Proszę czytelników o pomoc ministrowi rolnictwa i rozwoju wsi Markowi Sawickiemu, który twierdzi, że Unia Europejska nie pozwala mu położyć kresu bezprawnemu korzystaniu z gruntów skarbu państwa i wyłudzaniu na tej podstawie milionów złotych unijnych dopłat. Proszę podpowiedzieć, jak minister może przekonać komisarzy unijnych do wyrażenia zgody na wpisanie jednego zdania do ustawy, które wyeliminowałoby "zielony gangsteryzm".
Chodzi o trwający od kilku lat proceder obsiewania wiosną przez „zielonych gangsterów" gruntów skarbu państwa administrowanych przez Agencje Nieruchomości Rolnych, a jesienią niszczenie upraw rolnikom dzierżawiącym ziemię od skarbu państwa. Obowiązujące przepisy każą wypłacić dopłatę unijną za każdy hektar obsianego i każdy hektar skoszonego pola należącego do skarbu państwa. Aby uzyskać dopłaty, nie trzeba być właścicielem ani dzierżawcą ziemi, lecz jedynie wykazać jej obsianie i zebranie uprawy.
NIK przeprowadziła kontrole Agencji Nieruchomości Rolnych i stwierdziła, iż budżet państwa ponosi każdego roku wielomilionowe straty z powodu bezprawnego korzystania z gruntów skarbu państwa. Przepisy prawa w praktyce zapewniają samowolnym użytkownikom bezkarność – czytamy w raporcie NIK-u.
Ten proceder oczywiście ma miejsce też na Warmii i Mazur, gdzie ANR posiada tysiące hektarów gruntów po b. PGR-ach. Jak to wygląda w praktyce opowiedzieli w swojej audycji „Śliska sprawa" dziennikarze Radia Olsztyn: Wojciech Chromy, Leszek Tekielski i Mirosław Sochacki. Po ich audycji Agencja Nieruchomości Rolnych w Olsztynie zaczęła wynajmować agencje ochrony, by pilnowała pół przed wtargnięciem wynajętego przez gangsterów sprzętu. Tak było w tym roku np. w pow. węgorzewskim. Agencja ochrony pilnuje – dajmy na to – przez 2 tygodnie – kosząc grubą kasę. Gdy tylko ochroniarze odjadą, na pole wjeżdża sprzęt wynajęty przez gangstera, obsiewa setki hektarów ziemi, a następnie gangster leci do ANR po dopłatę unijną i ją otrzymuje, bo tak każe prawo.
Jesienią proceder się powtarza, wynajęty sprzęt najeżdża np. łąki, które rolnicy dzierżawią od skarbu państwa i w ciągu kilku godzin kosi wszystko co na nim rośnie, a później organizator tej wyprawy zwraca się o dopłatę. Najczęściej ją otrzymuje. Pół biedy, gdyby „zieloni gangsterzy" skoszoną trawę i oddawali rolnikowi-dzierżawcy, ale wynajęty sprzęt niszczy te uprawy, pozbawiając rolników paszy dla bydła. W ten sposób rolnikw Marunach gangster zniszczył siano z 80 ha. W sumie rolnik stracił 80 tysięcy złotych (dopłata unijna i wartość siana), a gangster zarobił 40-50 tysięcy złotych. Gangster pochodzący spod Warszawy powiedział rolnikowi, że nic mu nie zrobi. Jak chce może oddać sprawę do sądu, może po kilku latach procesu coś wygra.
Policja jest bezradna. Zawiadomiona o niszczeniu zasiewów jedynie legitymuje wynajętego pracownika, sprawdza czy ma prawo jazdy i czy jest trzeźwy. Twierdzi, że nic więcej nie może zrobić, bowiem pole nie jest ogrodzone. Skrzywdzony rolnik powiedział reporterom Radia Olsztyna: - polskie prawo chroni bandytów, a nie obywateli.
NIK wyliczyła, że tylko na terenie 19 skontrolowanych jednostek (siedem oddziałów terenowych Agencji Nieruchomości Rolnych, cztery Regionalne Zarządy Gospodarki Wodnej, osiem Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych) w latach 2009 -2012 do kasy państwa nie wpłynęło 30 mln zł opłat za korzystanie z gruntów państwowych. W skali całego kraju zjawisko to może dotyczyć co najmniej 12 proc. terenów należących do skarbu państwa. Proceder ten jest dochodowy dzięki możliwości otrzymania dopłat unijnych.
Na terenach należących do kontrolowanych jednostek tylko w latach 2009 - 2012 bezprawni użytkownicy otrzymali prawie 76 mln zł dopłat. Pozwala im na o obowiązujący stan prawny - w tym celu wykorzystują przepisy ustawy o płatnościach bezpośrednich. Aby uzyskać dopłaty, nie trzeba być właścicielem ani dzierżawcą ziemi, lecz jedynie wykazać jej użytkowanie. NIK w wyniku kontroli postuluje zmiany w ustawie, które pozwolą na wyeliminowanie takich bezprawnych użytkowników ze starań o dopłaty unijne.
NIK w trakcie kontroli wykryła przypadki bezprawnego korzystania z gruntów przez pracowników jednostek kontrolowanych (m.in. ANR Olsztyn, ZMiUW Elbląg). Jest to sytuacja szczególnie naganna, gdyż ich zadaniem jest administrowanie i ochrona terenów państwowych. Izba powiadomiła o tych przypadkach Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Przepisy prawa w praktyce zapewniają samowolnym użytkownikom bezkarność. Proceder ten przybrał też charakter zorganizowany, gdyż grunty na terenie całego kraju zajmowane są przez spółki o podobnej nazwie, mające te same władze i siedzibę.
Przepisy prawa nie pomagają też tym instytucjom publicznym, które decydują się na podjęcie działań prawnych w celu odzyskania ziemi lub windykacji należności. Kontrola pokazała, że sporadyczne próby kierowania takich spraw do innych organów kończyły się niepowodzeniem. Nawet w przypadku skierowania sprawy do sądu cywilne postępowania sądowe trwają po kilka lat, a ostatecznie do przejęcia gruntu dochodzi dzięki egzekucji komorniczej. Próby zawiadamiania organów ścigania o samowolnym korzystaniu z gruntów są także nieskuteczne z powodu braku odpowiednio dolegliwych sankcji prawnych zarówno w kodeksie karnym (który przewiduje sankcje jedynie za wkroczenie na tereny ogrodzone) jak i w kodeksie wykroczeń (grzywna do 500 zł lub nagana).
Dyrektorzy większości skontrolowanych oddziałów terenowych ANR w niektórych przypadkach nie podejmowali działań lub dopiero po kilku latach usiłowali odzyskać grunt (m.in. Olsztyn) lub wyegzekwować zaległy czynsz.
Jednocześnie Agencje Nieruchomości Rolnych – stwierdza NIK - źle traktują i utrudniają wnioskodawcom legalne wydzierżawienie ziemi.
W wyniku kontroli NIK sformułowała także następujące wnioski de lege ferenda do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi o podjęcie prac nad zmianą:
ustawy o płatnościach bezpośrednich w taki sposób, aby osoba nie będąca właścicielem musiała wskazać inny tytuł prawny, na podstawie którego użytkuje ziemie i w związku z tym ubiega się o dopłaty unijne;
ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi skarbu państwa w taki sposób, aby wykluczyć z przetargów użytkowników zajmujących ziemię bez umowy.
Interweniował w tej sprawie poseł PiS Zbigniew Babalski, członek sejmowej komisji rolnictwa:
Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Marek Sawicki odpowiedział, że Unia Europejska nie pozwala na wprowadzenie do ustaw takich zapisów.
Proszę czytelników o pomoc ministrowi. Proszę podpowiedzieć ministrowi Sawickiemu, jak mógłby przekonać Komisję Europejską do wyrażenia zgody na zmianę przepisów? Odpowiedzi prześlę ministrowi.
Adam Socha
Skomentuj
Komentuj jako gość