzeczypospolitej i członkiem Podkomisji Bezpieczeństwa Parlamentu Europejskiego, Kazimierz Michał Ujazdowski jest wiceprzewodniczącym Komisji Konstytucyjnej Parlamentu Europejskiego
Skomentuj
Komentuj jako gość