W Rzeczpospolitej zamieszczono wywiad przeprowadzony przez Marka Domagalskiego z profesorem UJ Andrzejem Dziadzio.
Zamieszczamy obszerne fragmenty.
[Geneza powstania pierwszego Trybunału Konstytucyjnego w monarchii habsburskiej]
[...] Chodziło o stworzenie instrumentu prawnego, dzięki któremu liberałowie, po utracie władzy, mogliby przeciwstawić się programowi politycznemu nowej większości parlamentarnej. Hamulcem miała być konstytucja z 1867 r., która była projekcją ich poglądów na państwo. Sądzili zatem, że utworzenie sądu konstytucyjnego, który badałby prewencyjnie zgodność ustaw i uchwał parlamentu z liberalną konstytucją, powstrzyma skutecznie nową większość parlamentarną przed realizacją własnej wizji państwa.
[…] Obecną wysoką pozycję ustrojową Trybunał otrzymał dopiero w konstytucji z 1997 r., uzyskując jako ustawodawca negatywny władzę kształtowania polityki państwa. […] Czy zatem demokracja konstytucyjna, z jaką mamy dzisiaj do czynienia i na straży której stoi właśnie TK, w zamyśle jej twórców miała wykluczyć inny model demokratycznego państwa niż liberalno-lewicowa jego wizja – to pytanie pozostaje otwarte. Skłonny byłbym jednak przyznać rację tym, którzy uważają, że obecny model ustrojowy się wyczerpał i pora przystąpić do prac nad nową konstytucją.
[O wyborze dwóch sędziów „awansem”]
Doprawdy trudno zrozumieć, jak prawnik mógł wymyślić konstrukcję prawną, która dawałaby Sejmowi danej kadencji wybór sędziów TK daleko do przodu. [...] Myślę jednak, że w tym prawniczym szaleństwie była jednak metoda. Po pierwsze, nie było do końca pewne, czy Sejm poprzedniej kadencji zdąży z wyborem sędziów TK na miejsce ustępujących 6 listopada 2015 r. Pamiętajmy, że zgodnie z regulaminem Sejmu termin do zgłaszania kandydatów upływał 7 października, a procedura zgłaszania kandydatów przez grupy co najmniej 50 posłów mogła znacznie wydłużyć proces wyboru i nie zakończyć go na ostatnim posiedzeniem Sejmu, czyli dwa dni później. Dlatego zdecydowano się na inny termin zgłaszania kandydatów, który umożliwił wybór awansem jeszcze dwóch sędziów. [...]
[Powody]
Odebranie konkurentom politycznym wpływu na obsadę TK było wspólnym celem wszystkich sił, które nie chciały dopuścić prawicy do władzy. Myślę, że zakładały, że po wyborach powstanie blok zdolny się jej przeciwstawić i uda się skłonić prezydenta do przyjęcia ślubowania od wybranych pięciu sędziów. Wtedy TK, badając niezgodność art. 137 ustawy z ustawą zasadniczą musiałby umorzyć sprawę ze względu na utratę mocy obowiązującej przepisu, i wybrani sędziowie mogliby spokojnie orzekać.
[O wyroku Trybunału]
Punkt wyroku TK z 3 grudnia 2015 r., w którym uznano art. 137 w zakresie, w jakim dotyczył trójki sędziów, za konstytucyjny, a w stosunku do pozostałej dwójki za niekonstytucyjny, jest kontrowersyjny i nie wytrzymuje krytyki. Moim zdaniem TK w tym przypadku nie miał podstaw do wydania wyroku zakresowego, a czyniąc to, dopuścił się przekroczenia konstytucyjnych granic orzeczniczej kompetencji. Artykuł 137 był niezgodny z konstytucją dlatego, że naruszył konstytucyjną przesłankę indywidualnego wyboru sędziów TK właśnie przez to, że wprowadził termin do zgłaszania kandydatów odniesiony nie do daty upływu kadencji sędziów, jak tego wprost wymaga konstytucja, ale daty wejścia w życie ustawy. I ten niekonstytucyjny sposób określenia procedury wyboru sędziów dotyczył w równym stopniu wszystkich pięciu sędziów. [...] Ich sytuacja prawna została więc ukształtowana na podstawie tych samych zasad procedury wyborczej. Dlatego też wybór nie miał charakteru indywidualnego wobec żadnego z nich, nie był więc skuteczny w stosunku do wszystkich wybranych osób.
[…] Trybunał stwierdził wprost w uzasadnieniu wyroku, że poddał badaniu „sekwencję czynności zmierzających do wyboru sędziów". Tego nie mógł zrobić, bo jest sądem prawa, a nie faktów. Moim zdaniem trójka osób wybranych na stanowisko sędziego TK nie ma statusu sędziów w pełnym znaczeniu tego słowa, jak chce TK, bo ich wybór dotknięty był wadami prawnym i proceduralnymi.
[Przyjęcie ślubowania]
Takie żądanie formułowane pod adresem prezydenta jest całkowicie bezpodstawne i w rzeczywistości jest podżeganiem, że użyję mocnego słowa, do złamania konstytucji. W świetle tego, co powiedziałem wcześniej, prezydent miał wszelkie podstawy konstytucyjne do tego, by wstrzymać się z przyjęciem ślubowania od całej piątki osób wybranych na stanowisko sędziego TK. Skoro bowiem ustawa o TK przyznała mu uprawnienie do przyjmowania ślubowania, to w jego wypełnieniu musi kierować się także przyznaną mu w ustawie zasadniczej kompetencją do czuwania nad przestrzeganiem konstytucji. Tego, że prezydent może wstrzymać się z przyjęciem ślubowania, nie zanegował przecież TK w uzasadnieniu swojego wyroku. Uderza tylko wybiórczość traktowania konstytucyjnych przesłanek takiego działania prezydenta. Bo TK takie uprawnienie przyznaje prezydentowi RP, w razie gdyby Sejm wybrał kandydatów nieodpowiednią większością głosów lub gdyby osoba wybrana nie miała zdolności do pełnienia funkcji sędziego TK – taki przypadek zresztą zachodził w przypadku jednej z osób. Natomiast nie wiadomo, dlaczego TK odmawia takiego uprawnienia w oparciu o konstytucyjną przesłankę wyboru indywidualnego, i nie bacząc na to, domaga się od prezydenta „niezwłocznego" przyjęcia ślubowania od trójki sędziów, tj. niezwłocznie po ich wyborze przez Sejm, co też przecież musiałoby dotyczyć dwóch pozostałych osób. Z tym punktem orzeczenia TK trudno się zgodzić, bo przeczy on zarówno przyjmowanej do tej pory wykładni przepisów konstytucji, jak i praktyce konstytucyjnej.
[...]w obecnym stanie prawnym prezydent nie ma żadnej możliwości przyjęcia ślubowania od tamtej trójki z uwagi na powstanie nowych okoliczności. Nowy Sejm bowiem w podjętych uchwałach stwierdził brak mocy wiążącej uchwał o wyborze dokonanym przez poprzedni Sejm i tym samym otworzył sobie drogę do skutecznego wyboru pięciu sędziów, od których prezydent przyjął ślubowanie, wykonując wolę Sejmu. W moim przekonaniu są oni legalnie wybranymi sędziami TK.
[…] Otóż stawiam TK zarzut, że nie przeprowadził rzetelnej oceny charakteru prawnego uchwał Sejmu VIII kadencji, przyjmując ex cathedra, bez zbadania dokumentacji związanej z wyborem sędziów przez Sejm VII kadencji, że procedura wyboru była w pełni prawidłowa. Wadliwość uchwał o wyborze sędziów Sejmu poprzedniej kadencji polegała na tym, że przeprowadził on procedurę wyboru na podstawie przepisów zaczerpniętych z dwóch aktów prawnych, tj. regulaminu Sejmu i ustawy TK.
[…] Moim zdaniem obecny Sejm miał prawo w drodze uchwały stwierdzić brak mocy prawnej wyboru poprzedniego Sejmu w razie ustalenia poważnych uchybień w stosowaniu przepisów przy wyborze sędziów TK. Prawa tego zresztą Sejmowi nie odmawia TK w uzasadnieniu decyzji o umorzeniu postępowania w sprawie zaskarżonych uchwał, o których rozmawiamy, ale proponuje inną formę prawną zajęcia stanowiska w sprawie uchylenia się od skutków wadliwie podjętej konwencjonalnej czynności prawnej, jaką jest także wybór sędziów TK.
[Bezstronność]
Niestety, coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że TK naruszył standard rzetelności i bezstronności, jaki powinien cechować jego orzecznictwo. Krytykując orzeczenie z 3 grudnia 2015 r., podniosłem, że TK dopuścił się także przekroczenia zakresu właściwości, uzasadniając pogląd o tym, że może badać konstytucyjność art. 137, mimo że ten przepis powinien być potraktowany jako nieobowiązujący. Nurtuje mnie pytanie o motywacje sędziów TK. Umarzając bowiem w zaistniałej sytuacji zarzut o niekonstytucyjności art. 137, do czego mieli prawo, przyczyniliby się do załagodzenia konfliktu o TK.
Jak pan ocenia propozycję prezesa Rzeplińskiego (na łamach „Rz"): niech prezydent zadeklaruje powołania na zwalniane miejsca trójki PO, to prezes dopuści do orzekania trójkę PiS?
Prezes TK powinien zdawać sobie sprawę, że prezydent takiej możliwości nie ma, chyba że o obowiązującym prawie nie decydują ustawy, tylko wola samego pana prezesa. Natomiast nie wykluczam, że rządząca większość parlamentarna w geście dobrej woli dokona w kwietniu wyboru kandydata zgłoszonego przez grupy posłów opozycji. Ale w takim przypadku na stanowisko sędziego nie może być wybrana żadna osoba z poprzedniej trójki, bo w świetle orzeczenia TK są oni sędziami TK. Konstytucja z kolei zakazuje ponownego wybrania tej samej osoby.
Prof. Andrzej Dziadzio jest kierownikiem Katedry Powszechnej Historii Państwa i Prawa UJ, członkiem Komitetu Nauk Prawnych PAN oraz znawcą konstytucjonalizmu austriackiego i niemieckiego
źródło: http://www.rp.pl/
Wyboru dokonał Adam Kowalczyk
Skomentuj
Komentuj jako gość