Po odtrąbieniu wiwatów za ostatnie zakupy dla naszej Armii: 13 tysięcy pocisków i rakiet JASSM pozostaje tylko powiedzieć: "potrzebne to, jak psu w dupie cebula".
W połowie lat 70. ub. wieku jeden z dyr. ówczesnego OZOS-u zaawansował na dyrektora naczelnego Instytutu Przemysłu Gumowego. Na wstępie chciał wiedzieć, co robi i nad czym pracuje zatrudniona tam kadra. Jeden z najbardziej utytułowanych i naukowo zaangażowanych doktorów przyszedł z kupą papierów, wykresów itp., założył całe biurko nowego dyrektora i zaczął opowiadać nad czym pracuje. Pan dyrektor cierpliwie słuchał paląc fajkę. Pod koniec wywodów wystukał fajkę i spytał "czy pan już skończyłeś?" Po potwierdzeniu, powiedział: "wie pan co, to wszystko jest tak potrzebne, jak psu w dupie cebula".
Tak właśnie pomyślałem czytając doniesienia o tym jak nasza niezwyciężona Armia dozbraja się:
Dwie lemuzyny po ćwierć miliona złotych (240.000 PLN). Dla naszych natowskich generałów. Ten cenny nabytek jest już na Zachodzie Europy (II RP najcenniejsze okręty ORP Burza, Błyskawica, Grom, w przededniu wojny też wysłała do Anglii). Inni generałowie dostaną nowe samochody osobowe, ale już nie w wersji lemuzyny.
13 tysięcy pocisków za 240 milionów złotych (240.000.000 PLN) do Leopardów z demobilu. Pociski nie przebiją pancerza T90, ale te które mogłyby przebić, nie pasują do "demobilu".
Rakiety JASSM za półtora miliarda złotych (1.500.000.000 PLN). Bardzo nowoczesne, jak na wiek XX. Skonstruowane zostały jako broń ofensywna dla US Army. Przy ich pomocy próbowano bez powodzenia rozpieprzyć namiot Kadafiemu, bunkier Hussaina, sekretne schronienie Bin Ladena w górach Bora Bora.
Czyż nasza armia chce odnieść sukces tam, gdzie US Army nie udało się?
No, no, no, ja wiem, że ich już nie ma (Kadafiego, Hussaina, Bin Ladena), ale czy Armia o tym wie?
Załóżmy jednak, że wie, wtedy kogo Armia chce zastraszyć czy zaatakować: Niemców, Litwinów, Czechów, Białorusinów, czy Ukraińców? Gdyby nasze stosunki z Rosją były lepsze, można byłoby umówić się i sprawdzić, czy nasze F-16 z 0.5 tonową rakietą, dodatkowymi zbiornikami paliwa plus wyposażeniem, dolecą do nich i wrócą. A gdyby nasze stosunki z Rosjanami były jeszcze lepsze, to może wskazaliby cele do zaatakowania. Sami tych celów nie znajdziemy, bo nasza razwiedka 15 milionów dolarów za stanie na świecy w Kiejkutach, dawno przejadła i przepiła.
Premier Francji Georges Clemenceau mówił, że wojna jest za poważną sprawą, by pozostawić to tylko dla generałów. Dodałbym do tego: historyków i lekarki.
Po odtrąbieniu wiwatów za ostatnie zakupy dla naszej Armii pozostaje tylko powiedzieć: "potrzebne to jak psu w dupie cebula"
Zbigniew Przewłocki
Skomentuj
Komentuj jako gość