Tak wesoło nie było już dawno. Kabarety mogą zawieszać swoje występy, bo żeby nawet stanęły na rzęsach, nie przebiją pomysłów „obrońców demokracji” wpinających sobie oporniki w facebookowe awatary. Najnowszy hit to Ryszard Petru, który obwieścił, co następuje: „Nie spodziewałem się, że dwa dni po tym, gdy broniliśmy Trybunału Konstytucyjnego w Sejmie, trzeba bronić wolności słowa.”
A jakiej to wolności słowa musi bronić szef Nowoczesnej.pl? Otóż, musi on bronić wolności słowa dosłownie od dupy strony, bo nowy Minister Kultury, czyli profesor Gliński zapowiedział, że nie zamierza przeznaczać publicznej kasy na sponsoring takich sztuk jak „Śmierć i dziewczyna”, w której zaprezentowano widzom autentyczne scenki bzykania odgrywane przez porno-aktorów z Czech. Spektakl z gołą dupą w akcji wystawiany jest na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu, którego dyrektorem jest partyjny kolega pana Petru, czyli pan Poseł Krzysztof Mieszkowski. A ponieważ Teatr Polski dostaje 5 milionów rocznie z państwowej kasy, więc jest się o co bić. Pan Petru wytoczył więc ciężkie działa i obwieścił, że ważne jest, „by można było prezentować różne poglądy: te bardziej narodowe, tradycyjne, oraz te bardziej nowoczesne, bo na tym polega siła naszego państwa, siła cywilizacji”.
http://wpolityce.pl/polityka/272685-alez-upadek-petru-zaprasza-prof-glinskiego-na-spektakl-z-aktorami-porno
Szczególnie wzruszyła nas ta „siła naszego państwa, siła cywilizacji”, która upadnie z hukiem, gdy Ministerstwo Kultury odmówi sponsorowania występów czeskich porno-aktorów. Bez państwowego wsparcia dla figo-fago na żywo z pewnością stoczymy się w odmęty szaleństwa, a demokratura zapuka do naszych drzwi. O rety!!!
Mamy jednak dla pana Petru przykrą wiadomość. W całej historii ludzkości nie było jeszcze takiego przypadku, żeby brak finansowania scenek porno spowodował upadek państwa. Państwa upadały z zupełnie innych powodów. Jednym z nich była degrengolada sił zbrojnych. Innym, rozkład gospodarki wydrenowanej z kasy przez skorumpowanych urzędasów wszystkich szczebli. Jeszcze innym, najazd ludów niższych cywilizacyjnie, ale zdeterminowanych, żeby wyrzynać cywilizacje, które zajęły się zespołowym oglądaniem scenek porno.
Idealnym exemplum jest upadek Rzymu, który popełnił wszystkie trzy grzechy razem i pozbawiony sprawnej armii oraz wartościowego pieniądza padł z hukiem pod ciosami zdeterminowanych barbarzyńców z Germanii. Cesarstwo Rzymskie zakończyło swój byt, chociaż odgrywanie scenek porno na żywo nie budziło w nim protestu ani wśród rządzonych, ani wśród rządzących. Co najwyżej pomarudziły jakieś rzymskie mohery nawołujące do przywrócenia rzymskich cnót republikańskich, wśród których dobro ojczyzny stało na pierwszym miejscu. Cesarstwo Rzymskie uznało jednak, że dobro własnej dupy i prawo do oglądania cudzej dupy na scenie jest najważniejsze, w związku z czym pobłogosławiło gospodarczy drenaż własnych obywateli, żeby mieć za co hulać i wszystko skończyło się najbardziej spektakularną klapą w dziejach.
Zważywszy na fakt, że u naszych wrót stoją właśnie setki tysięcy muzułmańskich braci zdeterminowanych, żeby rozwalić cały europejski pokój, spokój i dobrobyt, walka o wolność słowa od dupy strony jest doprawdy żałosnym cyrkiem odgrywanym przez pajaców szukających pretekstu do utrzymania się przy korycie. To przecież takie łatwe – wystarczy pokrzyczeć o ciemnogrodzie, który burzy się, bo nie chce sponsorować gołej dupy i już mamy obrońców wolności słowa. I tak się jakoś dziwnie składa, że cała ta postępowa myśl państwowotwórcza od dupy się zaczyna i na dupie kończy. Bo to właśnie dupa jest według postępowców probierzem jakości demokracji. Doprawdy, daleko zaszliśmy w naszym rozwoju cywilizacyjnym, jeśli walka o publiczne dotacje dla gołej dupy w teatrze nazywana jest obroną wolności słowa. Żenada!!!
Panu Petru zalecamy przemyślenie tej oto frazy, której autorem jest hrabia Aleksander Fredro: „Znaj proporcjum, mocium panie”. Nie można, bowiem, poważnie traktować polityka, który z walki o wolność słowa uczynił karykaturę, a ludzi płacących własnym życiem za tę wolność, czyli prawo do głoszenia prawdy, postawił w jednym rzędzie z oczekującym państwowego sponsoringu dyrektorem teatru epatującym widzów gołą dupą. Pan Petru zrobił to po to, żeby jego partyjny kolega nie został odcięty od publicznych funduszy. Ot, cała filozofia Nowoczesnej: „kasa, Misiu, kasa”!
Redakcja Wolne Jeziorany
Skomentuj
Komentuj jako gość