„Emigruję z Polski! – rzucił wzburzony sąsiad, gdy go odwiedziłem w piątek 11 grudnia. - Okazuje się, że jestem Polakiem „gorszego sortu”, nie ma tu dla mnie miejsca!” Sąsiad właśnie usłyszał w TVN24 cytat z wywiadu prezesa Jarosława Kaczyńskiego dla TV Republika, w którym padło to określenie.
Z sąsiadem przyjaźnię się od samego początku zamieszkania w tym samym bloku, czyli od 2000 roku, a więc 15 lat. Takiego sąsiada życzę każdemu. Sąsiad głosował na PO, ale nigdy z tego powodu nie doszło między nami do sprzeczki. Ja spokojnie wysłuchiwałem jego argumentów, on moich, wypijaliśmy kielicha i rozstawaliśmy się w przyjaźni. Zwycięstwo PiS przyjął, jako normalną kolej rzeczy w demokratycznym państwie prawa.
Syn mojego sąsiada – co było dla mnie dużym zaskoczeniem – bardzo zaangażował się w KOD. Znając go wiele lat, bo na moich oczach dorastał, wiedziałem, że nie interesuje się polityką. Kilka lat temu znalazł pracę w Warszawie jako sprzedawca w niemieckiej firmie handlującej wyrobami tej firmy. Szybko awansował, odniósł materialny sukces. Przed weekendem marszów, przypadkowo odkryłem jego profil na fb i z niego dowiedziałem się, że zaangażował się politycznie, nawołuje do udziału w w sobotnim marszu.
Napisał tak:
„Do tej pory antysystemowcy i tak zwani Narodowcy opierający swoje poglądy na treściach "UwarzamRze" "Do Rzeczy" "Gazety Polskiej", portali niezalezna.pl, wpolityce.pl i podobnych uważali się nonkonformistycznych wolnomyślicieli a nas traktowali jak lemingrad i worki mięsa, których wolę i rozumowanie definiują treści TVN'u i GW. W ich oczach byliśmy baranami bezwolnie płynącymi z prądem mainstreamu bez wpływu na cokolwiek, bez autorytetów (bo nasze autorytety opluwali i niszczyli - Wałęsa, Bartoszewski, Krzywonos i wielu innych). Ich przekaz był prosty i skuteczny - ludzie środka, nie mówiąc o tych po lewej stronie, to zahipnotyzowani ciepłą wodą w kranie debile, konsumenci na usługach zachodnich korporacji, karierowicze i złodzieje. Że prawdziwy Polak to ten od Polski dla Polaków a reszta to masa ubezwłasnowolnionych intelektualnie przez liberalne media. Upraszczając oni mieli swoje własne zdaniem a nasze słowa i opinie to tylko tuba lewacko-liberalnej propagandy. Minęło kilka tygodni od wyborów i co...?
Pieprzone PO przy waszych obecnych liderach i elitach politycznych to niemal mali harcerze bojący się skłamać. Mówiliście, że Platformersi byli mistrzami demagogii a to co teraz słyszę wyszło już ponad skalę wszystkiego co do tej pory widziałem. Od 2 tygodni czytam Wasze prawicowe media i nie wierzę co tam jest wypisywane! To jest dopiero pralka mózgu i wyżymaczka wolnej woli. Te tytuły nawet nie próbują otrzeć się bezstronność. To jest dopiero przekaz hipnotyzujący nienawiścią i wyśmiewaniem wszystkiego co jest na lewo od Was. Jesteśmy w tym przekazie tylko rozhisteryzowaną spuścizną postkomuny. Buta Waszych polityków wobec nie waszych mediów jest porażająca na skalę nie spotykaną do tej pory! Wasi politycy to najwięksi kłamcy od czasów okrągłego stołu!!! Wasz Prezydent kłamie w orędziu do narodu od 10 sekundy, zmienia poglądy co tydzień jeśli partia i słońce narodu tego oczekuje. Wy w tym czasie klaszczecie i bezwolnie powtarzacie slogany o odrodzeniu Polski i jakieś brednie o postkomunie i zdrajcach rasy.
Na chwilę obecną to Wy staliście się tubą czarnej propagandy systemowej niespotykanej w Polsce po 89 roku! Więc teraz określenie "Leming" z Waszych ust jest dla mnie największym komplementem! Amen i do zobaczenia 12.12 o 12.00 na manifestacji pod budynkiem Trybunału!”
Myślę, że w tej postawie umocniły go słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego wypowiedziane w TV Republika (nb. w wywiadzie przeprowadzonym na klęczkach).
Mój sąsiad nie jest „resortowym dzieckiem”. Nie należał do PZPR. Całe życie uczciwie pracował, jako rzemieślnik, znakomity fachowiec – złota rączka, nie dorobił się majątku, wychował kilkoro dzieci na przyzwoitych ludzi, stara się im zaszczepić patriotyzm, ostatnio kupił im książkę o „Solidarności Walczącej”, chodzi do Kościoła i przestrzega Dekalogu (co, jak wiecie, nie zawsze u katolików idzie w parze).
I co ja miałem sąsiadowi powiedzieć? Że to zdanie wyrwane z kontekstu, że odnosiło się do pytania o szczuciu przez Polaków na Polskę w zachodnich mediach i cała odpowiedź brzmi tak:
„W Polsce jest taka fatalna tradycja zdrady narodowej. I to jest właśnie nawiązywanie do tego. To jest, jakby w genach niektórych ludzi, tego najgorszego sortu Polaków – mówił Kaczyński. – No i ten najgorszy sort właśnie w tej chwili jest niesłychanie aktywny, bo czuje się zagrożony. Proszę zwrócić uwagę, że wojna, potem komunizm, później transformacja tak, jak ją przeprowadzono, to właśnie ten typ ludzi promowała, dawała mu wielkie szanse” – tłumaczył prezes PiS.
Oczywiście prezes ma rację, iż najwartościowsza elita narodu została w czasie wojny i po fizycznie unicestwiona. Tym, którzy przeżyli i ich dzieciom zamknięto drogę awansu. W to miejsce Stalin powołał nową elitę, do której jak ulał pasowały słowa Adama Mickiewicza z „Dziadów”:
„Nie dziw, że nas tu przeklinają,
Wszak to już mija wiek,
Jak z Moskwy w Polskę nasyłają
Samych łajdaków stek”.
To wszystko prawda, że czołowe postaci mediów tzw. mainstreamowych mają dziadków z UB czy Informacji Wojskowej. Podobną ciągłość i reprodukowanie mamy np. w wymiarze sprawiedliwości. Jednak tak doświadczony i wytrawny polityk, jak Jarosław Kaczyński musiał sobie zdawać sprawę, że wszystkie uszy w łże-mediach są nastawione na złapanie go na „mowie nienawiści” i gdy padnie taki zwrot, jak „najgorszy sort” media te natychmiast to podchwycą i będą non-stop cytować. Jeśli Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało, by dolać benzyny do ognia, to osiągnął swój cel. Bo jeśli jeszcze ktoś się wahał, czy pójść na wezwanie takich „bojowników o wolność i demokrację”, jak bankruci z partii powstałej za moskiewską pożyczkę czy z PSL - jak to określił Kukiz – „partii zorganizowanej przestępczości”, to po słowach Jarosława Kaczyńskiego jego wątpliwości musiały prysnąć. Bo Polacy są przekorni.
Mnie właśnie na dobre odstręczyło od PO wezwanie przez Radka Sikorskiego do „dorżnięcia watahy”, pogardliwe nazwanie słuchaczy Radia Maryja „moherami” przez premiera Donalda Tuska, a przez „przyzwoitego profesora Bartoszewskiego” głosujących na PiS - „bydłem”. Bo ja mam taki „odruch Pawłowa”, automatycznie staję po stronie słabszych, obrażanych, wyszydzanych. Gdyby teraz, zamiast obrażać, prezes zaapelował do lemingów: zastanówcie się, czy naprawdę chcecie maszerować w obronie miłośników ośmiorniczek i zegarków, w obronie „obrońców demokracji”, którzy 11 listopada w Warszawie na uczestników Marszu Niepodległości wysłali bandytów w policyjnych mundurach,
a na modlących się pod krzyżem pod Pałacem Prezydenckim pijane hordy barbarzyńców pod wodzą kryminalistów ochranianych przez Straż Miejską i policję, byłbym mu przyklasnął.
Znakomicie zrobiła to – ku mojemu miłemu zaskoczeniu – Beata Kempa – która z uśmiechem skomentowała występ na wspólnej czerwonej platformie lidera KOD-u ze zbankrutowanymi politykami z SLD, PSL i PO i prowokatorem Hadaczem. Nie obrażała uczestników marszu tylko skupiła się na liderach tego „oddolnego protestu obywatelskiego”.
To przecież właśnie dzięki zmianie wizerunku z agresywnego na pokojowy zawdzięcza tak ogromny, podwójny sukces wyborczy PiS. Ten sukces PiS-owi dał Andrzej Duda przedstawiając się jako człowiek dialogu, który zakończy wojnę polsko-polską, zapoczątkowaną przez gen. Jaruzelskiego, a następnie Beata Szydło kontynuując ten styl. Wydawało się, że – jak śpiewała „Brygada Kryzys” - „Nauczymy się kochać, przestaniemy się bać”. Znakomity początek wygaszania wojny polsko-polskiej stanowiło wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy na inauguracji Sejmu. Przypomnę fragment:
„Proszę Państwa, wszyscy, tak jak tutaj jesteśmy, bez wątpienia jesteśmy patriotami. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Chciałbym, żeby także tutaj, w debatach, które się będą toczyły, tym elementem miłości – przy różnicy poglądów, która jest oczywista – był przede wszystkim wzajemny szacunek. Szacunek w debacie, szacunek przy wymianie argumentów. To kwestia nie tylko klimatu, w jakim polski Sejm będzie pracował, ale także tego, jaki będzie obraz Sejmu i posłów w oczach społeczeństwa. To także kwestia tego, w jaki sposób będzie kształtowany obraz polskiej polityki.”
Również premier Beata Szydło kończąc expose wyciągnęła rękę do opozycji, mówiąc:
"W tych niepewnych czasach musimy być razem. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest gotowy do współdziałania opartego na zgodzie i porozumieniu. Dlatego dzisiaj proszę całą Wysoką Izbę, bez wyjątku, wszystkich Państwa o taką merytoryczną i zgodną współpracę. Nie dla nas. Nie dla naszych ambicji politycznych. Nie dla naszych karier, ale dla Polaków. Dzisiaj Polacy chcą współpracy i dialogu. Jestem pewna, że razem damy radę wyzwaniom, które stoją przed naszym krajem. Pamiętajmy Szanowne Panie Posłanki, Panowie Posłowie, że jesteśmy wszyscy jedną, wielką, biało-czerwoną drużyną”.
Powiecie, że druga strona tę wyciągniętą rękę z pogardą odrzuciła, że przekroczyła wszelkie dopuszczalne granice, porównując Jarosława Kaczyńskiego już nie tylko z Łukaszenką i Putinem, ale z Hitlerem i Stalinem, a jakby tego było mało, to „Gazeta Wyborcza” nawet wyciągnęła Iwana Groźnego, a w świat puścili message, że w Polsce za chwilę zamknięte zostaną "niezależne" media, a opozycja zamykana będzie w „polskich obozach koncentracyjnych”. To wszystko prawda. Tylko nie rozumiem, jak tak doświadczony polityk, jak Jarosław Kaczyński, który wydawało się przez 8 lat opozycji odrobił lekcję, tak łatwo dał się sprowokować i zamiast odciągnąć lemingów od graczy i manipulatorów, wepchnął z powrotem w ich ramiona?
Chyba, że robi to na zimno, że chce dzielić i rządzić?
Ale ja nie dam się skłócić ze swoim sąsiadem.
Adam Socha
Na zdjęciu: Jarosłaaw Kaczyński napędził klientów producentowi koszulek
Skomentuj
Komentuj jako gość